Edyta Jungowska: Przychodzi moment, że musisz iść do przodu!

Uśmiech Edyty Jungowskiej kojarzy każdy wielbiciel polskich seriali i komedii. Jej głos zna mnóstwo dzieci, bo stworzyła wydawnictwo Jung-Off-Ska i wydaje klasykę literatury dziecięcej w formie audiobooków. Jak godzi rolę aktorki i szefowej firmy? Bywa, że popłacze, ale potem zbiera się w sobie i myśli: "ja wam pokażę!"

Przychodzą trudne momenty i wtedy sobie popłaczę, a potem zbieram się w sobie i myślę: „ja wam pokażę!” - mówi Edyta Jungowska
Przychodzą trudne momenty i wtedy sobie popłaczę, a potem zbieram się w sobie i myślę: „ja wam pokażę!” - mówi Edyta JungowskaKrzysztof Serafinmateriały prasowe

Katarzyna Droga, Styl.pl: Wiem, że twój czas obecnie pochłania wydawnictwo i że właśnie ukazuje się najmłodsze dziecko Jung- Off- Skiej: "Pożyczalscy". Kim są i jak działają?

Edyta Jungowska: Pożyczają! Powszechnie wiadomo, że ludziom giną różne rzeczy: agrafki, skarpetki, spinki do włosów. Okazuje się, że ktoś potrafi zrobić z nich użytek. To właśnie Pożyczalscy - małe istoty wielkości palca,  mieszkające w zakamarkach domu, pod podłogą, w kącie za szafą. Szpilki służą im jako druty do robótek, kawałki nitek przydadzą się na swetry. Pożyczają sobie okruchy jedzenia, by przyrządzać potrawy, potrafią wyławiać różne kąski z zupy.

- Wydaje im się, że my ludzie jesteśmy stworzeni po to, by ich utrzymać. Jeden duży dom z "olbrzymami", koniecznie spokojny, wystarczy na utrzymanie kilku rodzin "Pożyczalskich"...  Świetny pomysł, prawda? Myślę, że urodził w głowie dziecka, nieco samotnego w wielkim domu. Autorka "Pożyczalskich", Mary Norton, wychowywała się w takiej gregoriańskiej siedzibie, w małym angielskim miasteczku, na początku  XX wieku.

A jak "Pożyczalscy" trafili do twojego wydawnictwa?

- Po znakomitych książkach Astrid Linden i Ericha Kästnera, chcieliśmy sięgnąć po kolejnego autora dziecięcej klasyki. Mary Norton to wspaniała angielska pisarka, a "Pożyczalscy" to znakomita książka, tłumaczona na wiele języków, ekranizowana i nagradzana, znana na całym świecie.

- Znalazła się na liście dziesięciu najlepszych książek dla dzieci, utworzonej w 2007 roku przez brytyjskie Library Association. Impulsem był pomysł wydawnictwa "Dwie Siostry", które zaprosiły mnie do współpracy. Wydają papierową postać "Pożyczalskich" i zaproponowały, żebym nagrała audiobook, a ja z ogromną radością przystąpiłam do projektu.

POŻYCZALSCY - odcinek 1 - "Oni muszą istnieć!" - czyta EDYTA JUNGOWSKA

I tak  "Pożyczalscy" dotrą do dzieci z XXI także w formie audiobooka. A zaczynałaś przygodę wydawniczą od Pippi Langstrump, która była ulubienicą naszego pokolenia!

- Tak, otwierała okno do innego świata. Mieliśmy przecież jeden program telewizyjny, w niedzielę Teleranek i jeszcze program Adama Słodowego "Zrób to sam"! Pippi była czymś zupełnie nowym, przełamaniem stereotypów: nieszczęśliwej sieroty, słabej dziewczynki, dziecka, które nie może mieszkać samo.

- Pippi doskonale radzi sobie sama, jest wolna, ma przyjaciół jakich chce, dzięki niej w naszych głowach zaczynały się liczyć inne wartości. "Pożyczalscy" z kolei mają trochę klimatu z "Tajemniczego ogrodu,". Tu też jest stary dom, prawie pusty, bo zamieszkały tylko przez schorowaną ciotkę. Nagle pojawia się w nim dziecko. Prawdziwe życie tętni pod podłogą, gdzie bardzo intensywnie egzystują Pożyczalscy, którzy mają naprawdę dużo kłopotów. O ludziach mówią: "istota Lucka", na przykład: "tam na górze chodzą istoty Lucka" - jak by istniał jakiś "Lucek", do którego należymy.

- Imiona mają dziwne i zapożyczone, bo oni wszystko pożyczają i niczego nie oddają. Kiedy oskarża się ich o kradzież, śmieją się, bo uważają, że kradzież to by była wtedy, gdyby ktoś pożyczyłby od nich. Pożyczka od "istot Lucka" to naprawdę nie jest nic złego. Ważne, że książka jest napisana z naprawdę dużym poczuciem humoru.

I jak każda dobra książka jest lekturą o nas samych?

- Tak, chociaż przedstawia świat bez telefonów, komputerów, sprzętów, które dziś są codziennością. Za to jest to też książka o książkach. Bohaterowie dziecięcy są bardzo związani z czytaniem i to książka połączy Pożyczalskich z "istotą ludzką". Mocno wybrzmiewa, że książka i dziecko to dobrzy przyjaciele.

- Przesłanie, które ma szansę sprawdzić się w naszych czasach, kiedy dzieci bardzo potrzebują książek. Dlatego bardzo cenię wydawnictwo książki dziecięcej "Dwie siostry", było to bardzo miłe spotkanie.  Naprawdę zaszczyt dla mnie, że możemy współpracować, mamy podobne priorytety w prowadzeniu naszych wydawnictw.

Kiedyś bardzo lubiłam poukładany świat i pasjonowała mnie matematyka - mówi Edyta Jungowska
Kiedyś bardzo lubiłam poukładany świat i pasjonowała mnie matematyka - mówi Edyta JungowskaAKPA

No właśnie: wydawnictwo. Jesteś aktorką i wydawcą.  Czy ta życiowa rola obudziła w tobie jakieś  uśpione umiejętności?

- Tak. Uważam, że jeśli coś jest w człowieku, jakaś siła i umiejętność, to w odpowiedniej chwili się ujawni. Kiedyś bardzo lubiłam poukładany świat i pasjonowała mnie matematyka. Od  podstawówki bardzo lubiłam ten przedmiot, nieraz żałowałam, że w liceum nie poszłam do klasy o profilu matematyczno - fizycznym.

- Wydawało mi się, że koledzy z mat - fizu tak wiele mogą zrobić, że świat się przed nimi otwiera. Podobało mi się w matematyce, że jest  konkretna i przewidywalna. Lubiłam też fizykę i chemię. Jednak wybrałam profil humanistyczny i ognisko teatralne państwa Machulskich, które zresztą było jednym z ważniejszych wydarzeń w moim życiu.

- Tam ukształtowało się moje myślenie o teatrze, między innymi to, co słusznie mówiła pani Halina Machulska: teatr nie znosi konkurencji, trzeba się na nim skupić. Że aktorstwo, to jest ciężki zawód i trzeba mu poświecić czas. Ten etap: klasa humanistyczna, ognisko, potem szkoła teatralna sprawiły, że zapomniałam o swojej fascynacji matematyką i ułożonym światem. A teraz, w wydawnictwie, okazało się, że ważne jest, żeby pewne rzeczy były poukładane. Odkryłam  przyjemność w tym, że jednak są na świecie sprawy przewidywalne, namacalne i obliczalne. To daje poczucie bezpieczeństwa!

- Małe rodzinne firmy, a my taką jesteśmy, ciągle jeszcze mogą sobie pozwolić na to, żeby najważniejszy był produkt. Chcemy poświęcić mu czas, możemy zmienić harmonogram, dostosować w ostatniej chwili budżet, żeby ta jakość była najlepsza. Ale oczywiście lepiej  ten budżet obliczyć. I tu moja fascynacja matematyczna się przydaje. Poza tym matematyka kojarzy się ze ścisłym myśleniem, nie pozwala na odejście od procedur...

Czy Edyta Jungowska pojawi się niedługo na dużym ekranie? Szczegółów szukaj na kolejnej stronie!>>>

A te obce są sztuce i teatrowi?

- W nauczaniu aktorstwa nie ma procedur, to jest trudne dla uczniów i nauczycieli, w innych zawodach te procedury są jednak bardziej określone i konkretne. Pamiętam, że jeszcze na studiach i jako młoda aktorka, byłam mocno zorganizowana w pracy. Starałam się być bardzo precyzyjna w tym, co chciałam robić; w aktorstwie, nawet jeśli dotykało emocji.

- Warsztat i szkoła teatralna bardzo mi w tym pomagały, bo aktorstwo jest zawodem, którego trzeba się nauczyć, sam talent nie wystarczy. Ale w teatrze nie ma demokracji, w sztuce nie ma żadnych procedur. Coś się zdarzy albo nie, sprawi, że jesteś te dwa, trzy centymetry nad ziemią - albo nie.  Wydawnictwo, to co innego, tu procedury bardzo się przydają. Ustaliliśmy je sobie i okazało się, że ułatwiają życie.

Wiem teraz, że warto dzielić się doświadczeniami, że kryzysy dopadają wszystkich, są cykliczne i przewidywalne.

A co jest trudne?

- Dwoistość działań, to, że wyzwania artystyczne przenikają się z produkcyjnymi, trudno je oddzielić, a ja muszę to spinać, bo odpowiadam za całość. Z tym się trzeba ciągle mierzyć.  Trudność w firmie rodzinnej polega też na tym, że silniej działają emocje. Nie jesteś kimś anonimowym, jesteś członkiem "rodziny - firmy", i kiedy coś się dzieje w rodzinie, to przenosi się na właścicieli i na pracowników.

- Kilka lat temu byłam na szkoleniu i poznałam wiele firm rodzinnych. Wiem teraz, że warto dzielić się doświadczeniami, że kryzysy dopadają wszystkich, są cykliczne i przewidywalne. Bardzo mi to pomogło w prowadzeniu wydawnictwa, nauczyłam się, że kryzys trzeba przetrwać i ruszać dalej.

Czyli tak jak Judyta z "Ja wam pokażę" przesz do przodu mimo trudów? A może czasami może masz dość i chcesz popłakać?

- Ojej, już zapomniałam, że grałam Judytę... No cóż, prowadzę firmę, nie wyobrażam sobie rezygnacji z tego, więc chyba mam tę siłę. Ale bywa, że przychodzą trudne momenty i wtedy sobie popłaczę, a potem zbieram się w sobie i myślę: "ja wam pokażę!" Masz taki moment, że wiesz, że musisz iść do przodu. Być silna, złapać wszystko, poszukać pomocy u innych. 

- Ja też szukam i znajduję, są ludzie, którzy pomagają. Na chwile słabości też trzeba sobie pozwolić, żeby się zregenerować, nabrać energii. Chyba najważniejsi są w tym wszystkim przyjaciele, którzy cię wspierają w trudnych momentach. Ja takich mam i jestem im wdzięczna. Wciąż pracujemy z ludźmi, po to, żeby robić coś fajnego.

- Jestem właśnie po maratonie twórczym, bo robiliśmy dwie książki: "Pożyczalskich" i "Wielki świat", długo siedzieliśmy w studio. Proces tworzenia audiobooka jest mozolny, więc były kryzysy, ale efekt końcowy jest na tyle satysfakcjonujący, że napięcie ze mnie zeszło. Książki mają napisaną oryginalną muzykę, przez duet Patryka Zakrockiego i Pawła Szamburskiego, czyli zespół SzaZa (nie mylić z Szazzą - przyp. red. ). Lubię gdy powstają rzeczy, z których jestem zadowolona, to jest ważne.

Nagłówki w sieci piszą o tobie: " Edyta Jungowska  zniknęła", "Co się dzieje z gwiazdą?", "Czy wróci na  ekrany?" Wróci?

- A tak! Nie mogę zdradzić jeszcze szczegółów, ale zawitam niedługo na dużym ekranie w kinie familijnym. Także w małej formie, w "trzydziestce" produkcji Studia Munka, w której będzie debiutowała młoda reżyserka Małgosia Suwała, właśnie ruszamy ze zdjęciami. Wracam - ale w nowej  odsłonie i cieszę się z tego. Aktorstwo to jest  zawód, w którym grasz sobą, tym jak wyglądasz, jak się zmieniasz. Lata mijają, ja też się zmieniam, dziś jestem kimś innym niż w czasie, kiedy grałam Judytę. I świetnie - dzięki temu mogę wciąż pokazywać coś nowego.

Okładka audiobooka "Pożyczalscy"
Okładka audiobooka "Pożyczalscy"materiały prasowe

Zobacz także:

„Tok Szoł”: Przez kogo Renata Dancewicz jest nazywa feminazistką i lewaczką? Superstacja
Styl.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas