Bez względu na sezony

Deja vu

Pamiętam, kiedy jeszcze byłam uczennicą liceum plastycznego, jak barwna i zróżnicowana była moja szkoła. Nikt nie ograniczał naszych stylizacyjnych poszukiwań. Eksperymentowaliśmy i cieszyliśmy się tym, jak dzieci słodyczami. Totalna zabawa, czas na indywidualne wybory i zero tolerancji dla naśladownictwa. Wyglądać modnie, trendy to był banał. Może dlatego, że to łatwe, a dla nas takie wybory były swoistym zniewoleniem. Uczyliśmy się, jak dopasować garderobę do figury, jak eksponować atuty, jak podkreślić naszą młodzieńczość i poczucie wolności. Najważniejsze: miało być tanio i bez nadmiernego wysiłku, chcieliśmy osiągnąć w tym naturalność i spontaniczność. Czuliśmy się wyjątkowo, lubiliśmy się wyróżniać, nawet kosztem zgryźliwych uwag. To było bez znaczenia, ulica była tłem i niczym więcej. Uwielbialiśmy prowokować, a poza tym bycie „kolorowym ptakiem” kształtowało naszą osobowość, wpływało na nastrój, zmieniało podejście do otoczenia.

Dziś ten eklektyzm jest czymś zupełnie naturalnym. Chcemy więcej swobody, nie dajemy sobie wmówić trendów, które nijak mają się do naszego charakteru. Uff…Jest fajnie, można odetchnąć, a kombinowanie jest w modzie. Lubię obecny stan; sprzyja kreatywności. Nie musimy się puszyć, starać, udawać. Bądźmy sobą, na luzie.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas