To największy absurd podróżowania samolotem. Rodziny muszą dopłacać krocie
Siedzenie obok bliskich w samolocie nie powinno być luksusem - takiego zdania są pasażerowie, którzy w badaniu Fru wskazali dodatkowe opłaty za miejsca obok siebie za najbardziej frustrujący element podróży samolotem. Sięgają one nawet kilkuset złotych od osoby, a brak takiej dopłaty może skutkować tym, że dziecko zostaje posadzone z dala od rodzica, a to może okazać się bardziej niebezpieczne, niż nam się wydaje.

Spis treści:
Koszt wybranego miejsca może sięgać nawet 265 zł od osoby
Zakup miejsca w samolocie to tylko jedna z wielu dodatkowych opłat, które potrafią znacznie podnieść koszt podróży tanimi liniami lotniczymi. Choć formalnie jest to opcjonalne, w praktyce niektórzy pasażerowie, zwłaszcza rodziny z dziećmi, nie mają wyboru. Aby móc siedzieć razem, często są zmuszone do poniesienia dodatkowych kosztów.
Ceny miejsc na pokładzie zależą od kilku aspektów - przewoźnika, trasy, czy też rodzaju miejsca (np. przy oknie lub z większą przestrzenią na nogi). Jak podają eksperci platformy Fru, są one następujące:
- od 35 zł do 155 zł przy lotach krótkich (1-3 godziny),
- od 45 zł do 200 zł przy lotach średniodystansowych (3-5 godzin),
- od 90 zł do 265 zł przy dłuższych podróżach.
Dla rodziny podróżującej z dwójką dzieci może to oznaczać dodatkowy wydatek rzędu kilkuset złotych.

Rodziny płacą, by móc siedzieć razem. Nawet 600 zł od osoby
Praktyka pobierania dodatkowych opłat za wybór miejsca na pokładzie wzbudza szczególne kontrowersje, gdy opłata obejmuje rodziny z dziećmi, które dokonały jednej rezerwacji. Zazwyczaj tylko dzieci poniżej 12. roku życia automatycznie mają przydzielone miejsce obok jednego z dorosłych, jednak pozostali członkowie rodziny najczęściej zostają rozdzieleni.
Wśród linii, które stosują automatyczny przydział miejsc, są m.in. Ryanair, Wizz Air, easyJet, ale także regularni przewoźnicy, tacy jak Lufthansa, Air France czy Turkish Airlines. Choć niektórzy z nich deklarują, że starają się nie rozdzielać opiekunów i dzieci, nie jest to gwarantowane.

Zobacz również: Dla kobiet w Tunezji świeci mniej słońca. Zmiany muszą "dojrzeć"
Ekspertka: "To nie tylko niewygodne - to również niebezpieczne"
Marta Gałuszka, brand managerka platformy Fru zwraca uwagę na to, że rozdzielenie dziecka od opiekuna na pokładzie samolotu wiąże się z realnym ryzykiem - zarówno pod względem bezpieczeństwa fizycznego, jak i emocjonalnego.
- W sytuacjach nagłych, takich jak turbulencje, potrzeba ewakuacji czy problem zdrowotny, obecność opiekuna obok dziecka jest kluczowa. Dla załogi to również odciążenie - nie muszą zajmować się zestresowanym dzieckiem ani tłumaczyć mu procedur bezpieczeństwa - wyjaśnia.
To jednak nie wszystko. Ekspertka zwróciła też uwagę na kwestię, o której dużo rzadziej myślimy.
- Równie ważne jest pytanie: kto usiądzie obok naszego dziecka? Rodzice nie mają żadnej kontroli nad tym, czy będzie to osoba godna zaufania. Istnieje ryzyko, że dziecko trafi na kogoś o złych intencjach - a w zatłoczonym samolocie, przy ograniczonej widoczności, trudno szybko zareagować. Nawet jeśli nie dochodzi do bezpośredniego zagrożenia, samo poczucie zagubienia i dyskomfortu może być dla dziecka zagrożeniem. To poważna luka systemowa - dodaje Gałuszka.

A może czas na regulacje? Parlament Europejski pracuje nad przepisami
W obliczu rosnącego niezadowolenia pasażerów coraz częściej pojawiają się głosy, że konieczne są regulacje prawne, które ograniczyłyby arbitralne decyzje przewoźników w sprawie przydziału miejsc. Dobra wiadomość jest taka, że Parlament Europejski pracuje obecnie nad przepisami, które mają zagwarantować dzieciom do 12. roku życia możliwość siedzenia obok przynajmniej jednego opiekuna - i to bez konieczności wnoszenia dodatkowej opłaty. To krok w dobrym kierunku, zgodny z zaleceniami europejskich agencji lotniczych i organizacji konsumenckich, które od dawna apelowały o takie rozwiązania.
Problem w tym, że planowane regulacje nie obejmą dzieci starszych niż 12 lat. Choć jak wskazuje nam ekspertka, z prawnego punktu widzenia uznaje się, że po przekroczeniu tej granicy wieku dziecko może już samodzielnie funkcjonować w przestrzeni publicznej, podkreśla, że jest to zbyt uproszczone podejście.
- Dzieci różnią się stopniem dojrzałości, a 13- czy 15-latek to wciąż dziecko, które może potrzebować wsparcia, zwłaszcza w stresujących sytuacjach - mówi Marta Gałuszka. - Również rodzice czują się bezpieczniej, mając dziecko w zasięgu wzroku.
Z perspektywy rodziców i opiekunów obecne propozycje to zaledwie początek potrzebnych zmian. Siedzenie razem w samolocie nie powinno być traktowane jako luksus ani dodatkowy przywilej - to kwestia bezpieczeństwa, komfortu i psychicznego spokoju zarówno dla dzieci, jak i dorosłych.