Feministka i skandalistka. Przyznawała się do 1000 romansów, z Wenecji zrobiła stolicę sztuki
Przyjęcia u Peggy trwały długo, były tłumne i bynajmniej nie wylewano na nich alkoholu za kołnierz. Feministka, skandalistka, kobieta wyzwolona, przyznająca się do tysiąca romansów. Miłośniczka sztuki, która odkryła i rozsławiła talent Jacksona Pollocka i stolicą sztuki ustanowiła Wenecję. Publikujemy fragment jej biografii "Peggy Guggenheim. Życie uzależnione od sztuki".
Dom Peggy stał się magnesem dla imigracyjnej społeczności artystów, znacznie powiększonej do końca 1941 roku, a obejmującej większość malarzy i rzeźbiarzy, których znała w Europie. Oczywiście nie wszyscy na stałe zaliczali się do tego kręgu. Poza wymienionymi bywali u niej Chagall, Léger, Ozenfant, Masson i Pavel Tchelitchew. Léger poznawał miasto na piechotę i stał się znakomitym znawcą lokalnych restauracji. Tchelitchew został kochankiem Charlesa Henriego Forda. Breton, upolityczniony przez wojnę, pracował dla propagandowego radia Głos Ameryki i chociaż utrzymywał, że nigdy nie nauczył się angielskiego, znał ten język w dostatecznym stopniu, by czytać, jeśli nie mówić. Striptizerka Gypsy Rose Lee, także pisarka i malarka, została jedną z kilku patronek Ernsta. Młody amerykański rzeźbiarz David Hare, kuzyn Kay Sage, uwolnił Bretona od jego żony Jacqueline. Duchamp poślubił później byłą żonę Pierre’a Matisse’a, Teeny (Alexinę), a Pierre Matisse stracił głowę dla pozostającej w separacji drugiej żony Matty, Patricii. Tak czy inaczej, następowała pewnego rodzaju integracja, chociaż nieliczni z émigrés zamierzali tu pozostać dłużej, niż musieli.
Przyjęcia u Peggy trwały długo, były tłumne i bynajmniej nie wylewano na nich alkoholu za kołnierz; charakteryzował je zamierzony ekscentryzm. Inni goście to kompozytor Virgil Thomson, pisarz William Saroyan i filmowiec Hans Richter. Na obrzeżach tej grupy znalazły się gwiazdy sportu, filmu i Broadwayu. Peggy stawała się ważna nie tylko jako postać w artystycznym świecie, lecz także jako gospodyni, nawet jeżeli nie taka, jaka zyskałaby akceptację nowojorskiej elity; tym jednak martwiła się najmniej. Radziła sobie w kręgu ludzi, których znała, a przyciągając ich nawzajem do siebie, dawała im pewność siebie i poczucie przynależności. To się dla niej liczyło najbardziej, ale nie zawsze zapewniało powodzenie. Przeważnie zachowywała się defensywnie, bywała nietaktowna, a brak taktu przysparzał jej tyle samo wrogów, ilu przyjaciół. Względna zamożność i charyzma pozwalały jej przetrwać, lecz z racji swojego zasadniczego egoizmu mogła być tak samo pozbawiona uroku, jak czarująca. Jej jedynymi poważnymi rywalami byli bogaty księgowy, spekulant i kolekcjoner sztuki Bernard Reis i jego żona. Podawali lepsze i bardziej konwencjonalne potrawy, lecz ich soirées brakowało iskry, mimo że okresowo patronował im Breton (Reisowie wsparli finansowo jego czasopismo "VVV"), który uporczywie nalegał, aby wszyscy brali udział w grze w szczerość. Peggy, wyrozumiała, jeśli chodzi o przyjęcia u Reisów, wspominała:
Siadywaliśmy w kręgu, podczas gdy Breton traktował wszystkich z góry niczym dyrektor szkoły [traktował grę bardzo poważnie]. Gra polegała na tym, aby wydobyć z ludzi najbardziej intymne uczucia natury erotycznej i obnażyć je. Była jak odmiana psychoanalizy dokonywana publicznie. Im gorsze rzeczy ujawnialiśmy, tym bardziej byli wszyscy zadowoleni. Pamiętam, że raz, kiedy przyszła moja kolej, zapytałam Maksa, czy wolał kochać się w wieku lat dwudziestu, trzydziestu, czterdziestu czy pięćdziesięciu.
Na ich przyjęcia Max, kiedy miał odpowiedni nastrój, przygotowywał wyrafinowane sałatki i curry. Pièce de résistance, popisowym daniem Peggy była potrawa meksykańska, kurczak w sosie czekoladowym według przepisu przywiezionego przez Bretona po jego ostatniej wizycie w Meksyku. Potrawa ta gościła w menu Peggy do końca jej życia. W grudniu 1960 roku przesłała go wielkiemu przyjacielowi, fotografowi Roloffowi Beny’emu (zachowano jej pisownię i układ tekstu)
- 1 kurczak
- 50 solonych migdałów albo nie posolonych
- 1 garść suszonych rodzynek
- 2 garści suszonych śliwek
- 6 grisini
- jedna druga paluszka czekolady na polewę
- 1 łyżeczka pełna zmielonego cynamonu
- 1 bukiet tymianku albo wawrzynu
- 7 małych cebulek w całości
- 1 marchewka
Przygotowanie:
Utrzyj migdały jak tylko się da albo lepiej przepuść je przez maszynkę do mielenia, zmiel grisine i czekoladę, zmieszaj to wszystko z cynamonem, posól i popieprz kurczaka. usmaż w maśle (pociętego na porcje) z marchewką na złocisto wyjmij kurczaka dodaj cebule do tłuszczu z kurczaka i to też usmaż na złocisto. Kurczaka w durszlaku umieść nad cebulami, aby utrzymać ciepło podczas gdy cebule gotuj dalej a kiedy będą złociste zmieszaj je z kurczakiem dodaj bulion zrobiony z kostek (z braku innego) i dodaj wszystkie składniki, które zostały zmielone i ZMIESZANE Z ZIMNĄ WODĄ ABY POWSTAŁO COŚ W RODZAJU PŁYNNEJ PASTY. Pokryj kurczaka i cebule tą pastą i uzupełnij bulionem przykrywając kurczaka /dodaj garść suchych rodzynek (SULTANEK) dwie garści suszonych śliwek, posiekaną pietruszkę & bukiet i niech się wszystko gotuje na wolnym ogniu przez godzinę albo dłużej /kurczak powinien być przykryty płynem niezbyt gęstym do gotowania aby się gotował.
Peggy ozdobiła ścianę swojej sypialni kolekcją kolczyków, co w tym czasie było modne. Julien Levy rzekł pewnego razu, jak się zdaje nie bez ironii, że tę wystawę zainspirował Jackson Pollock. Olśniewała młodych miejscowych artystów, a niektórzy z tego grona wkrótce znajdą się pod jej opieką. Ubierała się źle i jak szalona, tak samo jak jej równi, by zaszokować i zaznaczyć pogardę dla konwencji. Na jej przyjęciach często noszono indiańskie i meksykańskie stroje, a całkowity brak ubrań wcale nie był czymś niezwykłym. Peggy trwała przy farbowanych na czarno włosach i szkarłatnej szmince, nosiła suto zdobione kolczyki i cudaczne kostiumy, pragnąc ukazać i kusząco odsłonić atrakcyjne ciało.
Jeden z elementów integracji nie został jeszcze zrealizowany: małżeństwo z Ernstem. Samolubna i wytrwała Peggy nie porzuciła nadziei na sukces, pomimo konsekwentnie negatywnych sygnałów, które wysyłał Max. Przystąpienie Stanów Zjednoczonych do wojny po ataku Japończyków na Pearl Harbor 7 grudnia 1941 roku znacznie ożywiło jej kampanię. Zarówno Sindbad, jak i Jimmy mogli zostać powołani do wojska. Później Sindbad sam się zaciągnął i przez całą wojnę służył w wojsku. Jimmy’ego odrzucono z powodów zdrowotnych - będzie przedstawicielem tego rodzaju artystycznych typów kręcących się wokół jego matki, którymi Sindbad będzie pogardzał za posiadanie kategorii "F4" (w odróżnieniu od "A1").
Przystąpienie Stanów Zjednoczonych do wojny zmieniło status Ernsta. Miał niemieckie obywatelstwo i pomimo antynazistowskiego nastawienia oficjalnie był niepożądanym obcokrajowcem. Dlatego nie wolno mu było mieć radia na fale krótkie ani swobodnie podróżować po kraju. Raz jeszcze pojawiła się możliwość internowania. Chociaż było to mało prawdopodobne. Peggy potrafiła grać na jego obawach, uciekając się do wspomnień o niedostatku we francuskich obozach dla internowanych, i powtarzała, że nie podoba jej się myśl o "życiu w grzechu z wrogim obcokrajowcem". Z kolei Maksowi nie w smak było rezygnowanie z wygód, które miał zapewnione, kiedy żył z Peggy, bynajmniej nie chodziło tylko o swobodę malowania. On jej nie kochał, ona tylko myślała, że jest zakochana. Dla niej małżeństwo było czymś pożądanym, dla niego czymś wygodnym. Pegeen zorientowała się, że Maksowi nie w smak jest myśl o małżeństwie, i powiedziała o tym matce. Peggy zwierzyła się ze wszystkiego Putzlowi, który doradził jej, żeby wychodziła za mąż, skoro tak jej na tym zależy. Po konfrontacji Max uległ.
Aby uniknąć biurokratycznych przeszkód stanu Nowy Jork i obecności przedstawicieli prasy, para pojechała do Waszyngtonu z wizytą do kuzyna Peggy, Harolda Loeba, który tam mieszkał. Sądzili, że mogą się pobrać w Marylandzie, nie wywołując zamieszania i bez zbędnej straty czasu; inaczej niż w Nowym Jorku, nie wymagano tam przeprowadzenia badań krwi. Dzieci nie były szczególnie zadowolone: Sindbad miał przeczucie, że to pomyłka; Pegeen durzyła się w Maksie i nie chciała, aby odwracał uwagę od niej i kierował ją ku matce; Jimmy, który utrzymywał listowny kontakt z matką, czuł, że wymyka się ostatnia szansa wydostania jej z Europy. Okazało się, że wcale nie jest łatwo wziąć ślub w Marylandzie. Pojawiły się poważne komplikacje: dokumenty rozwodowe Peggy i Laurence’a oraz Maksa i Marie-Berthe pozostały we Francji, poza tym Max nie miał żadnych dokumentów potwierdzających fakt ustania jego małżeństwa z Louise. Peggy i Max pobrali się ostatecznie 30 grudnia 1941 w Wirginii, gdzie ograniczenia były minimalne. Harold i Vera Loebowie wystąpili w roli świadków.
Małżeństwo mogło uczynić Peggy pewniejszą Maksa, lecz w rzeczywistości niczego nie zmieniło. Jeśli już, to wszystko raczej się pogorszyło. Nasiliły się kłótnie: pewnego razu Max doprowadził Peggy do furii, ponieważ użył nożyczek, którymi John Holms przystrzygał brodę. (Peggy nadal opłakiwała Holmsa: każda rocznica jego śmierci była dla niej bardzo bolesna). Max, czując się osaczony, reagował chłodną i okrutną wyniosłością. Zdarzały się okresy ciszy, długie i pełne niechęci; czasami nie rozmawiali ze sobą przez czterdzieści osiem godzin. Max górował nad nią pod względem talentu oraz intelektu i wiedział, jak sprawić, by Peggy miała poczucie niższości. Poza tym był narcyzem, ale zdawał sobie sprawę, jak ograniczone byłoby jego życie w Ameryce bez Peggy. Nie można też wątpić, że Peggy, osoba silnego charakteru, podkreślała tę kwestię. Powiedziała Emily Coleman, która tymczasem opuściła Arizonę (i swojego ranczera) na rzecz Hartford w Connecticut, że kocha Maksa z trzech powodów: "ponieważ jest śliczny, ponieważ jest znakomitym malarzem i ponieważ jest taki sławny". Lecz źle znosiła fakt, że wydawał zarobione przez siebie pieniądze na etniczną sztukę Ameryki i Oceanii, nie dokładał się do utrzymania gospodarstwa domowego, nie odkładał nawet sumy, która była potrzebna na opłacenie podatku dochodowego. Jimmy Ernst zaznacza jednak, że:
Pewna liczba znakomitych obrazów [Maksa] weszła do kolekcji Peggy jako część umowy o bezpośredniej wymianie. Zgodnie z jej postanowieniami udział Maksa we wspólnych wydatkach i jego osobistych rachunkach - w istotnej części ze sklepu Juliusa Carlebacha sprzedającego sztukę prymitywną przy Trzeciej Alei - był liczony według oszacowania rynkowych cen na nowe obrazy. Max miał swoją dumę, co polegało na tym, iż nalegał, by jego udział znacznie przekraczał zobowiązania. To, co Peggy otrzymywała, najczęściej było w stanie pokryć wszystkie bieżące koszty. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że część mojej pracy polegała na rejestrowaniu tego rodzaju zdarzeń i udziale w tych żenujących, dziwnie formalnych, prowadzonych raz na dwa tygodnie negocjacjach między ojcem i tą kobietą, z którą mieszkał. Musiał być świadom, jak bardzo mnie skręca podczas owych długich, milczących momentów, kiedy Peggy w skupieniu ślęczała nad drobnymi cyferkami, czasami podnosiła kwestię jakichś drobnych niezgodności albo zapomnianego wydatku. Po każdej z takich sesji bardzo się starał pomóc mi jakoś pokonać oczywisty stres. "Właściwie nigdy nie byłem dla ciebie prawdziwym ojcem, ale mam wrażenie, że pomimo wszystko uczę cię tego i owego. Nic nie jest aż tak dziwne, jak może ci się teraz wydawać. Nie chcę nic nikomu zawdzięczać, a Peggy musi w ten sposób postępować [...] to się wysysa z mlekiem matki [...] Spróbuj zapamiętać na wypadek, gdybyś został kiedyś bogaty".
Artysta Charles Seliger, który znał Jimmy’ego, także zapamiętał Maksa jako osobę zarozumiałą i egocentryczną: "nie pomagał Jimmy’emu, który mieszkał w jednym pokoju, dość biedny i zaniedbany". Istotę związku Maksa i Peggy podsumował rzeźbiarz David Hare, człowiek blisko związany z émigrés; otóż powiedział on biografce Peggy, Jacqueline Bograd Weld, że Peggy była
zamożną kobietą, nosiła nazwisko Guggenheim. Lubiła sztukę, a Max pragnął tu być. Może się obawiał, że jeśli jej nie poślubi, to nie będzie mógł zostać. Najprawdopodobniej pomyślał: "Czemu nie?". Max nie był osobą szlachetną [...] Miał niemiecki charakter, sadystyczny [...] Dał się we znaki Leonorze, zresztą Peggy też. Nie sądzę, by kiedykolwiek kochał Peggy. Max wykorzystywał ją z zimną krwią. Ale też dużo dla niej uczynił. Chciała należeć do cyganerii. Przy Vailu to Peggy była szefem, Vail był obibokiem, pieczeniarzem; przy Maksie już nie rządziła, uważała, żeby się nie wychylać. Max się obawiał, że może zostać w Ameryce bez pieniędzy.
Trudno o jednoznaczność, kiedy się omawia związki międzyludzkie: sami bohaterowie bardzo często zmieniają podstawę swojego zachowania i potrafią być wielowymiarowi. Artystka Dorothea Tanning, czwarta żona Maksa, zresztą ostatnia do jego śmierci w 1976 roku, w swoim pamiętniku nie napisała prawie nic nagannego o Maksie. Jednakże zdarzyło się, że Max, nie mając pod ręką płótna, zamalował kiedyś jej obraz, nie zapytawszy o zgodę.
Peggy bez końca wypytywała Maksa o jego zdrady i nieustanną troskę o Leonorę; chociaż nie dziwi to u żony w ogóle i w powszechnym mniemaniu jest usprawiedliwione, uzasadnienie jest słabsze w wypadku męża malgré lui. W związku z tym Peggy sama zdefiniowała problem: pragnęła miłości, a Max chciał spokoju. Oboje nie otrzymali tego, na czym im zależało. W każdym razie atmosfera nieco się oczyściła, kiedy w końcu Leonora wyjechała z Renatem do Meksyku. Pomimo wszystko w tym okresie Max malował dużo i dobrze. Dziełem najbardziej bezpośrednio nawiązującym do ich wspólnego życia jest The Antipop ("Antypapież"), ukończone w 1942 roku. Istnieją dwie wersje tego dzieła. Peggy w swojej autobiografii ma na myśli pierwszą, nazywając ją The Mystic Marriage ("Mistyczne małżeństwo"), jako odnoszącą się bezpośrednio do niej:
Pewnego dnia, kiedy weszłam do jego pracowni, przeżyłam szok. Na sztalugach wisiał niewielki obraz, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Przedstawiał dziwną postać z głową konia, która była głową Maksa, i ciałem mężczyzny ubranego w połyskującą zbroję. Przodem do tej dziwnej postaci, z dłońmi między nogami, stałam ja, to znaczy mój portret. Nie taka, jaką Max mnie znał, ale jako ośmioletnie dziecko [...] W centrum znalazła się sylwetka, będąca, jak przyznał Max, plecami Pegeen, a po lewej widniał jakiś przerażający potwór.
W drugiej wersji wojownicze motywy są wyraźniej zarysowane, jeśli chodzi o główne postaci obrazu. Koń w zbroi po prawej to Max, chroniący dziecko-pannę młodą Pegeen, której dłoń jest na strzemieniu blisko jego genitaliów. Na jego czole widać amulet "dłoń Fatimy", który ma odstraszać złe moce. Po lewej stronie smutny, nieco przygięty potwór ma piersi i brzuch Peggy, co zresztą ona sama przyznała. Ponadto bez wątpienia ma także jej wąskie kostki i czerwone buty. Ten obraz w dalszym ciągu znajduje się w kolekcji Peggy. Być może jest przykładem jej odporności albo wyrazem poglądu, że absolutnie każdy motyw obecny w dziele sztuki, który można potraktować osobiście, jest rodzajem komplementu.
Do początku lata 1942 roku Max stworzył wystarczająco dużo nowych prac, aby pokazać je na wystawie. Julien Levy zamknął na jakiś czas swój sklep i zaciągnął się do wojska, a ponieważ galeria Peggy nie wyszła jeszcze poza fazę pomysłu, zorganizowanie pokazu przypadło w udziale Valentine Gallery. Ku wielkiemu rozgoryczeniu Maksa wystawa nie osiągnęła pożądanego sukcesu. Peggy, wspomagana przez Howarda Putzla, wolała sprzedawać jego prace prywatnie. Wydawało się jej, że powinna całkowicie panować nad obrotem jego dziełami, co było niedobre. Jeśli sprzedał coś niezależnie od niej, zawsze uważała cenę za niekorzystną. Gdyby się czegoś pozbył, wpadłaby w furię. Jednakże w jednym wypadku wymiany Max spotkał się z aprobatą Peggy. Z kolekcjonerką Bridget Tichenor wymienił obraz na małego psa, szczeniaka rasy lhasa apso. Małe orientalne pieski - lhasa, pekińczyki, shih tzu - były bardzo popularne w tamtych czasach. Mieli je między innymi przyjaciel Nancy Cunard, Jean Guérin, i Julien Levy. Peggy zakochała się w Kachinie, bo tak się nazywała suczka, i od tej pory aż do śmierci będzie trzymała u siebie te psy. Były zawsze nie tylko bardzo zadbane i ułożone, lecz ponadto kochane, one zaś odpowiadały bezwarunkową miłością: najbardziej niezawodne związki Peggy nawiązała ze zwierzętami i dziełami sztuki.
Peggy w dalszym ciągu nosiła się z zamiarem założenia galerii publicznej dla swojej kolekcji, która byłaby bazą dla jej rozwoju i miejscem sprzedaży. Jej poczynaniom przyglądała się zazdrosna Hilla Rebay, która już wówczas uważała, że Muzeum Sztuki Nowoczesnej wtargnęło na jej terytorium. Rebay nie zapomniała o epizodzie z Guggenheim Jeune, a Solomon pozostawił jej wolną rękę w takim zakresie, w jakim ona pozostawiała wolną rękę Rudolfowi Bauerowi. Obie kobiety serdecznie się nienawidziły. Chociaż krążyły plotki, że Rebay stara się nakłaniać agentów obrotu nieruchomościami, by nie pomagali Peggy, to jednak nie miała dość sił sprawczych, aby ją powstrzymać. Solomon może i był jej kochankiem, może był od niej niewolniczo uzależniony, lecz jego cierpliwość też miała pewne granice, mimo całej jego dobrotliwości, ogólnej pobłażliwości i optymistycznego usposobienia. Hilla będzie musiała się zadowolić swoim dominium na Wschodniej Pięćdziesiątej Czwartej Ulicy 24, przerobionym z salonu samochodowego, gdzie mieściło się jej muzeum, i pozostawić Peggy własnemu losowi.
Hilla będzie się borykać z tyloma własnymi troskami, że problem Peggy będzie jej się wydawał prawdziwym drobiazgiem. Jej dawny kochanek Rudolf Bauer, ciągle korzystający z hojności Solomona, z początku usiłował zabiegać o względy nazistów, ale potem został aresztowany za nielegalny obrót walutą. Hilla wstawiła się za nim i dzięki pieniądzom Solomona oraz przy pomocy pewnego krewnego nazisty zdołała załatwić nie tylko jego uwolnienie, ale także wyjazd do Stanów Zjednoczonych z całym nienaruszonym majątkiem, łącznie z samochodem. Przybył na miejsce 3 sierpnia 1939 i "odwdzięczył" się dawnej kochance, usiłując przejąć jej stanowisko w Museum of Non-Objective Painting. Jako bona fide uciekinier przed nazistami, miał całkowitą swobodę poruszania się; baronowa zaś jako obywatelka niemiecka, pomimo lat spędzonych w Ameryce, musiała znosić takie same restrykcje jak Max Ernst. Nie mając możliwości swobodnego podróżowania, przez większość czasu tkwiła w swoim luksusowym domu w Connecticut, podczas gdy Bauer rozpowiadał plotki o niej, że jest szpiegiem. Jej dom przeszukano, zorientowano się, że gromadzi zapasy żywności, niewiele brakowało, a znalazłaby się w więzieniu. Tymczasem Bauer dołożył jeszcze jeden cios do tych zniewag, żeniąc się z mówiącą po niemiecku gospodynią domu, w którym pozwolono mu zamieszkać w Deal w stanie New Jersey. To spowodowało ostateczny rozłam w stosunkach Hilli z Bauerem, którego życie zaczęło obracać się wniwecz (zdaje się, że już nigdy więcej niczego nie namalował). Żona od niego odeszła, nie potrafił sobie poradzić bez wsparcia Hilli i zmarł obłąkany w 1953 roku. Także Hilla, niepopularna z powodu wyniosłych manier, traktowania z góry artystów i pracowników, nigdy już nie odzyskała dawnej pozycji.
Nie minęło wiele czasu, nim Peggy znalazła odpowiednie lokum nad sklepem spożywczym pod numerem 30 przy Zachodniej Pięćdziesiątej Siódmej Ulicy. Poprzednio mieścił się tu warsztat krawiecki (tak samo jak dzisiaj), ale pomieszczenia były wysokie i jasne, choć długie i wąskie. Zachodnia Pięćdziesiąta Siódma Ulica, niedaleko Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Museum of Non-Objective Painting, stawała się głównym miejscem obrotu sztuką nowoczesną i była wygodnie położona w centrum miasta. Następny problem polegał na znalezieniu odpowiedniego projektanta. Peggy pragnęła, aby jej galeria harmonizowała ze sztuką, jaką będzie pokazywać. Nie chciała nic luksusowego, przeładowanego i konwencjonalnego. Zależało jej na czymś, co zaintryguje, co będzie dopełnieniem dla prac, które zamierzała wystawiać. Charles Seliger wspomina: "do innych galerii, takich jak Knoedlera i Rosenberga, wchodziłeś jak do kościoła, szepcząc".
Peggy wiedziała, że w przeszłości Julien Levy eksperymentował z zakrzywionymi ścianami w jednej ze swoich galerii - ponadto był jednym z pierwszych, którzy uświadomili sobie, że sztuka nowoczesna nie wygląda najlepiej na tle czerwonego pluszu - i chciała pójść dalej. Na szczęście miała pod ręką dwóch doradców: Howarda Putzla i, nieco później, Marcela Duchampa.
Czytaj też: