Królowa jest jedna
Szalone kostiumy, pierwsza gitara, rękopisy piosenek Osieckiej, fragmenty dawnych występów telewizyjnych, a nawet kultowe porsche 911. To wszystko można obejrzeć w Bibliotece Narodowej na wystawie "Wszystkie Małgośki świata" dedykowanej Maryli Rodowicz.
Stało na estradce dziewczę płowe i speszone, w płachcie czy serwecie, i rozsnuwało przede mną coś, co nazwałabym soc-Ameryką: ni to Kujawy, ni to Ohio, ni to miedza, ni to trakt indiański, ni to z Pewexu, ni to naprawdę. Nie wiem, co to było, ale to było bardzo ładne - pisała Agnieszka Osiecka o pierwszym spotkaniu z Marylą Rodowicz.
Cytat otwiera wystawę z archiwaliami artystki w Bibliotece Narodowej w Warszawie.
- Rozmowy na ten temat zaczęły się trzy lata temu - opowiada nam Maryla Rodowicz. - Dyrektor BN zapytał, czy... nie przekazałabym całego swojego archiwum. "Mamy w zbiorach dokumenty królów, ale nie mamy królowej", powiedział. Muszę przyznać, że mnie tym ujął - śmieje się Maryla. - Akurat byłam świeżo po porządkach w papierach, miałam je posegregowane, zapakowane w teczki, opisane. Jestem chomikiem, zbieram wszystko. Przez kilka tygodni przyjeżdżali do mnie pracownicy biblioteki, siedzieli po kilkanaście godzin dziennie, brali do ręki papierek po papierku. Wyjechali z czterema skrzyniami dokumentów, okładek płyt, zdjęć - mówi Maryla.
Na wystawie znajdziemy wspaniałe albumy z wycinkami prasowymi, które przez lata gromadziła mama artystki. Jest sala kinowa, w której wyświetlane są teledyski z lat 70., a także wiele stanowisk ze słuchawkami i starymi telewizorami, gdzie można obejrzeć fragmenty dawnych programów i festiwali. Efektownie wygląda czerwone porsche 11, które przyjechało tu z Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach.
- Jeździłam nim zaledwie przez rok, na przełomie 1977/78 r. Skąd je miałam? Na festiwalu w Sopocie wygrałam malucha (mały Fiat 126p - red.). Natychmiast go sprzedałam - w tamtych czasach był towarem atrakcyjnym. Resztę pożyczyłam od znajomych i kupiłam porsche od kolegi pianisty, Wacka Kisielewskiego. Niestety, silnik wymagał remontu, więc samochód głównie stał. Zreperowanie go nie było proste - wtedy nie istniały u nas serwisy zachodnich aut. Polscy rzemieślnicy starali się dorobić brakujące części, ale nie zawsze się udawało. Po roku samochód sprzedałam - śmieje się Maryla.
Która z pamiątek jest najbliższa sercu? - Prywatne listy od Agnieszki Osieckiej, okazało się, że mam ich 60. Przekazałam bibliotece, ale z adnotacją, że jeszcze przez pewien czas nie mogą ich udostępniać. Cenne dla mnie są też albumy z wycinkami prasowymi. Mama zamawiała grube księgi u introligatora. Dogadała się z kioskarką, że przegląda prasę i odkłada jej każdą gazetę czy magazyn, gdzie pojawi się choć wzmianka o mnie. Artykuły wycinała i wklejała do albumu. Mama z babcią były moimi pierwszymi i najwierniejszymi fankami. Te albumy po wystawie do mnie wrócą - zapewnia Maryla.
Na wystawie są wzruszające pamiętniki z czasów szkolnych i późniejsze kalendarze.
- Muszę mieć taki notes, kalendarz, w którym zapisuję, co mam do załatwienia. W tych ze stanu wojennego pojawia się np. notatka "pojechać w nocy na stację benzynową". Paliwo było wtedy na kartki, ale niedaleko mieszkania na Ursynowie miałam stację, gdzie dogadałam się ze sprzedawcą a propos nielegalnego tankowania. Tyle że trzeba było jechać w nocy, a obowiązywała godzina policyjna. Musiałam więc tak kombinować, żeby nie wpaść na patrol - wspomina piosenkarka.
Na wystawie nie ma nagród, listów i prezentów od fanów, które artystka również zbiera.
Na oddzielną ekspozycję zasługują też kostiumy, które już nie mieszczą się w 70-metrowej garderobie w piwnicy. Ale i tak zwiedzanie ekspozycji "Wszystkie Małgośki świata" robi wrażenie. Także dzięki temu, że scenografię zaprojektował Boris Kudlika, główny scenograf Opery Narodowej.
Ważne: wystawa inauguruje Archiwum Polskiej Muzyki Rozrywkowej w BN. Czekamy zatem na kolejne.
Anna Rączkowska
Twój STYL 4/2018