Mieszkańcy wioski traktowali ją jak zwykłą stodołę. Żołnierze III Rzeszy w ten sposób zamaskowali obiekt bojowy
W województwie lubuskim, nieco ponad 80 km od granicy z Niemcami, w niewielkiej wsi Różanówka, stoi na skraju lasu stodoła, określana unikatem w skali Europy. To jedyny tego typu obiekt bojowy maskowany na budynek gospodarczy, wybudowany przez Niemców jeszcze przed rozpoczęciem II Wojny Światowej. Przez długie lata używany był jako miejsce do przechowywania siana. Niewielu wiedziało, jaka historia kryje się za panzerstodołą.

Spis treści:
- Stodoła "pośrodku nigdzie"
- Element głównej linii obrony III Rzeszy
- Stanowisko do ostrzału stało się placem zabaw
- Ziemia sama "wypycha" wojenne pamiątki
***
Tekst jest częścią akcji "Polska Niezwykła" - cyklu, realizowanego przez redakcję Lifestyle portalu Interia, w ramach którego przybliżamy najróżniejsze miejsca, zjawiska i fenomeny naszego kraju.
***
Stodoła "pośrodku nigdzie"
Tajemnicza stodoła stoi tuż za ostatnimi zabudowaniami wsi Różanówka. Na charakterystycznym rozwidleniu skręcamy w lewo. Tam, na skraju lasu, znajduje się niepozorna budowla. - Czasami potrafi ukryć się między drzewami, jej kolor ładnie komponuje się z otoczeniem - mówi lokalny pasjonat Filip Pobihuszka, który panzerstodołę zwiedzał kilkukrotnie i chętnie pogłębia swoją wiedzę związaną z tym niezwykłym obiektem.
Filip określa położenie jedynego tego typu obiektu bojowego jako "pośrodku nigdzie", choć na jego liście ciekawych pozostałości po czasach II WŚ, stodoła zajmuje od zawsze szczególne miejsce. Nic dziwnego. Choć mówi się o tym, że Niemcy mieli w tej okolicy wybudować przynajmniej trzy maskowane na gospodarcze budynki stanowiska, zachował się i to w bardzo dobrym stanie, tylko ten jeden, wyjątkowy. Dziś określany jest mianem unikatu w skali Europy.
Jak wspomniano wcześniej, Niemcy wybudować mieli ją jeszcze w latach 30., przed wybuchem II WŚ: miała wyglądać jak zwykłe cywilne pomieszczenie gospodarcze, ale tak naprawdę była stanowiskiem ogniowym. Żołnierze w stodole mieli mieć zapewnione bezpieczne i wygodne miejsce do ostrzeliwania wroga. W publikacji dra Tomasza Andrzejewskiego "Budownictwo Obronne Środkowego Nadodrza. Powiat nowosolski." czytamy, że użyte do jej budowy materiały sugerują, że Niemcy nie brali pod uwagę czasu obrony tego terenu na więcej niż jeden dzień. Krwawe walki mające na celu odparcie Rosjan w 1945 roku trwały jednak tydzień.
Ale aby w pełni zrozumieć znaczenie tego zabytku i sens jego budowy, trzeba poznać zaplecze historyczne zarówno obiektu, jak i terenu wokół niego.
Element głównej linii obrony III Rzeszy

Stodoła była częścią umocnień polowych opartych o Kanał Kopalnica i miała za zadanie chronić przedpole Linii Odry (Oderstellung). To ciągnące się wzdłuż środkowej Odry umocnienia składające się z ok. 650 żelbetowych schronów bojowych, obserwacyjnych lub biernych (większość z nich wysadzono po wojnie, duże skupiska ocalałych obiektów można znaleźć np. na północ od Zielonej Góry).
Umocnienia te, wspólnie z Międzyrzeckim Rejonem Umocnionym i Wałem Pomorskim, stanowiły główną linię obrony III Rzeszy przed atakiem ze wschodu.
Linia Oderstellung została przełamana na początku roku 1945 przez Armię Czerwoną. Kanał Kopalnica i położona 1,5 km dalej panzerstodoła miały spowolnić Rosjan i dać Niemcom czas na obsadzenie schronów nad Odrą. W lutym 1945 roku w okolicy toczyły się walki. Wojska niemieckie za wszelką cenę chciały obronić most w Nowej Soli. W stodole, która nie wzbudzała podejrzeń, ukryć się mieli strzelcy gotowi oddawać z niej strzały z karabinu MG34.
Stanowisko do ostrzału stało się placem zabaw

Mieszkańcy Różanówki, zanim obiekt zyskał należne uznanie i zainteresowanie, został wpisany w rejestry, otrzymał opiekę, specjalną tablicę informacyjną i kuratelę Nadleśnictwa Nowa Sól, nie interesowali się nim zbytnio. Uznali tę dziwną, oddaloną od domostw budowlę za idealne miejsce do składowania siana, dzieci zaś bawiły się w niej w chowanego. Nikt raczej nie spodziewał się, że żyje w sąsiedztwie rzadkiego "eksponatu wojennego".

- Na początku lat 2000. z grupą przyjaciół z Towarzystwa Przyjaciół Fortyfikacji na czele z Krzysztofem Motylem, przeprowadzaliśmy inwentaryzację obiektów obronnych na naszym terenie. Natknęliśmy się na stodołę, mieszkańcy Różanówki powiedzieli nam, że ma płytę pancerną, wygląda trochę jak bunkier. Tak zostaliśmy na to naprowadzeni - wspomina Tomasz Andrzejewski, dyrektor Muzeum Miejskiego w Nowej Soli. Jedną z pierwszych rzeczy, o jaką postanowili zadbać, to właśnie płyta pancerna, od której wzięła się potoczna nazwa obiektu. - Miała zamknięcie i prawdopodobnie miała za zadanie chronić karabin maszynowy, który się tam miał znajdować. Ta płyta została zdemontowana, aby ochronić ją przed złomiarzami i znajduje się w Lubuskim Muzeum Wojskowym w Drzonowie - mówi.

Na przestrzeni lat, panzerstodoła zaczęła być należnie opisywana, uwzględniania w publikacjach i rejestrach, jej wygląd się zmieniał. Dziś jest otwierana tylko dla zorganizowanych grup i w wybranych terminach. Na co dzień można obejrzeć ją tylko z zewnątrz. Filip Pobihuszka ma zdjęcia jej wnętrza jeszcze z czasów, gdy nie była chroniona i uznawana za unikat, co teraz może być dla wielu zainteresowanych nieocenionym rarytasem.
Ziemia sama "wypycha" wojenne pamiątki

Pasjonat fortyfikacji nie tylko wielokrotnie był w środku panzerstodoły, ale też zaglądał do najbardziej tajemniczego jej elementu: podpiwniczenia. Lokalny eksplorator, poznając historię całego Kanału Kopalnica wraz ze swoimi przyjaciółmi postanowił zbadać również miejsca wokół niesamowitego budynku. Śladów wojny okazało się być sporo. - Druty kolczaste, cała mozaika łusek. To świetnie obrazuje stan Rzeszy w 1945. Bronili się tym, co mieli i to dosłownie - wskazuje.
- Wystarczyło odgarnąć mech, by to zobaczyć. Na prawdziwy rarytas trafił mój kolega. Zamek od Mausera. Kolega twierdził, że jest w bardzo dziwnej pozycji: tak jakby Niemiec był w trakcie przeładowywania karabinu i przerwał w połowie - zdradza.

Sama stodoła robi największe wrażenie dopiero przy bliższych oględzinach. W zasadzie im bliżej murów się podejdzie, tym bardziej widać i czuć jej historię. Maleńkie okienka, wzmocnione ściany i... ślady po pociskach. - Owszem, są na budynku, ale nie szukałbym sensacji. Obiekt ten nie brał udziału w żadnych walkach, bo z tej strony atak radziecki nie szedł. Te dziury pasują do pocisków myśliwych - studzi emocje Tomasz Andrzejewski. Mimo to, miłośnicy "pamiątek" po wojnie mają własne przemyślenia, spoglądając na niewielkie dziury w cegłach.
Aura toczących się w pobliżu zaciętych walk i duchy przeszłości sprawiają, że to coś więcej niż obiekt militarny. To żywa tkanka historyczna. Warto się jej przyjrzeć z bliska, tym bardziej, że nie otaczają ją żadne mury ani ogrodzenia. Panzerstodoła niemal "wtopiła" się w leśne otoczenie. Wystarczy podejść, o ile ma się odwagę.
***
O akcji "Polska Niezwykła"
Czy tylko w wakacje można odkrywać kraj? W żadnym wypadku! Zapraszamy was do "Polski Niezwykłej", krajoznawczego cyklu redakcji Lifestyle portalu Interia. W publikowanych co dwa tygodnie artykułach pokażemy Wam zakątki i atrakcje, o których słyszeli nieliczni, przedstawimy postacie pasjonatów i ludzi o niezwykłych umiejętnościach, skosztujemy specjałów z regionalnych kuchni i sprawdzimy, jak małe, lokalne inicjatywy, potrafią wywoływać wielkie zmiany. Zobacz, jak niezwykła może być Polska.
Odkryj ukryte zakątki, które zachwycą każdego podróżnika. Z dala od tłumów i utartych szlaków czekają miejsca pełne magii i lokalnego kolorytu. Przekonaj się, gdzie warto pojechać jeszcze w tym roku. Więcej w kategorii PODRÓŻE










