Nowa moda na polskich cmentarzach. Eko-groby wyprą tradycyjne nagrobki?
Niewykluczone, że za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat polskie cmentarze zmienią się nie do poznania. Przybywa bowiem ekologicznych kwater pochówkowych, w których nie uświadczymy nagrobków, zniczy czy wieńców. Wprowadzane rozwiązania mają być bardziej przyjazne środowisku.
Spis treści:
Czym są Lasy Pamięci na cmentarzach i gdzie w Polsce można je spotkać?
W 2022 r. na cmentarzu junikowskim w Poznaniu powstał Las Pamięci, czyli położona pośród drzew kwatera, gdzie możliwy jest pochówek w biodegradowalnych urnach. Las Pamięci to bez wątpienia wyjątkowe i pierwsze takie miejsce na mapie tradycyjnych i doskonale wszystkim znanych polskich nekropolii, których w naszym kraju jest ponad 12 tysięcy.
Jak informuje oficjalna strona miasta Poznań - kwatera ma charakter naturalny i minimalistyczny, a miejsca poszczególnych pochówków nie są w żaden sposób oznaczane nagrobkami czy płytami. Nie są one również przyozdabiane wiązankami lub wieńcami.
Imiona i nazwiska pochowanych osób można umieszczać na dwóch, dużych kamieniach ustawionych przy wejściu, o ile rodzina zmarłych wyraża taką wolę. Miejsce na znicze i kwiaty również znajduje się obok kamieni. Las Pamięci na cmentarzu junikowskim zajmuje ok. 180 m kw.
Podobne miejsce utworzono na cmentarzu komunalnym na poznańskim Miłostowie. Tamtejszy Las Pamięci ma powierzchnię ok. 235 m kw. i również chowani są tutaj zmarli w biodegradowalnych urnach, bez instalowania tablic i nagrobków.
Ekologiczne miejsce pochówku znajdziemy także w Łodzi na terenie Cmentarza Komunalnego "Szczecińska". Łódzki Las Pamięci to zalesiony obszar 360 m kw., który otoczony jest niskim ogrodzeniem.
Miejsca pochówku nie są oznaczone, a upamiętnienie zmarłych możliwe jest na specjalnie zamontowanej przy ogrodzeniu tablicy. Przy wspomnianym postumencie można również składać kwiaty i znicze.
"Mamy las, który tutaj rośnie i nie trzeba go wycinać na potrzeby nagrobków, które są dookoła w pozostałej części cmentarza. Chcemy stworzyć możliwość, żeby pochówek i wspomnienie o osobach zmarłych było bardziej przyjazne planecie. Nie wszyscy chcemy takich bardzo ozdobnych nagrobków, morza kwiatów i zniczy. Może warto pomyśleć o takim właśnie oszczędnym w formie upamiętnieniu bliskich" - powiedział dla TVP Łódź dyrektor Departamentu Ekologii i Klimatu UMŁ Maciej Riemer.
Czytaj także: Projektuje artystyczne nagrobki. Z jakimi reakcjami spotyka się w małych miejscowościach?
"Eko-pochówek" w Krakowie
We wrześniu br. na cmentarzu w Podgórkach Tynieckich w Krakowie odbyło się uroczyste otwarcie ekologicznej kwatery pochówku Drzewa Pamięci. Jak informuje krakowski magistrat - powstanie kwatery to przede wszystkim odpowiedź na apel wszystkich osób, które właśnie w ten wyjątkowy sposób chciałyby przyczynić się do poprawy stanu środowiska naturalnego i chronić lokalną florę i faunę.
Zarząd Cmentarzy Komunalnych w Krakowie zwraca uwagę na problem związany z nadmiernym dekorowaniem nagrobków, zwłaszcza w okresach świątecznych, a to z kolei sprawia, że dekoracje po krótkim czasie stają się odpadami, które są trudne w segregacji.
Kwatera ekologiczna Drzewa Pamięci to obszar 133 m kw., co pozwala na umieszczenie 135 "eko-grobów" - podkreślają władze Krakowa.
"Kwaterę odgrodzono kolumną drzew - cisów, które tworzą odpowiednie tło i nastrojowość dla tego unikatowego miejsca. Do kwatery prowadzi drewniana furta i kamień z napisem "Drzewa Pamięci". Bliskich zmarłych będzie można żegnać w urnach wyłącznie biodegradowalnych, wykonanych z naturalnych surowców takich jak drewno czy wiklina. Miejsce pochówku może być oznaczone kamieniem pamięci, dla którego tworzywem jest kamień naturalny, bądź drewnianą tabliczką. Do upamiętnienia zmarłych nie mogą zostać użyte żadne elementy betonowe czy stalowe" - czytamy na stronie Urzędu Miasta Krakowa.
W specjalnie wydzielonych miejscach można składać kwiaty, ale pod warunkiem, że są naturalne. Dopuszczalne jest składanie kwiatów ciętych lub umieszczonych w ekologicznych donicach. Natomiast znicze muszą być wykonane z materiału biodegradowalnego i również powinny być stawiane wyłącznie we wskazanym miejscu.
"Ewolucja stylu życia, który uwzględnia konieczność dokonywania wyborów proekologicznych, dotyka również tak delikatnej materii, jaką jest pochówek zmarłego. Wiele osób pragnie zostać pochowanych w sposób nieinwazyjny dla środowiska naturalnego. Polskie przepisy prawa niestety nie przewidują rozsypywania prochów na tzw. polach pamięci zlokalizowanych na cmentarzach. Ten stan rzeczy powoduje, że osoby, które planują pochówek w sposób minimalistyczny i nieingerujący w środowisko naturalne, praktycznie nie mają możliwości zrealizowania swojego celu. Te braki w polskich przepisach pociągają za sobą konieczność poszukiwania rozwiązań pośrednich - powiedział zastępca prezydenta Krakowa Łukasz Sęk, cytowany na stronie Urzędu Miasta Krakowa.
Możliwość eko-pochowku proponuje również Zakład Komunalny w Opolu, który administruje tamtejszym cmentarzem na Półwsi. Jeszcze w tym roku kwatera, którą nazwano Ogrodem Pamięci, ma być ogrodzona żywopłotem z cisów, a przy wejściu staną dwa, duże kamienie, na których będzie można umieścić imię i nazwisko pochowanej osoby.
Rzecz jasna, tak jak w przypadku Poznania, Łodzi i Krakowa, w Opolu również na wydzielonej części cmentarza możliwy będzie pochówek w eko-urnach. Zakłady Komunalne Opole informują na swojej stronie, że Ogród Pamięci, położony na nowej części cmentarza na Półwsi, będzie zajmował około 400 m kw.
"Prochy zmarłych będą składane do ziemi bez tradycyjnych nagrobków, płyt, wieńców czy wiązanek kwiatowych. Upamiętnienie zmarłych będzie dyskretne - na tabliczkach przed wejściem do ogrodu. Symboliczne znicze czy kwiaty będzie można składać przy tych tablicach" - czytamy na stronie ZKO.
Pierwsze pochówki w "Ogrodzie pamięci" w Opolu mają się odbyć w styczniu przyszłego roku.
Polskie cmentarze powinny wyglądać m.in. jak te w Holandii?
Skąd w ogóle potrzeba przekształcania polskich cmentarzy w miejsca bardziej przyjaznych środowisku? O to pytamy Anję Franczak, założycielkę Instytutu Dobrej Śmierci i certyfikowaną specjalistkę zajmującą się edukacją w obszarze śmierci i żałoby.
- Na polskich cmentarzach używano dużo materiałów typu beton, metal i nawet plastik, co doskonale widać zwłaszcza w listopadzie. Trumny są lakierowane i wyścielane tkaninami z poliestru, a to są materiały, które w ogóle się nie rozkładają lub potrzebują do tego bardzo dużo czasu. Te tradycyjne trumny moglibyśmy z powodzeniem zastąpić trumnami wykonanymi z wikliny, filcu, kartonu czy innych materiałów biodegradowalnych. Sama kremacja też nie jest rozwiązaniem ekologicznym, ponieważ taki proces zużywa bardzo dużo energii.
Anja Franczak zwraca uwagę, że cmentarze bardzo szybko się rozrastają, przez co borykamy się z problemem dostępności miejsc. Powstają nowe nekropolie, ale w tym celu ścinane są wszystkie drzewa, co jej zdaniem absolutnie nie jest rozwiązaniem ekologicznym.
- Przykładem jest cmentarz w Otwocku, który został poszerzony. Jego stara część znajduje się wśród starych drzew, ale nowy obszar tego cmentarza powstał dzięki wycięciu lasu. Przez brak roślinności latem jest tam niesamowicie gorąco, ponieważ zamiast zielonej oazy, mamy betonową pustynię.
- Nie chodzi o dokonywanie rewolucji na istniejących już cmentarzach. Mowa o tworzeniu nowych miejsc, które będą projektowane z myślą o środowisku i naturze. Cmentarz nie powinien być odcięty od ekosystemu, który go otacza - wskazuje.
Specjalistka z Instytutu Dobrej Śmierci polskie Lasy Pamięci nazywa "pierwszym, dobrym krokiem ku zmianie na lepsze". Choć na więcej nie pozwalają przepisy, to Franczak nie ukrywa, że w przyszłości polskie cmentarze powinny wyglądać m.in. jak te w Holandii.
- Kilka miesięcy temu zwiedzałam w Holandii naturalne cmentarze. To są duże tereny leśne lub łąki, które klasyfikowane są jako tereny cmentarne, gdzie można chować zmarłych bez pomników, a nawet bez trumny. Są tam małe drewniane tabliczki z imieniem i nazwiskiem. Natomiast nie ma tam płotów, ogrodzeń lub innych ingerencji w środowisko, cmentarz jest naturalną częścią krajobrazu. Jest to miejsce piękne i pełne spokoju, gdzie dużo ludzi chętnie przychodzi na spacery, pikniki lub jazdę na rowerze.
Kokony do kompostowania ciał, urny zamieniające prochy w drzewa
Różne formy ekologicznego pochówku są bardzo popularne w wielu krajach na świecie. W Niemczech pod Hanowerem położony jest "RuheForst Deister", czyli las, w którym prochy zmarłego umieszczone biodegradowalnej urnie, zakopywane są pod ziemią, a w miejscu pochówku można zasadzić drzewko, krzew lub postawić kamień.
Wielkim hitem w branży funeralnej okazał się wynalazek hiszpańskie firmy Bios Urn, oferującej biodegradowalne urny, z których po pewnym czasie wyrastają drzewa. Po dokonaniu kremacji prochy zamyka się w specjalnej urnie, którą umieszcza się w glebie. W tym przypadku ludzie prochy służą jako nawóz dla nasion lub sadzonek, znajdujących się już w urnie.
Wzbudzającym niemałe kontrowersje, ale legalnym w sześciu stanach w USA sposobem na pochówek, jest kompostowanie ciała zmarłego. Pierwszym stanem, który zalegalizował tę formę pochówku, był Waszyngton. Później na takie rozwiązanie zezwoliły władze Kolorado, Oregon, Vermont, Kalifornii, a od 2023 r. jest to możliwe również w stanie Nowy Jork.
Metoda pochówku, nazywana "naturalną redukcją organiczną" lub "kompostowaniem ludzkich zwłok" polega na umieszczeniu ciała zmarłego w specjalnym zbiorniku, który następnie wkłada się do sześciokątnej komory, potocznie nazwanej kokonem.
Zwłoki nie są balsamowane, lecz owijane materiałem z organicznej bawełny i przykrywane m.in. słomą, wiórami z drzew i lucerną, czyli wysokobiałkową rośliną. Ciało w komorze spoczywa przez 30 dni i przez cały ten czas panują w niej odpowiednie warunki do rozkładu zwłok, a mowa o temperaturze i wtłaczanym powietrzu o kontrolowanym poziomie wilgotności. Ponadto zbiornik z ciałem jest w komorze regularnie obracany, dzięki czemu na końcu całego procesu uzyskuje się materiał organiczny, czyli, innymi słowy, kompost.
Certyfikowane zakłady pogrzebowe specjalizujące się w kompostowaniu zwłok przekazują rodzinie zmarłego uzyskaną glebę, która może posłużyć jako nawóz.
- Trudno powiedzieć, gdzie powinna przebiegać granica tych ewentualnie nowych regulacji, bo to zawsze sprowadza się do etyki. W Anglii wokół tematu prochów rozwinął się oddzielny rynek, który oferuje m.in. przetwarzanie prochów w diamenty, płyty winylowe czy nawet ołówki - mówi Interii Anja Franczak.
Nieżyciowa ustawa?
W Polsce niektóre zakłady pogrzebowe oferują klientom wykonanie tzw. diamentu pamięci, który ma być formą upamiętnienia zmarłego. Diament pamięci to rodzaj biżuterii, którą wykonuje się z popiołu powstałego po kremacji zwłok. Taki materiał organiczny po zmarłej osobie, jest przetwarzany w warunkach laboratoryjnych, a cały proces jest niezwykle skomplikowany.
- Diament powstaje z węgla, który znajduje się w szczątkach. Innymi słowy, popiół należy oczyścić, bo sam diament to krystaliczna forma węgla, najbardziej wyjątkowa, jaka istnieje. Natomiast w tym popiele i pozostałościach znajdują się drobinki węgla, które towarzyszą każdej kremacji. Zatem wybiera się te drobinki, z nich przygotowuje rdzeń, wcześniej oczyszczając do postaci grafitu, ponieważ sam w sobie ten węgiel jest bardzo zabrudzony. Grafit to bardzo czysta forma węgla, dlatego dopiero pod tą postacią można zainicjować łączenie atomów węgla w strukturę sześcio-wiązaniową diamentową - wyjaśnia nam właściciel zakładu pogrzebowego, który posiada w swojej ofercie diament pamięci.
Sęk w tym, że polskie przepisy zabraniają dzielenia prochów po osobie zmarłej. W grudniu 2023 r. Watykańska Dykasteria Nauki Wiary poinformowała, że Kościół katolicki nieco złagodził wytyczne dotyczące pochówku zmarłych i w związku z tym rodzina zmarłego może przechowywać minimalną część prochów krewnego. Na takie rozwiązanie nie pozwala jednak polskie prawo. Do uzyskania diamentu pamięci potrzeba ok. 300 g prochów zmarłego, więc nie można w tym przypadku mówić o "minimalnej części prochów".
Przeczytaj też: Włóż do kieszeni płaszcza, idąc na cmentarz. Zrób to zwłaszcza we Wszystkich Świętych
- Ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych ma ponad 65 lat, a przez ten czas zmieniło się wszystko - począwszy od tego, że polecieliśmy na Księżyc, a skończywszy na tym, że szykujemy się do lotu na Marsa. Generalnie wszystko, co nas otacza, uległo ogromnej zmianie. Poza tą ustawą. Przepisy zmienia się wtedy, gdy mamy do czynienia z zewnętrznym imperatywem, czyli potrzebą pchnięcia czegoś na inne tory.
- W Polsce zgodnie z ustawą zabronione było dzielenie prochów i nakaz chowania prochów na 20 lat, tak jak ciała. Rzeczywistość kompletnie przeskoczyła etap tej ustawy już kilkadziesiąt lat temu. Trzy tysiące zakładów pogrzebowych w Polsce wprowadziło do swojej oferty relikwiarze, czyli "akcesoria" służące do odsypywania prochów. Zatem łamanie ustawy jest w Polsce na porządku dziennym, ponieważ jest ona nieżyciowa. I co ciekawe - zakłady pogrzebowe tych przepisów nie łamią, ponieważ nie zajmują się dzieleniem prochów, tylko ich przetwarzaniem. Zatem o łamanie prawa musielibyśmy oskarżyć naszych klientów, co w moim mniemaniu byłoby absurdalne. Prawo nie odróżnia zwłok od prochów. Bliscy osoby zmarłej mają święte prawo zrobić taką pamiątkę, jaką chcą. I państwu nic do tego - mówi Interii mężczyzna działający w branży funeralnej.
Na potrzebę nowelizacji ustawy uwagę zwraca również Anja Franczak: - Obecne przepisy kompletnie rozmijają się z potrzebami społeczeństwa. Wiele osób trzyma prochy zmarłych w domach, rozsypują je w różnych miejscach, chowają w tych wspomnianych relikwiarzach. Mało ktoś o tym głośno nie mówi, bo teoretyczne jest to niezgodne z prawem. Dlatego nie rozumiem, dlaczego ustawodawca nie chce pochylić się na tą kwestią, skoro przepisy powinny być dostosowane do obecnych czasów i realnych wymagań ludzi.