Karen Mulder. Ciemna strona modelingu

W latach 90. Karen Mulder była naszczycie. To była złota era top modelek, a ona należała do najbardziej elitarnego grona. Claudia, Naomi, Linda, Cindy, Eva, Carla... Do dziś imiona wielu z nich są synonimem piękna. Ich twarze nie zatarły się w masowej pamięci, niektóre z nich nadal pojawiają się w kampaniach reklamowych, niemal wszystkie wciąż budzą spore zainteresowanie.

Karen Mulder podczas pokazu Yves Saint-Laurent w 1995 roku
Karen Mulder podczas pokazu Yves Saint-Laurent w 1995 rokuGetty Images

A jednak Karen Mulder jedna z perełek tzw. złotej dziesiątki zniknęła z radarów. O tej niewiarygodnie pięknej dziewczynie mało kto dziś pamięta. To zadziwiające w czasach #metoo. Kiedy w roku 2001 w jednym z programów francuskiej telewizji Karen opowiedziała o ciemnej stronie modelingu, również o gwałtach, które ją spotkały, wstrzymano emisję programu, a wszyscy obecni musieli podpisać zobowiązanie poufności. Dla Karen był to początek końca. Równia pochyła czekała ją zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym i nigdy nie udało jej się do końca podnieść.

Nie było setek tysięcy hasztagów oznaczających wsparcie, nie było chęci wysłuchania i przyjrzenia się nieprawidłowościom i przestępstwom. Nikt nie był zainteresowany rozliczeniem sprawców, a Karen nie stała się bohaterką jak wiele celebrytek, które wyznały swoje krzywdy w ramach #metoo. Nie trafiła na swój czas. Przegrała.

Droga na szczyt

Nic nie zapowiadało takiego obrotu sprawy. Karen Mulder urodziła się w 1970 roku w Holandii, jako córka sekretarki i inspektora podatkowego. Rodzina nie wyróżniała się szczególnie, ale dobrze im się powodziło. Przez wiele lat wydawało się, że Karen jest zwyczajną dziewczyną z klasy średniej, mającą za sobą szczęśliwe dzieciństwo. Początek jej kariery w modelingu przypomina fragment scenariusza filmowego. Miała piętnaście lat, kiedy podczas rodzinnych wakacji we Francji zobaczyła w jednej z gazet ogłoszenie o konkursie "Look of the year" Elite Model Managemenet. To była kusząca idea, ale nastolatka nosząca aparat ortodontyczny nie miała wystarczającej pewności siebie, by wysłać zgłoszenie. A jednak aplikacja została wypełniona. To koleżanka wysłała bez wiedzy Karen kilka jej zdjęć. Karen zakwalifikowała się do holenderskiego finału.

Później wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Już w drugim roku kariery chodziła na wybiegach podczas pokazów takich projektantów jak: Valentino, Yves Saint Laurent, Lanvin, Christian Lacroix, Versace i Giorgio Armani. Na początku lat 90. została twarzą marki Nivea, a wkrótce potem modelką Victoria’s Secret. Można ją było zobaczyć w kampaniach takich marek jak: Calvin Klein, Claude Montana, Ralph Lauren, perfumy Yves Saint-Laurent's Rive Gauche, a także Guerlain, Chloé, Revlon, Jacques Fath, Gianfranco Ferré, Gianni Versace, Chanel i Hervé Léger. Współpracowała z najlepszymi fotografami: Javierem Vallhonratem, Peterem Lindberghem, Patrickiem Demarchelierem, Brucem Weberem, Helmutem Newtonem, Maxem Vadukulem, Gillesem Bensimonem, Fabrizio Ferri, Stevenem Meiselem, Irvingiem Pennem, Robertem Erdmannem i Arthurem Elgortem. Wielokrotnie zdobiła okładkę Vogue’a, pojawiała się w prestiżowym Sports Illustrated Swimsuit Issue, poświęcono jej w całości jeden z numerów magazynu Top Model

Przez całe lata zaliczała się do dziesiątki najlepiej zarabiających modelek świata. Szacuje się, że w najlepszym okresie zarabiała po 10 000 funtów dziennie. Nie były to łatwe pieniądze. Już jako 21-letnia dziewczyna miała dzień ściśle wypełniony 13-godzinnym grafikiem pracy. Ale to nie były najgorsze koszty.

Złota era top modelek

Na początku lat 90. supermodelki były tymi, które poruszały masową wyobraźnię najbardziej. Przebiły gwiazdy filmowe, sceniczne divy i socialite z rodzin królewskich. Claudia Schiffer, Linda Evangelista, Naomi Campbell, Christy Turlington, Tatjana Patitz, Cindy Crawford, Stephanie Seymour. Wszyscy znali ich twarze, wszyscy znali ich nazwiska. Te dziewczyny były obecne nie tylko na wybiegach i okładkach magazynów specjalizujących się w modzie. Były wszędzie. Występowały w programach telewizyjnych, cytowano je w artykułach, pojawiały się na prestiżowych eventach i w tanich gazetach dla nastolatek. One, a wraz z nimi ich styl życia lub przynajmniej to, jak go sobie wyobrażano. Kiedy Linda Evangelista stwierdziła, że nie wstaje z łózka za mniej niż 10 000 dolarów dziennie... No cóż, to robiło wrażenie. Ich kontrakty były bajeczne. Turlington dostawała 800 tys. dolarów rocznie za 12 dni pracy. W 1995 roku Schiffer zarobiła 12 mln. dolarów. Gazety wymyślały, co raz to nowe określenia na "paczki supermodelek": Wielka Trójka, Wielka Piątka, Wielka Szóstka itd. Dziewczyny pozowały do zdjęć w szykownych pokrytych cekinami sukniach i z kieliszkami szampana w dłoniach. Pewne siebie, roześmiane, szokowały publikę aroganckimi wypowiedziami, zadziwiały śmiałymi romansami. Były na szczycie świata. Jeszcze chwila miała upłynąć, zanim w modelingu popularny stał się tzw. heroinowy szyk modelek takich jak Kate Moss. Usunął on trochę w cień zdrowo wyglądające dziewczyny jak Cindy, Claudia czy Karen, ale sprawił też, że styl życia modelek stracił trochę blasku i przestał być przedmiotem zazdrości milionów ludzi na całym świeccie. Zanim to jednak nastąpiło fiesta trwała.

Karen trochę się od nich różniła. Spokojna, trzeźwo myśląca, trochę nieśmiała, zbyt wrażliwa. Zyskała sobie przydomek "Blondynka z klasą". Nie miała tego aroganckiego sznytu, który cechował wiele top modelek tamtej ery, ale dysponowała tak wyjątkową urodą, że na szczyt nie musiała rozpychać się łokciami. Trzymała się nieco z boku. Raczej stroniła od Wielkich Trójek i Piątek. Przyjaźniła się z inteligentną Carlą Bruni, przez pewien czas mieszkały razem w Paryżu.

Rubryki plotkarskie też się nią oczywiście interesowały. Czyż nie przyjaźniła się z księciem Monako?

Może nie zarabiała tyle, co Claudia, ale latami utrzymywała się w top 10 najlepiej zarabiających modelek na świecie. Może nie raz płakała na backstage’u, że dostała najbrzydszą sukienkę z pokazu, ale utrzymała się na topie do trzydziestego roku życia, co w tym zawodzie nie jest łatwe. Odeszła z zawodu w 2000 roku.

Ale pod grubo posypaną brokatem powierzchnią, która lśniła jak okładka Vogue’a, wszystko miało wyglądać nieco inaczej. A blondynka z klasą w końcu zaczęła o tym mówić.

Jak rozbroić bombę na wizji

Minął rok od przejścia Karen na "emeryturę". Jest 31 października 2001 roku. Karen siedzi w studiu telewizji France 2. Program pod tytułem Tout le monde en parle prowadzi Thierry Ardisson. W studiu zgromadzona jest publiczność. Karen, w świetle reflektorów, zaczyna opowiadać. O ludziach, którzy zmuszali ją do seksu, którzy ją gwałcili. O różnych ludziach, jest wśród nich szef jej agencji, jednej z najbardziej prestiżowych agencji modelek na świecie, jest książę Albert. Kamery cicho pracują rejestrując dramatyczne słowa dziewczyny. Widownia słucha z zapartym tchem.

Stacja telewizyjna decyduje się wstrzymać emisję programu. Nagrania zostają skasowane, wszyscy obecni podczas nagrania muszą podpisać deklarację poufności. Ale Karen już postanowiła, że przerwie milczenie, że nie da tak łatwo się uciszyć. Ponownie udziela wywiadu tym razem tygodnikowi, powtarzając oskarżenia.

Karen Mulder podczas pokazu Chloée w 1996 roku
Karen Mulder podczas pokazu Chloée w 1996 rokuGetty Images

Zaledwie kilka godzin później rodzina umieszcza ja w szpitalu psychiatrycznym, gdzie Karen spędzi 5 miesięcy, co będzie jedynie początkiem niezwykle ciężkiej i gorzkiej drogi. Pobyt Karen w zakładzie miał być opłacany przez szefa agencji Geralda Marie, którego oskarżyła o gwałt. Został on kilka lat wcześniej przyłapany na oferowaniu 300 dolarów za seks 15-letniej uczestniczce konkursu. W 2021 roku składał zeznania z powodu jedenastu oskarżeń o gwałt, jakie złożyły kobiety z różnych części świata.

Ciemna strona modelingu

"Nigdy nie byłam sobą, ani jednego dnia" - mówiła Karen. "Ciągle mi powtarzano: "Jesteś fantastyczną pięknością!", ale nie miałam pojęcia, kim naprawdę jestem. Piękna, a tym bardziej "fantastyczna" - nie czułam się nawet blisko tego stanu. Im więcej entuzjazmu słyszałam pod moim adresem, tym straszniej czułam się w środku". "Moja praca przynosiła cierpienie, ale też odwracała uwagę" — dodała. "Udawanie kogoś jest łatwiejsze niż odczuwanie wewnętrznej pustki i bólu".

"Nigdy nie byłam sobą, ani jednego dnia" - wyznała. To nie brzmi jak opis fantastycznej pracy marzeń, prawda? Ale złe samopoczucie i niska samoocena to nie jedyne problemy Karen. Modelka opowiedziała, że była molestowana seksualnie już w dzieciństwie. Prawdziwy horror miała jej jednak przynieść praca modelki. Twierdziła, że była wielokrotnie zmuszana do seksu i gwałcona, również przez osoby wysoko postawione w biznesie.

"Chcieli zrobić ze mnie prostytutkę. Byłam odurzana u hipnotyzowana. Nawet nie możesz sobie wyobrazić, jakie to proste i jakie przerażające. Branża modelingowa to pas transmisyjny dziewcząt dla zamożnych mężczyzn i nie uda się rozliczyć organizatorów: wszędzie mają powiązania" - mówiła Mulder. Dodała, że złożyła w tej sprawie szczegółowe oświadczenie na policji.

Ze szczytu na dno

Jednak był to rok 2001, a nie 2021. Prasa zaatakowała Mulder. Jej ojciec złożył oświadczenie, w którym za przyczynę zachowania córki obwinił narkotyki. Karen miała nie dawać sobie rady psychicznie, kiedy jej kariera zakończyła się, a życie prywatne również się nie ułożyło. Modelka wyszła za mąż za fotografa Rene Bozneta w wieku 18 lat, jednak po pięciu latach - w szczycie jej kariery, doszło do rozwodu. Na życie małżeńskie nie miała po prostu czasu. Kolejny związek z biznesmenem i kobieciarzem Jean-Yvesem Le Fure, który został również jej menadżerem też nie przetrwał próby czasu.

Wkrótce po udzieleniu szokującego wywiadu Karen Mulder została odwieziona do kliniki psychiatrycznej, gdzie spędziła pięć miesięcy. Leczenie raczej trudno uznać za zakończone sukcesem. W kilka miesięcy później Karen wpadła w śpiączkę po przedawkowaniu środków nasennych w swoim paryskim mieszkaniu. Znowu podjęła leczenie. Zbyt wiele już się o niej nie mówiło. Stała się jedną z tych przegranych, które show-biznes wyciska jak cytryny i pozostawia samym sobie w zapomnieniu.

Próby powrotu

W 2004 roku Karen Mulder  nagrała album muzyczny, nie odniósł on jednak sukcesu.

Na wybieg wróciła latem 2007 roku, na osobistą prośbę Johna Galliano, który zaprosił ją do wzięcia udziału w pokazie specjalnym. Miała 37 lat i wciąż wyglądała fantastycznie, ale wewnętrznie nigdy nie doszła do siebie. W kilka lat później prasę obiegły informacje o tym, że jej sprawę zgłoszono na policję. Tym razem to ją obwiniano, miała terroryzować telefonami swoją kosmetyczkę i grozić jej, ponieważ ta odmawiała wstrzyknięcia jej botoksu. Kilkakrotnie pojawiła się jeszcze na wybiegach, ale o dawnych sukcesach, nie było już mowy. Choć dziewczyny z jej pokolenia wciąż lśnią i udzielają wywiadów, na ponowny powrót "blondynki z klasą" raczej nie ma co liczyć.

Kiedy świat zatrząsnął się po akcji #metoo, kiedy kolejne kobiety zaczęły mówić o swoich doświadczeniach, a ludzie w rodzaju Harvey’a Weinsteina w końcu ponosić odpowiedzialność za swoje czyny, Karen milczała.

Karen Mulder, pokaz Diora, Paryż 1996 rok
Karem Mulder jako aniołek Victorias Secret
Karen Mulder z Albertem II, księciem Monako
Karen Mulder, pokaz Ocimar Versolato, Paryż, 1994 rok
+8

Czytaj też:

Zrobiła to jako jedyna zagraniczna dziennikarka. Beata Cholewińska w "Tok Szoł" o swoim pierwszym wywiadzieSuperstacja
Styl.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas