Szklanka pełna cudów
Co najlepiej gasi pragnienie w ciepły dzień? Bardzo słodkie i gorące, albo bardzo zimne i kwaśne.
Żeby zrobić to gorące, trzeba iść na łąkę, do lasu, do ogrodu i przynieść naręcze mięty.
Potem zalać wrzątkiem i posłodzić - najlepiej akacjowym lub wielokwiatowym miodem (zaraz będzie ten wiosenny, najlepszy).
No nie będzie to cola zero, ale mięta ma właściwości uszczęśliwiające, a zarobione kalorie spalimy idąc na basen.
Inny wariant? Napar z gałązek rozmarynu. Tego na łąkach nie uświadczycie, ale w sklepach jest już raczej wszędzie. Tak więc dwie gałązki rozmarynu, parę ziarenek kardamonu, ze dwa goździki, dwie szklanki wrzątku i spora łycha miodu spadziowego.
Wiem, że proponowanie gorącego naparu w upalny dzień może budzić sprzeciw, jednak przecież Marokańczycy wiedzą, co robią...
A teraz to zimne i kwaśne. Najlepszy na świecie jest wynalazek firmy Compagnie de Limonadier, która działała w Paryżu, w 1676 roku. Oczywiście, mowa o lemoniadzie.
Każdy ma swój przepis na ten napój, który w osiemnastowiecznym Londynie serwowano w szpitalach "dla zdrowotności". Jednak najlepszą, moim zdaniem, proporcję uzyskamy wyciskając sok z kilograma cytryn i mieszając z dwoma litrami wody. Do tego ok. 12 łyżek cukru. Gasi pragnienie rewelacyjnie.
Magda Gessler