Reklama

Jesień w Tyrolu. Redyk w Hopfgarten, piesze wędrówki i raj dla rowerzystów

Ogromne stada bogato udekorowanych krów kroczą główną ulicą miasteczka, a poprzedza je dźwięk sporych ozdobnych dzwonków, które mają zawieszone na szyjach. Wzdłuż trasy - stoiska gastronomiczne z jedzeniem i napitkami, występy muzyczne, stragany z lokalnymi specjałami i tyrolskimi kapeluszami oraz setki turystów, głównie z Holandii, Francji i Niemiec, którzy przyjechali tu obejrzeć ten niezwykły spektakl, a także nacieszyć się tyrolską jesienią. Bo dla miłośników aktywnego wypoczynku i kontaktu z przyrodą region Hohe Salve to prawdziwa gratka.

Klimatyczne Hopfgarten

Już w pierwszych godzinach pobytu w Hopfgarten poczujecie atmosferę tej niewielkiej, liczącej ok. 5 tys. mieszkańców miejscowości. Miejscowi będą witać się z wami tradycyjnym "grüß Gott" lub "grüß dich", jakbyście już od dawna byli częścią lokalnej społeczności. W miejscowych knajpkach powitają was ciepło i serdecznie.

Każdy ogródek czy skwerek jest niezwykle zadbany, fasady domów są zdobione malowidłami. Estetyka otoczenia to dla mieszkańców punkt honoru i, jak sami mówią, "obsesja". Wiele dekoracji ma tradycyjny charakter, podobnie jak stroje mieszkańców. Skórzane spodnie do kolan (lederhose) mężczyźni noszą tu na co dzień, wiele kobiet zakłada drindl niekoniecznie od święta. Jednak jeśli odwiedzicie miasteczko w czasie jesiennego spędu bydła, tyrolskie tradycje zobaczycie w pełnej krasie.

Reklama

Almabtrieb. Uroczysty spęd bydła z hal

Lato krowy z Alp Kitzbühelskich spędzają, wypasając się w wyższych partiach gór. Jesienią wraz z pasterzami schodzą w doliny. Jest to okazja do wielkiego święta, niezwykle widowiskowego i, podobnie jak redyki w Polsce, przyciągającego rzesze turystów. Jeśli lato przebiegło pomyślnie, krowy przystrajane są bogatymi dekoracjami. Na szyjach mają szerokie barwne obroże z masywnymi dzwonami, dzięki czemu słychać je z daleka. Łby wieńczą świerkowe drzewka z frontu ozdobione kwiatami, z tyłu pękami kolorowych wstążek powiewających na wietrze.

Najważniejsze, szczególnie "zasłużone" krowy ze stada, dekorowane są pokaźnych rozmiarów krzyżem. Typ dekoracji zależy zresztą od regionu i rodziny. Czasami będą to otoczone świerkowymi gałązkami tabliczki z pozdrowieniem, obrazy o tematyce religijnej lub korony z papierowych kwiatów. Stada liczące nawet po 80 sztuk schodzą w kierunku miasteczka z różnych stron, by uroczyście przejść główną ulicą. A ta żyje świętem już od samego rana. W licznych punktach gastronomicznych sprzedawana są lokalne dania: szpecle z serem, Kaspressknödel, kiełbaski, zupa gulaszowa, Brodakrapfen (smażone na głębokim tłuszczu pierogi z nadzieniem z sera żółtego i szczypiorku), domowe ciasta. Piwo i sturm leją się strumieniami, a kapele grają tyrolską muzykę na żywo. Można też zaopatrzyć się w lokalne wyroby: twarde sery górskie, czy długo dojrzewający speck lub pamiątki (np. tyrolskie kapelusze). Są też atrakcje dla najmłodszych: jazda na kucykach i malowanie twarzy.

Krowa-królowa, czyli o sztuce dekorowania bydła

Kto zawita do Tyrolu przed Almabtrieb, może wziąć udział w warsztatach z robienia Fuikln, czyli dekoracji dla krów, w jednym z gospodarstw i dowiedzieć się więcej o tej tradycji, a także skosztować domowego ciasta i kawy z mlekiem ("prosto od krowy"). Dekoracje muszą być solidne (krowy mocno potrząsają głowami), ale i łatwe do usunięcia. W dawnych czasach do komponowania Fuikln używano gałązek kosodrzewiny, kwiatów róży alpejskiej, dziewięćsiłu oraz sztucznych kwiatów z bibuły lub tkaniny, a także papierowych wstążek. Dziś często zastępują je ozdoby z tworzywa.

Inny typ Fuiklnu zawiera drewnianą tabliczkę z wypalonym napisem oznaczającym pozdrowienie lub powrót do domu, lusterka (podobnie jak dzwonki mają odpędzać złe duchy), a w niektórych regionach tzw. Alpejskie serca, które przybija się później do drzwi obory.

Szczególną dekoracją zostanie wyróżniona krowa koronna, która pójdzie na czele stada. Będzie to albo pokaźnych rozmiarów krzyż, albo misternie upleciona korona z kwiatów, często również zwieńczona krzyżem.

Almabtrieb to przede wszystkim świętowanie pomyślnego przebiegu lata, kiedy to ani ludziom ani bydłu nie przydarzył się żaden wypadek. Jeśli jednak jakieś nieszczęśliwe zdarzenie miało miejsce, czy to na wypasie czy w rodzinie gospodarza, krowy mogą wracać albo bez ozdób, albo w dekoracjach żałobnych.

Kolejką na Hohe Salve. Jesienne wędrówki po górach

Hopfgarten szczyt sezonu przeżywa zimą, kiedy tłumnie zjeżdżają tu narciarze. Jednak miłośnicy gór dobrze znają zalety jesieni: przepiękne widoki, nie za zimno, ale bez męczących upałów. To idealny czas na piesze i rowerowe wycieczki. W regionie Hohe Salve znajdziemy 90 oznakowanych szlaków turystycznych (2500 km) o różnym stopniu trudności. Malownicze doliny, górskie szczyty i jeziora, a także sieć schronisk tylko czekają na odkrycie. Wiele pięknych szlaków wiedzie na sam szczyt Hohe Salve (1820 m n.p.m.), jednak pokonywanie ich w całości może być dość wyczerpujące. Z Hopfgarten można wjechać na tę górę również kolejką gondolową, która ma stację pośrednią.

Popularne rozwiązanie to wjazd kolejką do pierwszej stacji i pokonywanie następnego odcinka piechotą (można wybrać różne warianty trasy). Na szczycie czeka nas nie tylko wspaniały widok, ale i schronisko z restauracją obrotową, gdzie można posilić się regionalnymi przysmakami takimi jak Tiroler Gröstl (ziemniaki zapiekane z wołowiną i speckiem, podawane z jajkiem sadzonym) czy Kaspressknödel (knedle z serem), a także najwyżej w Austrii położony kościół pielgrzymkowy - Salvenkirchlein. Kościółek został zbudowany w 1777 roku i jak mówią Tyrolczycy znajduje się "najbliżej nieba". Hohe Salve jest też łakomym kąskiem dla paralotniarzy.

Nieco niższą górą jest Klaine Salve - tu także mamy do wyboru wiele wariantów szlaków pieszych oraz kolejkę gondolową ze stacją początkową w pobliskim Itter.

Rowery dla każdego

Bez względu na to czy przyjechaliście do Hopfgarten z własnymi rowerami czy nie, czy jesteście pasjonatami dwóch kółek, czy prawie nie pamiętacie, jak się jeździ - zawsze warto wpaść do Bike Shopu w Hopfgarten i pogadać z Robertem, właścicielem, przewodnikiem i instruktorem. Można tu wypożyczyć rowery górskie lub e-biki (hardtail lub fulls), zapisać się na wycieczkę z przewodnikiem, ale też zasięgnąć mnóstwa bezcennych informacji. W regionie trasy i ścieżki rowerowe można liczyć w setkach km (dokładnie 1000 km ścieżek rowerowych i tras dla rowerów górskich, 8 tras rowerowych), a mapki i broszury bez trudu dostaniemy w informacji turystycznej czy hotelu. Jednak aby dopasować trasę do swoich oczekiwań i możliwości, warto zasięgnąć fachowej porady. - Właściwie na każdy szczyt w okolicy da się wjechać rowerem - mówi Robert - problemy mogą się pojawić, kiedy przyjdzie wracać.

Miłośnicy wyzwań i adrenaliny mogą nie tylko dopytać o odpowiednie trasy, ale też wziąć udział w popularnych (zwłaszcza wśród miejscowej młodzieży) warsztatów z doskonalenia techniki. Kto czuje, że z kondycją nie najlepiej, a na rowerze jeździ raz na rok i to po mieście, nie tylko nie powinien rezygnować, ale wręcz przeciwnie - tym bardziej zdecydować się na wycieczkę. Rozwiązaniem są rowery wspomagane elektrycznie i łatwe trasy, które pozwolą delektować się sielskim krajobrazem, górskim powietrzem i bliżej przyjrzeć się tyrolskiemu stylowi życia.

Idylliczne doliny z wartkimi rzekami, zielone łąki, na których leniwie wypasają się krowy. Wśród łąk i lasów rozsiane są tradycyjne tyrolskie gospodarstwa z dwoma rzędami balkonów od frontu i częścią dla zwierząt z tyłu. Takie połączenie domu i stajni pod jednym dachem zapewniało lepsze ogrzewanie zimą. Podczas wycieczek można napotkać bardzo stare gospodarstwa tego typu (Einhof), ale też zauważyć, że nowe buduje się  wciąż według tego samego schematu. 

Jeśli zastanawiacie się, czy wieki temu gospodarze "popijali kawę" na owych pięknie zdobionych balkonikach, rozkoszując się widokiem gór i odpoczywając, muszę was rozczarować. Nie. Balkony były zbyt wąskie, by na nich siedzieć, a gospodarze zbyt zajęci pracą. Galeryjki wykorzystywano w celach praktycznych: suszono tam pranie, czosnek i cebulę oraz zioła.

Na dachach często można zobaczyć niewielkie wieżyczki kryte gontem. Kryją w sobie dzwonek - w dawniejszych czasach świetny środek komunikacji wykorzystywany, jako alarm w czasie np. pożaru, ale też do wzywania osób pracujących w polu na posiłek. Tyrolczycy kochają ten element i do dziś zdobią nim swoje domy, również w miasteczkach.

Uwagę mogą też zwrócić małe urocze chatki, czasami nieco oddalone od gospodarstwa. To tzw. "domki babci". Kiedy młode pokolenie przejmowało gospodarkę, dziadkowie często przeprowadzali się do takiego właśnie domku, by na zasłużonej emeryturze cieszyć się świętym spokojem. Dziś bywają wynajmowane urlopowiczom.

Praktyczne informacje: baza noclegowa, dojazd, komunikacja

Ten turystyczny region dysponuje szeroką bazą noclegową i w zależności od potrzeb możemy wybrać hotel z wellness i różnorodnymi aktywnościami (joga, siłownia itp.), apartamenty lub pokoje w gospodarstwach i pensjonatach. W sumie do dyspozycji jest 550 obiektów.

Dojazd. Najszybszą opcją jest lot do Monachium, a następnie kontynuowanie podróży pociągiem do Wörgl. (Linia S8 z lotniska do München Ost, następnie pociągiem relacji Monachium - Bolonia do Wörgl - około 1h). Z Wörgl do Hopfsgarten dojedziemy pociągiem regionalnym.

Dla osób, które decydują się spędzić urlop bez samochodu, jest jeszcze jedna dobra wiadomość. Podczas zakwaterowania otrzymają Kartę gościa, która uprawnia do korzystania z bezpłatnego transportu w okolicy: pociągi OBB na odcinku Wörgl - Hochfilzen, (bez IC, EC i Railjet), niektóre linie autobusowe w regionie, a także uprawnia do wielu zniżek.

Podroż samochodem zajmie ok. 10 godzin z Krakowa lub 12 z Warszawy.                     

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tyrol
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy