Powstała „Baza Przyjaznych Ginekolożek_Gów w Gdańsku”. "To będzie to dużym krokiem naprzód"
Jak trudno jest znaleźć empatycznego i fachowego lekarza? Niektóre kobiety czekają długie lata, aby usłyszeć właściwą diagnozę, inne zmagają się z odległymi terminami na badania, a jeszcze następne spotykają się z moralizowaniem ich postępowania. W odpowiedzi na te bolączki powstała „Baza Przyjaznych Ginekolożek_Gów w Gdańsku”.
Spis treści:
- Gdzie do ginekologa w Gdańsku? Innowacyjna baza dedykowana kobietom
- Kim jest "przyjazny ginekolog" i kto go potrzebuje?
- Czy projekt pojawi się w innych miastach?
- Od gabinetu do gabinetu: Minęły lata, zanim usłyszała diagnozę endometriozy
- Droga do znalezienia "przyjaznego" lekarza. Pomoc kobiet jest nieoceniona
Gdzie do ginekologa w Gdańsku? Innowacyjna baza dedykowana kobietom
"Baza Przyjaznych Ginekolożek_Gów w Gdańsku" to nowatorskie rozwiązanie społeczne, stworzone z myślą o pacjentkach poszukujących empatycznych i godnych zaufania ginekologów. Projekt, realizowany przez cztery kobiety - Lidię Makowską, Monikę Jaskulską, Paulinę Hendrysiak i Elizę Jesionowską - powstał we współpracy z Trójmiejską Akcją Kobiecą oraz organizacjami krajowymi, takimi jak Fundacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny FEDERA. Zbiór kontaktów, który udostępniono 1 grudnia, liczy obecnie 74 specjalistów. Na stronie internetowej www.gdansk-gdziedogina.com dostępne są informacje w dziewięciu kategoriach: pierwsza wizyta, antykoncepcja, badania prenatalne, dolegliwości m.in. bolesna miesiączka czy urologiczne, menopauza, leczenie niepłodności, wizyta po aborcji, przemoc seksualna
Jak podkreśla Monika Jaskulska, baza skupia lekarzy i lekarki, którzy przestrzegają najnowszych standardów etycznych i wytycznych WHO, odpowiadając na realne potrzeby pacjentek. Dzięki nowoczesnym narzędziom, takim jak chatbotka Virginia, korzystanie z zasobów platformy staje się prostsze, co jest szczególnie ważne dla osób swobodnie poruszających się w środowisku cyfrowym.
Proces tworzenia bazy okazał się wymagający, zwłaszcza w zakresie weryfikacji danych kontaktowych, w tym adresów e-mail. Jak tłumaczy Jaskulska, wiele informacji w internecie było nieaktualnych lub nieścisłych, a dodatkowym wyzwaniem było potwierdzenie, czy dany specjalista nadal przyjmuje pacjentów na Pomorzu. Mimo trudności projekt wypełnia istotną lukę, ułatwiając pacjentkom dostęp do kompetentnych lekarzy, co wcześniej bywało frustrujące i czasochłonne.
Kim jest "przyjazny ginekolog" i kto go potrzebuje?
Lidia Makowska opowiada, że już 15 lat temu w stowarzyszeniu Trójmiejskiej Akcji Kobiecej w Gdańsku pojawiło się pytanie: "która z kobiet ma swojego zaufanego ginekologa?". Okazało się, że prawie żadna z nich nie była zadowolona ze swojego lekarza. Od tamtej pory pojawiały się ciągłe zapytania na messengerze, w grupach na Facebooku, stronie internetowej, czy też mailu, aby polecić kobietom z Pomorza ginekologa, który by odpowiadał na ich potrzeby.
My sobie gromadziłyśmy te kontakty i wtedy polecałyśmy wewnętrznie lekarzy. To była jednak mozolna praca, więc już 5 lat temu uznałyśmy, że trzeba opublikować taką bazę, aby każda kobieta miała do niej dostęp.
Lidia Makowska zwraca uwagę na problemy, z jakimi borykają się kobiety podczas wizyt u ginekologów, szczególnie w kontekście tzw. trudnych tematów, takich jak aborcja czy konsekwencje związane z procedurami prawnymi w Polsce. Kobiety, które przeprowadzają aborcję farmakologiczną za pomocą leków sprowadzonych z zagranicy, często potrzebują konsultacji ginekologicznej, aby upewnić się, że wszystko przebiegło prawidłowo. W takich sytuacjach zdarza się, że lekarze odmawiają im pomocy, powołując się na klauzulę sumienia, lub wręcz przeciwnie - udzielają wsparcia, ale przy okazji moralizują, zawstydzają pacjentki lub wpędzają je w poczucie winy.
Częstym problemem, szczególnie u młodych kobiet, które nie rodziły, jest brak zaufania lekarza do ich opisu dolegliwości. Pacjentki mogą słyszeć lekceważące i umniejszające komentarze, takie jak "taka pani uroda" czy "jak pani urodzi, to minie". Zdaniem Markowskiej, przyjazny ginekolog lub ginekolożka to osoba, która traktuje pacjentkę z empatią i bez oceniania, To także ekspert uwzględniający potrzeby i doświadczenia pacjentek, bez względu na okoliczności ich wizyty.
Monika podkreśla, że dlatego właśnie stworzyły ankietę, mającą na celu stworzenie bazy przyjaznych ginekologów i ginekolożek. Z początku niestety wypełniło ją jedynie dziewięć osób spośród ponad stu zaproszonych lekarzy z Gdańska. To pokazuje, że wielu specjalistów unika określania siebie jako "przyjaznych", czyli takich, którzy oferują empatyczne wsparcie pacjentkom w trudnych sytuacjach, jak np. po poronieniu czy podczas pierwszej wizyty.
Szczególnie ważne dla kobiet jest, aby lekarz zrozumiał ich lęk i niepewność, wytłumaczył przebieg badań oraz zapewnił wsparcie, zwłaszcza młodym pacjentkom oraz osobom LGBTQIA+.
Zebrane opinie pacjentek, m.in. podczas Kongresu Kobiet w Trójmieście, potwierdzają, że kluczowe jest unikanie moralizowania i pouczania. Pacjentki oczekują leczenia zgodnego ze standardami WHO, w atmosferze zrozumienia i szacunku. Niestety, taka postawa nie jest powszechna, co tylko podkreśla konieczność istnienia bazy. Jednak brak zaangażowania lekarzy utrudnia realizację społecznie potrzebnych inicjatyw.
Czy projekt pojawi się w innych miastach?
Projekt bazy przyjaznych ginekologów rozpoczęto w Gdańsku i można określić go mianem “eksperymentu", aby w mniejszej skali sprawdzić skuteczność i funkcjonalność rozwiązania. Taki wybór pozwala skoncentrować się na gromadzeniu wiarygodnych danych o lekarzach i ich podejściu do pacjentek, a także na monitorowaniu reakcji użytkowniczek platformy. Działania w tym regionie mają pomóc w ocenie, czy specjaliści w bazie rzeczywiście spełniają oczekiwania, oferując empatyczną i profesjonalną opiekę.
Plan zakłada, że odzew pacjentek będzie zbierany przez kilka miesięcy - od trzech do nawet pół roku. Opinie i doświadczenia kobiet korzystających z platformy posłużą jako kluczowe dane do dalszych decyzji dotyczących rozwoju projektu. Dopiero pozytywne wyniki pozwolą na decyzję o ewentualnym rozszerzeniu działań.
Podczas kongresu kobiet wiele uczestniczek z różnych regionów Polski wyrażało zainteresowanie możliwością rozszerzenia projektu na inne miasta. Kobiety wskazywały, że podobne problemy z dostępem do przyjaznych, empatycznych ginekologów występują w całym kraju, i podkreślały, jak bardzo potrzebna jest im taka baza na większą skalę. Pacjentki pozostawiały nawet informacje o swoich lekarzach, co pokazuje duży potencjał i zapotrzebowanie na rozwój projektu w innych lokalizacjach.
Jednak aby baza mogła być skutecznie rozwijana, kluczowa jest współpraca ze środowiskiem medycznym. W Gdańsku, mimo licznych prób kontaktu, jedynie niewielki odsetek lekarzy zdecydował się wziąć udział w projekcie. Taki brak zaangażowania ze strony specjalistów, wynikający m.in. z ich skoncentrowania na komercyjnych platformach, jak Znany Lekarz, stanowi barierę dla skalowania inicjatywy. Aby rozszerzyć projekt na inne miasta, potrzebne będą nowe strategie, które zaangażują ekspertów.
Rozszerzenie bazy wymaga również bardziej zaawansowanej infrastruktury organizacyjnej, aby poradzić sobie z różnorodnymi potrzebami pacjentek w skali ogólnopolskiej. Sukces projektu w Gdańsku będzie ważnym krokiem w kierunku realizacji tego celu i umożliwi stworzenie modelu, który będzie można przenieść na inne miasta, jednocześnie dostosowując go do specyfiki lokalnych środowisk medycznych.
Zobacz również: 13. edycja kampanii "Dotykam=Wygrywam" promującej zdrowie piersi. Poparły ją celebrytki
Od gabinetu do gabinetu: Minęły lata, zanim usłyszała diagnozę endometriozy
Historie kobiet, jedne skromniejsze, inne bardziej zatrważające, są tylko dowodem na to, że doświadczenia ginekologiczne pozostawiają jeszcze wiele do życzenia. Jedną ze swoich życiowych opowieści podzieliła się ze mną Oliwia Patecka, której spotkania z lekarzami, jak wyjaśnia, nie są "zwykłe" i "normalne". Latami próbowała uzyskać pomoc, odpowiedzi na dręczące ją pytania i właściwą diagnozę. W jej poczuciu była olewana oraz wyśmiewana, a także odsyłana od drzwi do drzwi. Wyjaśnia, że jej droga do uzyskania diagnozy nie była łatwa, do czego po części przyczyniło się jej dzieciństwo. Oliwia w wieku 13 lat straciła mamę, która zmarła na złośliwy nowotwór mózgu. Młoda dziewczyna, wychowana przez dziadków, zmagająca się z bolesnymi miesiączkami nie była traktowana zbyt poważnie przez lekarzy. Podczas zbierania wywiadu medycznego, często tłumaczono jej symptomy, jako skutek traumy i stresu. Czas miał wszystkiemu zaradzić.
Wszystko zaczęło się od mojej pierwszej miesiączki, a było to 11 lat temu, a diagnozę usłyszałam w wieku 21 lat.
Oliwia mówi, że z początku towarzyszyły jej mocne bóle i obfite miesiączki, duża ilość skrzepów i silne biegunki podczas menstruacji. Te symptomy utrzymywały się do 16 roku życia, a później było już tylko gorzej. Wtedy nie zdawała sobie sprawy z tego, że ma endometriozę w zatoce douglasa, co przyczyniało się do bólu odbytu w trakcie miesiączki i owulacji. Do tego dochodziły problemy z przytyciem, kłopoty żołądkowe, mdłości, bóle nóg, bioder oraz kręgosłupa - "te symptomy towarzyszyły mi praktycznie codziennie".
Teraz już wiem, że było to spowodowane tym, że mam endometriozę na jelitach, otrzewnej i właśnie jak już wspomniałam, w zatoce douglasa.
Jednakże cały czas wmawiano jej, że wszystkie objawy przejdą wraz z narodzinami pierwszego dziecka. Tłumaczono, że notoryczne biegunki w trakcie miesiączki są normalne - “choć mówiłam im, że są one tak bolesne, że nie raz z bólu rozgryzłam sobie kolano".
Pamiętam jak dziś, jak u ostatniego ginekologa przed diagnozą zasugerowałam, że może moje objawy to endometrioza lub zespół policystycznych jajników (PCOS), lecz usłyszałam, że takiej choroby jak endometrioza nie ma i jest to wymysł.
Oliwia tłumaczy, że lekarze innych specjalizacji, takich jak gastrolog, czy internista, zachęcali ją, aby udała się do psychiatry, sugerując, że to hipochondria. Niektórzy myśleli, że to zespół jelita drażliwego (IBS) i wystarczy tylko dieta. Niestety przykre doświadczenia nie były związane wyłącznie z wizytą u ginekologów, lecz wszystkich lekarzy, do których udawała się z prośbą o pomoc. Tłumaczy, że jej samopoczucie podczas szukania ratunku, było bardzo złe. Czuła się nierozumiana przez rodzinę, rówieśników, nauczycieli, a także specjalistów. Na skutek wszystkich przeżyć u Oliwii pojawiły się zaburzenia lękowe, z których na początku nie zdawała sobie sprawy. Jednak strach przed nagłym bólem sprawił, że bała się wychodzić z domu.
Wiedziałam, że to czas, aby zawalczyć o siebie i swoje życie, nawet jak każdy w to wątpił.
Droga do znalezienia "przyjaznego" lekarza. Pomoc kobiet jest nieoceniona
Oliwia opowiada, że przed uzyskaniem diagnozy udawała się jedynie do lekarzy prywatnie. Wiele osób żyje z przeświadczeniem, że jeśli zapłacimy za wizytę, to może dowiemy się czegoś więcej, że może lekarz nas lepiej zbada. Zwraca uwagę na to, że podczas zdiagnozowania endometriozy, czy innych chorób, najważniejsza jest wiedza, a wśród ginekologów, których spotkała na swojej drodze, niestety jej brakowało. Ze wszystkim wiążą się także koszty wizyt, a odsyłanie od gabinetu do gabinetu w niczym nie pomagało.
Gdybym w tamtym okresie nie sprzedała auta, nigdy bym pewnie nie dowiedziała się, że choruje na endometriozę
Oliwia wyjaśnia, że był to naprawdę bardzo długi proces, ale gdyby nie grupy utworzone na platformie Facebook do wspierania się nawzajem i zadawania pytań w związku z tą chorobą, to mogłoby to trwać jeszcze dłużej - pochłonąć jeszcze więcej czasu i pieniędzy. Są to grupy, gdzie kobiety zmagające się z endometriozą polecają sobie lekarzy, u których obecnie się leczą, zadają i odpowiadają na nurtujące i trudne tematy oraz pytania.
Pamiętam, jak udałam się na pierwszą wizytę z polecenia specjalisty od endometriozy z tej grupy i w poczekalni czekało akurat kilka kobiet. Zobaczyły, że byłam bardzo przestraszona i zaczęły ze mną rozmawiać. Zrozumiałam wtedy, że nie jestem sama i że nie tylko ja mam takie problemy, bo jest nas naprawdę więcej.
Oliwia podkreśla, że jeśli kobiety, dzięki "Bazie Przyjaznych Ginekolożek_Gów w Gdańsku" znajdą fachową, sprawdzoną i zaufaną pomoc w chorobie lub innym przypadku, to będzie to dużym krokiem naprzód. Uważa, że polecenia lekarzy, mogą nawet przyczynić się do przyśpieszenia diagnostyki endometriozy w Polsce. Gdyby sama uzyskała rozpoznanie wcześniej, być może nie cierpiałaby obecnie na stany lękowe, nie wydawałaby tak dużych kwot na leczenie, nie przeżyłaby tylu przykrych sytuacji, a skutki choroby może nie byłyby tak poważne.
Bardzo bym chciała, aby żadna kobieta nie musiała tego przeżywać i aby była większa świadomość o tej chorobie i oczywiście większa ilość specjalistów, bo tego kobiety w Polsce realnie potrzebują!