Pobrali się i ruszyli do walki. Niezwykła para z Ukrainy

Pewnie nie tak wyobrażali sobie swój ślub. Zamiast bicia dzwonów – wycie syren, zamiast podróży poślubnej – perspektywa wyjazdu na front. Para Ukraińców - Yaryna Arieva i Światosław Fursin pobrali się chwilę po inwazji Rosji na Ukrainę. Jak mówią: nie chcieli dłużej czekać.

Po ceremonii para zgłosiła się do oddziału Obrony Terytorialnej
Po ceremonii para zgłosiła się do oddziału Obrony Terytorialnej@Visegard24Twitter

W czwartek nad ranem rosyjskie wojska rozpoczęły inwazję na Ukrainę. Granicę przekroczono w kilku miejscach, rozpoczęto ostrzał artyleryjski, bomby spadły nie tylko na militarne, ale również cywilne zabudowania. Mieszkańcy stolicy udali się do schronów. Metro przestało przewozić pasażerów, również zamieniając się w schron.

Ukraińcy od początku inwazji wykazują się bohaterską postawą. Prezydent kraju Wołodymyr Zełeński odmówił ewakuacji do USA i ramię w ramię walczy z rodakami. Na front jadą również setki Ukraińców, dotychczas mieszkających w Polsce.

"Najszczęśliwszy dzień życia". Mimo wszystko

Dziś każdy z Ukraińców przeżywa osobisty dramat i dokonuje własnych aktów bohaterstwa. Niektóre z tych historii są podchwytywane przez media i zyskują światowy rozgłos. Tak stało się w przypadku Yaryny Arievy i Światosława Fursina - pary, która pobrała się zaraz po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji.

Młodzi ludzie poznali się w 2019 roku na jednym z protestów w Kijowie. Planowali pobrać się w maju tego roku, w restauracji z tarasem, z którego widok rozciągał się na Dniepr. Niestety wojna pokrzyżowała ich plany.

Nie wiedząc, co przyniesie przyszłość Yarna i Światosław postanowili pobrać się najszybciej, jak to możliwe. Sakramentalne "tak" powiedzieli sobie w czwartek, w klasztorze św. Michała. Mimo dramatycznych okoliczności, było to dla nich radosne wydarzenie "To najszczęśliwszy dzień mojego życia" - mówiła panna młoda dziennikarzom CNN.

"Musimy chronić ludzi, których kochamy"

Nowożeńcy zaraz po ceremonii wykonali kolejny ważny gest - zgłosili się do lokalnego punktu obrony terytorialnej, z zamiarem wyjazdu na front. "Musimy się bronić. Musimy chronić ludzi, których kochamy i ziemię, na której żyjemy" - mówiła CNN panna młoda. "Może dadzą nam broń i będziemy walczyć. Może pomożemy w inny sposób".

"To wyjątkowo trudna sytuacja. Będziemy walczyć o nasz kraj. Możemy umrzeć, ale przede tym wszystkim chcieliśmy być razem"  - dodała Arieva.

***

Zobacz również:

Zdanowicz pomiędzy wersami. Odc.3: Marcin BosakINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas