TEST: Wyciskarka wolnoobrotowa Philips Avance

Wyciskarka składa się z kilkunastu części, które można ze sobą intuicyjnie połączyć, nie musząc nawet sprawdzać instrukcji. Ponieważ jest wąska (ma 11 cm szerokości), można ją postawić z boku blatu kuchennego, albo włożyć do szafki z naczyniami - nie zajmuje wiele miejsca i nie przeszkadza. Minus urządzenia: niewielkie jego rozmiary, w tym wlotu, wymagają bardzo drobnego podzielenia produktów przeznaczonych na sok.

Z kolei największą zaletą Philips Avance jest precyzja, z jaką wyciskany jest sok. Do pojemnika na wiórki spadają już prawie suche części warzyw i owoców (producent obliczył, że w przypadku miękkich owoców czy warzyw wyciskane jest z nich do 90 proc. soku). Bez problemu wyciśniemy sok nie tylko z  jabłek, pomarańczy, marchewki, ale też sałaty, jarmużu czy szpinaku. Na szklankę (250 ml) soku pomarańczowego wystarczą dwie średniej wielkości pomarańcze.

Przy ostatnim kawałku przygotowanych produktów lub gdy więcej soku znajdzie się w części tłoczącej, korzystamy z funkcji odwrotnego wyciskania, dzięki czemu odzyskujemy sok aż do ostatniej kropli.

Czyszczenie wyciskarki nie jest problemem. Pod bieżącą wodą musimy opłukać osiem części, które rozkładamy w niecałą minutę. Na początku przerażeniem napawał mnie mały plastikowy koszyczek, w który wplątały się resztki miąższu cytrusów, ale zaraz okazało się, że w sprytny sposób można go rozdzielić na dwa "grzebyczki" i wypłukać równie łatwo, jak resztę.

Nie musimy jednak myć urządzenia od razu. Dziubek wyciskarki ma blokadę kapania, dzięki temu możemy spokojnie zabrać spod niego szklankę i nie martwić się, że zachlapiemy całą kuchnię.

Do każdej wyciskarki wolnoobrotowej Philips Avance, co bardzo cenię - dołączona jest książeczka z przepisami na pożywne i zdrowe soki. Również z takich składników, na których połączenie trudno by było wpaść samemu.

Ceny (w zależności od modelu): 1259 - 1479 zł. Dostępne w kolorach: białym, czarnym i srebrnym.

Agnieszka Łopatowska