Doda: Faceci wracają!

Czy jest singielką? Czy zrezygnowała z marzeń o międzynarodowej sławie? Czy boi się końca kariery? Czy kopiuje zagraniczne gwiazdy? Doda odpowiada szczerze na trudne pytania.

Etatowa skandalistka nie martwi się o swoją przyszłość, choć ciągle słyszy, że jej kariera wyhamowała. „Gdybym zrezygnowała z muzyki, zostałabym sprinterką”, mówi
Etatowa skandalistka nie martwi się o swoją przyszłość, choć ciągle słyszy, że jej kariera wyhamowała. „Gdybym zrezygnowała z muzyki, zostałabym sprinterką”, mówi BaranowskiAKPA

Mówi się, że stałaś się niewolnicą własnego wizerunku, a konkurencja coraz mocniej depcze ci po piętach.

Doda: - Nie jestem niczyją niewolnicą! Spełniam swoje marzenia z dzieciństwa. Zawsze pragnęłam być piosenkarką i showmanką. Wiesz, jakie to cudowne kochać swoją pracę? Wszyscy jednak muszą pamiętać, że żyjemy w Polsce, nie jestem europejską gwiazdą. Robię to, na co mnie stać.

Jeszcze niedawno miałaś aspiracje międzynarodowe...

- Nie rozmawiamy o aspiracjach, tylko o rzeczach realnych. Żyję i pracuję w Polsce, mamy takie, a nie inne budżety i dostosowuję swoje wymagania do możliwości. Mimo to staram się zaskakiwać fanów swoim show, którego nie powstydziłaby się zagraniczna gwiazda.

Ale konkurentek przybywa. Trudno być królową tyle lat...

- Voilà! Zapraszam, tron jest całkiem wygodny (śmiech).

I co zrobisz, gdy ktoś zajmie twoje miejsce? Założysz rodzinę?

- Myślisz, że moje życie kręci się tylko wokół tronu? Wizerunek sceniczny to jedno, a to, jaka jestem prywatnie - to drugie. Nie jestem osobą szczególnie rodzinną. Oczywiście kocham moich rodziców, pielęgnuję kontakty z bliskimi. Ale wydać na świat nowe stworzenie tylko po to, żeby poprawić sobie humor? Nie, to nie w moim stylu. Będę miała dzieci, jeśli spotkam ich ojca. Czyli... czarno to widzę (śmiech).

Pewnie jeszcze zmienisz zdanie.

- Mówię to, co czuję w tym momencie. Skąd mam wiedzieć, co będzie za pięć lat czy choćby po wakacjach? Życie lubi mnie zaskakiwać. Zmieniam się z roku na rok. Taką mam naturę. I nie próbuj mnie analizować! Sama jestem świetnym psychologiem. Na studia psychologiczne dostałam się bez wysiłku i to na dwóch uczelniach jednocześnie. Tylko później uciekłam do Izraela (śmiech). Zawsze to ja robię analizę ludzi, zanim oni zdążą zacząć rozgryzać mnie.

Mężczyźni muszą mieć z tobą problem.

- Przede wszystkim facet musi być jeszcze twardszy ode mnie. Nie wyobrażam sobie takiego, którego najpierw będę musiała wychować. Jeśli będę chciała takiej relacji, kupię sobie psa.

Nie boisz się, że mężczyźni zawsze będą od ciebie uciekać?

- Oni wracają jak bumerang. Są uzależnieni od złych dziewczynek. Jestem dla facetów narkotykiem, nie są w stanie beze mnie żyć (śmiech). Ale to nie oznacza, że jestem zupełnie pozbawiona uczuć. Bardzo przeżywam wszystkie swoje związki. Przyznaję, to jest moja pięta achillesowa. Bez wysiłku można mnie doprowadzić do łez. Powiem jeszcze tyle, że przy słabych mężczyznach kobieta staje się silna, przy silniejszych staje się szczęśliwa.

Jakie kryteria musi spełniać twój partner?

- Nie znoszę i boję się nałogowców. Facet, który wciąga koks, pali jointy, ma skłonności do hazardu albo do prostytutek, jest dla mnie skończony. Nie chcę mieć nic wspólnego z kimś, kto jest uzależniony. Jeśli widzę, że facet ma słabość do czegokolwiek, od razu zapala mi się czerwone światełko.

Jesteś teraz singielką? Podobno twój związek z Błażejem Szychowskim to już przeszłość.

- Można tak powiedzieć. Nie jestem na razie w oficjalnym związku.

Czyli status "to skomplikowane"?

- Bynajmniej nie jest skomplikowane. Jest bardzo klarowne, za to zupełnie niejawne.

Nie zgadzasz się, aby twój nowy chłopak funkcjonował w mediach, tak jak poprzedni partnerzy. Jemu się to podoba?

- No pewnie. A dlaczego miałoby mu się to nie podobać? Ja nie chodzę do jego pracy, nie stoję np. nad biurkiem. Dlatego nie zamierzam zabierać go na oficjalne imprezy, bo to jest wyłącznie moja praca.

Porozmawiajmy o niej. Nadal masz tyle energii?

- Pytasz o koncerty? Zjeździłam Polskę wzdłuż i wszerz. Gdy miałam dwadzieścia lat, nie było miejsca, którego bym nie odwiedziła. Teraz mam 29 lat. To tak jakbyś zadał piekarzowi pytanie, czy po dziesięciu latach wypiekania chleba wciąż czuje podekscytowanie. Odpowiem ci, że tak. Bo za każdym razem dodaję do tego chleba nową przyprawę i jestem ciekawa miny konsumenta, kiedy go posmakuje.

Ostatnia przyprawa, jaką widziałem, to spadający płonący samolot na scenie podczas twojego koncertu.

- Ten motyw sama wymyśliłam. Panicznie boję się latać, więc to jest chyba rodzaj przekory i próby opanowania własnej fobii. Oczywiście w Polsce zawsze można znaleźć powód, aby nawiązać do czegoś kontrowersyjnego. To jest już trochę męczące.

Kontrowersyjna była okładka płyty z penisem... Nadal uważasz, że to był dobry pomysł?

- Wtedy wydawał mi się fajny. Nawet teraz, kiedy patrzę na tę okładkę, myślę: "Wow, ale jestem pokręcona!". Teraz zrobiłabym zupełnie coś innego. Chyba chodzi o to, żeby się zaskakiwać.

Polegasz wyłącznie na własnych pomysłach? Twój tata zdradził, że sama ułożyłaś choreografię do swoich występów.

- Moi rodzice są centrum dowodzenia, ale z Ciechanowa, więc nie wiedzą o wszystkim. Choreografię stworzyła bardzo zdolna tancerka dancehall - Kaja. Ja jej pomagałam. Sama zawsze wymyślam, jak ma wyglądać show, a potem sztab ludzi realizuje moje pomysły.

W tym show chodzi o to, aby szokować?

- To takie ograniczone, typowo polskie podejście, w którym wszystko, co inne, już jest złe. Tylko w Polsce penis wzbudza takie niezdrowe emocje. Jeżeli ktoś jest prostolinijny, bezpośredni, szczery w swoim przekazie, to nie jest żadną kontrowersją np. przebrać się za stewardesę!

Przy słabych mężczyznach kobieta staje się silna, przy silniejszych staje się szczęśliwa.

Nie przyjmujesz do wiadomości, że komuś może się nie podobać to, co robisz?

- Przyjmuję. Tylko że często media, które mnie krytykują, nie zachowują się logicznie. "Doda na scenie przebiera się dziesięć razy. Przerost formy!", czytam. A następnego dnia: "Rihanna nie przebrała się ani razu. Olała Polskę!".

Mówi się, że wzorujesz się na niej, a także na Lady Gadze i Christinie Aguilerze.

- Oczywiście, są pewne trendy i ja je śledzę. Topowych projektantów na świecie jest kilkunastu, więc to oczywiste, że gwiazdy mają podobne ubrania. Poza tym ja ciężko pracuję na to, żeby stać mnie było na te same ciuchy, które mają Gaga czy Aguilera. Nie dostaję ubrań od zamożnych rodziców czy narzeczonego. I nie ukrywajmy, wciąż to ja jestem jedyną odpowiedniczką światowych gwiazd w naszym kraju. Odkąd pamiętam, zawsze słyszałam, że jestem drugą Shakirą, Britney Spears czy Lady Gagą. Chyba nie potrafimy po prostu docenić, że mamy coś swojego, polskiego.

Uważasz, że w tym całym szaleństwie wokół swojej osoby zachowujesz siebie?

- Tak. Nie pozwolę, aby ktokolwiek używał mnie jako tarczy do lotek. Artyści są bardzo wrażliwymi ludźmi, wielu z nich kończy jako narkomani, alkoholicy albo z podciętymi żyłami. Również artysta potrzebuje zwykłej serdeczności, a zazwyczaj rola dziennikarzy sprowadza się do zwykłego podjudzania i zarabiania potężnej kasy na naiwności ludzi.

Ostatnio dałaś im pożywkę, spóźniając się na pokaz mody Simple. Gwiazdy też były oburzone.

- Ale ja sto razy mówiłam organizatorom, aby zaczynali beze mnie. Cały czas byliśmy w kontakcie i nie rozumiem, dlaczego wszyscy postanowili czekać tylko na jedną osobę. To bardzo miłe, że jestem dla nich taka ważna (śmiech).

Masz plan awaryjny? Jeśli nie śpiewanie, to co?

- Równolegle do śpiewania uprawiałam wyczynowo sport, więc prawdopodobnie byłabym najładniejszą i najszybszą lekkoatletką na olimpiadach.

Robisz sobie czasami podsumowania?

- Nigdy nie patrzę za siebie. To destrukcyjne.

Rozmawiał: Oskar Maya

SHOW 17/2013

Show
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas