Reklama

​Michał Bajor dla internautów

"Staram się odnaleźć jakieś lepsze strony tej przymusowej izolacji, ale słabo mi się to udaje i na ogół łapię się na tym, że są one powierzchowne i raczej egoistyczne, bo tyczą mojego dobrego samopoczucia. Wolę, chociaż myślami, być z tymi, którzy nie mają nawet chwili wytchnienia" - pisze nam Michał Bajor dołączając do akcji #KiedyBędzieNormalnie. "Ten pozorny czas wyciszenia buzuje pod powierzchnią jak wulkan. Przelatują mi tysiące myśli, szukam momentów optymizmu i marzę o chwili, kiedy to ucichnie".

#KiedyBędzieNormalnie i moich związanych z tym kilka przemyśleń:

Myślę, że nie będę oryginalny, jeżeli powiem, że najbardziej brakuje mi dzisiaj /w dobie epidemii/ tego wszystkiego, do czego byłem przyzwyczajony i co motywowało mnie do życia zawodowo, ale i prywatnie. Nie potrafię cieszyć się czymkolwiek, wiedząc, jak wielu ludzi smuci się, cierpi, traci pracę, żyje w dramatycznej niepewności i - nie boję się tego słowa - w strachu.

Nie potrafię efektywnie skupić się na zaległościach książkowych, wiedząc jak wielu ludzi dobrej woli, przeżywając ten strach, daje z siebie WSZYSTKO, żeby pomóc innym. I nie myślę tu bynajmniej o politykach, którzy w większości, w oczach wielu, straciło swoją twarz już dawno. Myślę przede wszystkim o CAŁEJ SŁUŻBIE ZDROWIA, rzeczywiście heroicznie broniącej potrzebujących i narażającej się na niebezpieczeństwo w każdej minucie swojej, ponad siły, pracy.

Reklama

Nie mogę też zapominać o mnóstwie osób, które wciąż pracują dla nas, żebyśmy mogli kupić chleb, lekarstwa, zatankować benzynę, odebrać przesyłkę i wielu, wielu innych, którzy dwoją się i troją, żeby nam pomóc, a przecież również są tylko ludźmi i też potrzebują wsparcia i zdrowia.

Dlatego też nie dostrzegam aż tak wielu pozytywnych odczuć, w zaistniałej sytuacji. Oczywiście staram się odnaleźć jakieś lepsze strony tej przymusowej izolacji, ale słabo mi się to udaje i na ogół łapię się na tym, że są one powierzchowne i raczej egoistyczne, bo tyczą mojego dobrego samopoczucia. Wolę, chociaż myślami, być z tymi, którzy nie mają nawet chwili wytchnienia, żeby chociaż pomarzyć o lepszym samopoczuciu. I przez to moje myślenie, chociaż trochę, czuję się z nimi solidarny.

Ten pozorny czas wyciszenia buzuje pod powierzchnią jak wulkan. Przelatują mi tysiące myśli, szukam momentów optymizmu i marzę o chwili, kiedy to ucichnie, bo - jak wszyscy, obawiam się nieuniknionej prozy życia, czyli uśpienia wirusa tylko na jakiś czas. Niestety uśpienia. Do czasu, kiedy nie znajdzie się na niego broni, czyli lekarstwa, a przede wszystkim szczepionki.

Mimo wszystko w tym niezwykłym okresie próbuję pracować. Nad sobą. Żeby nie popaść w skrajny pesymizm. Łapię się na tym, że składam sobie w duchu obietnice, trochę podobne do tych, które każdy z nas składa w myśli na Nowy Rok. Czasami niektóre się urealniają. Oby...

Oczywiście nie zamykam się tylko na życzeniach. Z codziennych spraw powtarzam repertuar koncertu, z którym podróżuję od jesieni 2019 roku, bo wierzę, że w końcu przyjdzie dzień, że znów wejdę na scenę. W moim jednak przypadku może to się zdarzyć dopiero za pół roku.

Na ogół od czerwca do października nie koncertuję. Nie śpiewam wakacyjnych piosenek, a nie sądzę, żeby do końca maja artyści zaczęli występować, a publiczność masowo runęła do sal koncertowych. A zatem w moim przypadku raczej jesień - oczywiście jak los i wirus pozwolą. Wszyscy, którzy musieli przestać pracować, są w podobnej sytuacji. Każdy na swoją skalę i w swoim zawodzie.

Zostają mi teraz rozmowy telefoniczne z najbliższymi i z przyjaciółmi, filmy na DVD, czasami oczywiście książka, żeby oderwać się od rzeczywistości. Nie potrafię jednak poradzić komukolwiek po jaki film czy książkę ma sięgnąć. Każdy z nas ma własne zainteresowania z tym związane. Po prostu oglądajmy i czytajmy to, co lubimy od zawsze. To samo tyczy muzyki. Tutaj też każdy ma swoją...

Za oknem trochę słońca, więc to również w tej chwili pomaga.

Zgadzam się z wieloma ostatnimi, pięknymi i głębokimi spostrzeżeniami Olgi Tokarczuk na temat DZISIAJ I JUTRA, ale nie mam pewności, czy świat zechce się zmienić. Staną się sprawy nieodwracalne i niezależne od nas. A my sami? Jak tylko dostaniemy trochę dobra i spokoju, to pewnie zapomnimy i szybko przyzwyczaimy się do tego dobrego. Tacy jesteśmy...

#KiedyBędzieNormalnie nie zostawajmy w domu i pamiętajmy o innych. Ja w każdym razie tak zamierzam. Odwiedzić bliskich, porozmawiać z przyjaciółmi przy lampce wina, pójść do kina, teatru, znów podróżować i spełniać marzenia. I tego wszystkim serdecznie życzę. No i oczywiście zdrowia, zdrowia, zdrowia.

Pozdrawiam i ściskam. Michał Bajor

***

Artykuł powstał w ramach akcji portalu Interia #KiedyBędzieNormalnie, w której przedstawiciele świata kultury dzielą się z czytelnikami portalu swoimi refleksjami na temat obecnej sytuacji, zdradzają za czym tęsknią i czego im brakuje najbardziej, jak radzą sobie ze stresem oraz jakie mają plany na czas po pandemii.

W naszej akcji wzięli udział również:

Mariusz Czerkawski

Emilian Kamiński

Mateusz Damięcki

Łukasz Orbitowski


Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: #KiedyBędzieNormalnie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy