Chude nie jest ani piękne, ani zdrowe

Manekiny w sklepach lansują nierealne wzorce piękna. Gdyby taki manekin był prawdziwą kobietą, miałby poważną niedowagę i problemy zdrowotne.

Badania manekinów produkowanych od lat 20. do 60. XX we Włoszech, Japonii i Malezji dowiodły, że gdyby prawdziwa kobieta miała ich wymiary, nie była by w stanie miesiączkować, bowiem jej ciało miałoby za mało tłuszczu.
Badania manekinów produkowanych od lat 20. do 60. XX we Włoszech, Japonii i Malezji dowiodły, że gdyby prawdziwa kobieta miała ich wymiary, nie była by w stanie miesiączkować, bowiem jej ciało miałoby za mało tłuszczu.123RF/PICSEL

W przekonaniu wielu kobiet chude ciało jest piękne. W końcu chude są modelki na modowych wybiegach, aktorki w telewizji, czy gwiazdy Instagramu pokazujące płaskie brzuchy i wąskie biodra, na których nie ma ani grama tłuszczu.

Nic więc dziwnego, że znaczna część z nas jest na permanentnej diecie, albo głodzi się od czasu do czasu. Ogromny udział w promowaniu nadmiernej chudości ma świat mody, który od wielu lat lansuje chuderlawy wzorzec piękna.

Tymczasem inne badania dowodzą, że panie bombardowane zewsząd obrazami nadmiernie chudych ciał, częściej niż inne doświadczają zaburzeń odżywiania i problemów z samooceną. Zaczynają bowiem wierzyć, że tak właśnie powinny wyglądać.

Wyjątkowa chuderlawość modelek chodzących po wybiegach Mediolanu czy Paryża zwróciła uwagę niektórych polityków. W grudniu 2015 roku we Francji uchwalono poprawki do ustawy zdrowotnej zakazujące pracy zbyt chudym dziewczynom. Problem w tym, że przyjęta graniczna wartość - BMI 18 (kobiet z wagą poniżej 18 BMI nie wolno było zatrudniać) nadal znajduję się poniżej "zdrowej" normy wynoszącej od 18,5 do 24.99.

Z kolei w Wielkiej Brytanii pojawiły się głosy piętnujące zbyt chude sklepowe manekiny. Stało się to tuż po tym jak na Twitterze jedna z klientek znanej sieci sklepów zamieściła zdjęcie swojej przyjaciółki (rozmiar 36-38) stojącej obok sklepowego manekina. Było na nim widać, że plastikowa kobieta ma nogi chude jak patyki, nie mające nic wspólnego z rzeczywistym kobiecym wyglądem. Po tym zdarzeniu większość brytyjskich sieci handlowych ogłosiła, że wymieni manekiny na bardziej odpowiadające rzeczywistości.

Sukcesu jednak nie ma, czego dowodzą najnowsze badania pary brytyjskich naukowców: dr Erica Robinsona z uniwersytetu w Liverpoolu oraz prof. Paula Aveyarda. Ich wyniki publikuje "Journal of Eating Disorders".

Deklaracje a rzeczywistość

Chcąc sprawdzić, jaka jest relacja pomiędzy wymiarami manekinów a prawdziwymi ludźmi, badacze przeanalizowali wygląd tych pierwszych, stojących tuż obok wejścia w sklepach 17 brytyjskich sieci odzieżowych. Sklepy te znajdowały się przy głównych ulicach dwóch dużych angielskich miast - Liverpoolu i Coventry. Pod lupą naukowców znalazły się 32 plastikowe kobiety i 26 takich samych mężczyzn.

Do pracy skłoniło ich wrażenie, że mimo rozmaitych komunikatów prasowych manekiny - zwłaszcza te żeńskie - wciąż promują nierealistyczne kanony piękna ludzkiego ciała.

Intencją badaczy było uzyskanie wymiarów poszczególnych manekinów, ale żadna z sieci, do których się zwrócili, nie wyraziła na to zgody.

Oceniając wygląd plastikowych ludzi, asystenci naukowców (działający niezależnie kobieta i mężczyzna) musieli się posłużyć dwoma używanymi w medycynie oraz psychologii skalami oceny wielkości ciała (i jego BMI) na podstawie obrazu. Ponieważ obydwie skale nieco różnią się od siebie zarówno pod względem przedstawiania sylwetek (pierwsza z nich zawiera rysunki, druga zdjęcia), jak i skalowaniem (odpowiednio 11 i 12 możliwości), pozwalały one na niezależne i precyzyjne oceny każdego analizowanego manekina.

Stereotypowy jak manekin

Okazało się, że niezależnie od wykorzystywanej skali, wszystkie plastikowe kobiety reprezentowały ciała z poważną niedowagą (poniżej BMI 18,5). W kwestii manekinów męskich sytuacja przedstawiała się zupełnie inaczej. Zaledwie 8 proc. (2 z 26) miało "niedowagę". Przeważnie reprezentowały BMI 20-22, czyli zdrową normę.

Znaczącą różnicę w przedstawianiu kobiet i mężczyzn dr Robinson oraz prof. Aveyard tłumaczą tym, że w zachodniej kulturze idealne ciało mężczyzny jest generalnie większe i masywniejsze niż ciało kobiety. Wybór takich, a nie innych manekinów, wzmacnia więc obowiązujące kanony piękna, wedle których kobieta powinna być znacznie szczuplejsza i smuklejsza od swojego mężczyzny,

Choć badania prowadzone przez Brytyjczyków nie obejmowały oceny muskulatury męskich manekinów, zaobserwowano, że wiele z nich jest nierealistycznie "przypakowanych". I tak jak wyjątkowo szczupłe żeńskie manekiny mogą zaburzać postrzeganie własnego ciała u kobiet, tak te umięśnione męskie mogą promować niezadowolenie z własnego wyglądu u panów.

Ograniczenia badania

Choć interesujące, badania dr Robinsona oraz prof. Aveyarda mają swoje ograniczenia. Po pierwsze zostały oparte na subiektywnych ocenach wizualnych. Po drugie dotyczyły jedynie sklepów należących do dużych sieci handlowych, nie wiadomo więc, czy manekiny w innych placówkach są równie szczupłe lub "przypakowane". Badacze nie analizowali również danych pochodzących ze sklepów "plus size", gdzie zróżnicowanie w wyglądzie manekinów powinno być większe.

W podsumowaniu badań brytyjscy uczeni stwierdzili, że skoro bardzo szczupłe manekiny mogą być przyczyną zaburzeń odżywiania, powinno się je usunąć i zastąpić bardziej realistycznymi. Czy tego typu rozwiązania powinny być dobrowolne i zależeć od dobrej woli sprzedawców odzieży, czy tez wynikać z odpowiednich rozwiązać prawnych - nie wiadomo.

Skoro jednak problemy z akceptacją własnego ciała i zaburzenia odżywiania są obecnie rozpowszechnione, szczególnie wśród młodych osób, działanie w tej sprawie powinno być chyba zdecydowane. Chude nie jest piękne. Chude jest niezdrowe.

Anna Piotrowska