Zjednoczył rodzinę

Przegrał walkę z ciężką chorobą, ale to właśnie jego cierpienie i trudna sytuacja scaliły klan Młynarskich. Artysta pięknie pisał o miłości, ale nie umiał sprostać roli ojca i męża…

Zdawał sobie sprawę, że nie był idealnym mężem i ojcem. Dominowała jego artystyczna dusza.
Zdawał sobie sprawę, że nie był idealnym mężem i ojcem. Dominowała jego artystyczna dusza.Artur PawłowskiReporter

Piosenki jego autorstwa nuciła cała Polska i tak jest do dziś. Wojciech Młynarski (†75) nie uważał się jednak za wielkiego poetę, tylko za tekściarza, który po prostu dobrze wykonuje swoje rzemiosło. Pod koniec życia wciąż tworzył, choć nie mówił o powrocie na scenę. Przez ostatnie dwa lata całą swoją energię skupiał na batalii o zdrowie.

Dzielnie walczył

Już w 2015 roku jego stan był ciężki. Trafił do szpitala, co zaniepokoiło jego fanów. Okazało się, że satyryk ma poważne problemy z sercem. Od tego czasu coraz częściej trafiał pod opiekę lekarzy. Potem pojawiły się schorzenia związane z krążeniem.

"Teraz stan jest stabilny, choć trudny. Tata jest cierpiący, przebywa w domu, ma jednak komfortowe warunki, wspaniałą opiekę i nas", mówiła jeszcze we wrześniu Agata Młynarska (51) w rozmowie z SHOW. "Paulina, Janek i ja oraz nasze dzieci jesteśmy przy nim niemalże każdego dnia. Pogodziliśmy się z tym, że tata jest chory, a każdy dzień z nim jest prezentem od losu. Wspieramy się wzajemnie, mam kochaną rodzinę i sprawdzonych przyjaciół. Bez nich byłoby marnie", dodała dziennikarka. Pomimo że informacja o terminalnym stanie Młynarskiego nie była tajemnicą, jego śmierć zszokowała wszystkich.

15 marca Paulina (46) poinformowała na swoim profilu na Facebooku o śmierci taty.

Sam Młynarski już od dawna wiedział, jak chce, aby ta chwila wyglądała. "Nie chcę tego specjalnie rozbudowywać, ale skoro mówimy o śmierci, nie chciałbym, żeby ona się stała jakąś opresją dla ludzi, dla świata, który mnie otacza. Wolałbym to zrobić tak, jak zmarł mój świętej pamięci dziadek, ojciec mamy - czytając »Pana Wołodyjowskiego«. Miał serce słabe, położył się, otworzył książkę i nad tą książką znaleziono go martwego", wyznał w jednym z wywiadów. Przy tak poważnej chorobie, odejście było kwestią czasu.

"Ja wiedziałem, że ten moment musi nastąpić, bardzo mi szkoda, bardzo. Ja to już czułem, Wojtek śnił mi się ostatnio po nocach", wyznał Wiesław Gołas. "Smutek, gdy odchodzi taki człowiek młody, był młodszy ode mnie o 10 lat", dodał.

Ostatnie miesiące były bardzo trudne dla najbliższej rodziny, która pomimo że wiedziała, co może nastąpić, wciąż nie może się pogodzić z tym, co ostatecznie nastąpiło.

"Kończy się pierwszy dzień bez Taty... Wszędzie go pełno, wszyscy go wspominają, mówią, że był ich nauczycielem i mistrzem. Od wczoraj otrzymaliśmy niezliczone ilości kondolencji, ciepłych słów, serdeczności. Za wszystkie z całego serca dziękuję. Bardzo nam pomagają przejść przez te trudne chwile. Tata nie lubił się rozczulać, nie lubił ckliwości i patosu. Mówił o sobie, że jest pogodnym pesymistą napisała Agata na swoim profilu na Facebooku tuż po śmieci ojca. Okazało się jednak, że jego choroba, choć była wielkim cierpieniem dla rodziny, wreszcie ją zjednoczyła. Nie jest bowiem tajemnicą, że Młynarski miał trudny charakter i nie był stworzony do domowego życia.

W 1964 roku ożenił się z Adrianną Godlewską. Na świecie pojawiła się ich córka, Agata. Pięć lat później, w 1970 roku, urodziła się Paulina. Wszystko układało się dobrze.
W 1964 roku ożenił się z Adrianną Godlewską. Na świecie pojawiła się ich córka, Agata. Pięć lat później, w 1970 roku, urodziła się Paulina. Wszystko układało się dobrze.East News

Rodzinne tajemnice

W styczniu do sprzedaży trafiła ostatnia książka Wojciecha Młynarskiego "Od oddechu do oddechu", będąca zbiorem jego najpiękniejszych wierszy i piosenek. W jej powstanie zaangażowane było całe rodzeństwo: Agata, Paulina i Jan. Okazało się, że nie tylko publikacja była ich wspólnym dziełem, ale również fundacja, którą założyli, żeby ocalić od zapomnienia twórczość swojego taty. Śmiało można powiedzieć, że trudna sytuacja, choroba Młynarskiego przyniosła ze sobą coś dobrego - połączyła ich na nowo.

"Rozkręcamy fundację - działamy we troje z Pauliną i Jasiem, angażują się też nasze dzieci. Ta praca bardzo nas konsoliduje, scala. Choroba taty na pewno nas zjednoczyła. Dotychczas każde wędrowało swoją drogą. Jako rodzeństwo bardzo się kochamy, ale nie wchodziliśmy sobie w drogę. Fundacja jest naszym zobowiązaniem wobec taty i jego twórczości. Naszym ważnym zadaniem na życie", powiedziała Agata Młynarska w rozmowie z SHOW zaledwie trzy dni przed śmiercią ojca.

Jednak trudno jest wymazać rodzinne konflikty i skomplikowaną sytuację w domu Młynarskich. Okazało się, że bycie dzieckiem wybitnego artysty cierpiącego na cyklofrenię, było wielkim obciążeniem i położyło się cieniem na życiu jego najbliższych. Najmłodszy syn, Jan (38) udzielił ostatnio wywiadu, w którym szczerze mówi o swojej relacji z ojcem. Gdy Janek miał 12 lat, rodzice się rozwiedli, a on zamieszkał z mamą. "Ojciec się wprowadzał, wyprowadzał, jako dziecko trochę się go bałem. Nie mieliśmy więzi. Mój ojciec nie wiedział, jak być rodzicem. Nasz dom nie był poukładany. Wszystko było kompulsywne", wyznał w ostatnim wywiadzie dla "Zwierciadła".

"(...) później rodzice się rozwiedli, mieszkaliśmy z mamą. Ojciec jakoś na co dzień specjalnie się mną nie interesował. A jak się interesował, to przyjeżdżał pod dom i zabierał mnie na obiad", dodaje.

W późniejszych latach nie utrzymywali kontaktu. Janek przyznał, że wybaczył tacie, ale nie żałuje, że nie spędzili ze sobą więcej czasu. Zresztą Agata i Paulina również często mówiły, że Młynarski był trudnym ojcem.

"Moi rodzice, którzy są artystami, byli ogromnie zajęci sobą nawzajem i swymi karierami. Wychowałam się u boku, ale także i w cieniu absolutnie wybitnej osoby, jaką jest mój tata. Jego intelekt, poczucie humoru, obcowanie z tym rodzajem umysłowości i osobowości ogromnie mnie rozwinęły i stymulowały. Ale ten medal ma też swoją drugą stronę. Bo dziecko, które ma w domu wzorzec absolutnie ponadprzeciętny, takie dziecko nie do końca wie, co jest normalne", wyznała Paulina w jednym z wywiadów.

A Agata dodała: "Tata był bardzo wymagający, i od siebie, i od dzieci. Właściwie nigdy nie pochwalił mnie za żaden program. Kiedyś nawet powiedział, że najlepsze dwa programy, jakie w życiu zrobiłam, to Staś i Tadzio, czyli moi synowie. Generalnie, zawsze mówił, że coś można było zrobić lepiej".

Najważniejsze jednak, że w końcu pod koniec jego życia całej rodzinie udało się pogodzić, zjednoczyć. Wspólnie stworzyli ostatni projekt, który, jak reszta twórczości Młynarskiego, przetrwa pokolenia.

Magdalena Makuch

SHOW 6/2017

Show
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas