Parada Równości: Święto społeczności LGBTQ+

Na całym świecie w czerwcu organizowane są parady, zwane Pride Parades – marszami dumy. W Polsce taką manifestację nazywa się Paradą Równości. Być może najpierw należy dorównać innym obywatelom, mającym swoje prawa, by poczuć się dumnym. W naszym kraju przez 20 lat nie udało się wyegzekwować ani jednego z postulatów zgłaszanych przez manifestujących.

Parada Równości przejdzie ulicami Warszawy
Parada Równości przejdzie ulicami Warszawy Fot. Marek Lasyk/REPORTEREast News

Czy zatem organizowanie Parad Równości ma sens? Czy warto brać w niej udział? Na te pytania odpowiadają osoby związane ze środowiskiem LGBTQ+.

Czy warto wziąć udział w Paradzie Równości?

Anna Zawadzka, pedagożka, dziennikarka, wydawczyni, producentka filmowa, aktywistka działająca na rzecz osób LGBTQ: Pytanie jest i łatwe, i trudne. Odpowiedź też. Wszystko zależy od sytuacji - należy być absolutnie przekonanym czy przekonaną, że robi się to z własnej woli, że się tego chce, i że z tego tytułu nie będą wynikały jakieś konsekwencje. Parada Równości w Warszawie to "pikuś" od 2005 roku, kiedy została objęta patronem Ministra Spraw Wewnętrznych, wtedy Ryszarda Kalisza. Od tego czasu uczestnictwo w paradzie w stolicy jest bezpieczne. Tego samego nie mogą powiedzieć uczestniczki i uczestnicy marszu w Białymstoku, w Katowicach czy Rzeszowie, bądź w mniejszych miejscowościach, gdzie na ulicy stawiane są dopiero pierwsze kroki. Tam zdarza się, że ludzie, podjudzani, niestety, przez Kościół Katolicki i negatywne grupy z tłumu, które chcą zbić swój kapitał polityczny na budowaniu nienawiści wobec innych osób, nazywają uczestników parady zboczeńcami, rzucają kamieniami, obelgami i wyrażają mowę nienawiści, która teoretycznie powinna być karana. Tymczasem jeśli się powie: "Żyda do gazu" to jest to karane przez prokuratora, a jak się powie: "Pedała do gazu" - to karane nie jest.  

- Chciałam wyrazić ogromne podziękowania dla wszystkich tych, którym chce się organizować parady. I mam nadzieję, że te parady długo będą maszerować po ulicach i będą miały taki charakter jak te w Nowym Jorku, gdzie dwóch policjantów otwiera paradę i dwóch ją zamyka - i nie ma potrzeby stosowania żadnych większych środków zabezpieczających. U nas sytuacja jest taka, że używanie policji w strojach antyterrorystycznych informuje społeczeństwo, że należy się kogoś bać. Podmiotem tego niepokoju są uczestnicy i uczestniczki parad. To jest dodatkowy, manipulacyjny zabieg ze strony władz, bo tak naprawdę policja nie powinna być tak ubrana.

- Funkcjonariusze powinni być w zwykłych mundurach - bo my jesteśmy zwykłymi ludźmi i nas się nie trzeba bać. Maszerujemy sobie z żądaniem godności i z przekonaniem, że obiecanie prawa do małżeństw i adopcji dzieci, będą w którymś momencie zrealizowane. Ja już sobie wędruję przez świat 26 lat ze swoją nieślubną żoną i mam nadzieję, że kiedyś doparaduję na ślubny kobierzec.   

Ewa Majewska, filozofka i kulturoznawczyni, osoba queerowa: Dla mnie parada jest świętem, dotyczy tematyki, którą zajmuję się na co dzień. Nauczam o tożsamości płciowej, jej społeczno-kulturowym funkcjonowaniu, dużo piszę też na ten temat. 10, 15 lat temu współorganizowałam parady. Ważne, żeby mieć moment celebrowania tematu, w który wkładam tak dużo pracy. To dla mnie święto, celebrowane w pocie czoła i z dużym ryzykiem, bo w Polsce nie jest oczywiste, że inne osoby popierają takie inicjatywy. Idę tam jak na urodziny.

- Myślę, że ważne jest, żeby parady i tego typu wydarzenia się odbywały. Potrzebujemy cieszyć się tym, że jest święto tożsamości i innego sposobu funkcjonowania, zwłaszcza w czasie, w którym jesteśmy. Mamy do czynienia z dużą ilością rozmaitych ataków na osoby, które nie są normatywne, w związku z czym pójście na takie wydarzenie jest też wyrazem solidarności z osobami, które nie czują się pewnie.

- Mamy statystki, które jasno pokazują, że wśród nastolatków queerowych aż 70 proc. ma depresję, a 50 proc. młodych ludzi o nienormatywnej tożsamości podejmuje próby samobójcze - to są bardzo wysokie współczynniki, niezwykle niepokojące. Jednym z celów takich parad jest pokazanie, że te osoby nie są same, że jest bardzo dużo różnych ludzi, którzy bez względu na tożsamość, są gotowi publicznie powiedzieć: "solidaryzujemy się z wami".   

Marsz Równości na Rynku Głównym w Krakowie pod hasłem "Miłość nie wyklucza"
Marsz Równości na Rynku Głównym w Krakowie pod hasłem "Miłość nie wyklucza" Fot. Marek Lasyk/REPORTEREast News

Rafał Majerek, literaturoznawca, nauczyciel akademicki, uczestnik marszów równości: Oczywiście, że tak! Nie ma sensu udawać, że nasza demokracja zapewnia równe prawa wszystkim obywatelom, nie zapewnia ich chociażby osobom LGBT+. Co więcej, zwłaszcza w ostatnich latach, część klasy politycznej i hierarchów kościelnych zaczęła się specjalizować w pełnym nienawiści, ignorancji i cynizmu szczuciu na osoby nieheteronormatywne, dając podstawy do utrwalania nierówności systemowych i wywoływania homofobicznych aktów przemocy na ulicach, w mediach, w szkołach. Należy z tym walczyć każdego dnia i trzeba swój sprzeciw głośno wyrażać! Marsze równości, na szczęście coraz liczniej organizowane w Polsce, pokazują naszą niezgodę na marginalizację, wykluczenia, mowę nienawiści i różne formy przemocy.

- Są elementem walki o równość i wolność, pokazują, że czas strachu i wstydu to epoka, która się szczęśliwie kończy. I w strach i wstyd nie wpędzą nas żałosne brednie, jakoby nie jesteśmy "równi ludziom normalnym", idiotyzmy o "tęczowych zarazach", homofobiczne busiki i medialne manipulacje. Jesteśmy obywatelkami i obywatelami, którzy chcą równych, sprawiedliwych praw. Jako społeczność LGBT+ współtworzymy społeczeństwo, budujemy jego wartości i chcemy w nim w pełni uczestniczyć. Chcemy czuć się bezpiecznie w domu, w miejscu pracy, w miejscach publicznych, otwarcie mówić o tym, kogo kochamy. Osobom LGBT+, które wahają się, czy wziąć udział w paradzie równości mogę powiedzieć: nikt za nas równych praw nie wywalczy. A jeśli to mało przekonujące, choć takie nie powinno być, dodam: energia, którą poczujecie podczas tego radosnego wydarzenia da wam siłę i wiarę, że może być lepiej. I będzie lepiej, bo walczyć będziemy do skutku.

- Oczywiście, jeśli jeszcze nie czujecie się gotowi/gotowe, nie róbcie tego na siłę, spokojnie poczekajcie na taką gotowość. Wszystkich pozostałych, którym zależy, żeby hasła równości i sprawiedliwości były nie tylko teorią, ale praktyką społeczną także zachęcam do udziału: sojuszniczki i sojusznicy, chodźcie z nami, bo równe prawa to wspólna sprawa! Będzie wspaniała zabawa, będzie kolorowo, bo świat jest różnorodny i wszyscy w nim zasługujemy na szacunek i wolność, wbrew temu, co czasami próbują nam wmawiać.    

***         

Z boku może wydawać się, że marsz równości jest radosnym świętem społeczności LGBTQ+. Ciągle jednak nie wiadomo, czy i kiedy którykolwiek z ich postulatów zostanie spełniony.     

Czytaj więcej:

Zobacz również:  

Akcja "Free Britney". Ogromne wsparcie od fanów gwiazdy pop Britney SpearsAFP
Styl.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas