Urlop nad Bałtykiem? Zdaniem ekspertów wiele ryzykujesz
Lato 2020 nad Bałtykiem? Taki scenariusz zakłada większość polskich rodzin planujących urlop w Polsce. Tymczasem okazuje się, że w nadmorskich kurortach nie możemy czuć się bezpiecznie. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała właśnie raport, z którego wynika, że wody Bałtyku są zatrute ropopochodnym paliwem, a to dopiero początek długiej listy zaniedbań.
Ropopochodne paliwa i broń chemiczna na dnie Bałtyku
Zdaniem NIK na dnie Morza Bałtyckiego wciąż zalegają zatopione wraki z czasów II wojny światowej.
Poza tym wojska alianckie na mocy Konfederacji Poczdamskiej postanowiły zatopić na dnie Bałtyku toksyczne skrzynie z amunicją i pojemniki z bronią chemiczną. Głębie Gotlandzka i Bornholmska - to właśnie w tych miejscach trujące substancje i przedmioty po II wojnie lądowały bez skrępowania.
Niestety instytucje odpowiedzialne za ten problem od lat go bagatelizowały, nie widząc zagrożenia, na co zwraca uwagę NIK. Tymczasem zegar tyka, a ekologiczna katastrofa może mieć niewyobrażalne skutki.
Bagatelizowanie problemu
Eksperci z NIK ostrzegają, że największym zagrożeniem są dwa wraki.
Pierwszy to Stuttgart, z którego morska głębia już sączy paliwo. W czasie II wojny światowej był wykorzystany jako statek szpitalny. Jak czytamy w raporcie NIK, w otoczeniu wraku stwierdzono plamę o przybliżonej powierzchni zaolejenia około 415 tys. m².
Drugi to skorodowany już Franken. Wrak może pod wpływem własnego ciężaru zapaść się i spowodować nagły wyciek dużej ilości paliw i produktów ropopochodnych.
Ale nie są to niestety jedyne bolączki. W rejonie tzw. Głębi Gdańskiej dno morza może skrywać kilkadziesiąt ton amunicji i bojowych środków trujących - najgroźniejszy z nich to iperyt siarkowy.
W tym rejonie niejednokrotnie odnotowywano poparzenia nie tylko wśród rybaków, bolesne skutki nie ominęły też plażowiczów. Jednak na stronie NIK-u czytamy, że administracja morska od lat biernie przygląda się tematowi.
Bezpieczne wakacje nad Bałtykiem?
Myśląc o najbliższych wakacjach, większość rodzin widzi się za parawanem na piaszczystych plażach Bałtyku. Czy turyści mogą czuć się bezpiecznie? NIK w swoim oświadczeniu alarmuje, że polskie morze jest zanieczyszczone. Wśród rozlanych paliw i materiałów ropopochodnych znajdują się także substancje z broni chemicznej.
Mając świadomość, że woda jest zatruta bojowymi środkami, pojawia się gęsia skórka i nasuwa pytanie, czy w tym przypadku kąpiel w morzu w rejonie najbardziej zagrożonym jest bezpieczna?
Zdaniem NIK instytucje ochrony środowiska także niewiele robią w tej sprawie, najzwyczajniej go bagatelizując.
Tymczasem wraki z okresu II wojny światowej, beczki z bronią i pojemniki z amunicją, kolejną dekadę wtapiają się w środowisko naturalne, niszcząc je od wewnątrz.
Ekologiczna katastrofa na dnie Bałtyku
Problem nie zniknie wraz z postępującą korozją wraków, będzie zwiększało się ryzyko rozlania ropy i substancji ropopochodnych w wodach polskiego morza. Eksperci zaznaczają, że prawdopodobieństwo niekontrolowanego wycieku zwiększa się z każdym kolejnym miesiącem.
Z badań przeprowadzonych przez Instytut Morski w Gdańsku wynika, że w skorodowanym wraku Franken może zalegać nawet 6 tys. ton paliw i produktów ropopochodnych.
Z kontroli wynika, że Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa własnymi siłami byłaby zdolna zebrać zaledwie około 3 tys. ton oleju, a z pomocą innych służb szacuje się, że byłoby to 3, 5 tys. ton. Zatem, czy nadal nie ma się czym przejmować?
***
#POMAGAMINTERIA
Zróbmy małym pacjentom prezent na Dzień Dziecka
W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie, na II piętrze, w budynku najbardziej oddalonym od wejścia, znajduje się mały oddział - Oddział Przeszczepiania Komórek Krwiotwórczych z sześcioma izolatkami. To tutaj trafia część dzieci chorych na nowotwory, żeby skorzystać z - czasami ostatniej - szansy powrotu do zdrowia i życia. Stowarzyszenie Koliber prowadzi zbiórkę, by z okazji Dnia Dziecka podarować małym pacjentom - nie zabawki, bo ich tam nie mogą mieć - ale m.in. nowe materace i pościel. Sprawdź szczegóły >>>
Zobacz także: