Nerwus i wrażliwiec w jednym stali biurze...
...i ciągle się kłócili. Bo nerwusa nosiło, chciał rozmawiać, opowiadać dowcipy, słuchać muzyki, a wrażliwiec marzył o ciszy. Mamy różne temperamenty. Jak więc stworzyć środowisko pracy, które zapewni jednej osobie mnogość wrażeń, a drugiej - święty spokój? Z tym pytaniem zmierzył się nasz psycholog i trener Krzysztof Stacha.
Bywa, że do psychologa czy trenera zgłaszają się pary - mąż i żona, matka i syn. Ale rzadko są to koleżanki z biura. Jola i Iwona pracowały w urzędzie, w jednym pokoju. Lubiły się. Jednak wspólna praca jakoś im nie szła: wybuchały kłótnie, po których następowały ciche dni. Obie nie mogły tego zrozumieć, dlatego zwróciły się z prośbą o pomoc. Jola opowiadała o Iwonie: "Ona chwili na miejscu nie usiedzi. Gada, puszcza muzykę, jakieś filmiki na YouTube, ma głośno ustawiony dzwonek w telefonie. Zawiesiła w oknie świąteczne lampki, które mrugają. A ja nie mogę funkcjonować w takim rozgardiaszu!". A Iwona o Joli: "Kiedy pracuje nad jakimś dokumentem, słowem nie można się odezwać. Musi być cisza jak w grobowcu. Powiesz coś - i już jest afera, pretensje o przeszkadzanie. Trudno o kreatywność w takim mauzoleum!".
Pewnie i Iwona, i Jola oczekiwały, że wydam wyrok: zachowanie jednej jest normalne, a drugiej - nie. Rozstrzygnę spór.
Tymczasem obie mają rację! Jola nie może się skupić w rozgardiaszu, a Iwona - być pomysłową w ciszy i spokoju. Taki już mają temperament. Jola to klasyczny przykład osoby "wysokoreaktywnej", a Iwona - "niskoreaktywnej". Tę pierwszą każde, nawet zwyczajne zdarzenie wprowadza w stan zdenerwowania, rozbicia, bo dzieje się za dużo, za szybko, za głośno. A tej drugiej można strzelać z armaty koło ucha, a i tak będzie przysypiała nad klawiaturą, bo dzieje się za mało, za wolno, za cicho. Potrzebę doznań lub przeciwnie - pragnienie spokoju mamy zakodowane genetycznie. Nie da się tego zmienić. Iwona przeżywałaby męki, gdyby miała przejąć styl pracy Joli i na odwrót
Krok 1: Zdiagnozuj się sama
Ludzie generalnie dzielą się na wysoko- i niskoreaktywnych. Mówię o nich: wrażliwcy (jak Jola) i nerwusy (jak Iwona). Chcesz sprawdzić, do której grupy się zaliczasz? Zrób mały test.
Dobrze się czuję, gdy wiem, na czym stoję. Nie przeszkadza mi rutyna, wolę poczucie bezpieczeństwa. TAK/NIE
Łatwo poddaję się stresowi. TAK/NIE
Jestem sumienna, dążę do perfekcyjnego wypełniania obowiązków służbowych. TAK/NIE
W rozmowach z szefem i współpracownikami jestem mało asertywna. TAK/NIE
Lubię spokojne dni, kiedy nikt nie dzwoni, nie przychodzi do mnie z żadną sprawą do załatwienia, nie wysyła maili... TAK/NIE
Jeśli odpowiedziałaś twierdząco na co najmniej trzy pytania, to znaczy, że należysz do wrażliwców. Odpowiadałaś przecząco? A więc jesteś nerwusem. To ani źle, ani dobrze, po prostu tak jest. Ale jak zapewnić sobie środowisko pracy sprzyjające naszemu charakterowi? Jak sprawić, by to, co wokół w biurze, motywowało do działania, zachęcało do wypełniania obowiązków, a nie przeciwnie? Są na to sposoby!
Krok 2: Twoje biurko
Zacznijmy od rzeczy najłatwiejszych, czyli od biurka. Jolę - wrażliwca - poprosiłem, by oczyściła przestrzeń wokół swojego stanowiska: zdjęła ze ściany zdjęcia, uprzątnęła z blatu rząd segregatorów, uporządkowała szafę, która stoi naprzeciwko: poukładała w niej teczki kolorami, zamknęła otwarte zawsze skrzydło drzwi. Musi być ascetycznie, minimalistycznie, jak w mnisiej celi. W ten sposób Joli nie będzie rozpraszał nadmiar bodźców. Warto jednak wygospodarować gdzieś z boku miejsce na "galerię poprawiaczy nastroju". Wzrok Joli nie powinien padać na nią automatycznie, ale w chwili, w której czuje się zestresowana, będzie mogła odwrócić głowę i zerknąć na wakacyjne zdjęcia męża i dzieci czy na rysunek autobusu zrobiony przez synka. "A co z hałasem, który tak mnie męczy?", zapytała Jola. "Proszę kupić zatyczki do uszu. Lub odtwarzacz i słuchać uspokajającej muzyki", doradziłem.Jola zajmuje jedną stronę pokoju, druga należy do Iwony.
Tu powinien panować odmienny klimat. Iwonie też przyda się porządek, dlatego segregowaniem teczek w szafie zajęły się z Jolą obie. Ale minimalizm i cisza nie sprzyjają nerwusom. W zasięgu wzroku Iwony przez cały czas powinna znajdować się "ścianka motywacyjna": korkowa tablica, do której Iwona ma przypiąć zdjęcia, wycinki z gazet, które działają na nią pobudzająco, przyspieszają krążenie krwi. Iwona wybrała swoją fotografię ze spływu kajakowego Czarną Hańczą ("Tuż po zrobieniu tego zdjęcia zaliczyłam wywrotkę!"), reprodukcję obrazu Joan Mitchell Dwa pianina ("Oryginał ma trzy metry wysokości! Ten intensywny, żółty odcień zawsze mnie inspiruje!") i fotografie górskich szczytów, które chciałaby zdobyć. Iwona też kupiła odtwarzacz, żeby codziennie, w chwilach spadku energii, móc posłuchać... Red Hot Chili Peppers.
Obie natomiast zgodnie uznały, że odtąd ich pokój będzie pachniał olejkiem cytrynowym, który Jolę relaksuje, a Iwonę - pobudza. Świetny wybór. Niedawno stwierdzono, że ten właśnie aromat rozpylony w biurze, podczas pisania na komputerze wpływa na zmniejszenie liczby błędów aż o połowę!
Krok 3: Motywacja na miarę
Jola i Iwona mają już pokój, którego jedna strona współgra z temperamentem Joli, a druga - Iwony. Świetnie. Pora teraz przejść do planowania dnia pracy, tak by moim klientkom udało się zrobić jak najwięcej, i mieć poczucie satysfakcji z wypełniania obowiązków.
Zacznijmy od wrażliwca - Joli. Zaproponowałem, by zaczynała dzień w urzędzie od krótkiej, pięciominutowej medytacji. Może w tym celu przyjść do biura chwilę przed kolegami. Usiąść spokojnie, zamknąć oczy. Pobyć przez moment w ciszy. Następnie - opracować plan działań. Wrażliwcy wolno się rozkręcają, trzeba więc zacząć od zadań rutynowych, niewymagających inwencji i kontaktu z innymi. Telefony, spotkania, trudne rozmowy najlepiej jest zostawić na drugą część dnia.
Zupełnie inaczej powinna zachowywać się Iwona, czyli nerwus. Po przyjściu do biura, przesłuchaniu jednego, za to bardzo dynamicznego utworu Red Hot Chili Peppers świetnie jest złapać byka za rogi. Nowy budżet wyjątkowo karkołomny do ułożenia, bo po cięciach? Idealny na dzień dobry! Konsultacje z przełożonym? Doskonale, po nich Iwonie na pewno nie będzie się chciało spać. Formularze, wypełnianie papierków, nudne zadania - dopiero po południu. Podczas rutynowych działań Iwona wytraci impet i wyjdzie z biura spokojna i zadowolona.
Krok 4: Kontakty z innymi
Ale najtrudniejsze w pracy - i to zarówno dla Iwony, jak i Joli - były kontakty z innymi ludźmi. Wrażliwiec może dość dobrze dogadywać się z drugim wrażliwcem, ale już nie z nerwusem. Z kolei tam, gdzie dwa nerwusy, tam wprawdzie odbywa się prawdziwa burza mózgów i festiwal kreatywności, ale też często dochodzi do awantur. Oto kilka rozwiązań.
Jeśli jesteś wrażliwcem:
Przyzwyczaj ludzi do swojego milczenia. Wrażliwców stresują narady, niekończące się zebrania - biurowa gadanina, która najczęściej do niczego nie prowadzi. Bo biorą wszystko do siebie, podchodzą serio do postulatów, zgłaszanych przez szefa (nerwusy się tak nie zachowują). Słuchaj, ale staraj się nie angażować. Milcz na naradach, niech głos zabierają inni. Ucinaj bezsensowne dyskusje ze współpracownikami za pomocą techniki, którą Ted Zeff, psycholog i autor książki "Być nadwrażliwym i przetrwać", nazywa "jednoprocentowymi przeprosinami". Ktoś w biurze przychodzi do ciebie z pretensjami, postulatami: "Byłoby dobrze, gdybyś na przyszłość nie reagowała tak nerwowo, jesteś naprawdę przewrażliwiona!". Nieistotne, czy zgadzasz się z rozmówcą, czy nie, po prostu zakończ sprawę, mówiąc: "Przykro mi, że tak to odebrałeś. Przepraszam". Nawet, jeśli sądzisz, że racja jest w 99 procentach po twojej stronie.
Jeśli tylko masz taką możliwość, w chwilach, w których pracujesz nad jakimś szczególnie wymagającym zadaniem, ogranicz dostęp innych do siebie. Wyłącz dźwięk w telefonie, zamknij skrzynkę mailową - przeczytasz wiadomości później. A gdyby tak wywiesić na drzwiach tabliczkę: "Jestem bardzo zajęta. Proszę, przyjdź później lub wyślij mail"? Jest pewne, że ktoś, kto przyjdzie z pilną sprawą, będzie umiał cię nią zainteresować pomimo takiego obwieszczenia - skutecznie natomiast wypłoszysz wszystkich "przeszkadzaczy".
Stosuj technikę "pięciosekundowej przerwy". Obniża stymulację i stres w trakcie wymiany zdań. Jeśli czujesz, że rozmowa ze współpracownikiem bardzo cię denerwuje, i nie chcesz dać się ponieść emocjom, zanim odpowiesz na zarzut czy pytanie, zrób pauzę, policz do pięciu. Czy nadal chcesz powiedzieć to, co zamierzałaś, czy może przychodzą ci na myśl inne zdania, bardziej adekwatne do sytuacji? Jeśli rozmówcą jest nerwus, zapoznaj go z tą techniką. Jemu też się przyda!
Jeśli jesteś nerwusem:
Wszystkie swoje nowe pomysły starannie notuj na kartkach czy w dokumentach na komputerze, ale nie biegaj z nimi natychmiast do szefa czy współpracowników, zwłaszcza jeśli są wrażliwcami. Tylko wytrącisz ich w ten sposób równowagi. Zapisywanie pomysłów pomoże ci oczywiście ocalić je przed zapomnieniem (ile to wspaniałych koncepcji pojawiło się już w twojej głowie, a potem z niej uleciało bezpowrotnie i bez śladu!), ale da też szansę na weryfikację. Nie zawsze to, co w pierwszej chwili bierzesz za przebłysk geniuszu, wyda ci się odkrywcze po upływie kilku dni.
Staraj się częściej komunikować z innymi pracownikami za pomocą maili. Nie będziesz im przeszkadzać, a dasz możliwość przemyślenia sprawy, którą zgłaszasz. To istotne zwłaszcza wtedy, gdy masz kontakt z wrażliwcami, osobami, które nie lubią działać pod presją czasu i innych ludzi.
Stosuj technikę "czerwonego alertu". Wprawdzie tobie nie przeszkadza kłótnia, a nawet w przyjemny sposób pobudza cię do życia. Jednak dla wielu spory są mocno nieprzyjemne, stresujące, otrząsają się z nich przez wiele dni, podczas gdy ty zapominasz o niemiłej wymianie zdań po kwadransie. Powiedz współpracownikom - zwłaszcza wrażliwcom - by dawali ci znak, gdy za bardzo się nakręcasz, a oni czują się przytłoczeni i zdenerwowani. Ustalcie jakiś sygnał alarmowy. To mogą być np. słowa "czerwony alert", albo coś lekkiego, zabawnego, np. "Zwolnij, szkoda życia!". Gdy usłyszysz to umówione zdanie w rozmowie, natychmiast się wycofaj i zaproponuj powrót do tematu wtedy, gdy druga strona poczuje się gotowa.
Iwona i Jola wprowadziły wszystkie rady w życie. Nadal dzielą pokój i są bardzo z tego zadowolone. Niesnaski odeszły w niepamięć.
Krzysztof Stacha
TWÓJ STYL 11/2014