Reklama

Dostają informacje o ogromnym spadku. To dopiero początek problemów

Niemal na każdym kroku słychać ostrzeżenia przed oszustami. Mimo to nie brakuje osób, które nabierają się na przeróżne sposoby przestępców. Coraz częściej próbują metody "na spadek". Najczęściej podają się za prawników i obiecują ogromny majątek po zmarłym krewnym, a tak naprawdę liczą na oszczędności ofiary. Na co trzeba uważać?

Nigeryjski przekręt. O co w nim chodzi?

Oszuści liczący na łatwe pieniądze na bieżąco wymyślają nowe metody, by zmanipulować jak najwięcej osób. 

Wyłudzają pieniądze oraz hasła i loginy do kont bankowych wywołując u swoich ofiar m.in. strach i przerażenie, co w pewien sposób zaburza prawidłowe rozpoznanie, czy osoba po drugiej stronie na pewno jest tym, za kogo się podaje. Tak jest, chociażby ze słynną metodą "na wnuczka". 

Przestępcy zaczęli stosować również odwrotną taktykę. Próbują zwieść ofiary, oferując im ogromny spadek. Jest to jeden z rodzajów tzw. nigeryjskiego przekrętu, który opiera się na wyłudzeniu pieniędzy. Do innych form tego przestępstwa zalicza się również informowanie o wygranej w loterii organizowanej przez znanego milionera, a także poproszenie o pomoc w transferze pieniędzy z zagranicznych kont, w ucieczce skorumpowanego urzędnika lub w opłaceniu leczenia chorego członka rodziny.

Reklama

Zobacz także: Lotnisko przestrzega przed oszustami. Mają nowe metody działania, a ich ofiarą może paść każdy internauta

Oszustwo "na spadek"

Metoda "na spadek" jest stosowane od lat. Mimo że wielu doskonale zna rodzaj tego przestępstwa, to oszuści nadal mogą liczyć na osoby, które bez zastanowienia połkną haczyk. Metoda na "spadek" najczęściej jest stosowana za pośrednictwem poczty elektronicznej. Najczęściej przybiera ona dwie formy. W pierwszej z nich z wytypowaną ofiarą kontaktuje się przestępca, podając się za prawnika. W mailu informuje ofiarę, że jest jedynym krewnym jego niedawno zmarłego klienta, a w związku tym należy się mu spadek. Najpierw jednak musi dokonać kilku formalności oraz niewielkich opłat. Na wypadek, gdyby cała historia potencjalnej ofierze wydawała się podejrzana, w załączniku może znaleźć skany dokumentów i certyfikatów. 

Druga z opcji zakłada, że z potencjalną ofiarą kontaktuje się pewna osoba zza granicy. Długo ze sobą korespondują, co sprawia, że ofiara zaczyna ufać osobie będącej po drugiej stronie. Po pewnym czasie okazuje się, że wirtualny znajomy jest ciężko chory i nie pozostało mu zbyt dużo czasu. Kolejne wiadomości są już wysyłane przez "prawnika", który informuje o śmierci klienta i przepisanym majątku. Cała procedura odbywa się tak jak w opisanym wyżej przypadku, czyli otrzymanie pieniędzy jest możliwe po wcześniejszym wniesieniu kilku opłat. 

W obu przypadkach oszuści jak najdłużej starają się zwodzić ofiarę, by ta przelała im jak najwięcej pieniędzy. W porównaniu z milionowym spadkiem opłaty wydają się małe, ale są to najczęściej przelewy opiewające na kilka tysięcy złotych. Przykładowo w tym roku w ten sposób 52-latek z Dolnego Śląska stracił ponad 10 tys. zł. Podobnie było w przypadku mieszkanki Sądecczyzny, która w wyniku oszustwa "na spadek" straciła 4,5 tys. zł. 

Oczywiście można się spotkać również z nieco innymi historiami podawanymi przez prawników. Zazwyczaj jednak sens jest ten sam  - ogromne pieniądze, które czekają na przelanie na konto ofiary.

Zobacz także: Nowy trik oszustów zbiera żniwo. Uważaj na wiadomość o takiej treści

Internetowe oszustwa - na co trzeba uważać?

Informacja o milionowym spadku dla wielu może być niemałym zaskoczeniem, a wysoka kwota może przy okazji szybko odebrać zdolność logicznego myślenia. Odczytując maila od rzekomego prawnika, od razu powinna zapalić się nam czerwona lampka. Można mieć niemal stuprocentową pewność, że jeśli ktoś oferuje nam spadek i to od nieznajomego krewnego, to jest to oszustwo. Potwierdzeniem niech będzie to, że najpierw wymaga od nas dokonania kilku opłat, czyli wysłania przelewów, które po prostu trafiają na konto przestępcy. W dodatku wysyłane maile są zazwyczaj pisane w języku polskim za pomocą translatora, a więc zdania dość często są nieskładne i zawierają mnóstwo błędów.

Poza tym odbierając maila o takiej treści, warto zastanowić się, czy aby na pewno adres mailowy jest wiarygodny. Wystarczy przejrzeć fora internetowe. Możliwe, że inni internauci zdążyli już przestrzec przed oszustem. Niech nas również nie zwiodą przesłane w załączniku dokumenty. Brak znaków wodnych i widoczne poprawki naniesione za pomocą programów graficznych to oznaka, że mamy do czynienia z przestępcami.    


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: oszustwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama