Emilia Padoł o Jolancie Kwaśniewskiej: Czy doczekamy się drugiej takiej pierwszej damy? Pewnie nie

Jolanta Kwaśniewska, ikona stylu, elegancji i zaangażowania społecznego, od lat inspiruje Polaków swoją działalnością. W książce napisanej wraz z Emilią Padoł, czytelnicy mają okazję poznać nie tylko kulisy jej działalności publicznej, ale także bardziej osobiste aspekty jej życia. Z biografką rozmawiamy o procesie powstawania tej wyjątkowej publikacji, odkrywając, co sprawiło, że Jolanta Kwaśniewska stała się jedną z najbardziej cenionych postaci w Polsce.

Emilia Padoł
Emilia PadołMarek Zimakiewiczmateriały prasowe

Katarzyna Drelich, Interia: Pamiętasz ten moment, kiedy otrzymałaś propozycję napisania książki z Jolantą Kwaśniewską?

Emilia Padoł: Tak - zaskoczenie to mało powiedziane. To zadanie spadło na mnie zupełnie niespodziewanie, planowałam pracę nad inną książką, którą zresztą teraz piszę. Ale jak przejść obojętnie wobec takiego wyzwania biograficznego i dziennikarskiego? Powiedziałabym: jednego na milion? Pamiętam, po raz pierwszy rozmawiałyśmy z panią prezydentową wiosną 2023 roku, niedługo po premierze mojej książki o Marii Rodziewiczównie.

I to też, z tego co słyszałam, miało niebagatelny wpływ na to, że pani prezydentowa poparła wybór ciebie jako swojej biografki.

Tak, myślę, że gdyby nie Rodziewiczówna, to naszej wspólnej książki by nie było. Jolanta Kwaśniewska przeczytała "Gorącą duszę", spodobała jej się, a przede wszystkim doceniła pracę, jaką włożyłam w napisanie tak wielowątkowej biografii. Bohaterka "Pierwszej damy" uznała, że z należytą starannością podejdę do jej bogatego życiorysu i, krótko mówiąc, ogarnę naszą wspólną pracą.

Mam wrażenie, że pani prezydentowa sama bywa zaskoczona faktami, które odkrywasz, więc czytelnik tym bardziej. Jak wyglądał research przy pracy nad biografią osoby, która jest ikoną nie tylko w Polsce, ale też poza nią? W masowej wyobraźni przecież to jest postać bardzo mocno osadzona.

Jolanta Kwaśniewska jest postacią natychmiast rozpoznawalną, zwłaszcza dla tych pokoleń, które pamiętają dziesięć lat prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. W przypadku młodszych osób, które urodziły się w drugiej połowie lat 90. i później, jest trochę inaczej - znani mi dwudziestoparolatkowie kojarzą oczywiście tę pierwszą damę, ale niekoniecznie potrafią powiedzieć coś więcej o jej działalności.

Research zaczęłam od archiwalnych wywiadów Jolanty Kwaśniewskiej, począwszy od połowy lat 90. - dla mnie to najbardziej oczywisty krok, z wywiadów można dowiedzieć się ogromnie dużo i zawsze są w nich rzeczy, za którymi warto pójść. Szybko zorientowałam się też, że w pewnym, nazwijmy go, skrótowym internetowym obiegu informacyjnym, krążą strzępy faktów dotyczące życia mojej rozmówczyni, że jest wiele plotek i opinii, które niewiele wyjaśniają, raczej zniekształcają jej obraz.

A ja chciałam sportretować ją jak najpełniej i oczywiście pokazać, co zawdzięczamy Jolancie Kwaśniewskiej.
Jolanta Kwaśniewska
Jolanta KwaśniewskaAKPA

A czym różniły się przygotowania i kulisy tworzenia między książką biograficzną "Rodziewicz-ówna. Gorąca dusza" a wywiadem-rzeką z Jolantą Kwaśniewską?

Przy Rodziewiczównie pracowałam w archiwaliach, źródłach historycznych, nie tylko tych z obszaru Polski, ale również z Białorusi. Przeszukiwałam dokumenty, gazety od XIX wieku do drugiej połowy XX wieku. W książce chciałam pokazać kresowe tło historyczne i kulturowe, właściwie niezrozumiałe dla nas dzisiaj. To wymagało wielu lektur, w tym oczywiście czytania powieści samej Marii Rodziewiczówny, która była niezwykle płodną pisarką.

Natomiast z panią prezydentową było zupełnie inaczej, bo też wiedziałam, że przecież książka ma być naszą rozmową - i że najważniejsze będzie to, co się wydarzy w trakcie spotkań. Oczywiście musiałam się do nich dobrze przygotować, więc na przykład ogromnie pomogła mi kwerenda w Archiwum Prezydenta RP, dzięki której mogłam przejrzeć niedostępne nigdzie indziej dokumenty, nagrania, materiały prasowe. Kopalnia wiedzy!

Mogłam tam na przykład zajrzeć do listów, które przychodziły do pierwszej damy. Na początku pierwszej kadencji były to prośby o pomoc, wsparcie finansowe, a pod koniec drugiej - błagania o kandydowanie na urząd prezydenta RP. I w jednym, i w drugim przypadku jasne było, że wiele osób pokładało w Jolancie Kwaśniewskiej ogromne nadzieje.

Pani prezydentowa była zaskoczona tak dokładnym researchem?

Myślę, że tak - ale też dla obu nas od początku było jasne, że muszę wiedzieć jak najwięcej. Niemniej Jolanta Kwaśniewska wciąż wspomina moje pierwsze pytanie związane z szybką jazdą samochodem po lotniskowym pasie startowym i ryzykiem. Szczegóły tej anegdoty zostawiam do odkrycia czytelnikom. Była wtedy zaskoczona i chyba pomyślała: "Co tu się dzieje?". To był fajny moment. Mam wrażenie, że od pierwszej rozmowy obie poczułyśmy, że będzie ciekawie. Że będziemy wspólnie odtwarzać wspomnienia oraz tworzyć archiwum emocji.

A jak wyglądało to pierwsze spotkanie?

Było intensywne. Od razu zaczęłyśmy pracę, niewiele wstępnie ustalając. Tylko tyle, że zaczynamy od początku życia i kończymy na współczesności, zasadniczo trzymamy się chronologii. Siadłyśmy, moja bohaterka była gotowa do rozmowy - i tyle.

W książce jest wspomniane, że dopiero przy drugiej kampanii męża pani Jolanta poczuła się godna bycia pierwszą damą. To chyba dosadnie pokazuje, jaka jest.

No tak, Jolanta Kwaśniewska stworzyła pewien wzorzec funkcjonowania pierwszej damy, ale to wymagało ciężkiej pracy. I to liczonej w latach. W książce pokazujemy, że to był proces.

Jolanta Kwaśniewska zadała szyku. Dojrzałe panie przyklasną temu wyborowi
Jolanta Kwaśniewska zadała szyku. Dojrzałe panie przyklasną temu wyborowiAndrzej Iwanczuk /ReporterEast News

Ta książka porusza też ciekawy wątek, który zmienił moje postrzeganie jej osoby. Okazuje się, że ona na studiach dorabiała, bodajże sprzątając statki.

Wiele osób słysząc "Jolanta Kwaśniewska" myśli: klasa, styl, czar. I jasne, to się zgadza. Ale Jolanta Kwaśniewska to też luz, spontaniczność, sprawczość, zaradność. W dzieciństwie była typową chłopczycą - biegała w Gdańsku-Wrzeszczu po podwórku z kumplami, miała przy tym dużo przygód, zdarzały się wypadki. A na pierwszym roku studiów była jedyną dziewczyną, która chodziła z kolegami sprzątać statki, w tym trawlery przetwórnie. Brudna, śmierdząca, ale dobrze płatna praca. Już słuchając opowieści z dzieciństwa i wczesnej młodości myślałam sobie, że siedzi przede mną osoba nietuzinkowa, często idąca pod prąd. Fascynującym odkryciem był też dla mnie jej talent aktorski i vis comica.

I tę różnorodność chciałam pokazać. Z jednej strony mamy prawdziwą damę, która godnie reprezentuje kraj. A z drugiej - kobietę, która idzie jak taran, bo ma świetny pomysł, chce na przykład za środki zdobyte przez fundację wybudować klinikę onkologii dziecięcej. Co zresztą się udaje - klinika przy Akademii Medycznej w Gdańsku to był największy projekt Porozumienia Bez Barier, czyli fundacji Jolanty Kwaśniewskiej, która działa nieprzerwanie od 1997 roku.

Wspomniany przeze mnie luz to też umiejętność odnajdywania się w różnych sytuacjach, nawiązywania kontaktów z ludźmi, ciepło, otwartość, ale również tzw. nienaganne maniery - tego wszystkiego wręcz oczekuje się od pierwszej damy, a przecież to wymaga sporych nakładów własnej energii.

Te maniery były twoim zdaniem wyuczone, nabyte, czy płynęły z klasy, którą Jolanta Kwaśniewska zawsze sobą reprezentowała?

Kiedy życie wywija komuś tak spektakularny numer, że zostaje pierwszą damą, na pewno wielu rzeczy musi się nauczyć. To był skok na głęboką wodę, dużo o tym w książce rozmawiamy. Ale jak się ma żywy umysł, świetną pamięć, wiarę we własną intuicję, a przede wszystkim siły i chęci, to, jak widać, można podołać wielu wyzwaniom.

Nie bez powodu tak wielu Polaków z lekką nostalgią wspomina ją jako najlepszą pierwszą damę.

Dla mnie ciekawe było to, że to dobre wrażenie zostało mimo tego, że tak wiele jej działań po prostu przepadło, nie zostało zapamiętanych. Piękny, rozbudowany projekt szkół tolerancji, wakacje dla dzieci, których ojcowie zginęli służąc państwu, konferencja w Warszawie z udziałem dwunastu pierwszych dam i czterech królowych dotycząca praw dziecka - kto o tych wydarzeniach pamiętał? Sama odkrywałam je ze zdumieniem. A do tego brak pensji, brak pieniędzy na działanie.

Dlatego pojawiła się fundacja, bo - jak to mówi Jolanta Kwaśniewska w książce - pierwsza dama to nie jest jednoosobowa działalność gospodarcza. Jeśli nie ma się żadnego budżetu, to jak pomóc rodzicom piszącym listy z prośbą o środki na przeszczep szpiku kostnego dla dziecka?

Fundacja, mimo wielu potwornie trudnych chwil i sytuacji, których doświadczyła jej prezeska, nie przestała działać. Ostatnio na jednym ze spotkań autorskich pytałam panią prezydentową: dlaczego? Dlaczego już po tych dziesięciu latach, bądź co bądź, ciężkiej roboty, nie zrezygnowała z prowadzenia Porozumienia Bez Barier? Sama zaczęła się nad tym zastanawiać. Odpowiedź jest pewnie złożona, ale jednemu nie sposób zaprzeczyć: Jolanta Kwaśniewska ma społecznikowskie zacięcie. Gdy rozmawiamy o działaniach fundacji często wspomina też swoją mamę, "ciepłą samarytankę", jak o niej opowiada i wychowanie, w którym ważne było to, żeby się dzielić.

Jolanta Kwaśniewska
Jolanta KwaśniewskaAdam Burakowski/East NewsEast News

Przez te miesiące rozmów, które momenty były najtrudniejsze dla obu stron? Kiedy czułaś, że może zabraknąć słów, że boisz się o coś zapytać, żeby nie przekroczyć granicy?

Wiele zapamiętałam takich momentów, ale na pewno nigdy nie zapomnę naszego drugiego spotkania, w czasie którego zapytałam o to, czy 35-latka potrzebuje mamy. W tym wieku była Jolanta Kwaśniewska, kiedy zmarła jej mama. Wtedy popłynęły z jej oczu pierwsze łzy - i szybko nie zniknęły. Pomyślałam sobie: co ja najlepszego zrobiłam. No nie było to łatwe, zwłaszcza że dopiero się poznawałyśmy. Łzy w kolejnych tygodniach nie raz jeszcze nam towarzyszyły, co znaczyło, że dotykamy ważnych tematów. Na pewno trudne były też rozmowy polityczne: kampanie prezydenckie, komisja śledcza, życie na podsłuchu. Bardzo dziękuję pani prezydentowej, że nie unikała trudnych tematów, nawet traum.

Ciekawi mnie, czy pani prezydentowa miała jakieś tematy, o których powiedziałaby "absolutnie nie chcę o tym mówić"? Czy były momenty, kiedy stawiała jakieś granice?

Nie było momentu, w którym Jolanta Kwaśniewska powiedziała: absolutnie nie. Praca przebiegała profesjonalnie i myślę, że wzajemne empatia i zrozumienie pomagały nam w wytyczaniu granic. Co nie zmienia faktu, że często słyszę na spotkaniach, jak moja bohaterka mówi, że ta książka jest i była dla niej do bólu szczera.

Ale bywało też śmiesznie, co doskonale czuć, gdy czyta się książkę.

Tak, było mnóstwo zabawnych momentów, bo moja rozmówczyni miała do opowiedzenia masę anegdot. Robiła to zawsze ze swadą, a ja starałam się energię jej opowieści oddać na papierze.

Często bywałaś zaskoczona podczas tych rozmów?

No jasne! Fantastyczne były wszystkie opowieści o ludziach, z którymi Jolanta Kwaśniewska się spotykała. W książce, jak to w porządnej opowieści, poza główną bohaterką mamy też bohaterów w kilku planach. Jest tam na przykład cała galeria ludzi kultury, bo jednak artystyczna wrażliwość Jolanty Kwaśniewskiej - na różne dziedziny sztuki, choć może szczególnie na muzykę - przez całą opowieść daje o sobie znać. Od Krzysztofa Pendereckiego po George’a Michaela, poznajemy więc świetne anegdoty, ale i historie ludzkich talentów, zmagań.

Rozmawiałyśmy też o inicjatywach podejmowanych przez pierwszą damę, związanych ze wspieraniem ludzi kultury, artystów, ale też z promowaniem ich w świecie czy przed ważnymi gośćmi odwiedzającymi Polskę. Dotyczyło to na przykład Konkursów Chopinowskich czy galerii sztuki zorganizowanej w Pałacu Prezydenckim, gdzie organizowane były wystawy zarówno uznanych artystów, jak i tych początkujących.

Myślisz, że doczekamy się drugiej takiej pani prezydentowej? Czasy się jednak trochę zmieniły.

To trafna obserwacja, bo rzeczywiście nasz świat się bardzo zmienił i cały czas zmienia. Prezydentura Kwaśniewskich przypadła na moment przełomu: wejście do NATO, potem do Unii Europejskiej. W latach 90. i latach dwutysięcznych mieliśmy więcej wiary w rozwój, nadziei, że będziemy zmierzać w stronę jakiegoś osiągalnego ładu i porządku. Tymczasem żyjemy już w innej epoce - głębokich globalnych przemian, politycznych niepewności, ostrych polaryzacji, dezinformacji itd. itd. Internet, który wtedy raczkował oraz social media, które wtedy nie istniały, zmieniają sposób, w jaki odbieramy rzeczywistość. Jesteśmy często przytłoczeni nadmiarem komunikatów, przebodźcowani, co sprawia, że łatwiej odcinamy się od informacji, obojętniejemy. Nie chcemy czytać o wojnie za naszą wschodnią granicą czy powodzi i jej katastrofalnych skutkach, które wcale nie przeminęły.

Czy doczekamy się drugiej takiej pierwszej damy? Pewnie nie, bo każda działa w określonym czasie, okolicznościach, a także na miarę swoich ambicji, możliwości, pomysłów.

Jolanta Kwaśniewska w swoim stylu pokazała, jak tę rolę można stworzyć i wypełnić własnym działaniem. I myślę, że jej historia może być po prostu bardzo inspirująca i krzepiąca dla każdej kolejnej pierwszej damy.

Kiedy oddajesz książkę, nie masz już kontroli nad tym, jakie będą jej echa. Ale czy poza pokazaniem Jolanty Kwaśniewskiej w nieznanym dotąd wydaniu, chciałaś powiedzieć czytelnikom coś jeszcze?

Ta historia długo czekała na swoje opowiedzenie i dla mnie jest przede wszystkim ogromnie ważną polską opowieścią emancypacyjną. Pierwsza dama: żona przy prezydencie, bez pensji, ubezpieczenia, a przede wszystkim pieniędzy na własne działanie. Kobieta, której obecność jest sprowadzona do określonych oficjalnych sytuacji, nagle wybija się na samodzielność i robi coś, czego nikt się po niej nie spodziewa. Mimo wszelkich możliwych formalnych ograniczeń tworzy fundację, zbiera pieniądze, realizuje ambitne programy. Po dziesięciu latach jest oczywistą kandydatką na urząd prezydentki - dodajmy, że żadna kobieta w historii Polski nie miała takiego sondażowego poparcia. Do tego jest kobietą, która wspiera inne kobiety, zachęca do działania - o tym sporo w książce rozmawiamy. Absolutnie to jedna z najważniejszych historii emancypacyjnych przełomu wieków.

Też odniosłam takie wrażenie, a dzięki tym wszystkim kulisom przeczytałam książkę jednym tchem.

Cieszę się, że dobrze się tę książkę czyta, bo to koniec końców w książce najważniejsze.

A jak myślisz, czy Jolancie Kwaśniewskiej brakuje życia w polityce?

Ten moment, w którym moja bohaterka miała świetne, ponad pięćdziesięcioprocentowe sondażowe poparcie na urząd prezydentki, miał brutalne konsekwencje. Jak podkreśla w różnych momentach naszej rozmowy: nie chciała być polityczką, nigdy też nie należała do jakiejkolwiek partii. Mówi, że polityka to dla niej przede wszystkim zmienianie rzeczywistości i na swój sposób od zawsze to robi. Więc chyba nie tęskni za polityką. Dodam, że fundacja do dzisiaj działa, teraz realizuje piękne projekty dla seniorów, między innymi Kąciki Babci i Dziadka, czyli przytulne, estetyczne przestrzenie w domach pomocy społecznej, żeby można było w nich miło spędzać czas, przyjąć gości.

Jaką osobę poznaje czytelnik po przeczytaniu tej lektury?

Sama jestem ciekawa, bo przecież będzie to zależało od jego perspektywy. Dla niektórych, ceniących wartości rodzinne, książka może być opowieścią o bardzo ciepłej osobie, która dużo mówi o tym, jak ważne są relacje z najbliższymi, jak kształtuje nas miejsce, z którego wyszliśmy w świat, ale także podpowiada, jak na różnych etapach życia możemy sami budować pozytywne relacje z tymi, których kochamy. Dla innych to będzie feministyczna opowieść o bardzo silnej kobiecie, która walczy o równość, manifestuje swoją sprawczość, nigdy nie daje się sprowadzić do parteru. I to, i to Jolanta Kwaśniewska. A tych obliczy jest więcej, wszystkie autentyczne i pełne emocji.

Bez czego nie byłoby sukcesu tej książki?

Bez bohaterki oczywiście! Naprawdę trudno odpowiedzieć mi na to pytanie, ale jeśli za sukces weźmiemy to, że ludziom się dobrze tę książkę czyta i uważają ją za inspirującą, to myślę, że poza siłą historii Jolanty Kwaśniewskiej istotne jest też to, że nam się po prostu dobrze razem pracowało. Uważam, że zarówno podczas pisania biografii, jak i przeprowadzania wywiadu, ważne jest zrozumienie bohaterki i stworzenie atmosfery, w której po prostu chce się gadać i widzi się w tym głębszy sens.

A co dla ciebie, jako biografki, było najważniejsze, żeby jak najwierniej oddać to, kim tak naprawdę jest Jolanta Kwaśniewska?

Myślę, że zachowanie balansu między faktami a emocjami. Jako biografka pełniłam rolę "zewnętrznej pamięci" Jolanty Kwaśniewskiej. Człowiek po kilkudziesięciu latach nie wszystko pamięta, zwłaszcza z tak bogatego w zdarzenie okresu jak dziesięć lat prezydentury. Szczegóły wracały, kiedy zaczynałyśmy drążyć, ja podrzucałam fakty, daty, miejsca, oglądałyśmy zdjęcia.

Ale bez względu na to, jak świetnie będziemy przygotowani, nigdy nie wiadomo, dokąd nas taka praca zaprowadzi. I to jest w niej najlepsze.
"Pierwsza dama. Jolanta Kwaśniewska w rozmowie z Emilią Padoł"
"Pierwsza dama. Jolanta Kwaśniewska w rozmowie z Emilią Padoł"materiały prasowe
Zdanowicz pomiędzy wersami: Odc. 55: Aleksandra KwaśniewskaINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas