Rozkładają koce na grobach, urządzają dyskoteki w kościołach. Serca wiernych krwawią
Jedni czczą to miejsce na równi z najważniejszą świątynią, inny depczą po nim i wyprowadzają tu psy. Wielu mieszkańców nie wie, że rozkładają właśnie koc na czyimś grobie, grillują i ucztują z duchami zmarłych przed wiekami ludzi.
Wjeżdżając do Krakowa od strony Wieliczki, nie da się przegapić płaszowskiego obozu. Z daleka można dostrzec ogromny, górujący nad jezdnią przygarbiony pomnik ofiar nazistowskich zbrodni. Jednak, gdyby nie ów posąg i kilka tablic informacyjnych rozstawionych przez Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, nie można byłoby się domyślić, co to za miejsce. Po dawnym obozie pracy i koncentracyjnym pozostały jedynie rozległe place, kilka murków i wzniesień. Obecnie obszar ten wygląda jak zielony teren rekreacyjny.
Nie dziwi więc, że okoliczni mieszkańcy chętnie wyprowadzają tutaj psy, spacerują, opalają się, urządzają pikniki i relaksują się w otoczeniu przyrody. Większość z nich nie jest świadoma, że oto rozkłada koc na... czyichś kościach. Choć miejsca pamięci związane z obozem koncentracyjnym został dobrze oznaczone, to na tym obszarze jest jeszcze jeden historyczny pomnik i zarazem miejsce kultu, o którym mało kto dziś pamięta.
Na skraj obozu, nieopodal wejścia od ulicy Jerozolimskiej rozciąga się obszar zarosły drzewami i chaszczami, gdzie okoliczni mieszkańcy zwykli wyprowadzać psy. Niewielu wie, że to nieoznakowane, zapuszczone miejsce to teren cmentarza, po którym pozostały dziś jedynie kilka nagrobków. Czy spacerowicze ich nie zauważają? A może nie potrafią odczytać, bo napisy są po hebrajsku?
Dla żydów każdy cmentarz ma ogromne znaczenie — jest ważniejszy niż synagoga. Wyższą rangę niż kirkut ma jedynie Świątynia Jerozolimska — jedyna świątynia judaizmu, miejsce przechowywania Arki Przymierza, po której dziś została tylko Ściana Płaczu.
To jedne z pierwszych słów, jakie padają z ust Aleksandra Schwarza — specjalista ds. prawa żydowskiego w dziedzinie cmentarzy i pochówków, którego fundacja FestivAlt zaprosiła do prowadzenia spaceru: “Żyd, sąsiad i pies". Jak sama nazwa wskazuje, akcja zakłada zapoznanie osób mieszkających w sąsiedztwie ze znaczeniem cmentarzy w religii judaistycznej i historią płaszowskiego miejsca pochówku. Poznawaniu ukrytych miejsc towarzyszą czworonożni przyjaciele ludzi — psy.
Ani fundacja FestivAlt ani ekspert Komisji Rabinicznej ds. Cmentarzy nie chcą zabraniać mieszkającym w sąsiedztwie osobom wstępu na teren KL Płaszów. Mało tego, wielu spośród organizatorów mieszka w tej okolicy i spaceruje tutaj. Fundacja chce przybliżyć znaczenie miejsca i jego rolę. Nie chodzi tutaj o "zabranie" osobom mieszkającym w okolicy terenu rekreacyjnego, a jedynie o wydzielenie w świadomości lokalnej ludności cmentarza, który, choć go dziś nie widać, nadal znajduje się na tym terenie.
Religia żydowska zabrania ekshumacji zwłok (z wyjątkiem sytuacji, gdy mają być one pochowane w Izraelu). W związku z tym rozkładanie koca na czyichś kościach nie jest tu jedynie hiperbolą literacką, a oddaje faktyczny stan rzeczy. Choć macewy już dawno zostały celowo zniszczone i wrosły w ziemię, to cmentarz — święte miejsce judaizmu — nadal tutaj jest.
To, co szczególnie zwraca uwagę — to niebywała swoboda, którą specjalista ds. prawa żydowskiego w dziedzinie cmentarzy i pochówków pozostawia uczestnikom. Opowiada o swoim "świętym" miejscu, a mimo to ani razu nie padło stwierdzenie: "tego nie wolno tu robić", "to jest zakazane" i tym podobne. Przewodnik mówił czego on jako żyd, nigdy by nie zrobił, ale decyzję, w jaki sposób będą się zachowywać podczas spacerów po tym terenie — pozostawia uczestnikom. Tym, co mocno czuć w powietrzu podczas wydarzenia, jest atmosfera dialogu i wzajemnego szacunku.
A szacunek jest tutaj niebywale ważny. Nie tylko, gdy mówimy o płaszowskim cmentarzu żydowskim, ale także innych miejscach kultu. Co czują chrześcijanie, gdy ich świątynie zamieniają się w sklepy — tak jak ewangelicki kościół we wsi Zabór pod Zieloną Górą czy świątynia w Wieldządzu, która przez wiele lat była dyskoteką?
Czy nie rani katolika, gdy turyści odwiedzający kościół Mariacki w Krakowie, kościół świętej Anny w Warszawie czy katedrę gnieźnieńską, ignorują odbywające się w nich msze i modlących się wiernych? Czy nie jest oburzające, gdy ateiści i zwiedzający wyznający inną religię podczas odwiedzania kościołów głośno rozmawiają, mają nieodpowiedni strój czy jedzą?
Smutnym przykładem jest tutaj katedra Notre-Dame w Paryżu. Przed pożarem stała się tak turystycznym miejscem, że zaczęła przypominać bardziej muzeum, niż świątynie. Głośne rozmowy, automaty do wybijania pamiątkowych monet, szwendający się wszędzie turyści, którzy za nic mieli wystawiony w nawie bocznej Najświętszy Sakrament. Serce katolika krwawiło, gdy obserwował to, co działo się we wnętrzu kościoła.
Brak szacunku do miejsc kultu innych religii może rodzić niepotrzebne napięcia społeczne, konflikty i obrażać uczucia religijne. Katolicy, żydzi, protestanci czy muzułmanie czują się w tym samym stopniu źle, gdy ktoś narusza świętość miejsc ważnych dla ich religii. Tu nie chodzi o czczenie tych miejsc na równi z ich wyznawcami, a jedynie godne zachowanie w obliczu czegoś, co jest święte dla innego człowieka.
Każdy, kto zechce dowiedzieć się jak uszanować święte miejsce judaizmu, może to zrobić zapisując się na kolejny spacer. Jest to wydarzenie cykliczne i całkowicie darmowe. Biorą w nim udział zarówno lokalni mieszkańcy, obywatele Krakowa, jak i turyści. To dobry sposób, by bliżej poznać nie tylko kwestie cmentarza, ale religię Mojżesza w ogóle. Aleksander Schwarz jest kompetentnym przewodnikiem oraz sympatycznym i otwartym człowiekiem. Na spacer może iść osoba zupełnie nie znająca zasad judaizmu, bo przewodnik cierpliwie i ze swadą odpowie na każde, nawet najbardziej podstawowe, pytanie. Następna odsłona wydarzenia odbędzie się już 8 maja 2022 r. Osoby, które boją się psów, z pewnością ucieszy fakt, że tym razem spacer odbędzie się pod hasłem: Żyd, sąsiad i rower. Natomiast miłośnicy czworonogów, będą mogli je zabrać na wydarzenie 26.06.2022 r.
***
Zobacz również:
W Hiszpanii przebudowali kościół na dom kultury. W Niemczech powstał akademik
Dziesiątki parafii odchodzą z Patriarchatu Moskiewskiego. "To początek
***