Odkrywamy najmodniejsze miejsca w Lizbonie. Wyrwij się na jesienny city break
Lizbona wciąga. Kto zajrzał tu raz, z pewnością będzie chciał powrócić, bo nie sposób odkryć wszystkich atrakcji tego rozległego miasta za jednym razem. Podpowiadamy kilka punktów, które sprawdzą się podczas pierwszej lub kolejnej wizyty: starych i nowych, atrakcji z "listy obowiązkowej" i miejsc, do których wciąż zagląda niewielu Polaków.

Wykorzystajmy to, że jesienna aura sprzyja zwiedzaniu. Lizbona, która podczas letnich upałów może być nieco nieznośna, okazuje się o wiele przyjemniejsza, kiedy temperatury wynoszą 17-20 st. C. Zacznijcie od obowiązkowego spaceru po Praca do Comercio. Ten najbardziej reprezentacyjny plac Lizbony nazywany jest tak jedynie przez turystów i przewodniki. Mieszkańcy Lizbony mówią o nim wyłącznie Terreiro do Paço (Plac Pałacowy), odwołując się do Pałacu Królewskiego Ribeira, który został zniszczony w wyniku wielkiego trzęsienia ziemi w 1755 roku.

Pałacu nigdy nie odbudowano, król zdecydował się na nowy w innym miejscu, ale nazwa pozostała w sercach mieszkańców. Będąc na placu, zajrzyjcie koniecznie do Muzeum Piwa - Museu da Cerveja, nie tylko, aby obejrzeć ekspozycję, ale też na degustację i przysmaki portugalskiej kuchni.

Jedna z najbardziej monumentalnych budowli to Łuk Tryumfalny wiodący na słynną Rua Augusta, wzniesiony dla upamiętnienia odbudowy miasta po trzęsieniu ziemi. Obecnie na szczycie łuku znajduje się punkt widokowy, z którego roztacza się nie tylko świetny widok na Praca do Comercio oraz Rua Augusta, ale i całą okolicę.

Rua Augusta, najbardziej reprezentacyjny deptak miasta, pełen sklepów barów i restauracji zaprowadzi was na plac Rossio, przy którym kiedyś mieściła się siedziba portugalskiej inkwizycji. Dziś mieszkańcy i turyści relaksują się przy szumie fontanny, ale kiedyś to tu płonęły stosy. Nieopodal Rossio wpadnijcie do A Ginjinha (Largo Sao Domingos 8), czyli kultowego baru z tradycyjną wiśniówką. Bar działa ponoć od 1840 roku, sama wiśniówka miała zaś być opracowana przez pewnego Dominikanina jako syrop na kaszel. Dowcipna legenda głosi, że gdy ogłosił on swój wynalazek, cały klasztor nagle zaczął kasłać.
Do klasztornych super hitów jeszcze wrócimy, ale najpierw zerknijmy na nowszą odsłonę miasta.
LX Factory - modna dzielnica w starej fabryce
LX Factory to na nowo zagospodarowana przestrzeń dawnych zakładów produkcyjnych, między innymi fabryki tekstyliów, ale też drukarni, w której niegdyś drukowano całą lizbońską prasę. Dziś to mini dzielnica artystyczna wypełniona street artem, modnymi barami, restauracjami, sklepami z designem i sztuką i różnego rodzaju kreatywnymi przestrzeniami, w których organizuje się warsztaty i inne wydarzenia. Niewykluczone, że napotkamy artystów graffiti podczas pracy.

Położenie pod mostem 25 kwietnia dodaje jeszcze lizbońskiego sznytu, w każdym razie to jeden z najgorętszych adresów na mapie Lizbony. W wielu miejscach postarano się o to, aby zachować ducha czasów dawniejszych i część historycznego wyposażenia. Możemy więc zjeść w dawnej stołówce robotniczej, w której pożywiali się pracownicy drukarni, czy zobaczyć stare prasy drukarskie. Na terenie LX Factory (Rua Rodrigues Faria, 103) znajduje się również jedna z najładniejszych księgarni w mieście.
Najpilniej strzeżona kolekcja: Klejnoty w gigantycznym sejfie
Stosunkowo niedawno, bo w 2022 roku, otwarto także Muzeum Skarbu Królewskiego w nowym skrzydle Pałacu Ajuda. Imponuje ono nie tylko zawartością, ale i potężnymi zabezpieczeniami.
Może dziwić, że ten królewski pałac położony jest nieco na uboczu, ale kiedy trzęsienie ziemi zniszczyło poprzedni pałac (Ribeira, ten przy Praca do Comercio/Terreiro do Paço) poszukiwano dla królewskiej siedziby terenów jak najbezpieczniejszych. Za takie uznano właśnie tę okolicę w dzielnicy Ajuda, gdzie powstała rezydencja królewska z drewna i płótna. Straumatyzowany król do końca życia obawiał się kolejnego trzęsienia i nie chciał zamieszkiwać w murowanym budynku. Konstrukcja drewniana okazała się jednak podatna na inny żywioł i siedziba nazywana Królewskim Namiotem doszczętnie spłonęła.
40 lat po trzęsieniu ziemi przystąpiono zatem do kolejnej odbudowy. Tym razem pałac miał być murowany, neoklasycystyczny i ogromny, by wręcz przyćmiewać inne rezydencje królewskie. Zatrudniono do jego budowy najlepszych architektów i - niedługo potem prace wstrzymano. Brakowało środków na realizację tak imponującego projektu. W końcu plany nieco zredukowano, ale budowę i tak wielokrotnie przerywano ze względu na brak środków i różne kłopoty monarchii portugalskiej, która zmierzała już do swojego nieuchronnego końca, który nastąpił w 1910 roku. Cała sprawa przeciągnęła się ponad 200 lat!

Ostatecznie w latach 2018- 2021 przeprowadzono ostatnie prace budowlane, by oddać do użytku "niedokończone" skrzydło. To właśnie w nim rozlokowało się Muzeum Skarbu Królewskiego (w pozostałych skrzydłach mieszczą się Biblioteka Narodowa, Ministerstwo Kultury, Muzeum Pałacu Ajuda).
Kolekcja Muzeum Skarbu jest tak cenna, że dosłownie wchodzimy do wielkiego sejfu (same drzwi ważą kilka ton), aby ją obejrzeć. Insygnia, klejnoty koronne i prywatne władców, ordery i cztery komplety srebrnej zastawy (jeden z najciekawszych eksponatów). Łącznie 22000 kamieni szlachetnych (głównie diamentów) w umieszczonych w 1000 artefaktów, wszystko zaprezentowane na tle opowieści o dramatycznych wydarzeniach związanych z końcem dynastii. Być może jest to spowodowane faktem, że muzeum otwarto stosunkowo niedawno, ale miejsce to odwiedza niewielu Polaków.
Belem i najsłynniejsze ciastka Portugalii
Z Ajudy do Belem jest zaledwie kilka kroków, warto zatem odwiedzić tę oddaloną o około sześć kilometrów od centrum dzielnicę. Turystów przyciąga tu przede wszystkim słynny Klasztor Hieronimitów (Praca do Imperio), przed którym ustawiają się długie kolejki (bilet warto kupić on-line, kościół można zwiedzać za darmo), by zobaczyć bogactwo ornamentyki późnego portugalskiego gotyku, czyli tzw. stylu manuelińskiego. W zachodnim skrzydle klasztoru znajduje się Muzeum Morskie.

Zaledwie kilka kroków od klasztoru znajdziemy cukiernię Pastéis de Belém (r.de Belem 84), w której skosztować można słynnych Pasteis de Belem. Najsłynniejsze portugalskie babeczki wypiekane są tu od 1837 roku. Ten słodki wynalazek narodził się w klasztorze Hieronimitów na początku XVIII wieku. Zresztą większość portugalskich słodkości ma swoje początki w klasztorach, gdzie zużywano potężne ilości białek z kurzych jaj do klarowania wina i krochmalenia. Pozostałe żółtka trzeba było jakoś zagospodarować, ucierano je więc z cukrem, aby się nie zepsuły. Stąd wiele tradycyjnych portugalskich ciastek i deserów opartych jest na żółtkach z cukrem. Zawiera je także masa budyniowa wypełniająca pasteis.
Ponoć ta właśnie kawiarnia, Pastéis de Belém, jest jedyną, w której babeczki wypiekane są wg oryginalnej osiemnastowiecznej, ściśle strzeżonej receptury. Babeczka zakupiona w jakiejkolwiek innej kawiarni nie będzie nosić już nazwy Pastel de Belem, a Pastel de nata. Choć poszczególne przepisy mogą się różnić, chodzi o babeczki z ciasta francuskiego wypełnione kremem budyniowym i skarmelizowane z wierzchu.

Ale Belem (czyli Betlejem) to nie tylko klasztor i ciasteczka, to siedziba kilku najbardziej interesujących instytucji kultury i bardzo atrakcyjne miejsce do spędzania czasu. Niemal naprzeciw Klasztoru znajduje się Centrum Kulturalne Belem (Praca do Imperio), największe centrum kultury w Portugalii, z Muzeum Sztuki Współczesnej i Centrum Architektury MAC/CCB, gdzie na wystawie stałej zobaczyć można dzieła takich artystów jak Picasso, Modigliani, czy Warhol. Tuż obok - seria pięknie urządzonych i malowniczo rozłożonych nad Tagiem ogrodów, którymi dojdziemy do MAAT, Muzeum Sztuki, Architektury i Technologii (AV. Brasilia).
Nowe życie w starym porcie. Dok Santo Amaro i Murale Almedy na dworcu morskim Alcântara
Wróćmy w okolice mostu 25 kwietnia, ale tym razem nad samym Tagiem, gdzie znajduje kolejny modny punkt na mapie miasta. Dawne portowe magazyny przekształcone na bary i restauracje oraz marina na ponad 300 łodzi to Dok Santo Amaro. Kolejny świetny przykład przekształcenia przestarzałej infrastruktury w atrakcyjne miejsce.
Czytaj więcej: Śladami Don Kichota. Odkryj ukrytą perełkę Hiszpanii
Tym razem nie fabryka a port, ale jeden z najciekawszych punktów wcale nie leży na gwarnym nabrzeżu, a obok mariny. To budynek dawnego dworca morskiego Alcântara (Doca Alcântara1350), w którego hali znajdują się murale Almady Negreirosa, jednego z najsławniejszych artystów w Portugalii. Hala w której kiedyś tłoczyły się tysiące migrantów, dziś świeci pustkami. Ogromne malowidła nie są już tłem życia codziennego, ludzie przychodzą tu specjalnie dla nich. To miejsce balansuje między galerią a ulicą, malarstwem a graffiti, zleceniem rządowym a buntem. Ale zacznijmy od początku.
W drugiej połowie lat 40., kiedy Almada tworzył swoje freski, to miejsce nie tylko tętniło życiem - całe potoki ludzkie przepompowywane uderzeniami doniosłych historycznych wydarzeń, przewijały się przez salę dworca. Tysiące uchodźców usiłujących opuścić Europę w obliczu wojny, żołnierze portugalscy jadący walczyć w buntujących się coraz intensywniej koloniach, studenci z tych terytoriów, którzy mieli podejmować antykolonialny opór, robotnicy portowi, podróżni, agenci tajnej policji zatrudniani przez autorytarny rząd. Panująca wówczas dyktatura chętnie wykorzystywała sztukę, jako narzędzie propagandy i głoszenia własnej chwały - taki właśnie charakter miały mieć murale w hali dworca, których wykonanie zlecono Almadzie Negreirosowi. Almada pracę wykonał, ale nie taką, jakiej oczekiwali partyjni oficjele.

W swoich muralach przedstawił swoją prawdę o życiu lizbońskiego portu: z biedotą, z ludźmi wykonującymi najnędzniejsze prace, jak nabrzeżni handlarze węglem, scenami z życia prostych marynarzy i emigrantów. Murale wywołały spore kontrowersje i planowano nawet ich zniszczenie, ale ostatecznie ocalały. Prace Almady znajdują się jeszcze w dziesięciu innych punktach Lizbony, można próbować je wytropić, ale przed opuszczeniem terenu portu warto zajrzeć do tej restauracji w dokach, którą chętnie odwiedzają sami Lizbończycy. Doca de Santo serwuje tradycyjne portugalskie jedzenie w nowoczesnym wydaniu. Skosztujcie choćby Peixinhos da Horta, czyli fasolek w tempurze, czy Prego na Frigideira (stek z jajkiem sadzonym, sosem i chipsami).

W świecie fado. HA! Amalia
Lizbona to oczywiście także fado, ale zanim wybierzecie się na wieczorny koncert zajrzyjcie na interaktywną wystawę poświęconą najsłynniejszej portugalskiej śpiewaczce fado, Amalii Rodriguez "AH Amalia" (Praça David Leandro da Silva 16).

Na wystawie można nie tylko zapoznać się ze szczegółami niełatwego życia Amalii, ale też dowiedzieć się sporo o samej muzyce i jej początkach. To imponujące przedsięwzięcie angażuje najnowocześniejsze środki techniczne od VR po hologramy, by zapewnić doświadczenie, w którym uczestnik może dosłownie zatopić się w świecie fado i Amalii.
Lizbona po Expo. Parque de naciones
W 1998 roku Lizbona gościła Wystawę Światową Expo, która odbyła się pod hasłem "Oceany - dziedzictwo przyszłości" i miała upamiętniać 500 lecie portugalskich odkryć geograficznych. Wystawę zorganizowano na zdegradowanych poprzemysłowych terenach. 50 hektarów miało zostać zrewitalizowanych i zyskać nowe życie. Portugalczycy podeszli do sprawy z rozmachem: wybudowali nowy most na Tagu, podciągnęli nową linię metra i wybudowali multidworzec Oriente o oryginalnej architekturze.
Wystawa okazała się być wielkim sukcesem, odwiedziło ją ponad 11 milionów zwiedzających. Po zakończeniu Expo obszar ten przekształcono w nowoczesną dzielnicę Parque de naciones. Część terenów wystawienniczych to obecnie Międzynarodowe Targi Lizbońskie. Pawilon Ocean to obecnie oceanarium, które jest jedną z największych atrakcji Lizbony. Popularny podczas Expo Pavilon Utopia został przekształcony w MEO Arenę, największą halę koncertową w Portugalii, a wieża obserwacyjna Vasco da Gama stała się luksusowym hotelem.
Żółty tramwaj, linia 28
Rozległość miasta powoduje, że korzystanie z komunikacji publicznej staje się koniecznością, ale i to może w Lizbonie stać się atrakcję turystyczną. Mowa tu oczywiście o słynnym żółtym tramwaju czyli linii nr. 28, który kursuje od 1914 roku. Zabytkowe drewniane wagoniki przeciskają się przez wąskie uliczki najstarszych dzielnic miasta, a przejazd tramwajem stał się z czasem atrakcją turystyczną i sposobem na zwiedzanie miasta. Bilet za 3,20 euro można zakupić u kierowcy, ale o wiele lepszym pomysłem jest wykupienie którejś z opcji kart Navegante co może zredukować cenę nawet o połowę lub karty turystycznej Lisboa Card, która nie tylko uprawnia do przejazdów komunikacją publiczną, ale zapewnia wstęp lub zniżki do wielu atrakcji w mieście.
Informacje praktyczne
Lot z Warszawy do Lizbony trwa nieco ponad 4 godziny. LOT prowadzi połączenia z Lizboną przez 7 dni w tygodniu, cena to od ok. 900 zł w obie strony. Kierunek obsługują również tanie linie lotnicze (Ryanair 2 razy w tygodniu i Wizz Air 3 razy tygodniu), ceny biletów to od ok. 550 w obie strony w taryfach bez bagażu.
Kontynentalna Portugalia przyjęła strefę czasową UTC+00:00, co oznacza, że podróży czeka nas zmiana czasu. Po wylądowaniu cofamy zegarki o 1 godzinę.
Zainspiruj się i zaplanuj swoją kolejną podróż. Nawet krótka wycieczka może zmienić perspektywę i dodać energii. Sprawdź, które miejsca w tym sezonie warto odwiedzić na styl.interia.pl/podróże









