Dlaczego lubię olej arganowy?
Marokański olej arganowy.... Gdy pierwszy raz spotkałam się z kosmetykiem, który w swoim składzie miał ów olej, moja wyobraźnia powędrowała natychmiast na bezkresną Saharę, do słonecznego Maroka, gdzie wśród kadzidlanych dymów marokański mag odprawia swe rytuały. Mogła też przez pustynię podążać w pełnym słońcu karawana wędrowców w błękitnych szatach... Wszystkie te wyobrażenia wzięły się z niezwykle ciekawej książki J. Mazela "Zagadki Maroka".
Po pierwszy kosmetyk z olejem arganowym sięgnęłam ze względu na skojarzenia poczucie, że oto mam odrobine egzotyki w swojej łazience.
Dopiero później doczytałam, o tym, z tego jest produkowany i jak się go wytwarza. I ta historia o płynnym złocie Maroka, o kobietach, które zajmują się produkcją wydała mi się równie egzotyczna jak karawany. Kosmetyk z olejkiem arganowym to zatem taka namiastka egzotyki w łazience.
Szybko okazało się jednak, że działanie oleju bardzo mi odpowiada i specyfiki z jego dodatkiem na stałe zagościły w mojej łazience. Zaczęło się od szamponu i odżywek z linii arganowej firmy AVON. Do tej linii szybko dołączył kolejne produkty- balsam do ciała i kuracja krem na noc z linii "skin so soft" AVON. Odpowiada mi zarówno konsystencja kosmetyków jak i zapach. Lubię po kąpieli nanieść krem na czystą i miękką skórę, poczuć, jak staje się nawilżona i gładka.
Ostatnim moim arganowym nabytkiem jest olejek do mycia z dodatkiem kwiatu mandarynki firmy Le Petit Marseillais. I tak po całym aktywnym dniu, dopieszczam się pachnącą kąpielą i tą odrobiną luksusu zamkniętą w buteleczkach i pojemniczkach.
#ambasadorkalpm