Reklama

​Zalana łzami Jennifer Lopez żegna swojego przyjaciela

Piosenkarka w filmiku opublikowanym w serwisie YouTube pożegnała swojego wieloletniego przyjaciela Luigiego Massiego. Mężczyzna był związany z domem mody Versace. Gwieździe muzyki pop trudno było ukryć emocje, gdy mówiła o więzi, jaka ich łączyła.

Na kanale Jennifer Lopez w serwisie YouTube pojawił się filmik, w którym piosenkarka wspomina poruszenie, jakie wywołała w 2000 roku swoją zieloną sukienką projektu Versace. Gwiazda przez kilka minut opowiada o kamieniu milowym, jakim okazała się odważna stylizacja dla świata mody. Nagranie ma jednak gorzkie zakończenie. 

- Po tym jak skończyliśmy nagrywać materiał do filmu, otrzymałam bardzo smutne wieści - tłumaczy piosenkarka. 

- Wiecie, że moja współpraca z domem mody Versace trwa bardzo długo, ich kreacje towarzyszyły mi w najważniejszych momentach życia. Pracujący tam gentleman o imieniu Luigi zawsze mnie wspierał i mogłam na niego liczyć. Ściągał ze mnie miarę, pomagał w projektach, był prawą ręką Donatelli Versace. Nasza znajomość trwała 20 lat. Dowiedzieliśmy się, że odszedł - wyjaśniła gwiazda łamiącym się głosem.

Reklama

Jennifer Lopez otrzymała telefon od współpracowników domu mody Versace, ponieważ w ostatnich dniach wraz z Luigim Massim pracowali nad suknią, w której miała pojawić się na Met Gali. Dodaje, że mimo bariery językowej, zawsze świetnie się dogadywali i bardzo się do siebie zbliżyli.

- Dziękuję ci bardzo za miłość i za to, że potrafiłeś sprawić, że czułam się tak pięknie. Za twój perfekcjonizm i przywiązanie uwagi do detali, za ogromny talent. Nigdy o tobie nie zapomnimy - kończy gwiazda ze łzami w oczach.

>>> Przeczytaj o historii zielonej sukni Versace na następnej stronie <<<

Historia zielonej sukni Versace

W 2000 roku nagłówki gazet należały do Jennifer Lopez. Wszystko przez kontrowersyjną suknię Versace, w której piosenkarka pojawiła się na rozdaniu nagród Grammy. Gwiazda wyjaśnia, że przygotowania do gali odbywały się w nerwowej atmosferze. Piosenkarka nie miała czasu spotkać się ze swoją stylistką, pracowała wtedy na planie filmu "Powiedz tak".

W przerwie między ujęciami spotkała się ze swoim sztabem, by zobaczyć tylko dwie kreacje, które miała dla niej stylistka. Jennifer Lopez wyjaśnia, że zwykle ma do wyboru naręcza różnych sukni, tym razem było inaczej, bo przymiarki odbywały się w ostatnim momencie.

- Mieliśmy wybór tylko między dwiema sukienkami. Pierwsza z nich była w białym kolorze, druga suknia z ozdobnym printem była projektu Versace. Moja stylistka doradziła mi, że powinnam wybrać białą, bo zieloną suknię widziano już na trzech innych znanych osobach.

Piosenkarka chciała przymierzyć obie, gdy pokazała się swojemu menedżerowi w tropikalnej sukni Versace, ten wykrzyczał: "To jest to!".

Suknia miała bardzo głębokie wycięcie. Istniała realna obawa, że Jennifer Lopez pokaże na scenie nieco więcej, niż sama by sobie tego życzyła. Dlatego materiał przyczepiono do ciała za pomocą taśmy klejącej.

Na gali mówiono wyłącznie o zielonej kreacji piosenkarki. Gdy gwiazda wyszła na scenę w towarzystwie Davida Duchovnego, ten zażartował, że jest to pierwszy raz od wielu lat, kiedy nikt nie zwraca na niego najmniejszej uwagi.

Mimo że Jennifer Lopez nie zdobyła ani jednej statuetki, to ona pojawiła się następnego dnia na okładkach wielu gazet.

Zobacz także:

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy