Arabscy turyści w Zakopanem. "Górala i szejka łączy jedno"
- Polski turysta z rodziną nie odwiedzi, podczas tygodniowego pobytu w Zakopanem, tylu atrakcji, ile rodzina z Bliskiego Wschodu zaliczy jednego dnia - mówi Andrzej, zakopiański przedsiębiorca. - Dla turystów z Dubaju czy Kataru wydanie jednorazowo kilkuset złotych to żaden problem. Tego samego dnia wjadą kolejką na Kasprowy Wierch, Gubałówkę, zabiorą dzieci do Dinoparku, Myszogrodu, Papugarni czy mino zoo. Polskiej rodziny na to nie stać - dodaje.

Zakopane to niezmiennie atrakcyjny kierunek dla turystów z Bliskiego Wschodu. Miasto pod Giewontem upodobali sobie szczególnie, bo jest tu zielono, chłodno i tanio.
- W porównaniu do Włoch czy Chorwacji, gdzie wcześniej jeździli, Zakopane bardziej im się podoba. Mówią, że jest taniej i lepiej - twierdzi Marcin, właściciel firmy "Zakopane4You" zajmującej się obsługą arabskich gości. - Są bezproblemowi, uprzejmi i uśmiechnięci - dodaje przedsiębiorca.
- Jeżeli chodzi o turystów z Bliskiego Wschodu to dane pokazują constans, co jest zadziwiające, bo raczej powinien być wzrost, patrząc na rozwój kierunków turystycznych - mówi Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej. - Spodziewamy się, że mogą nastąpić spadki. Im więcej w mediach będzie pojawiało się informacji o rasistowskich zachowaniach wobec turystów z Bliskiego Wschodu, tym bardziej prawdopodobne, że tamtejsze media to podchwycą i wtedy zanotujemy spadki, bo jest to kulturowo bardzo czuły gość - obawia się Wagner.

Dubaj w Tatrach
"Czuję się w Zakopanem jak w Dubaju" to zdanie często pojawia się w internetowych wpisach, a hasło "turyści z Bliskiego Wschodu w Zakopanem" rozpala fora do czerwoności. Z jednej strony krytyka i niepokój z drugiej "Dubaj w Tatrach" to sygnał zmian, na które trzeba odpowiedzieć.
- Wydają dutki na oscypki, pamiątki i atrakcje. Tylko się cieszyć - słychać głosy zadowolonych zakopiańskich przedsiębiorców, którzy ochoczo dopasowują ofertę turystyczną z myślą o muzułmańskich turystach proponując kuchnię halal, menu w języku arabskim czy wydzielone w hotelach przestrzenie modlitewne. Miasto Zakopane planuje wydawanie broszur i ulotek dla gości z Bliskiego Wschodu, które wyjaśnią polskie zwyczaje, kulturę i zaproponują lokalne atrakcje.
Turyści z Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Kataru czy Kuwejtu przyjeżdżają do Zakopanego całymi rodzinami. - Na ogół podróżują z jedną żoną i dziećmi. W islamie mężczyzna nie ma zakazu spędzania wakacji ze wszystkimi żonami pod warunkiem, że zachowuje zasady sprawiedliwości wobec każdej z nich. Dlatego dla spokoju w rodzinie raczej podróżują z każdą żoną osobno - wyjaśnia Marcin, zakopiański przedsiębiorca.
Musi być napis "Zakopane"

Goście z Bliskiego Wschodu to hojni klienci. Nie targują się, płacą w terminie i cenią sobie ofertę dostosowaną do ich potrzeb kulturowych. Podziwiają górskie krajobrazy, ale od pieszych wycieczek wolą powolny rytm spacerów po Krupówkach, od straganu do straganu. - Najczęściej kupują poduszki, kapcie, ciupagi, krówki - ważne, żeby był napis "Zakopane" - zauważa właściciel firmy zajmującej się obsługą arabskich gości. - Nigdzie im się nie spieszy, na wszystko mają czas. Bywa to niekiedy uciążliwe, bo często się spóźniają i trzeba na nich czekać - mówi Wojtek, zakopiański kierowca. Pieniądze raczej nie stanowią dla nich problemu, więc odwiedzają większość zakopiańskich atrakcji. - Gubałówka, Kasprowy Wierch, przejażdżka dorożką po Dolinie Chochołowskiej, spływ Dunajcem a na Słowacji Bachledowa Dolina. To ich ulubione rozrywki - wylicza Marcin.
- Nie lubią chodzić, wolą dojechać samochodem pod samą atrakcję. Jak dowiadują się, że nad Morskie Oko trzeba kawałek dojść piechotą to najczęściej rezygnują z takiej wycieczki. Jedyne miejsce, gdzie lubią chodzić to Krupówki, od sklepu do sklepu - dodaje.
Arabskie rodziny w Zakopanem wydają fortunę

Arabowie to goście, którzy nie liczą każdego grosza. Na Krupówkach potrafią zostawić pokaźne sumy, nie wahają się zapłacić więcej za produkt, który im się spodoba. Nie szczędzą też pieniędzy na dzieci. - Polacy obiecują dzieciom, że pójdą, na przykład do mini zoo, jak te będą grzeczne a Arabowie idąc na spacer wchodzą po drodze do wszystkich atrakcji. Nie stanowi dla nich problemu bilet za 30 czy 50 złotych od osoby. Arabska rodzina z czwórką dzieci na jedną atrakcje wydaje kilkaset złotych - zauważa Andrzej, zakopiański przedsiębiorca.
Mieszkańcy Podhala i lokalni biznesmeni mają różne opinie na temat turystów z Bliskiego Wschodu, ale wielu podkreśla, że choć różnią się kulturą i zwyczajami, to goście kulturalni i mili.
- Są bardzo grzeczni, za wszystko dziękują, nie robią problemów - mówi Wojtek, kierowca wożący arabskich turystów. - Zawsze są schludnie, elegancko ubrani i niesamowicie pachną. Jak wyjdą z samochodu to jeszcze długo czuć zapach perfum. Mają duży szacunek dla innych. Jak zatrzymujemy się, na przykład na stacji benzynowej, to pytają, czy chcę kawę lub coś innego do picia. Traktują cię, nie jak służącego, któremu płacą, ale człowieka, który im pomaga. Doceniają i potrafią to okazać. W przeciwieństwie do niektórych polskich turystów, którzy wychodzą z założenia, że jak płacą to wymagają i wszystko im wolno. Ale zostawiają bałagan i trzeba im ciągle przypominać, żeby zapinali pasy. I lubią słuchać w samochodzie swojej rodzimej muzyki - dodaje kierowca.
Turyści z Bliskiego Wschodu sprawili, że Zakopane jest na ustach całej Polski a lokalni biznesmeni liczą dutki. Górala i szejka różni wiele, ale łączy jedno - miłość do pieniędzy.