Z optymizmem Kłapouchego

Śpi, w końcu śpi. Boże, jaka ona piękna. A jaka piękna jest jak śpi. Pięknie śpi po prostu. Aż chciałoby się ją obudzić. Żeby się tak pięknie obudziła. Beautiful Rita. Nie liczy się już fakt, że zasypiała przez ostatnie dwie godziny na jakieś cztery minuty, żeby za chwilę obudzić się i pogaworzyć sobie o tej 23:30.

Takie piękne - gdy już zasną...
Takie piękne - gdy już zasną...123RF/PICSEL
Takie piękne - gdy już zasną...
Takie piękne - gdy już zasną...123RF/PICSEL

I nie, żeby z płaczem i bólem istnienia, ale tak rozkosznie się poprzeciągać, pouśmiechać do półżywej matki.

Głaszczę tę małą główkę, wcieram oliwkę w każdą fałdkę, turlam po miękkim kocyku, przytulam, karmię, kocham i jak tylko pomyślę o tym jak bezbronną jest istotką, to czuję jak kanaliki łzowe mi się napełniają i na szczęście dużo jest roboty, bo można by utonąć w tej myśli.

Nawet dziwno-kształtna, niewyważona na pierwszy rzut oka w swej konstrukcji żyrafa stoi już kilka minut po przyjściu na świat na własnych kościstych, drżących kończynach.

U człowieka następuje to około rok później. Nasza nieproporcjonalnie duża głowa musi wyleżeć swoje na kocyku, żeby dać mózgowi spokojnie osiągnąć swoją możliwie najinteligentniej pofałdowaną fakturę.

Gdyby matka zaniemogła i znieruchomiała gdzieś w bezużytecznym dystansie to jej ludzkie szczenię (czytam ostatnio Księgę Dżungli starszej córce i tam tak ładnie określa się niemowlaka) nie przypełznie do jej cycka jak małe ślepe jeszcze kociątko do swojej kociej mamuni. Leży toto i kwili, rączki małe drżą i ten języczek w bezzębnej buzi się usztywnia.

Sformułowanie ''matka Madzi'' weszło niemalże w naszą popkulturę. A ona sprawia wrażenie jakby chodziła sobie to tu, to tam i zastanawiała się co zeznać, żeby to w nagłówku dobrze się czytało.
Paulina Przybysz

Im więcej gadżetów, poradników, specjalistów, tym dalej od zaufania w swój matczyny instynkt. Kupujesz butelkę, ale twoja koleżanka kupuje inną. Zaczynamy więc dyskusję o tym, co skłoniło nas do takiego, a nie innego zakupu. W ten sposób naliczane są minuty z życia.

Tymczasem produkty te różnią się nieznacznie. Mają po tyle samo wypisanych zalet. Każdy jest przełomowy w walce z czymś tam. Jeśli nas stać i gotowi jesteśmy na każdy wydatek oby mieć to co najlepsze, kupimy ten najdroższy, bo na pewno w cenie kryje się ta jakość.

I tak w koło Macieju. Te kwestie kradną nasze spojrzenia i myśli. A dzidzia czeka aż się do niej uśmiechniemy, pomasujemy jej małe łydeczki, policzymy jej paluszki i zaśpiewamy coś.

Tymczasem my jako społeczeństwo chłonące informacje z nagłówków zbliżyliśmy się niebezpiecznie do tak wynaturzonego stadium skupienia ludzkiej uwagi na sprawach nieistotnych, że zaczynamy zastanawiać się publicznie czy pani Katarzyna W., która na serio, nie w serialu, nie w paradokumencie, a autentycznie gdzieś w lesie zamordowała swoje malutkie piękne dziecko, jest ładna czy nie.

Sformułowanie "matka Madzi" weszło niemalże w naszą popkulturę. A ona sprawia wrażenie jakby chodziła sobie to tu, to tam i zastanawiała się co zeznać, żeby to w nagłówku dobrze się czytało. Wierzę w to, że wszystko co oglądamy inspiruje nas do działania.

Negatywne informacje, jak niezdrowe żarcie ściągają nas na niskie częstotliwości energetyczne, na których jest najłatwiej, ale i najsmutniej żyć. Ten poziom jest uzależniający. Wypowiadamy wtedy wszystkie śmieciowe zdania jakie przychodzą nam do głowy, zawistne, idiotycznie oczerniające bzdety o innych.

Wieczorem człowiek czuje w głowie pustkę, jakby na chorobowym cały dzień oglądał telewizję. Mango zakupy, porady dla rolników, przeplecione zakupami supermarketów i ich okazjami typu: "mięso mielone 2,50". Dopóki człowiek nie wstanie i nie wyłączy, wpuszcza to pod skórę, komórkami przyswaja.

Kilkukrotnie użyłam "mamy Madzi" w jakimś głupim żarcie i serio zastanawiam się trochę co jest ze mną nie tak. Szukając poprawy zachowań społecznych, tym samym starając się kształtować wrażliwych odbiorców sztuki, powinniśmy zacząć pozytywną propagandę nagłówkową. Trochę pozytywnego NLP, trochę piękna.

Co zaszkodzi wrzucić normalnym ludziom czasami do superexpressu albo na pudelka pozytywną informację typu: "Pani X kocha swojego męża i jest bardzo szczęśliwa". Albo chociaż coś w stylu delikatnego optymizmu Kłapouchego: "Przynajmniej nie mieliśmy dzisiaj trzęsienia ziemi".

Paulina Przybysz

Styl.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas