Zaskakujący los emerytowanych psów policyjnych

​Zakątek - dom spokojnej starości, miejsce, w którym policyjni weterani spędzają swoją emeryturę. Jest głośno, zielono, ale jednocześnie spokojnie. Panuje atmosfera troski, podopieczni od swoich opiekunów dostają mnóstwo uwagi. Hera, Al, Borys, Bono na każdą wizytę cieszą się, merdając ogonami. Chodzi bowiem o psich funkcjonariuszy z Zakątka Weteranów w Gierłatowie - miejsca, do którego udają się zwierzęta po zakończeniu swojej służby.

Jest odsetek psów, które po zakończeniu służby nie mają ani emerytury, ani opiekuna. Sytuacja emerytowanych psów policyjnych nie jest prawnie uregulowana. Na zdjęciu: Bono
Jest odsetek psów, które po zakończeniu służby nie mają ani emerytury, ani opiekuna. Sytuacja emerytowanych psów policyjnych nie jest prawnie uregulowana. Na zdjęciu: Bonomateriały prasowe

Takie miejsce musiało powstać

Historia Zakątka Weteranów ma swój początek 23 stycznia 2017 roku. Wówczas został on oficjalnie wpisany w rejestr stowarzyszeń. Przez ponad trzy lata przez to miejsce przewinęło się siedemnaście psów i osiem koni. Prowadzone jest przez siedmioro emerytowanych i czynnych policjantów, a mieści się w Gierłatowie, na terenie psiego hotelu Dalmat, który udostępniony jest dzięki uprzejmości jego właścicieli.

- To miejsce musiało powstać. Zwierzę, które kończy swoją - nazwijmy to - "karierę" w policji czy straży miejskiej, służby najchętniej przekazałaby dotychczasowemu opiekunowi. Jednak tutaj pojawia się proza życia. Miesięczny koszt utrzymania konia wynosi około dwóch tysięcy złotych - mówi Grzegorz Chmielewski, prezes zarządu stowarzyszenia. - W przypadku psów pojawia się kolejny problem: nie są przystosowane do życia w domu z dziećmi. Ostatnio trafił do nas Hary. Po zakończeniu swojej służby trafił do przewodnika, który bardzo chciał go zatrzymać. Niestety pies wykazał się ogromną nietolerancją dzieci, a jego ostatnie drastyczne zachowanie zmusiło opiekuna do podjęcia niełatwej decyzji o przekazaniu go do Zakątka Weteranów. Pies, który jest szkolony, by gryźć na komendę, pozostawiony bez opieki nie jest przewidywalny. W takich przypadkach nie wystarczą wcześniejsze szkolenia, bo takie zwierzę po prostu nie jest przystosowane do życia w domu z dziećmi.

Rocznie służbę kończy około 150 psów, a do Zakątka trafia średnio pięć. - Stajemy na głowie, żeby pies, który nie może trafić do przewodnika, przywędrował do nas. Nie chcemy dopuścić do sytuacji, w której zwierzę jest pozostawione samo sobie - dodaje Chmielewski.

Statystyki napawają optymizmem, jednak jest odsetek psów, które po zakończeniu służby nie mają ani emerytury, ani opiekuna.

Pomoc zwierzęcej służby jest realna i nieoceniona. Doprowadzają policjantów do włamywaczy po zapachu, tropią przemytników, pomagają przy pościgach. Pies zapamiętuje około 600 tysięcy zapachów wraz z ich przeznaczeniem.

Czworonożni strażnicy prawa

W samej polskiej Policji służy około tysiąca psów i 50 - 60 koni.

Specjalizacje czworonożnych policjantów to:
- psy patrolowe - biorą udział w zabezpieczeniu meczy, patrolowaniu ulic, a w majestacie prawa są uznawane jako środki przymusu, czyli po prostu do gryzienia;
- psy patrolowo-tropiące - robią to, co wyżej wymienione, a dodatkowo mogą być używane do tropienia śladów ludzkich;
- psy wyszukujące zapachy - narkotyków, zwłok ludzkich, materiałów wybuchowych, żywych ludzi (straż pożarna) oraz do identyfikacji ludzkich śladów zapachowych.

Ważne jest rozróżnienie w tej ostatniej kategorii, ponieważ często nadużywa się nazwy "pies od narkotyków", gdy w rzeczywistości każdy pies wyszukujący zapachy szkolony jest do innej specjalizacji zapachowej.

- Prawie zawsze pada pytanie, czy karmimy psy tropiące zapach narkotykami. Odpowiadamy, że tak. Tak samo jak psy tropiące zapach materiałów wybuchowych karmimy materiałami wybuchowymi, a wyszukujące zapach zwłok karmimy zwłokami. Nie dajmy się zwariować - przestrzega jeden z członków stowarzyszenia.

Każdy pies przechodzi od wczesnych miesięcy swojego życia specjalistyczne szkolenia w odrębnych kategoriach.

- Miałem raz taką sytuację: dostałem telefon w nocy, że jest włamanie do kwiaciarni. Oczywiście najpierw zdziwiłem się, czego złodziej tam szuka. Może myślał, że nie wiadomo jakie pieniądze tam znajdzie. Cała ekipa policyjna była już na miejscu, technicy zbierali ślady. W końcu stwierdzili, że komendant może się czepiać, jeśli nie wezwą do zdarzenia przewodnika, więc pojechałem. Trochę nie wiedziałem, czego szukać, bo cała ekipa była na miejscu. I co? Wyszedłem ze złodziejem, a w zasadzie to pies z nim wyszedł. Okazało się, że cwaniak schował się za drzwiami i wytropił go nasz czworonożny detektyw  -  mówi Grzegorz Chmielewski, emerytowany policjant.

To jedna z zabawniejszych historii, jednak pomoc zwierzęcej służby jest realna i nieoceniona. Doprowadzają policjantów do włamywaczy po zapachu, tropią przemytników, pomagają przy pościgach. Pies zapamiętuje około 600 tysięcy zapachów wraz z ich przeznaczeniem.

Co ciekawe, utrzymanie takich psów w polskiej Służbie Celnej znacznie się zwraca. Jeżeli znajdzie przemyt na kwoty rzędu milionów złotych - a takie sytuacje też mają miejsce - wówczas uważa się, że pies zasłużył na emeryturę. Jest to jednak jedyna służba w Polsce, która w takiej sytuacji przewiduje środki na utrzymanie psa po zakończeniu służby.

- Ich nie zastąpi żadna maszyna. Nie zastąpi ich tym bardziej człowiek, któremu w świetle prawa po zakończeniu służby przysługuje przecież emerytura - tłumaczy prezes Zakątka.

Chcesz wspomóc Zakątek Weteranów? Czytaj na następnej stronie >>>

Staramy się nie być nieczuli, jeśli wiemy, że ktoś ma psa służbowego i nie ma środków na jego utrzymanie. Nam łatwiej zrobić zbiórkę, niż osobie prywatnej - mówi Grzegorz Chmielewski, prezes Zakątka Weteranów (zdjęcie poglądowe)
Staramy się nie być nieczuli, jeśli wiemy, że ktoś ma psa służbowego i nie ma środków na jego utrzymanie. Nam łatwiej zrobić zbiórkę, niż osobie prywatnej - mówi Grzegorz Chmielewski, prezes Zakątka Weteranów (zdjęcie poglądowe)materiały prasowe

- Konie i psy są środkami przymusu bezpośredniego i traktuje się je na równi z bronią. Kiedy zwierzę jest zbyt chore lub zbyt stare - my chcielibyśmy, aby umownie to było nazwane emeryturą - ale ono jest po prostu zdejmowane z ewidencji jak zepsuta broń. W prawie jest traktowane jako rzecz, a nie jako stworzenie - mówi skarbnik stowarzyszenia i emerytowany policjant Sławomir Walkowiak.

W momencie, gdy kończy się służba, kończą się środki na utrzymanie zwierzęcia. Nie ma ani złotówki. Ktoś, kto deklaruje opiekę nad takim psem, przyjmuje na siebie wszystkie koszty.

Zakątek utrzymuje się tylko dzięki wsparciu darczyńców. Członkowie stowarzyszenia - policjanci, którzy zajmują się podopiecznymi, robią to w ramach wolontariatu, niejednokrotnie do tego dokładając.

- Wiosną niestety nie obudził się Benek, który służył w śląskiej policji, a po zakończeniu pracy adoptowała go pani z okolic Wałcza.  Miał dobrą opiekę, ale zaczęły się problemy zdrowotne psa i finansowe jego właścicielki. Potrzebował wózka, bo nie mógł chodzić na tylnych łapach. Ponieważ pies wcześniej pełnił funkcję w służbach mundurowych i znaliśmy ten przypadek, sami postanowiliśmy mu pomóc. Kupiliśmy wózek, finansowaliśmy jego leczenie, dopóki nie odszedł. Staramy się nie być nieczuli, jeśli wiemy, że ktoś ma psa służbowego i nie ma środków na jego utrzymanie. Nam łatwiej zrobić zbiórkę niż osobie prywatnej - mówi były policjant.

Zakątek utrzymuje się tylko dzięki wsparciu darczyńców. Członkowie stowarzyszenia - policjanci, którzy zajmują się podopiecznymi, robią to w ramach wolontariatu, niejednokrotnie do tego dokładając. Jakiś czas temu zarząd Zakątka brał udział w stworzeniu petycji o zmianę w ustawie wystosowanej do polskiego rządu o środki na utrzymanie zwierząt, które kończą swoją służbę, jednak spotkało się to z odmową Ministerstwa Sprawiedliwości.

Psy po tych wszystkich przygodach zasługują na spokojną i godną starość, a bez pomocy innych ludzi nasze możliwości są ograniczone – mówi Grzegorz Chmielewski.
Psy po tych wszystkich przygodach zasługują na spokojną i godną starość, a bez pomocy innych ludzi nasze możliwości są ograniczone – mówi Grzegorz Chmielewski.123RF/PICSEL

Masz psa? Możesz pomóc!

24 sierpnia ruszył konkurs organizowany przez stację telewizyjną Stopklatka. Przy okazji polskiej premiery serialu o detektywie i jego psim pomocniku "Hudson i Rex" kanał rozpoczyna poszukiwania polskiego Rexa - wystarczy zgłosić swojego pupila, odpowiedzieć na pytanie i przesłać jego zdjęcie. Każde zgłoszenie do konkursu to złotówka przekazana przez Stopklatkę dla Zakątku Weteranów. Do wygrania są też bardzo atrakcyjne nagrody.

- Chcemy, by psy na emeryturze miały u nas jak najlepiej. Po tych wszystkich przygodach zasługują na spokojną i godną starość, a bez pomocy innych ludzi nasze możliwości są ograniczone - mówi Grzegorz Chmielewski.

Jeśli masz psa - zgłoś go do konkursu! Im więcej psich zgłoszeń, tym lepiej dla emerytowanych pupili.

Serial "Hudson i Rex" swoją polską premierę będzie miał już po 5 września. Będzie można go oglądać w każdą sobotę i niedzielę o godzinie 10:00 na kanale Stopklatka.

Styl.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas