Lidia Popiel: mój wiek podarował mi poczucie wolności i większą odwagę do bycia sobą

Każdy przejdzie kiedyś okres późnej dojrzałości i młodzi ludzie muszą zdawać sobie sprawę, że też będą Silversami. Nasze życie składa się z różnych etapów, mądrość wyciągania wniosków i empatia, pomagają zrozumieć innych ludzi. Inni to też my, za ileś tam lat - podsumowuje Lidia Popiel, fotografka i modelka, w rozmowie z Agnieszką Grün-Kierzkowską dla Interia.pl.

Lidia Popiel
Lidia PopielPawel WodzynskiEast News

Agnieszka Grün-Kierzkowska: Żyjemy w świecie, który promuje kult młodości. Czy wykreowanie ruchu Silver Generation, jest alternatywą dla tego kultu, czy dopasowaniem się do wszechobecnej mody na bycie młodym?

Lidia Popiel: Jakby nie patrzeć Silversi to pokolenie, które chce dobrze wyglądać. Wygląd jest dla nich ważny, oni zresztą to deklarują. Oprócz wyglądu ważne dla nich jest dobre samopoczucie. To często idzie ze sobą w parze.

Porównywanie się nie ma sensu, rzeczywiście młodość jest fantastyczna i warto docenić to, że jest się młodym. Jednak jakkolwiek będziemy się starać zatrzymać czas, to podlegamy zmianom, na które nie mamy wpływu. Czas jest nieubłagalny, ostatecznie zwycięża biologia. Jeśli będziemy mieć szczęście dożyć do późnej starości, to możemy czerpać przyjemność z bycia częścią społeczności Silversów. To jest rzeczywiste i namacalne szczęście, być tu i teraz. Myślę, że kult młodości w XX wieku trochę się zapędził i część społeczeństwa, która miała powyżej 40-50 lat została w pewnym momencie zepchnięta na margines. Teraz ta tendencja na szczęście się odwraca. Nadrabiamy zaległości, staramy się czuć dobrze ze swoją metryką. Dużo zależy od reakcji młodych ludzi, którzy zaakceptują i docenią grupę ludzi w wieku dojrzałym. Uświadomią sobie, że ci starsi też chcą aktywnie uczestniczyć w życiu społecznym, kulturalnym etc. Poza tym, młodzi ludzie powinni zdać sobie sprawę, że też będą Silversami. Nasze życie składa się z różnych etapów, mądrość wyciągania wniosków i empatia pomagają zrozumieć innych ludzi. Trzeba przygotować się do wieku dojrzałego. Nic nie trwa wiecznie, wszystko się zmienia, przeobraża, podlega przewartościowaniom. Należymy do ekosystemu.

Użyła pani określenia, że mamy szczęście dożyć późnego wieku, starości. Czy to rzeczywiście jest społecznie pojmowane jako szczęście?

No właśnie nie jest, dlatego, że zostało to po prostu wyrzucone do śmietnika, zamknięte na skobel w mentalnej piwnicy. Myślimy o sobie: jesteśmy starzy, więc trzeba wycofać się z życia, przekroczyliśmy pewną barierę wieku. Tak działają schematy. To wcale nie musi tak wyglądać!

Nie ma lepszego porozumienia międzypokoleniowego, jak wspólne sprawy młodych i starych, wspólna walka o lepsze cele. To jest osiągalne. Nie ma czegoś takiego, jak termin ważności naszej przydatności do życia. Każdy z osobna ma własne życie, upodobania, pasje, jeśli ktoś chce się wycofać, tylko i wyłącznie z własnej woli, to powinien mieć do tego prawo. Tak samo, jak powinien mieć prawo do tego, żeby aktywnie działać. Nikt nie może mu tego zakazywać.

Czy dojrzałość jest fotogeniczna?

Bezsprzecznie. Fotografki/owie poszukują faktur, a faktury genialnie widać u dojrzałych ludzi. W ich oczach odbija się cała historia życia, skóra kojarzy się z pooraną ziemią, korą drzew, przynależnością do natury.

Czasami specjalnie podkreślają gęstość skóry, jakieś odbarwienia, kolor włosów czy zmarszczki. Dojrzałość jest ze wszech miar fotogeniczna.

Czy w świecie modelingu wiek ma znaczenie?

Kiedyś miał większe znaczenie, gdy sięgnę pamięcią od końca lat siedemdziesiątych, poprzez lata osiemdziesiąte - modelki były bardzo młode. Wtedy dwadzieścia parę lat, to już była starość. Z tego względu dziewczyny bardzo często ukrywały swoje daty urodzenia. Obecnie liczy się przede wszystkim kondycja i charakter. Spotykamy w modelingu dojrzałe kobiety, obok młodszych. To zależy od preferencji i idei marki. W związku z tym, że coraz bardziej stawia się na różnorodność, to nawet nie chodzi o Silversów, ludzi po sześćdziesiątce, siedemdziesiątce, osiemdziesiątce...

Stawia się na różne rozmiary, różne zainteresowania, różne zawody. To też jest ważne w modzie. Ważny jest również unikalny charakter, coś wyjątkowego.

Lidia Popiel
Lidia Popielarchiwum prywatne

Spotkałam się z opinią, że kobiety chcą widzieć na wybiegach, modelki podobne do siebie, pod względem wieku, budowy ciała. Co pani sądzi na ten temat?

Świat składa się z różnych rodzajów sylwetek i z ludzi w różnym wieku. Warto to podkreślać. Jednak świat mody, to też bajka i marzenia. Te piękne, smukłe, jakby niedostępne boginie mody, są tak samo potrzebne. To się uzupełnia, mamy różnorodność, która jest wspaniała.

No tak, dla pani jako artystki na pewno to ma też estetyczne znaczenie.

Tak, ale tu chodzi o życie codzienne, aby w codzienności pojawiały się różne osoby, bo świat jest dla wszystkich. Tego stwierdzenia będę bronić i trzymać za niego kciuki (śmiech).

Chciałam jeszcze zapytać o pani zdanie w sprawie zapotrzebowania na modelki dojrzałe, bo osobiście zauważyłam, że takie modelki wracają na wybiegi, z radością odnotowuję, że znowu je widzę w reklamach czy gazetach.

To rzeczywiście ważne, że powróciły na rynek. Ciekawsze jest jednak to, że osoby dojrzałe, które się ostatnio pokazują i mocno zaistniały w świecie mody, często wcześniej nie miały do czynienia z modą. Nagle po prostu dostały propozycje wejścia w ten świat. Jeśli tylko podołają - bo pamiętajmy, że nie zawsze można czuć się na swoim miejscu przed obiektywem aparatu, czy przed kamerą - to jest świetna informacja. Zawsze można podjąć wyzwanie, nigdy nie jest za późno na nic. Mają szansę i życzę, aby jej nie zmarnowały.

Tak, a pani jak wyobraża sobie swoją obecność w świecie mody za 10-20 lat?

Po prostu nie wyobrażam sobie (śmiech). Cieszę się tym, co jest. Mam świadomość, że któregoś pięknego dnia to wszystko może się skończyć. I nie ma w tym tragedii, taka jest kolej rzeczy. To moje pogodzenie się ze sobą, dystans do świata i jego praw. Na razie mam podpisany nowy kontrakt w Nowym Jorku, więc najbliższa przyszłość jest zaplanowana, ale pożyjemy, zobaczymy.

A czy w tej przygodzie zawodowej, która jak sprawdziłam w kontekście modelingu, trwa u pani już ponad 40 lat, czy jest jeszcze coś, co może panią zaskoczyć?

Nie wiem, mam nadzieję (śmiech).

Lidia Popiel
Lidia Popielarchiwum prywatne

Przeczytałam u pani w social mediach piękne zdanie: Mój wiek podarował mi poczucie wolności i większą odwagę do bycia sobą. Zechce pani to rozwinąć?

To fakt, że poczucie wolności miałam zawsze i ważne było dla mnie kierowanie się pewnymi wartościami...

Wiem, jak ciężko znaleźć dystans, ale trzeba próbować. Zawsze chcemy być lepsi, niż jesteśmy i nie zawsze to wychodzi. Bardzo wielu ludzi stara się przez całe swoje życie, żeby być lepszym, doskonalić się, wspinać coraz wyżej. W pewnym momencie przychodzi konstatacja - przecież nie muszę!

Powiązane to jest właśnie z wolnością, świadomością. Proszę nie mylić tego z podejmowaniem wyzwań. Dla mnie podejmowanie wyzwań jest ciągle czymś bardzo interesującym, pobudzającym ciekawość i inspirującym. Dlatego jest to tak bardzo ekscytujące.

Zastanawiam się często, czy poczucie wolności nie ma przypadkiem podwalin w autentyczności? Czy nie jest czasem tak, że akceptacja siebie uwalnia od udowadniania innym, kim jesteśmy?

Oczywiście, ale nie może to być akceptacja absolutna, bo wtedy wpadlibyśmy w samo zachwyt i w ogóle nie rozwijalibyśmy się. Nie odpuszczać i ciągle pracować nad sobą, być czujnym i analizować, to moje credo. Wszystko z zachowaniem proporcji i wyważenia. Unikać ciągłego napięcia, które powoduje pewnego rodzaju zmęczenie, a nawet zużycie. Im wcześniej, tym lepiej dla nas.

Wiem o czym pani mówi, niejednokrotnie to czułam...

No właśnie, bo psychika szybciej wysiada niż ciało, przynajmniej tak mi się wydaje. Takie wyluzowanie pomaga w logicznym myśleniu i podejmowaniu trafnych decyzji.

Wróćmy do fotografii, jak przez pryzmat obiektywu, postrzega pani polskich Silversów?

Przede wszystkim fotografowałam dużo kobiet dojrzałych i zawsze bardzo się cieszyłam, kiedy one przed obiektywem wyzwalały się. Zmieniały się nie do poznania, gdy nagle dostały jakąś nową rzecz albo w ogóle były bez ubrania. Myślę, że ci nowi Silversi są bardziej odważni i to działa na ich korzyść. Wszystko wskazuje na to, że tę drugą połowę życia spędzą usatysfakcjonowani i radośni. Czy trzeba czegoś więcej?

Oczywiście po drodze będą kamienie w postaci przejścia na emeryturę, która jest niska i nie wystarcza środków do końca miesiąca. Różne problemy zdrowotne mogą się pojawić... Tak więc nie wszystko usłane jest różami.

Jeśli widzi się osoby, które jakoś dają radę, mogą o siebie zadbać, jadą sobie to tu, to tam, to serce rośnie. Dlatego jestem zwolenniczką, aby było jak najwięcej takich kampanii, promujących ludzi w drugiej połowie życia.

Jeszcze nic się nie skończyło, jeszcze tyle przed nami!

Ważne jest wsparcie rodzin w ich niestereotypowych działaniach.

Lidia Popiel
Lidia PopielKamil PiklikieiwczEast News

Inaczej rzeczywistość wygląda z atelier, czy studia fotografa a inaczej na polskich ulicach. Jak ci polscy Silversi się prezentują na co dzień? To też będzie na pewno inne z perspektywy Warszawy, a inne z małego miasteczka na obrzeżach Polski?

No właśnie, to zależy, dokąd się pójdzie czy pojedzie. Jest część szarej ulicy, takiej przepracowanej, zagonionej, nierozglądającej się wokół. Wepchniętej w stereotypy, z których prawdopodobnie nigdy nie wyjdzie. Ale jest część ulicy, która powie nie! Zakomunikuje, że chce żyć swoim życiem, bo po prostu jest coraz mniej czasu i warto cieszyć się z każdej chwili.

Widzimy na przykład dojrzałe kobiety w różowych spodniach i kurtkach, czy w takich wymyślnych czapkach...

Świetnie! Trzeba docenić takich odważnych, kolorowych ludzi, bo na pewno część z nich musi się zmagać z osobnikami, którzy będą chcieli ich wepchnąć do stereotypowego szarego worka.

Wiem, że pani dużo podróżuje i na pewno też obserwuje ludzi na świecie, więc gdybym poprosiła o pewnego rodzaju porównanie, obraz polskich Silversów vs. wizerunek Silversów na świecie, to jak wypadają nasi rodacy?

Zaczęliśmy nazywać Silversami osoby, które dają sobie radę w życiu. Silvers to ktoś, kto po prostu zna się na modzie, wyskoczy na kawkę, pójdzie do restauracji, kina, uda się w podróż. Nie powiemy - Silversi - na osoby stojące w ponurej kolejce do kasy... O ludziach, którzy nie mają czasu, są zabiegani albo często brakuje im środków, trudno powiedzieć, że są Silversami. I zaczyna powstawać problem takiej trochę specjalnej kasty Silversów. Szczególnie w Polsce to widać, bo jak się na przykład z Monachium leci się na Kanary, to samolot pełen jest dojrzałych osób. U nas, niestety, nie zawsze stać starsze osoby na zagraniczne loty na wakacje, a jeżeli już stać, to mają opory, że nie powinni, że są za starzy. Dlatego jest to problem, zarówno materialny, jak i mentalny.

Na koniec zapytam, na czym polega sekret pani świeżości urody i pogody ducha?

Dziękuję bardzo za komplement. Tak, mam chyba taką pogodę gdzieś w sobie. Myślę, że częste przebywanie w otoczeniu przyrody robi swoje. Sprawy typu kultura, sztuka są niezwykle cenne, pomagają nabrać dystansu do rzeczywistości i zrozumieć innych ludzi, obserwować to, co się dzieje dookoła. Ciekawość wszystkiego jest wspaniała.

Ruch, zdrowe jedzenie, tak zwane dobre życie, moment dla siebie, muzyka, wszystko to jest ważne dla mnie. To takie banały, ale banały są najlepsze. I często są najbardziej niedostępne.

Wydawałoby się, że mamy wszystko, czego potrzebujemy, na wyciągnięcie ręki, ale tempo życia i różne sprawy, często nam to odsuwają. Ja mam nadzieję, że tylko odsuwają w czasie, a nie całkowicie uniemożliwiają.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Również dziękuję!!!

Honorata Witańska właśnie wróciła z dalekiej podróży. To był jej pierwszy raz w MarokuPolsat
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas