Odessa: Czarnomorskie miasto snów
Zaledwie półtorej godziny lotu z Polski wystarczy, by przenieść się do słonecznego kurortu, z piaszczystymi plażami i ciepłym morzem. Do miasta z piękną i bolesną historią, które nazywane było czarnomorskim Paryżem, rosyjską Florencją i Neapolem. Do miejsca, które pod wieloma względami przypomina Polskę sprzed 30 lat, a jednocześnie bardzo się różni. Odessa, bo o niej mowa, to jedna z piękniejszych, a równocześnie najmniej znanych metropolii Europy.
Pierwsza wzmianka o istnieniu osady w miejscu, gdzie dziś znajduje się Odessa, pochodzi z początku XV wieku. Przechodziła ona z rąk do rąk, by przez dłuższy czas pozostawać w granicach Imperium Osmańskiego. Pod koniec XVIII wieku została zdobyta przez Kozaków, pod dowództwem Hiszpana Jose de Ribasa (dziś ulica Deribasovska to reprezentacyjny deptak miasta), który przekonał carycę Katarzynę, aby posadowioną wśród stepów, na niskim klifie, wioskę, przekształcić w tętniące życiem miasto. Budowę portu ukończył na początku XIX wieku gubernator de Richelieu, który do dziś wita odwiedzających miasto u szczytu sławnych schodów potiomkinowskich. Odessa rosła w siłę, stała się głównym portem obsługującym eksport rosyjskiego zboża, co spowodowało, że w krótkim czasie została jednym z najbogatszych i najszybciej rozwijających się miast carskiej Rosji.
Przystań kosmopolityzmu i wolności
W XIX wieku Odessa rozkwitała, łącząc imperialną Rosję z resztą świata. Po jej ulicach spacerowali Puszkin, Babel, Mickiewicz, Achmatowa i Miecznikow. To tutaj szlacheckie rodziny z Polski poszukiwały spokoju, gdy ich ojczyzną wstrząsały kolejne rozbiory. To wielokulturowe miasto, w którym mieszały się wpływy włoskie, francuskie i wielkomocarstwowe ambicje imperialnej Rosji, rozwijało się, czerpiąc z tradycji i kultury Wschodu i Zachodu, zachwycając unikalną mieszanką wiedeńskiego baroku, francuskiego rokoko, modernizmu i stylu klasycystycznego.
To tutaj na morskim handlu zbijano wielkie fortuny, to tutaj rosyjscy magnaci pławili się w luksusach, to tutaj kwitły kultura i sztuka. Jednak z bogactwem ścierała się bieda. Do miasta ze wszystkich stron ściągała biedota, tworząc najuboższą warstwę społeczną, dlatego w mieście nie brakowało wszelkiej maści rzezimieszków i złodziei. To w Odessie funkcjonowała słynna na całą Europę szkoła złodziejskich elit, której absolwenci byli w stanie złamać szyfr do każdego sejfu i wedrzeć się do skarbców największych banków na świecie.
Bolesny upadek i tragiczny wiek XX
Początek XX wieku, naznaczony wybuchem I wojny światowej oraz rewolucjami 1917 roku, naznaczył Odessę bolesną historią. Krwawa wojna domowa odcisnęła swe piętno na kosmopolitycznej metropolii, przejętej przez Armię Czerwoną w 1920 roku. Wybuch II wojny światowej dla czarnomorskiego portu był początkiem końca. W 1941 roku miasto zdobyły połączone siły niemiecko-rumuńskich wojsk, i to właśnie wtedy miała miejsce eksterminacja 50 tysięcy Żydów zamieszkujących Odessę. Tuż przed zajęciem miasta, część ludności oraz wszelkie wartościowe dzieła sztuki i ruchome zabytki kulturowe zostały wywiezione w głąb ZSSR, a wycofująca się Armia Czerwona niszczyła obiekty portowe, by uniemożliwić wrogowi dotarcie do miasta. Ukraina wraz z Odessą została włączona do ZSSR i aż do sierpnia 1991 czekała na niepodległość, podupadając, lecz wciąż lśniąc jeszcze dawnym blaskiem. Gdy w 2014 roku Rosja anektowała Krym, Odessa stała się najpopularniejszym miejscem letniego wypoczynku dla mieszkańców Ukrainy.
Odessa dziś
Dziś Odessa to tętniący życiem kurort nad Morzem Czarnym. Niespełna 2 godziny lotu z Polski i znajdujemy się w zupełnie innym świecie. Doskonałe wino, owoce morza, niezliczona liczba świetnych restauracji i różnorodność atrakcji sprawiają, że jest to popularne miejsce wypoczynku także dla osób z zagranicy.
Co warto zobaczyć w Odessie?
Spragnionym słońca spodoba się "Las Vegas" czyli położona 5 kilometrów od centrum popularna Arkadia - to tutaj lubiący proste uciechy turysta znajdzie plaże, kluby, wesołe miasteczko, aquapark i deptak, na którym nie brakuje sklepików, kawiarni, restauracji i budek z jedzeniem.
Zjeść można niemal wszystko, na co tylko przyjdzie nam ochota: od kebaba po wykwintne dania nowoczesnej kuchni ukraińskiej.
Z Polski tłumnie przybywają tu zwłaszcza chodzący większymi grupami młodzi mężczyźni, którzy w gronie kolegów hucznie żegnają wolność na wieczorach kawalerskich. Arkadia to klasyka turystyki kurortowej - próżno szukać tu spokoju, gdyż życie toczy się 24 godziny na dobę.
Strzeliste wieżowce, które wyrosły na płaskowyżu Gagarińskim, tuż przy wybrzeżu, kuszą wakacyjnymi apartamentami w pobliżu plaży. Właśnie wśród tych wysokich bloków, tuż za galerią handlową, schowała się prawdziwa perełka - latami niszczejąca neogotycka dacza zbudowana w kształcie litery P. Została zakupiona przez biznesmena z Odessy, który do dziś jest jej właścicielem. Obiekt przeznaczony był kiedyś do rozbiórki, a nie został zrównany z ziemią tylko dlatego, że w buldożerach zabrakło paliwa. Niespełna 10 lat temu otwarto tutaj Międzynarodowy Klub Dyplomatyczny. Miejsce nie jest dostępne dla turystów, można je podziwiać z wyższych pięter okolicznych wieżowców.
Mieszkańcy miasta zapuszczają się w te rejony rzadko, wybierając na odpoczynek jedną z licznych miejskich plaż, oddalonych od Arkadii o kilka kilometrów. Ceny są tu wyższe niż w centrum miasta, mocno umalowane dziewczyny ubrane w kolorowe sukienki eksponują wdzięki, młodzież przemyka na hulajnogach, a z głośników nadmorskich klubów nieustannie rozbrzmiewa głośna muzyka. To mający swój urok, ale jednak kolorowy i przaśny jarmark, jakich wiele w Europie i poza nią.
W centrum miasta na pierwszy plan wysuwają się majestatyczne Schody Potiomkinowskie - najbardziej znane schody świata, nazwane tak z okazji 50. rocznicy buntu na sławnym pancerniku, które na stałe zapisały się w historii kinematografii, będąc miejscem masakry ludności w filmie Siergieja Eisensteina. Takie wydarzenie nigdy nie miało tutaj miejsca, jednak rytmicznie maszerujące wojska carskie i spadający ze schodów wózek, wciąż działają na wyobraźnię miłośników kina. Stanowią symboliczną bramę do miasta, mają 192 stopnie i 136 metrów długości, podobno robią niesamowite wrażenie. "Podobno", bo gdy przed nimi stanęłam, okazało się, że użyto ich jako naturalnej konstrukcji do postawienia gigantycznej sceny, na której odbywały się występy z okazji 30-lecia odzyskania przez Ukrainę niepodległości. To tak, jak być w Kuala Lumpur i nie zobaczyć Petronas Tower.
Teatr Opery i Baletu - niesamowity gmach w neobarokowym stylu, skrywający oryginalne wnętrza. Uznawany za najpiękniejszy tego typu budynek na świecie. Przepych łączy się tutaj z wysmakowaną elegancją. Trawiony pożarami, zaminowany przez Niemców podczas II wojny światowej, cudem ocalony przez ówczesnego stróża, odrestaurowany w latach 60. XX wieku do dziś stanowi dumę Odessy. Projektant Teatru Ferdinand Fellner podczas jego otwarcia powiedział: "Mocny i niewzruszony jak skała, ten budynek ucieleśnia potęgę miasta, które go stworzyło. Po dniu spędzonym na walce o byt każdy obywatel znajdzie tu spokój i jasność ducha, a jednocześnie nowy bodziec dla wszystkiego, co piękne i szlachetne " - te słowa pozostają aktualne do dziś.
Poza utartym szlakiem
Oprócz wielu kościołów, cerkwi, pomników, galerii, muzeów i urokliwych kamienic, warto zwrócić uwagę na, leżące poza utartym szlakiem, mniej oczywiste atrakcje. Wśród nich słynne podwórka - tak do siebie podobne i tak różne. Hałaśliwe, z domami otoczonymi na piętrze charakterystycznymi galeryjkami - to tutaj toczy się prawdziwe życie.
"Mieszkańcy takich podwórek nie siedzą w swoich mieszkaniach, ale na dziedzińcu, gdzie prowadzą ze swoimi sąsiadami ożywione dyskusje, czasami kłócąc się z nimi. Krzyczą również na swoje dzieci, które zresztą nie pozostają dłużne, drąc się wniebogłosy" - mówi Borys Tynka, pasjonat Odessy, pilot wycieczek, certyfikowany przewodnik.
Kolejną wartą uwagi atrakcją jest mieszczący się niedaleko dworca kolejowego bazar Privoz. To tutaj można zobaczyć, jak na co dzień wygląda życie mieszkańców Odessy, zaopatrzyć się w świeże ryby i owoce morza oraz spróbować ich w wersji suszonej. To tutaj bije serce miasta, a tubylcy robią codzienne zakupy. "Turyści zdecydowanie powinni odwiedzić to miejsce i wczuć się w jego niepowtarzalną atmosferę, w której krzyk sprzedawców i kupujących miesza się z zapachem mięsa, ryb, drobiu i przypraw" - podkreśla Borys.
Ciekawą historią mogą poszczycić się także otoczone nimbem tajemniczości odeskie katakumby. Przewodnik tłumaczy, że powstały one w wyniku wydobycia charakterystycznego kamienia, nieco przypominającego wapień, zwanego rakusznikiem. Katakumby mają łącznie długość ponad 2 500 km i były wykorzystywane w różnorodny sposób - złodzieje przechowywali tam swoje łupy, bezdomnym służyły za schronienie, ukrywali się w nich rewolucjoniści, dyslokowano tu także oddziały partyzanckie. Panuje tu stała temperatura wynosząca około 14 stopni Celsjusza. Turyści, którzy chcą je odwiedzić, ze względów bezpieczeństwa, powinni skorzystać z usług doświadczonych przewodników.
"Forbes" umieścił odeską sieć tramwajową na liście najbardziej intersujących na świecie. Warto zatem wsiąść w tramwaj, a konkretnie tramwaj numer 20, zwany sitowym (od sitowia, przez które prowadzą tory). Początkowo linia porusza się przez biedne i przemysłowe rejony miasta, następnie pojawiają się skalne domy, w których mieszkali kiedyś Kozacy - są to jedyne takie siedliska na terenie Ukrainy, w pobliżu znajduje się także pochodzący z końca XVIII wieku cmentarz kozacki. Część trasy przebiega przez podmokłe tereny i trzęsawiska, na których, oprócz wspomnianego sitowia, zakrywającego momentami cały tramwaj, bujnie rozwija się także inna roślinność. Podróż zajmuje około 25 minut i jest niezwykłym doświadczeniem.
Odessa to miasto magiczne, zupełnie inne od europejskich metropolii. Miasto doskonałe na weekend albo nieco dłuższy wypoczynek. Gościnność Ukraińców, w połączeniu z doskonałą kuchnią podlaną świetnym winem, unikalną tkanką miejską i położeniem u wybrzeży Morza Czarnego, tworzy mieszankę, która gra w duszy jeszcze długo po powrocie i sprawia, że chce się tam wracać.
Przeczytaj więcej!
Polskie domki-grzybki z czasów PRL robią furorę wśród turystów!