Reklama

Kochanka Napoleona, którą znamy jako perfumy. Kim była Pani Walewska?

Związek Marii z Łączyńskich Walewskiej i Napoleona Bonaparte był jednym z najsłynniejszych romansów XIX wieku. Do dziś owiany jest wieloma tajemnicami. Pani Walewska, która w historii zapisała się jako piękna kochanka Napoleona, dziś kojarzona jest przede wszystkim z linią kosmetyków, której nadano jej imię i z… przepisem na ciasto.

Postać Marii Walewskiej nierozłącznie związana jest z Pałacem w Walewicach, choć kobieta mieszkała w nim zaledwie kilka lat. Dziś nie ma w nim praktycznie żadnych pamiątek po Pani Walewskiej. Obecnie jej postać najmocniej kojarzy się jednak z kosmetykami w szklanych, ciemnogranatowych flakonach, których używały nasze mamy i babcie.

"Kosmetyki tej luksusowej serii to oręż dany do dyspozycji każdej kobiety, która poprzez umiejętne podkreślanie uroku osobistego, pragnie zawładnąć uczuciami Napoleona swojego życia" - można było przeczytać w ulotce produktu.

Reklama

W czasach PRL-u kremy i wody perfumowane nazwane na cześć Marii Walewskiej były synonimem luksusu i elegancji. Kosmetyki powstały na fali popularności filmu "Marysia i Napoleon", w którym w głównych rolach wystąpili Beata Tyszkiewicz i Gustaw Holoubek.

Przeszłość, która mogła zaważyć na honorze

Maria Łączyńska urodziła się 7 grudnia 1786 roku w pałacu w Kiernozi w okolicach Łowicza. Lata jej dorastania przypadły na czas, kiedy Polska walczyła o odzyskanie niepodległości.

Kobieta pochodziła z zamożnej, średniej szlachty. W wieku zaledwie 16 lat Maria została wydana za szambelana króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, Anastazego Walewskiego. Mąż był starszy od Marii niemal czterokrotnie.

Jak opisano w książce "Kłopoty z Panią Walewską", płacząca dziewczyna miała zostać zaciągnięta przed ołtarz siłą przez swojego brata Benedykta. Małżeństwo z niemal 70-letnim, zniedołężniałym szambelanem zostało zaaranżowane, by uniknąć skandalu.

Romans z zaborcą niedopuszczalny ze względów patriotycznych

Już wtedy Maria była bowiem w trzecim miesiącu ciąży. Zaledwie pół roku po ślubie urodziła syna. Oczywistym było, że Anastazy nie był biologicznym ojcem dziecka. Był nim najprawdopodobniej rosyjski oficer Arkadij Suworow, spokrewniony z feldmarszałkiem rosyjskim. Na ten związek nie zgodziła się jednak rodzina Marii.

Tym samym honor młodej szlachcianki zhańbiony został nie tylko przez panieńską ciążę, ale również romans z zaborcą, który ze względów patriotycznych był niedopuszczalny. Jak zauważa część historyków, ślub z Anastazym Walewskim miał być jednak transakcją wiązaną.

"Ponieważ Maria, wówczas niespełna 18-letnia panna była już w trzecim miesiącu ciąży, więc ten ślub miał ratować jej honor. Z drugiej strony majątek Anastazego Walewskiego nie był w zbyt dobrej kondycji finansowej, więc posag, który wniosła wówczas Maria Łączyńska, podratował jego sytuację" - opowiadała PAP Magdalena Szymańska-Topolska z Pałacu i Stadniny Koni Walewice.

Syn Antoni urodził się pół roku po ślubie.

Słynny bal w Warszawie

W 1807 roku do Warszawy przybył Napoleon. Polacy wielbili wówczas wielkiego wodza, widząc w nim nadzieję na wyzwolenie ojczyzny. Najważniejszego wówczas człowieka w Europie Maria poznała więc niespełna trzy lata po ślubie. Niektóre źródła mówią o spotkaniu przed karczmą w Błoniu lub Jabłonnie.

"Istnieje kilka hipotez jak i kiedy doszło do spotkania Marii Walewskiej z Napoleonem, ale ja skłaniam się ku tej hipotezie, za którą optował Marian Brandys w książce ‘Kłopoty z panią Walewską’, że najprawdopodobniej do pierwszego spotkania doszło na słynnym balu w Warszawie" - tłumaczyła Magdalena Szymańska-Topolska.

Na balu zatańczyli kontredansa, a kilka dni później cała Warszawa plotkowała, że cesarz Francuzów obsypuje Marię prezentami.

"Widziałem tylko Panią, podziwiałem tylko Panią"

Napoleon wysyłał do Marii jednoznaczne wiadomości. Pisał w nich: "Widziałem tylko Panią, podziwiałem tylko Panią, pragnę tylko Pani". Z jednym przysłał diamentowy bukiet kwiatów w formie ozdobnej broszy. Maria nie przyjęła prezentu.

Odrzucała zaloty Napoleona aż do wizyty księcia Józefa Poniatowskiego. Tę opisała później w swoim pamiętniku. Józef Poniatowski miał powiedzieć: "Mario, musisz iść do tego mężczyzny (Napoleona). To nie my, lecz cała Polska żąda tego od pani! Odwołuję się do pani patriotyzmu!".

Prawdziwość listu do dziś nie została oficjalnie potwierdzona, a historycy często zarzucali Walewskiej chęć wybielenia i ratowania swojego "dobrego imienia". Szlachcianka najprawdopodobniej była jednak poddawana różnego rodzaju naciskom i manipulacjom. Znajomość z Napoleonem przedstawiano jej jako sprawę wagi politycznej.

Maria Walewska metresą Napoleona Bonaparte

W końcu Maria Walewska uległa naciskom, przyjmując na siebie rolę ambasadorki polskiej sprawy. Zimową nocą pojawiła się na Zamku Królewskim, gdzie spotkała się z Napoleonem.

Cesarski kamerdyner Constant wspominał: "Pani W. przybyła, ale w jakim stanie! Blada, bez słowa, z oczami pełnymi łez. Wprowadziłem ją do pokoju cesarza. Zaledwie mogła się utrzymać na nogach i drżąc, wspierała się na mym ramieniu. Pani W. płakała i szlochała tak, że pomimo oddalenia słyszałem to i serce mi się krajało".

Sama Maria w swoich pamiętnikach napisała, że zemdlała z wrażenia, a w tym czasie Cesarz zaspokoił swoje żądze, gwałcąc ją. Ten fakt także poddawany jest w wątpliwość. Ostatecznie jednak Maria Walewska oficjalnie została kochanką Napoleona, przeprowadzając się na jakiś czas do cesarskiej kwatery, a następnie wyznając mu miłość.

Kobieta nie zgodziła się, by cesarz przedstawił ją na dworze jako swoją metresę. Poznała jego siostry - Paulinę i Karolinę, z którymi się zaprzyjaźniła. Schadzki kochanków odbywały się w pałacu Tuilerie.

Niedługo później Maria zaszła w ciążę. Kiedy w maju 1810 roku kobieta urodziła syna Aleksandra, Napoleon rozpoczynał podróż poślubną z młodziutką żoną, arcyksiężniczką Marią Ludwiką Habsburżanką.

Legenda Marii Walewskiej wciąż żywa

Maria Walewska zmarła w 1817 roku w Paryżu. Grób z jej sercem znajduje się w kaplicy rodziny Ornano na paryskim cmentarzu Pere-Lachaise, natomiast jej ciało spoczęło w 1818 r. w krypcie w rodzinnej Kiernozi.

Dlaczego wciąż żywa legenda Marii Walewskiej? "Zawsze kiedy jest mowa o miłości, miłości nieszczęśliwej, takiej jaką była miłość Marii i Napoleona, o miłości pełnej niespełnionych obietnic, kiedy jest to miłość tragiczna owiana w wielu miejscach tajemnicą, to wszystko pobudza wyobraźnię i sprawia, że taka miłość staje się ponadczasowa" - podkreśliła Magdalena Szymańska-Topolska.

Pomimo wielu nieścisłości, które pojawiają się w biografii Marii Walewskiej, z dzisiejszej perspektywy można stwierdzić, iż jej życie było dalekie od romantycznej opowieści, wręcz przeciwnie - będąc przemocową historią, w której kobieta odgrywała narzucone role, nie mogąc samodzielnie i w pełni zdecydować o swoim losie. Na kartach historii Maria zapisana została jako piękna kochanka sławnego mężczyzny. Oprócz tych "zasług" niewiele o niej wiadomo.

Osoba Marii Walewskiej została wykorzystana niejednokrotnie. Najpierw stała się ofiarą patriotów, którzy apelowali o poświęcenie dla kraju, przez co kobieta zmuszona była do przekroczenia granic wstydu i ówczesnych zasad przyzwoitości. Po czasie Maria Walewska stała się jedynie symbolem na opakowaniu perfum, idealnie pasując do mitu pięknej Polki. "Kosmetyki tej luksusowej serii to oręż dany do dyspozycji każdej kobiety, która poprzez umiejętne podkreślanie uroku osobistego, pragnie zawładnąć uczuciami Napoleona swojego życia" - podsumowano na opakowaniu perfum.

***

Zobacz również:

I ślubuję ci, że ja pierwsza złożę pozew o rozwód

Odmówiła poślubienia mężczyzny, który ją zgwałcił. Tak rozpoczęła się rewolucja Franki Violi

Alkohol lał się strumieniami. Mięsopusty, czyli najbardziej szalony czas w roku

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy