Ruchome pałace orientu. Namioty tureckie znów dostępne na Wawelu

article cover
materiały prasowe

Ruchome pałace orientu. Namioty tureckie znów dostępne na Wawelu

Wystawę "Sztuka wschodu. Namioty tureckie" można oglądać od wtorku do niedzieli, w zachodnim skrzydle Zamku Królewskiego na Wawelu.
Wystawę "Sztuka wschodu. Namioty tureckie" można oglądać od wtorku do niedzieli, w zachodnim skrzydle Zamku Królewskiego na Wawelu. 123RF/PICSEL
Przechowywana na Wawelu kolekcja jest wyjątkowa – to największy tego rodzaju zbiór w europejskich muzeach. Największy, nie znaczy jednak jedyny: namioty przechowywane są też m.in. w Dreźnie, a poza Europą, prawdopodobnie w Petersburgu. – Zabytkowych namiotów zachowało się całkiem sporo, zwłaszcza poza Turcją – tłumaczy Piwocka. – Konserwatorzy nie spenetrowali jeszcze całego, zabytkowego materiału. Dopiero teraz zaczynają mierzyć się z tym wyzwaniem – dodaje.
Przechowywana na Wawelu kolekcja jest wyjątkowa – to największy tego rodzaju zbiór w europejskich muzeach. Największy, nie znaczy jednak jedyny: namioty przechowywane są też m.in. w Dreźnie, a poza Europą, prawdopodobnie w Petersburgu. – Zabytkowych namiotów zachowało się całkiem sporo, zwłaszcza poza Turcją – tłumaczy Piwocka. – Konserwatorzy nie spenetrowali jeszcze całego, zabytkowego materiału. Dopiero teraz zaczynają mierzyć się z tym wyzwaniem – dodaje. INTERIA.PL
O tym, jakim wyzwaniem jest przywrócenie do świetności zabytkowej tkaniny, świetnie wiedzą pracownicy Zamku Królewskiego na Wawelu. W tej dziedzinie są bowiem światowymi pionierami. – Prawdopodobnie jako pierwsi na globie rozpruliśmy i wypraliśmy tego rodzaju namiot. Rozłożyliśmy na czynniki pierwsze dekoracje, odpruwając każdy, najmniejszy drobiazg – mówi Piwocka. – Koledzy z zagranicy najpierw nie mogli się nadziwić, a teraz idą w nasze ślady. W jaki sposób wyprać gigantyczny, zabytkowy namiot? Jak tłumaczą eksperci z pracowni konserwatorskiej, po rozpruciu, poszczególne jego elementy rozkładane są na specjalnym stole o perforowanej powierzchni, przez którą bez trudu może przeciekać woda. Następnie, przy użyciu gąbki, miejsce w miejsce nanosi się specjalną, delikatną pastę piorącą. Kolejny etap to płukanie destylowaną wodą, a potem suszenie, podczas którego tkaniny leżą płasko rozłożone na podłodze. Efekt? Jak mówią pracownicy – widoczny gołym okiem. Barwy namiotu odzyskały dawny blask i dziś trudno jest uwierzyć, że dzieło to powstało cztery wieku temu.
O tym, jakim wyzwaniem jest przywrócenie do świetności zabytkowej tkaniny, świetnie wiedzą pracownicy Zamku Królewskiego na Wawelu. W tej dziedzinie są bowiem światowymi pionierami. – Prawdopodobnie jako pierwsi na globie rozpruliśmy i wypraliśmy tego rodzaju namiot. Rozłożyliśmy na czynniki pierwsze dekoracje, odpruwając każdy, najmniejszy drobiazg – mówi Piwocka. – Koledzy z zagranicy najpierw nie mogli się nadziwić, a teraz idą w nasze ślady. W jaki sposób wyprać gigantyczny, zabytkowy namiot? Jak tłumaczą eksperci z pracowni konserwatorskiej, po rozpruciu, poszczególne jego elementy rozkładane są na specjalnym stole o perforowanej powierzchni, przez którą bez trudu może przeciekać woda. Następnie, przy użyciu gąbki, miejsce w miejsce nanosi się specjalną, delikatną pastę piorącą. Kolejny etap to płukanie destylowaną wodą, a potem suszenie, podczas którego tkaniny leżą płasko rozłożone na podłodze. Efekt? Jak mówią pracownicy – widoczny gołym okiem. Barwy namiotu odzyskały dawny blask i dziś trudno jest uwierzyć, że dzieło to powstało cztery wieku temu. INTERIA.PL
Bogate wnętrza wypełniano dywanami, meblami i różnego rodzaju akcesoriami, niezbędnymi do wygodnego życia w podróży, podczas polowań, czy wojennej wyprawy. Wspomniany wcześniej wielki niebieski namiot to właśnie wojenne trofeum – spod Wiednia przywiózł go król Jan III Sobieski.
Bogate wnętrza wypełniano dywanami, meblami i różnego rodzaju akcesoriami, niezbędnymi do wygodnego życia w podróży, podczas polowań, czy wojennej wyprawy. Wspomniany wcześniej wielki niebieski namiot to właśnie wojenne trofeum – spod Wiednia przywiózł go król Jan III Sobieski. INTERIA.PL
Namioty eksponowane są w otoczeniu przedmiotów rzemiosła artystycznego: ceramiki, dywanów i kobierców modlitewnych. Podziwiać można też militaria, obejmujące broń z obszarów od Morza Śródziemnego po północne Indie.
Namioty eksponowane są w otoczeniu przedmiotów rzemiosła artystycznego: ceramiki, dywanów i kobierców modlitewnych. Podziwiać można też militaria, obejmujące broń z obszarów od Morza Śródziemnego po północne Indie. INTERIA.PL
Oprócz wielkiego namiotu niebieskiego, na wystawie zobaczymy też dwa mniejsze: namiot czerwony, w którym podróżować mógł np. oficer średniego szczebla armii sułtańskiej oraz namiot ofiarowany przez prof. Karolinę Lanckorońską, zasłużoną donatorkę Wawelu.
Oprócz wielkiego namiotu niebieskiego, na wystawie zobaczymy też dwa mniejsze: namiot czerwony, w którym podróżować mógł np. oficer średniego szczebla armii sułtańskiej oraz namiot ofiarowany przez prof. Karolinę Lanckorońską, zasłużoną donatorkę Wawelu.materiały prasowe
Od przepychu aż oczy bolą. Kilkanaście metrów błękitnej, tworzącej ściany tkaniny. Na każdej ze ścian - złote arkady. Wewnątrz arkad - wazony, z których w górę wyrastają łodygi, uginające się pod ciężarem kwiatów. Wyżej - złote tarcze, a na nich wypisane arabskim alfabetem inskrypcje z życzeniami pomyślności. Jeszcze wyżej - kolejny rząd arkad, bliźniaczo podobnych do tych na dole. Aż wreszcie, u szczytu łagodnie spływającego dachu, gęstwina, zakomponowanych na czerwonym tle floralnych motywów. Tak wygląda wnętrze tzw. wielkiego namiotu niebieskiego – jednego z obiektów, które od 11 września można oglądać na wystawie „Sztuka wschodu. Namioty tureckie” w Zamku Królewskim na Wawelu.
Od przepychu aż oczy bolą. Kilkanaście metrów błękitnej, tworzącej ściany tkaniny. Na każdej ze ścian - złote arkady. Wewnątrz arkad - wazony, z których w górę wyrastają łodygi, uginające się pod ciężarem kwiatów. Wyżej - złote tarcze, a na nich wypisane arabskim alfabetem inskrypcje z życzeniami pomyślności. Jeszcze wyżej - kolejny rząd arkad, bliźniaczo podobnych do tych na dole. Aż wreszcie, u szczytu łagodnie spływającego dachu, gęstwina, zakomponowanych na czerwonym tle floralnych motywów. Tak wygląda wnętrze tzw. wielkiego namiotu niebieskiego – jednego z obiektów, które od 11 września można oglądać na wystawie „Sztuka wschodu. Namioty tureckie” w Zamku Królewskim na Wawelu. materiały prasowe
Tureckie namioty, ze względu na przepych, nazywano „ruchomymi pałacami Orientu”. Jak na pałace przystało, ich wnętrza bynajmniej nie składały się z jednego pomieszczenia. Dzięki odpowiedniej technice, pozwalającej łączyć namioty ze sobą, tworzono z nich wielopokojowe układy o różnych funkcjach. Istniały namioty-stajnie, namioty-kuchnie, namioty – sale audiencyjne, namioty paradne, reprezentacyjne i wiele innych. Mobilne schronienia z materiału tworzyli namiotnicy – rzemieślnicy, będący osobną specjalizacją w cechu krawców. Ich działalność nie była wyłącznie turecką domeną – pracowali w najróżniejszych miejscach świata, w tym w Polsce (wiemy, że jedna z pracowni funkcjonowała we Wschowie w Wielkopolsce), jednak to Turcy osiągnęli w swym fachu najwyższy poziom artyzmu. Wszystko, dzięki przebogatym wnętrzom. – Kilkuwarstwowe wnętrza z tłem z bawełny, zdobiono na ogół dekoracją architektoniczną, udającą podziały ścian tak, by przebywający w namiocie mogli poczuć się, jakby stali na dziedzińcu pałacu lub świątyni – tłumaczy Magdalena Piwocka, wieloletni kustosz Działu Tkanin Zamku Królewskiego na Wawelu. – Dekoracje pokrywano wycinkami różnego rodzaju materiałów. Najskromniejsze, tworzone były z bawełny, droższe - z jedwabiu, najdroższe zaś, ze złoconej skóry.
Tureckie namioty, ze względu na przepych, nazywano „ruchomymi pałacami Orientu”. Jak na pałace przystało, ich wnętrza bynajmniej nie składały się z jednego pomieszczenia. Dzięki odpowiedniej technice, pozwalającej łączyć namioty ze sobą, tworzono z nich wielopokojowe układy o różnych funkcjach. Istniały namioty-stajnie, namioty-kuchnie, namioty – sale audiencyjne, namioty paradne, reprezentacyjne i wiele innych. Mobilne schronienia z materiału tworzyli namiotnicy – rzemieślnicy, będący osobną specjalizacją w cechu krawców. Ich działalność nie była wyłącznie turecką domeną – pracowali w najróżniejszych miejscach świata, w tym w Polsce (wiemy, że jedna z pracowni funkcjonowała we Wschowie w Wielkopolsce), jednak to Turcy osiągnęli w swym fachu najwyższy poziom artyzmu. Wszystko, dzięki przebogatym wnętrzom. – Kilkuwarstwowe wnętrza z tłem z bawełny, zdobiono na ogół dekoracją architektoniczną, udającą podziały ścian tak, by przebywający w namiocie mogli poczuć się, jakby stali na dziedzińcu pałacu lub świątyni – tłumaczy Magdalena Piwocka, wieloletni kustosz Działu Tkanin Zamku Królewskiego na Wawelu. – Dekoracje pokrywano wycinkami różnego rodzaju materiałów. Najskromniejsze, tworzone były z bawełny, droższe - z jedwabiu, najdroższe zaś, ze złoconej skóry. materiały prasowe
Wraz z otwieraną 11 września wystawą, namioty, po wieloletniej przerwie, wracają na stałą ekspozycję. – To święto, bo od 1988 roku ta wyjątkowa kolekcja nie była w pełni pokazywana. My przywracamy ją w nowej aranżacji – mówi dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu, dr hab. Andrzej Betlej. – Mamy nadzieję, że to, co widzimy w chwili obecnej, to dopiero pierwszy etap, a znajdująca się w zbiorach Wawelu kolekcja, licząca się sześć pełnych i siedem niepełnych namiotów, krok po kroku będzie udostępniana.
Wraz z otwieraną 11 września wystawą, namioty, po wieloletniej przerwie, wracają na stałą ekspozycję. – To święto, bo od 1988 roku ta wyjątkowa kolekcja nie była w pełni pokazywana. My przywracamy ją w nowej aranżacji – mówi dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu, dr hab. Andrzej Betlej. – Mamy nadzieję, że to, co widzimy w chwili obecnej, to dopiero pierwszy etap, a znajdująca się w zbiorach Wawelu kolekcja, licząca się sześć pełnych i siedem niepełnych namiotów, krok po kroku będzie udostępniana. materiały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?