Męskie ekstremum
Czytając różne komentarze na forach oraz przeglądając wyniki sondaży i statystyki doszedłem do wniosku, że dla mężczyzn najbardziej ekstremalnym sportem jest seks. Zdecydowanie sportem ekstremalnym. Dlaczego?
Ryzyko, wyzwanie, wysiłek… kobiety wydają się nie wiedzieć dlaczego ich partner stając w obliczu łóżkowych pieszczot, podąża „trochę” innym torem niż one. Wyposaża się w menażkę, apteczkę, linę i kompas i wyrusza na podbój. Stara się pokonywać każdy odcinek drogi możliwie najkrócej i najszybciej jak może aby po pięciu minutach stwierdzić, że dopiął już swego. Wspinając się zespołowo na szczyty rozkoszy pozostawił swoją partnerkę zawieszoną na linie asekuracyjnej już na początku drogi. W czasie kiedy ona zaczynała stopniowo zachwycać się wspinaczkowymi widokami, on pędził na oślep by na szczycie swojej (no bo przecież czyjej innej) góry umieścić flagę z napisem: „Tu byłem. Swoje zrobiłem”. Biedna kobieta niejednokrotnie musi później sama wspinać się na te szczyty, gdyż ścigający się partner nie czeka na nią. Nie podziwia z nią widoków, nie zbacza z trasy, nie rozmawia z nią, nie cieszy się byciem razem w tej sytuacji. Według statystyk 75-80% kobiet nie dociera na szczyt z partnerem. Często wszystko rozpada się jeszcze w czasie „planowania wstępnego”, które panowie ambicjonalnie starają się omijać. Oni przecież wiedzą co i jak więc po co im „planowanie wstępne”. Eh, gdyby to jeszcze było tak jak w przypadku Mojżesza, który nie chcąc nikogo zapytać o drogę, wędrował przez czterdzieści lat. Tymczasem dla statystycznego pana, doskonale orientującego się w topologii kobiecego ciała, cała wyprawa zamyka się w ciągu 5-15 minut. Po powrocie z wyprawy, wycieńczony, wyzuty z sił, zlega na swym łożu zachwycony swym dokonaniem. Rozczarowana kobieta, czasem ma jeszcze cichą nadzieję, na pomoc ze strony partnera. Ten jednak, z rozregulowanym kompasem, nie jest już w stanie myśleć o niczym innym jak tylko rozpamiętywać swą wielkość i męstwo. Ukojony tym stanem zasypia. Kobieta wspina się sama.
Może jednak tak wcale być nie musi. Może wystarczy, gdy panowie alpiniści ekstremalni zapewnią swoim wybrankom przystojnych asekurantów. Sami będą mogli się wspinać na swoje szczyty, a panie będą… asekurowane.