Moda na lumpeksy
Lumpeks, szmateks, ciucholand, second hand,albo szwajcar czyli sklep z używaną odzieżą. Kiedyś sklep dla ubogich do którego wstyd było chodzić, a teraz... Z miesiąca na miesiąc zyskuje coraz większe rzesze fanów. Co jest ich fenomenem? Dlaczego znaczna część Polaków kupuje ubrania używane?
Aby rozwikłać tę zagadkę postanowiłam zasięgnąć wiedzy u źródeł. Jest sobota 8 rano. Tłumy miłośniczek second handów czekają na otwarcie sklepu. Że też im chciało się wstawać o tej porze?
Zaczepiam elegancką,smukłą kobietę na oko po 40. Bez większych oporów postanawia mi opowiedzieć o swojej „szmacianej pasji”. Odchodzimy kawałek dalej. Ciucholandy odkryła dokładnie 5 lat temu za sprawą swojej sąsiadki. Jest lekarką z zawodu. Na samym początku była sceptycznie nastawiona na pomysł koleżanki z naprzeciwka „ bo co powiedzą ludzie? Ja wysoko ceniona pani doktor i ubieram używane szmaty? A nigdy w życiu”, ale dała się skusić. I chodzi do dnia dzisiejszego. Opowiada że ze względu nie na cenę która jest śmiesznie niska, ale dlatego, że można tam znaleźć oryginalne, dobre jakościowo rzeczy. I już nie musi się martwić się o wtopę że spotka drugą kobietę w takim samym fatałaszku.
26 letnia młoda mama. Na „polowanie” czeka ze swoją córeczką. Najczęściej chodzi ze koleżankami co najmniej 2 razy w tygodniu kiedy są przeceny i jest nowy towar. Mówi mi że czasami napotyka się na nowe ciuszki z metkami i to za śmiesznie niskie pieniądze. Kupuje tam dużo ubrań dla córeczki, bo dzieci szybko rosną, szybko niszczą i nie ma sensu kupować nowych. Poza tym stawia na oszczędność. W butiku odzieżowym z nowymi ubraniami przykładowo spodnie dziecięce kosztują 80 zl, a tutaj w szmateksie po 10 krotnie niższej cenie.
Nagle dostrzegam nastolatkę która wyróżnia się od pozostałych wzrostem, urodą i torebką Louis Vuitton, Ma na imię Wika i chodzi do 2 klasy liceum . Na łowy zazwyczaj wybiera się z koleżanką. Mówi że w second handzie można znaleźć takie perełki których nikt nie ma w całej szkole a nawet w mieście. Traktuje to jako zabawe/hobby, bo super jest coś upolować cudownego za grosze a potem pochwalić się swoim czytelnikom na blogu. Najczęściej wybiera się tam gdy jest dostawa, czuje się wtedy taką adrenalinkę. Za 100 zł można kupić sobie pokaźną kupkę ciuszków gdy w sieciówce tyle kosztuje koszula!
Grażyna-kobieta po 40, gospodyni domowa. Śmieje się że na karku ma męża i 2 prawie dorosłych dzieci. W lumpeksie znajduje bardzo fajne ciuchy za grosze. Ma swoje ulubione sklepy. Są to takie w których można kupić ciuszki za przysłowiową złotówkę, ale też takie gdzie jest drożej i można dostać oryginalne rzeczy, czasem nawet nowe i to doskonałej jakości. Nie stać ją na markowe sklepy. Tym akcentem kończymy rozmowę.
I nastała godzina 9. Już nikt nie chce ze mną rozmawiać. Sprzedawczyni otwiera drzwi i wszyscy wbiegają do sklepu, aby upolować sobie coś fajnego. Jedni po raz pierwszy wtym tygodniu, inni już upatrzyli sobie pewne rzeczy i od razu biegną do kasy aby nikt ich nie uprzedził. Przeważają kobiety. Ubrania starannie popowieszane na wieszakach, nawet kolorystycznie dobrane. Prawie jak w butiku z odzieżą nową.
Chcę porozmawiać z jedną ze sprzedawczyń a ona mnie kieruje na zaplecze. Tam spotykam właścicielkę. Dzieli ona klientów na dwie grupy. Pierwszą grupę stanowią wysoko postawione osoby niejednokrotnie na stanowiskach urzędniczych, adwokaci, prawnicy, lekarze, a nawet gwiazdy z pierwszych stron gazet. Mimo że stać je na ubrania nawet od projektantów w szmateksach szukają indywidualności w ubiorze. Drugą grupę stanowią ludzie biedni którzy ze względu na trudną sytację materialną nie mogą pozwolić sobie na nową odzież. Największym powodzeniem cieszą się markowe ubrania, które idą jak świeże bułeczki. Przeważają ciuszki z sieciówek takich jak: Adidas, Nike, Puma, H&M, Lee, Vrangler,Vero Moda, Orsay, Mark&Spencer, Atmospere,Kappahl. Trafiają się też perełki z domów mody: Dolce&Gabanna, Dior, Versace, Louis Vouiton, Lacoste, Ralph Lauren. Dziękuję za rozmowę i uciekam do domu.
Moja żądza wiedzy została prawie zaspokojona. Jednak przed snem wchodzę na portal kafeteria.pl i szukam wątku o second handach. Kobieta o nicku O co chodzi pisze „Ciucholandy są spoko. Od dłuższego czasu ubieram się tam i jestem zadowolona. Mam niepowtarzalne ciuchy doskonalej jakości. Wcale nie znoszone i nie z dziurami. Często się trafia ciuch jeszcze z metkami. I nie uważam żeby śmierdziały.” Jako kobieta pisze”a to juz chyba jestem uzalezniona
mam swoje ulubione miejscami ta grzebanka
a jak juz cos znajde co mi sie spodobau lala jestem cala heppy
a poza tym czesto znajduje nowki z metkami
trzeba po prostu wiedziec gdzie maja dostwy z takze nowymi ciuchami a gdzie tylko uzywane”(pisownia oryginalna)
I tym akcentem zakończę swoje rozważania. Uciekam na „polowanie” Kto wie? Może wrócę z ciuszkiem Diora, albo zieloną tuniką pasującą do moich nowych balerinek, której nie zmałpuje moja koleżanka bo jest tylko jedna w mieście? A może znajdę coś dla półrocznego siostrzeńca? Życzcie mi powodzenia!