Wszyscy mówią po polsku, tylko każdy inaczej. Oto językowe ślady historii. Co zdradzają o nas regionalizmy?
Regionalizmy nie tylko bawią czy zaskakują, ale i opowiadają o naszej historii i pokazują, jak język zmienia się razem z nami. Słowa, których używamy na co dzień, zdradzają wpływ dawnych zaborów, migracji i lokalnych tradycji. Jedni "naduszają guzik", inni "zakluczają drzwi". W Małopolsce nadal funkcjonuje "strugaczka", na Górnym Śląsku wychodzi się "na plac", a na Pomorzu "wtedy" potrafi znaczyć "w takim razie". Michał Świetliński, autor profilu "Świetlan Maps", od lat zgłębia właśnie takie językowe różnice. Na swoich mapach zaznacza, gdzie można usłyszeć konkretne regionalne zwroty, popularyzując w ten sposób wiedzę o lokalnych odmianach polszczyzny. Jego praca z czasem zdobyła duże uznanie i sympatię odbiorców.

Tekst jest częścią akcji "Polska Niezwykła" - cyklu, realizowanego przez redakcję Lifestyle portalu Interia, w ramach którego przybliżamy najróżniejsze miejsca, zjawiska i fenomeny naszego kraju.
Spis treści:
- Od temperówki do tysięcy zwrotów. Historia viralowych map
- Co wpływa na powstawanie regionalizmów?
- Jak mówi się w jednym z najbardziej językowo różnorodnych regionów i dlaczego?
- Jak rozmawia się w innych regionach Polski? Najbardziej charakterystyczne wyrażenia
- "Wojny na słowa": Zwroty, które dla niektórych są błędami
- Jakie słowa mają najwięcej odpowiedników w różnych regionach Polski?
- Czy regionalizmy znikają z naszego języka?
Od temperówki do tysięcy zwrotów. Historia viralowych map
Mapy regionalizmów, które podbiły serca internautów, tworzy Michał Świetliński - autor instagramowego profilu @swietlanmaps. Choć na co dzień pracuje w branży e-commerce, jego prawdziwą pasją okazały się właśnie regionalizmy. Na swoich grafikach umieszcza mapę Polski zaznaczając, na jakim obszarze używa się konkretnego słowa. W postach często dodaje też objaśnienia dotyczące pochodzenia danego regionalizmu. Jak wspomina, na początku - jeszcze w 2017 roku - publikował bardzo różnorodne treści, bez jasno wyznaczonego kierunku, co nie przekładało się na zasięgi. Przełom nastąpił dopiero wtedy, gdy zajął się regionalnymi nazwami: temperówki. Dziś jego profil śledzi już 87,2 tys. osób.
Wyjaśnia, że tworzenie map nie jest skomplikowane i w dużej mierze przebiega interaktywnie - zwłaszcza z perspektywy obserwujących, bez których cały proces nie miałby prawa bytu. Na jego stronie dostępny jest formularz, w którym każdy może zgłosić wyrażenie do zbadania. Analiza odbywa się w dwóch etapach poprzez ankiety Google: najpierw krótkie, dostępne tylko przez 24 godziny, a następnie dłuższe, trwające nawet dwa-trzy tygodnie. Zebrane dane trafiają do arkusza kalkulacyjnego, a później są ręcznie przenoszone do edytora graficznego.
Tłumaczy, że trudno jest wskazać jeden region, który najbardziej zaskakuje. Propozycje napływają zewsząd i jest ich naprawdę sporo - obecnie ma około pięciu tysięcy pojedynczych zwrotów do sprawdzenia. Co ciekawe, niektóre okazują się makroregionalizmami, obejmującymi większą część naszego kraju, inne mikroregionalizmami, występującymi właściwie w jednym czy dwóch powiatach. Zdarzają się także i takie słowa jak: naostrzyk, których używa się zaledwie w trzech miastach na Górnym Śląsku.

Zobacz również: Najpopularniejsze błędy językowe. Też je popełniasz?
Co wpływa na powstawanie regionalizmów?
Michał, analizując regionalizmy i tworząc mapy zauważa, że ich rozmieszczenie oraz granice bardzo często mają swoje źródło w historii poszczególnych regionów. Szczególnie wyraźny jest tu wpływ dawnych zaborów, które podzieliły ziemie Polski i pozostawiły trwały ślad w języku mieszkańców. To właśnie te historyczne zależności najbardziej go fascynują i pokazują, że wydarzenia sprzed dziesięcioleci nadal kształtują naszą mowę. Dzięki temu można obserwować, jak przeszłość wpływa nie tylko na to, jak mówimy dziś, ale także jak język będzie zmieniał się w przyszłości.
Jak mówi się w jednym z najbardziej językowo różnorodnych regionów i dlaczego?
Górny Śląsk zdecydowanie należy do regionów, które najbardziej potrafią zaskoczyć resztę kraju swoim językiem. Funkcjonuje tu wiele unikalnych określeń -jednych fascynują, a innych bawią. Można tu usłyszeć choćby "hasiok" - słowo oznaczające śmietnik lub kontener, które coraz śmielej przenika do polszczyzny potocznej. Wśród społeczności Michała dużą popularnością cieszy się także "nylonbojtel", czyli foliowa reklamówka.
Ta językowa różnorodność ma swoje źródło w skomplikowanej historii Górnego Śląska, który przez stulecia pozostawał poza granicami Polski, zmieniając administrację i wpływy kulturowe. Stąd liczne zapożyczenia z czeskiego, niemieckiego czy austriackich dialektów. Przykładem jest "żymła" - bułka wywodząca się od niemieckiego "die Semmel". Równie ciekawie wygląda nazewnictwo kieszeni. W zależności od części regionu mówi się "kabza" lub "kapsa", oba słowa pochodzące z czeskiego. Podobnie jak określenie "farorz" używane na proboszcza.
Trudno wskazać słowa, które najbardziej mnie zaskakują. Uważam, że każde wyrażenie, które występuje na Górnym Śląsku, to cudowna przygoda językowa, zwłaszcza, że słowa te są często używane nie tylko przez autochtonów. Przyjmuje je również ludność napływowa, która przybyła tam w okresie PRL.

Zobacz również: Retro powrót, którego nikt się nie spodziewał. Kultowe karteczki do segregatora, które miał każdy milenials
Jak rozmawia się w innych regionach Polski? Najbardziej charakterystyczne wyrażenia
Jak to wygląda w innych częściach kraju? Dla osoby z Wielkopolski zwroty takie jak "naduszać guzik" czy "zakluczyć drzwi" są zupełnie naturalne, podobnie jak słowa "kejter" czy "kociamber". W Małopolsce język również został ukształtowany przez zabory, a w ostatnich latach dodatkowo przez reformę administracyjną, której efektem jest utożsamianie krainy z województwem małopolskim. Wciąż jednak charakterystycznym regionalizmem jest tam "strugaczka" używana zamiast "temperówki". W południowej części regionu, należącej kiedyś do zaboru austriackiego, pojawia się wiele zapożyczeń, takich jak "sznycel", czyli "kotlet mielony". Co ciekawe, w pozostałej części kraju sznyclem nazywa się zupełnie inne danie: kotlet w panierce, najczęściej cielęcy.
Północną część Małopolski, leżącą w dawnym zaborze rosyjskim, z której zresztą sam pochodzę, wyróżniają tak zwane twarde końcówki w pierwszej osobie liczby pojedynczej dla czasowników zakończonych na -mać, -pać i -bać. Dlatego ja osobiście kopę, skrobę czy kłamę, choć to ostatnie nie za często.
Najbardziej charakterystycznym wyrażeniem dla Mazowsza, na które natrafił Michał, jest "przebywanie na dworzu", uznawane przez wielu za błąd językowy. Ta forma występuje także na Pomorzu, gdzie znajdziemy też wiele innych interesujących słów, jak na przykład "wtedy". Większość osób zrozumie je jako określenie czasu, tymczasem w tym regionie można go użyć w znaczeniu "w takim razie". Ciekawostką pomorską jest także stopniowanie zdrobnień czasowników - mówkaj, zróbkaj, idźkaj, szczególnie w stosunku do dzieci. Na Podlasiu istotna jest forma "dla" w połączeniu z dopełniaczem, używana zamiast celownika, np.: "Odpowiadam dla ciebie na pytania do wywiadu".
Łączenie Warmii i Mazur jest trudne, bo obejmują w rzeczywistości dwa odrębne etnosy. Jednak dotychczas nie natrafiono tam na wiele wyróżniających się słów, chyba że mówimy o samym Olsztynie i okolicach, gdzie na busy do przewozu osób mówi się “okejka”.
"Wojny na słowa": Zwroty, które dla niektórych są błędami
Różnorodność słów oraz regionalizmów często budzi pozytywne emocje, jednak może również stać się tematem nie lada dyskusji. Jedną z najpopularniejszych "wojen słownych" jest spór o to, czy wychodzi się na pole, czy na dwór. Dla wielu osób ogromne znaczenie. Co ciekawe, bardzo często zapominamy, że istnieją także inne warianty. Na przykład na Górnym Śląsku wychodzi się po prostu na plac. Takie różnice, czasem dzielące nas nawet na trzy grupy zamiast dwóch, pokazują, jak mocno jesteśmy związani z własnym sposobem mówienia. Dotyczy to nawet pozornie błahych kwestii, jak nazwa pojemnika na truskawki - "łubianka", "kobiałka" czy może "koszyczek"? Niektóre słowa, jak choćby "pyry", potrafią stać się elementem lokalnej tożsamości i budzić prawdziwe emocje.
Interesujące są także tematy dotyczące wyrażeń uważanych za błędy językowe, jednak występujące powszechnie w pewnej części kraju. Wychodzący na dwór sami nie są zdecydowani, czy po wyjściu są na dworze, czy na wspomnianym już - dworzu.

Jakie słowa mają najwięcej odpowiedników w różnych regionach Polski?
Niektóre zwroty zaskakują różnorodnością. Michał zaznacza, że trudno jednoznacznie wskazać słowo o największej liczbie regionalnych odmian. Wśród tych, które do tej pory przebadał, rekordzistką okazała się temperówka, dla której odnalazł już ponad dwadzieścia różnych nazw. Sporą różnorodność wykazuje również określenie obuwia domowego, czyli popularnych kapci.
Jak wyjaśnia, ogromne znaczenie ma tu "domowość" przedmiotów - ich bliskość i pewna intymność. Im bardziej coś jest związane z przestrzenią prywatną i rzadko pojawia się w sytuacjach kontaktu z obcymi, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie miało wiele regionalnych wariantów. W takich przypadkach te nazwy potrafią nawet wykraczać poza ramy regionalizmów i przechodzić w idiolekt, czyli indywidualny, własny sposób mówienia.

Czy regionalizmy znikają z naszego języka?
Regionalizmy zanikają, jednak ten proces nie wszędzie przebiega tak samo - zwraca uwagę Michał. Na przykład na tzw. Ziemiach Odzyskanych po wojnach zamieszkali ludzie mówiący różnymi dialektami i używający odmiennych słów, dlatego w naturalny sposób przechodzili na najbardziej uniwersalną, potoczną odmianę polszczyzny. W efekcie regionalizmów jest tam mniej, choć nadal się pojawiają - czasem nawet w postaci nowych, tzw. neoregionalizmów - jednak dominuje język ogólny.
Ważnym zjawiskiem przyspieszającym zanik lokalnych form są migracje do większych miast, które sprzyjają ujednolicaniu sposobu mówienia. Przykładem jest Warszawa, gdzie wiele tradycyjnych mazowieckich słów praktycznie nie funkcjonuje, mimo że stolica leży na Mazowszu. Podobne tendencje można zauważyć w Krakowie, Poznaniu czy Gdańsku - choć tam lokalne formy trzymają się nieco lepiej.
Tutaj działają presja społeczna i instynkt samozachowawczy. Ludzie, przyjeżdżając do wielkiego miasta, liczą na zrobienie kariery. Regionalizmy w okazują się dla niektórych balastem, więc próbują się go pozbyć. Bo co ludzie powiedzą?

Czy tylko w wakacje można odkrywać kraj? W żadnym wypadku! Zapraszamy was do "Polski Niezwykłej", krajoznawczego cyklu redakcji Lifestyle portalu Interia. W publikowanych co dwa tygodnie artykułach pokażemy Wam zakątki i atrakcje, o których słyszeli nieliczni, przedstawimy postacie pasjonatów i ludzi o niezwykłych umiejętnościach, skosztujemy specjałów z regionalnych kuchni i sprawdzimy, jak małe, lokalne inicjatywy, potrafią wywoływać wielkie zmiany. Zobacz, jak niezwykła może być Polska.








