Podróże na własną rękę: Zamiast złotych plaż odwiedzają miejsca katastrof. Podróżują śladami śmierci

Miejsca naznaczone tragedią, śmiercią i cierpieniem od lat przyciągają turystów poszukujących czegoś więcej niż typowych wakacyjnych atrakcji. Fascynują swoją mroczną historią, zmuszają do refleksji nad ludzkim losem i odkrywają tajemnice przeszłości, o których wolelibyśmy nie pamiętać. Choć budzą kontrowersje i rodzą pytania o granice etyki w podróżowaniu, niezmiennie intrygują i przyciągają tłumy. Jakie miejsca najchętniej odwiedzają "mroczni turyści"?

Nie wszyscy turyści marzą o wakacjach na plaży lub wypadach w góry
Nie wszyscy turyści marzą o wakacjach na plaży lub wypadach w góry123RF/PICSEL

Czujesz, że czas ruszać w drogę? Na swojej liście marzeń masz zachód słońca w Kenii, karaoke w Tokio, salsę na Kubie, spacer z alpakami w Peru i plażowanie na Malediwach? Chcesz przekonać się, czy Taj Mahal, Machu Picchu, Chiński Mur, Statua Wolności i Petra, na żywo wyglądają tak samo spektakularnie jak na pocztówkach? Masz piękne plany, ale... nie wiesz, jak zabrać się za ich realizację? Spokojnie, w "Podróżach na własną rękę" autorka - Agata Zaremba i zaproszeni przez nią eksperci podpowiadają, jak samodzielnie, bezpiecznie i niskobudżetowo zorganizować wycieczkę do najbardziej odległych zakątków świata (oraz do tych całkiem bliskich, bo przecież w Europie też jest tyle do odkrycia). Doradzają jak kupić tanie bilety, zarezerwować bezpieczny nocleg, korzystać z komunikacji publicznej i odczytać kulturowe kody. Tobie pozostaje tylko... cieszyć się podróżą.

Prowadzi ich fascynacja i chęć poznania historii. Podróżują śladami katastrof i wojen

Dark tourism, czyli tzw. mroczna turystyka, znana również jako tanatoturystyka, to zjawisko, które od lat budzi kontrowersje. Polega na odwiedzaniu miejsc związanych ze śmiercią, tragediami, katastrofami i ludobójstwem.

Po raz pierwszy pojęcie to zostało opisane w 1996 roku przez badaczy M. Foleya i J. J. Lennona. Od tego czasu mroczna turystyka stała się istotnym elementem globalnej branży podróżniczej, przyciągając turystów chcących zgłębić historię, zrozumieć skutki tragedii lub po prostu zaspokoić własną ciekawość. Choć wywołuje ona wiele kontrowersji, zwłaszcza w kontekście etycznym, pozostaje istotnym elementem współczesnej kultury podróży i dla wielu osób jest ona sposobem na lepsze zrozumienie przeszłości i jej wpływu na współczesność.

Miłośnicy dark tourismu odwiedzają różnorodne lokalizacje - pola bitewne, cmentarze, miejsca masowych mordów, ruiny, opuszczone budynki, a także miejsca katastrof.

W Polsce jednym z najbardziej znanych kierunków mrocznej turystyki jest Auschwitz-Birkenau, ale na liście znajdują się również Cmentarz w Palmirach, związany z masowymi egzekucjami z czasów II wojny światowej, oraz Wilczy Szaniec - dawna kwatera Hitlera. A na świecie? Oto kilka miejsc, które najchętniej odwiedzają turyści podążający śladami śmierci i katastrof.

Katakumby w Paryżu. Podziemne miasto umarłych ma aż 770 hektarów

Katakumby Paryża zazwyczaj nie znajdują się w planie zwiedzania miasta większości turystów, jednak podziemny labirynt korytarzy wypełniony kośćmi milionów ludzi to prawdziwa gratka dla miłośników mrocznej turystyki.

Pierwotnie korytarze pełniły funkcje kamieniołomów wapiennych, z których wydobywano surowce do budowy miasta. W XVIII wieku, z obawy przed epidemiami, zaczęto tam składować szczątki ludzkie przeniesione z przepełnionych cmentarzy. Szacuje się, że w paryskich katakumbach spoczywa nawet sześć milionów osób, czyniąc to miejsce jednym z największych podziemnych cmentarzy na świecie.

Już w XIX wieku katakumby stały się atrakcją turystyczną. Obecnie można zwiedzać jedynie 2-kilometrową trasę, której przejście zajmuje około 45 minut. Zwiedzający mijają tam ściany szczelnie obłożone czaszkami i kośćmi, a cała trasa jest oświetlona tajemniczym, przygaszonym światłem.

Mimo zakazu wstępu do pozostałej części podziemi, wiele osób wciąż ryzykuje, eksplorując labirynty katakumb nielegalnie. Szacuje się, że każdego roku około 15 tysięcy osób włamuje się do zamkniętych tuneli. Niektórzy organizują tam nielegalne imprezy, inni poszukują dreszczyku emocji, a jeszcze inni chcą poczuć prawdziwą atmosferę tego miejsca. W czasie II wojny światowej katakumby służyły francuskiemu ruchowi oporu jako kryjówka i miejsce konspiracyjnych spotkań.

Jednak nielegalne wyprawy do katakumb bywają niebezpieczne. W 2011 roku trzech nastolatków zgubiło się w labiryncie korytarzy, a dopiero po dwóch dniach odnaleźli ich policjanci. Nie wiadomo, ile osób weszło do podziemi i nigdy nie wyszło - oficjalnych statystyk nie prowadzi się, a liczba zaginięć może być znacznie wyższa, niż się przypuszcza.

Paryskie katakumby mają aż 50 km mrocznych korytarzy, z czego tylko 2 km są otwarte dla turystów
Paryskie katakumby mają aż 50 km mrocznych korytarzy, z czego tylko 2 km są otwarte dla turystów 123RF/PICSEL

Hiroszima - miasto podniesione z gruzów. Ten budynek przetrwał wybuch bomby atomowej

Hiroszima to symbol jednej z największych tragedii XX wieku. 6 sierpnia 1945 roku miasto zostało niemal całkowicie zrównane z ziemią w wyniku eksplozji pierwszej bomby atomowej użytej w celach wojennych. W jednej chwili życie straciły dziesiątki tysięcy ludzi, a wielu zmarło później z powodu choroby popromiennej.

Współczesna Hiroszima to nowoczesne miasto, które całkowicie odbudowano po wojnie. Pozostało jednak kilka miejsc upamiętniających tragiczne wydarzenia. Najważniejszym z nich jest Park Pokoju, gdzie znajduje się A-Bomb Dome, czyli charakterystyczny budynek, który jako jeden z niewielu przetrwał wybuch.

Na terenie parku możemy zobaczyć także:

  • Pomnik Sadako Sasaki - poświęcony pamięci Sadako, japońskiej dziewczynki, która w wieku dwóch lat przeżyła wybuch bomby, lecz po dziewięciu latach wykryto u niej białaczkę popromienną, na którą zmarła rok później,
  • Dzwon Pokoju - symbol globalnego pojednania.

Hiroszima, mimo tragicznej przeszłości, promuje dziś ideę pokoju i przestrogi przed użyciem broni jądrowej.

Ruiny centrum wystawowego w Hiroszimie zachowały się jako pomnik upamiętniający zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki
Ruiny centrum wystawowego w Hiroszimie zachowały się jako pomnik upamiętniający zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki123RF/PICSEL

Strefa zero - to tu kiedyś stały bliźniacze wieże. W ich miejscu powstały baseny

Mówi się, że każdy pamięta, co robił 11 września, gdy zza oceanu zaczęły docierać do nas tragiczne wieści. Ataki terrorystyczne na World Trade Center w Nowym Jorku to jedno z najbardziej traumatycznych wydarzeń XXI wieku.

11 września 2001 roku terroryści uprowadzili cztery samoloty i skierowali je na strategiczne cele w USA. Dwa uderzyły w bliźniacze wieże WTC, doprowadzając do ich zawalenia, trzeci rozbił się o Pentagon, a czwarty - dzięki interwencji pasażerów - spadł na ziemię w terenie niezabudowanym.

Dziś w miejscu, gdzie stały wieże, znajduje się Muzeum i Miejsce Pamięci 11 Września, w którym możemy oddać hołd niemal trzem tysiącom ofiar oraz ratownikom, którzy z narażeniem życia nieśli pomoc.

W miejscu, gdzie niegdyś dumnie wznosiły się Twin Towers, dziś możemy zobaczyć dwa kwadratowe baseny, w których próżni znikają kaskady wody, symbolizując pustkę, jaką pozostawiły po sobie ofiary. Baseny otoczone są marmurowymi płytami z ich nazwiskami. Wokół tego miejsca zasadzono 400 drzew dębowych, które mają przypominać o odrodzeniu i sile wspólnoty.

Tuż obok wybudowano Muzeum 11 Września, w którym możemy zobaczyć autentyczne fundamenty wież World Trade Center, a także obejrzeć przedmioty osobiste ofiar czy też zniszczony wóz strażacki.

Po bliźniaczych wieżach pozostały baseny upamiętniające ofiary ataku
Po bliźniaczych wieżach pozostały baseny upamiętniające ofiary ataku 123RF/PICSEL

Wietnam to nie tylko rajskie plaże. Tu wciąż pobrzmiewa echo wojny

Wietnam, dzięki malowniczym krajobrazom i dynamicznie rozwijającej się infrastrukturze turystycznej, stał się w ostatnich latach popularnym kierunkiem dla miłośników rajskich plaż. Jednak wielu turystów przybywa tu nie tylko dla wypoczynku, lecz by odkrywać ślady wojny, której echo - mimo upływu 50 lat - wciąż pobrzmiewa na ulicach tego kraju.

W Ho Chi Minh City, znajdziemy jedno z najbardziej wstrząsających muzeów na świecie - Muzeum Pozostałości Wojennych. Początkowo nosiło nazwę Muzeum Amerykańskich Zbrodni Wojennych, jednak wraz z poprawą międzynarodowych stosunków między państwami zmieniono ją na obecną. Muzeum prezentuje brutalną prawdę o konflikcie, który pochłonął miliony ofiar.

Już przy wejściu zwiedzający są ostrzegani, że wystawy w muzeum nie są przeznaczona dla osób o słabych nerwach, a jednym z pierwszych pomieszczeń jest sala z archiwalnymi zdjęciami wykonanymi przez korespondentów wojennych, prezentująca szokujące obrazy mające na celu uwypuklenie okrucieństwa wojny.

W muzeum możemy też zobaczyć mrożące krew w żyłach eksponaty w tym gilotynę używaną przez Francuzów i południowych Wietnamczyków do egzekucji więźniów.

Muzeum przyciąga rocznie setki tysięcy turystów, którzy chcą lepiej zrozumieć dramat wojny wietnamskiej.

***

Kolejny odcinek "Podróży na własną rękę" już za dwa tygodnie, w czwartek 6 marca.

***

Agata Zaremba
Agata ZarembaArchiwum autora

O autorce cyklu "Podróże na własną rękę"

Agata Zaremba: Absolwentka dziennikarstwa i medioznawstwa o specjalności fotografia prasowa, reklamowa i wydawnicza. W Interii najczęściej zajmuje się tematyką podróżniczą i społeczną. Miłośniczka Włoch i Japonii, amatorka tanich podróży. Odwiedziła ponad 25 krajów w tym Brazylię, Tajlandię, Japonię i Stany Zjednoczone, organizując wszystkie podróże na własną rękę. I to wszystko z małym plecakiem podręcznym!

Wenecja wprowadziła opłatę w wysokości 5 euro dla jednodniowych turystówInteria.tv