Triumf Judyty i Ottavio Dantone
Drugi dzień festiwalu Misteria Paschalia przyniósł kolejną wielką oratoryjną formę, zarazem jedno z najlepszych dzieł Antonia Vivaldiego - "Juditha triumphans devicta Holofernis barbarie". I tak jak legendarna biblijna bohaterka zwyciężyła wroga, tak tego wieczoru Ottavio Dantone z połączonymi zespołami Accademia Bizantina i Capella Cracoviensis oraz doborowym składem wokalistek podbili publiczność. Były wiwaty i owacja na stojąco!
Ten szczególny utwór weneckiego kompozytora powstał w 1713 roku na zamówienie żeńskiego sierocińca Ospedale della Pietà, gdzie Vivaldi pracował jako kapelmistrz przez większą część życia. Instytucja ta była właściwie wysokiej klasy i międzynarodowej sławy konserwatorium. Na koncerty przychodzili tu przedstawiciele najwyższych władz i szlachetnych rodów. Vivaldi zmanipulował nieco starotestamentowy temat oratorium tak, by korespondował z niedawno odniesionym zwycięstwem Najjaśniejszej Republiki Weneckiej nad Turkami. Autorem libreta został Giacomo Cassetti, który w finale utworu jasno daje do zrozumienia, jak należy odczytywac biblijną historię. Postać Judyty triumfującej - to zwycięska Wenecja, jej wróg Holofernes - turecki sułtan, a oblężona Betulia, to wenecka twierdza na Krecie.Vivaldi miał do dyspozycji najlepsze wirtuozki w kraju, stąd użył w oratorium wyjątkowo bogatego jak na owe czasy instrumentarium - z trąbkami, obojami, chalumeau (poprzednik klarnetu), klarnetami (to jeden z pierwszych utworów wykorzystujących ten instrument), violami da gamba i d’amore, mandoliną, teorbami, koncertującymi organami, klawesynem i kotłami. Wszystko po to, by podkreślić niezwykle uroczysty charakter oratorium. Inną ciekawostką jest fakt, że utwór - w przeciwieństwie do dwóch pozostałych oratoriów kompozytora - zachował się niemal w całości (bez uwertury, za to z mocnymi fanfarami we wstępie).
Oratorium ma prostą dwuczęściową budowę, za to niesamowitą różnorodność barw. Widoczna jest ona szczególnie w ariach, bowiem poszczególnym postaciom Vivaldi przydziela rozmaite instrumenty. Gdy Judyta śpiewa arię błagalną "Im większa jest wspaniałomyślność zwycięzcy", w której prosi Holofernesa o łaskę dla swojego ludu - towarzyszą jej dźwięki violi d’amore. Gdy wspomina zmarłego męża w - koncertuje z nią chalumeau naśladując śpiew turkawki, symbolizujący wierność małżeńską. Ale prawdziwa feeria barw zaczyna się w drugiej części utworu...
Do festiwalowego wykonania Ottavio Dantone zaprosił nie tylko debiutujący na Misteria Paschalia zespół wokalny Capella Cracoviensis, ale i wybitne solistki. U Vivaldiego wszystkie partie wokalne wykonywały najbardziej uzdolnione dziewczęta z Ospedale. U Dantone również pojawiła się gwiazdorska damska obsada. W tytułowej roli wystąpiła wybitna mezzosopranistka o aksamitnym głosie Josè Maria Lo Monaco. Holofernesa zaśpiewała francuska kontralcistka - Delphine Galou. Ulubienica festiwalowej publiczności, fantastyczna mezzosopranistka - Vivica Genaux genialnie zinterpretowała partię Vagausa. Maria Hinojosa Montenegro wystąpiła w sopranowej roli służącej Abry, a w partii Ozjasza pojawiła się Alessandra Visentin (kontralt). Vivaldi wyraźnie, liczbą arii, wyznaczył hierarchię postaci - najwięcej do zaśpiewania mają tu Judyta i Vagaus, Holofernes, Abra i Ozjasz zdecydowanie mniej. Jednak każda z wokalistek tego wieczoru dała prawdziwy popis swoich umiejętności.
Josè Maria Lo Monaco czarowała łagodnym, słodkim mezzovoce, zwłaszcza podczas nocnej schadzki z Holofernesem w przepięknej arii "Czas upływa, lata mijają" z towarzyszeniem pizzcato orkiestry i mandolinowym solo. Vivica Geanux zachwyciła po raz kolejny niewiarygodną wirtuozerią wokalną. Zwłaszcza w arcytrudnej arii zemsty "Uzbrojone w ogień i węże", gdzie jej głos wzywający na pomoc furie wił się we wszystkich rejestrach w zawrotnym tempie. Za każdym razem, gdy słucha się tej śpiewaczki, ma się wrażenie, że jej głos zdecydowanie wykracza poza ludzkie możliwości. Nagradzająca już niemal każdą arię brawami publiczność po tym wykonaniu oszalała - na widowni dało się słyszeć przeciągłe gwizdy i wiwaty - dowód najwyższego uznania.
Na tym tle niezwykle finezyjnie brzmiały zalotne arie Holofernesa upojonego uczuciem i... winem. Spokojnie zaś i uroczyście śpiewy Ozjasza, a także dostojne chóry - profesjonalnie, pięknie zaśpiewane przez polski zespół. Należy też oddać hołd wyważonej, nieprzesadzonej interpretacji Ottavio Dantone. Jego "Judyta" na krakowskim festiwalu odniosła zasłużony sukces.