Reklama

Meghan i Harry odwiedzili cmentarz w Los Angeles

W ubiegły weekend Meghan i Harry złożyli wizytę na cmentarzu w Los Angeles, by uczcić pamięć poległych żołnierzy. Ten, z pozoru niewinny gest, wywołał lawinę komentarzy.

W Polsce 11 listopada jest Świętem Niepodległości, a w Wielkiej Brytanii tego dnia w ramach tzw. Remembrance Day, oddaje się hołd żołnierzom poległym na froncie. Choć w tym roku święto wypada w środę, oficjalne uroczystości odbyły się w niedzielę. Były przemowy, minuta ciszy i złożenie kwiatów pod pomnikiem wojennym na Whitehall w Londynie.

Wśród osób biorących udział w uroczystości, znaleźli się oczywiście członkowie rodziny królewskiej. Zabrakło jednak Meghan i Harrego - zagraniczne media spekulują, że powodem ich nieobecności nie były inne zobowiązania czy pandemia koronawirusa, ale decyzja  pałacu Buckingham. Po tym, jak Sussexowie zrezygnowali z pełnienia oficjalnych obowiązków członków rodziny królewskiej, nie pozwolono im na wzięcie udziały w uroczystościach.

Reklama

Dla Harrego, który przez lata służył w armii, zaakceptowanie tej decyzji zapewne nie było łatwe. Nie mogąc uczestniczyć w uroczystościach w Wielkiej Brytanii, postanowił oddać cześć poległym odwiedzając cmentarz w Los Angeles.

Na zdjęciach, opublikowanych przez zagraniczne tabloidy widzimy jak Sussexowie, ubrani na czarno, składają wieńce przy grobach żołnierzy. Choć para ubrała się stosownie i elegancko, bez plotek się nie obyło. Powodem do nich był płaszczyk Meghan - elegancki, związany w talii paskiem, zdaniem części internautów zbytnio opinał się brzuchu. "Wygląda, jakby była w ciąży" - napisała na Instagramie jedna z fanek.

Choć sam gest Harrego i Meghan spotkał się pozytywnym odzewem, pomysł uwiecznienia wizyty na cmentarzu nie wszystkim przypadł do gustu. "I oczywiście nie zapomnieli zabrać ze sobą fotografa", "Wszystko pod publikę" - pisali fani w komentarzach. 

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy