Anna Zoll: Czuły dotyk na start
- Każde dziecko powinno mieć taki sam start: czuły dotyk, przytulanie do piersi, słuchanie bicia serca. Dzięki temu w późniejszym życiu nie będzie szukało miłości tam, gdzie jej nie ma - mówi Anna Zoll, której film "Heart Therapy" zajął drugie miejsce na festiwalu filmów krótkometrażowych w Cannes w 2018 roku. - Jeśli choćby jedna osoba po obejrzeniu mojego filmu zrobi terapię sercem, będzie to największy sukces - mówi i zakłada fundację, dzięki której wolontariusze będą mogli zająć się dziećmi w szpitalach i domach dziecka.
Katarzyna Drelich, Styl.pl: Od sukcesu twojego filmu w Cannes minął prawie rok. Emocje już opadły?
Anna Zoll, scenarzystka: - Emocje, które pojawiły się w Cannes, nadal są żywe, także wśród publiczności. Szczerze mówiąc, zaskoczył mnie sukces filmu, zwłaszcza, że na prace nad nim miałam tylko dwa tygodnie.
Dlaczego tak mało?
- Bo późno zobaczyłam wpis mojej znajomej, Kingi Dębskiej, która napisała o konkursie, do którego można zgłaszać swoje filmy. Dwa tygodnie to faktycznie mało, ale kiedy zobaczyłam hasło przewodnie, czyli "The difference she makes" od razu wiedziałam, jaką historię chcę opowiedzieć: małych dzieci, które do momentu, kiedy mogą trafić do domu dziecka, leżą samotne często w ciszy. Scenariusze piszę od trzech lat, ale wtedy nie miałam na koncie żadnego filmu. Pomyślałam, że konkurs jest świetną okazją, by nakręcić pierwszy.
Wiem, że twoje motto brzmi: "Nie dowiem się, co potrafię, dopóki tego nie spróbuję". W tym wypadku próba zakończyła się sukcesem.
- Tak, te słowa są dla mnie bardzo ważne. Zaraz po maturze pojechałam do San Francisco. To był czas, kiedy czułam, że cały świat należy do mnie, że mogę wszystko. Zastanawiałam się jednak, od czego zacząć. Pewnego razu byłam w chińskiej knajpce i w ciasteczku z wróżbą znalazłam właśnie te słowa: "You will never know what you can do, until you try".
Czy po projekcji filmu w Pałacu Festiwalowym w Cannes zaskoczyła cię reakcja publiczności?
- Tak. Ludzie, którzy widzieli film, podchodzili do mnie i ze łzami w oczach dziękowali za podjęcie tematu. Wtedy zrozumiałam, że film to tylko początek i że powinny za nim iść kolejne działania. Dlatego otwieram fundację "Heart Therapy Movement" i tworzę program "Terapii Sercem". Mam nadzieję, że uda mi się objąć nim jak najwięcej szpitali, Ośrodków Preadopcyjnych oraz domów dziecka.
- Po grudniowej emisji programu DDTVN zgłosiło się do mnie wiele wolontariuszek, co jest ważne, bo nie mogę już zajmować się wszystkim sama. Pierwszym wolontariuszem była moja 16-letnia córka Agnieszka. Na naszej stronie internetowej powstanie mapka, gdzie będzie można sprawdzić miejsca i terminy szkoleń, spotkań. Już teraz serdecznie zapraszam wszystkich czytelników do przyłączenia się do naszego programu.
- Wiem, że fundacja, która otwieramy z Wandą Wasilewską, i program są potrzebne, cały czas odzywają się do mnie kobiety, chętne do akcji w programie. Dlatego proszę wolontariuszki, by kontaktowały się ze szpitalami w swoich rejonach i informowały o naszym pomyśle, a jeśli któryś wykaże skontaktuje mnie z zainteresowaną placówką, wsiadam w samochód i jadę na spotkanie. Chciałabym, żeby pracownicy szpitali zainteresowali się losem tych maleńkich, opuszczonych noworodków, które potrzebują, prócz opieki medycznej, także przytulenia i miłości.
O tym, kogo warto słuchać, żeby wyjść na tym najlepiej - czytaj na następnej stronie >>>
Powiedziałaś, że od razu wiedziałaś, o czym chcesz opowiedzieć. Skąd wzięła się w tobie ta historia?
- Zainspirowały mnie moje adoptowane córki. Pierwsze tygodnie spędziły w tzw. strefie ciszy i przez to musiały później przejść terapię słuchową, bo nie miały wykształconego zmysłu słuchu tak, jak inne dzieci. W filmie opowiadam podobną historię, choć nie odwzorowaną na zasadzie jeden do jednego.
- W szpitalnej strefie ciszy niemowlaki nie słyszą żadnych "domowych" dźwięków. Zadaniem wolontariuszy jest więc śpiewanie, opowiadanie dzieciom, jak minął dzień, przytulanie ich.
To, jak jesteśmy traktowani w dzieciństwie, ma wpływ na całe nasze życie. Może dlatego historia, która opowiadasz, poruszyła tak wiele osób?
- Ciekawe spostrzeżenie. Myślę, że każde dziecko powinno mieć taki sam start: czuły dotyk, przytulanie do piersi, słuchanie bicia serca. Dzięki temu w późniejszym życiu nie będzie szukało miłości tam, gdzie jej nie ma. Dobry start to kapitał na całe życie.
Czy film i prace nad projektem przyniosły zmiany w twoim dotychczasowym życiu zawodowym?
- Tak. 31 grudnia 2018 roku, po ponad 20 latach, zamknęłam moja firmę konsultingową. Film i wyjazd do Cannes sprawiły, że nie miałam już czasu na jej prowadzenie. Zauważyłam nawet, że dotychczasowe obowiązki zaczynają mnie denerwować. Oczywiście miałam szereg wątpliwości, bo przecież praca w branży filmowej nie daje poczucia pewności finansowej. Poczułam jednak, że przyszedł czas na zmiany w życiu.
Pracujesz nad kolejnymi filmami?
- Tak. Aktualnie pracuję nad filmem krótkometrażowym, o roboczym tytule "Spider". Nie mogę na razie zdradzić szczegółów, ale mam nadzieję, że po premierze, zaplanowanej na początek przyszłego roku, runie kolejny mur milczenia.
- Zawodowo chcę się realizować tworząc krótkometrażowe filmy o tematyce społecznej. Pokazywać problemy, obok których przechodzimy codziennie, ale których nie zauważamy. Wykrzyczeć zagłuszane tematy.
Skąd w tobie tyle odwagi?
- Myślę, że moja odwaga bierze się z mojego dzieciństwa ponieważ moi Rodzice pozwalali mi być sobą ale i zawsze bardzo wspierali. Również z tego, że ufam znakom, które zsyła mi los. Zawsze je widziałam, ale dopiero niedawno zaczęłam iść za ich głosem. Po premierze filmu w Cannes miałam pewne problemy w życiu osobistym, które również dodały mi odwagi - stwierdziłam, że nie mam nic do stracenia, że ryzykuję tylko sobą.
- Za kilka dni kończę 50 lat i widzę, jak ważne jest kierowanie się intuicją. Kiedy my, kobiety, decydujemy się na wprowadzanie radykalnych zmian i wchodziły na niepewny grunt, to właśnie intuicja podpowie nam, co jest dobre. Chciałabym powiedzieć to każdej młodej kobiecie. I to, żeby była dla siebie jak najlepszym partnerem, żeby nie pozwalała innym decydować, co jest dla niej dobre.
Często słuchamy autorytetów, czytamy w kolorowych magazynach, jak powinnyśmy żyć. Jak nauczyć się rozpoznawać, co będzie dla nas najlepsze?
- Dobry partner umie słychać, więc słuchajmy samych siebie. Metody mogą być różne - medytacja, spacer po lesie, relaksująca kąpiel.
Rozmawiała: Katarzyna Drelich