Zaczarowana podróż do Paryża
Na dziedziniec Luwru, 7 marca br. punktualnie o godzinie 10.00 wjechał pociąg. Na szczęście tylko taki, który zaprojektował Marc Jacobs, dyrektor artystyczny dla Louis Vuitton. Spokojnym tempem, otoczony kłębem pary, wjechał na wybieg, po czym zaczęły wysiadać z niego z niesłychaną gracją modelki, a każdej z nich towarzyszył osobisty tragarz bagażu. Pokaz ten okazał się najbardziej spektakularnym podczas całego, właśnie w ubiegłą środę, zakończonego Tygodnia Mody w Paryżu.
Styczniowy pokaz haute couture Chanel zaprezentowany został we wnętrzu samolotu, a ściślej mówiąc w prywatnym odrzutowcu, skonstruowanym specjalnie na tę okazję. Tym razem na wybiegu pojawił się kolejny środek lokomocji, choć może mniej wyszukany. Jednak sam spektakl był fenomenalny, nawiązując do historii marki Louis Vuitton. Została ona założona w 1854 roku przez francuskiego producenta słynnych kufrów używanych dawniej do podróży. Wraz z wynalezieniem parowozu w 1804 roku, ówczesna arystokracja rozkochała się w nich bezgranicznie. Jedynym ich problemem był transport rzeczy osobistych, zwłaszcza, że na początku XIX wieku moda damska była zdominowana przez krynolinę, która nie tylko nie była wygodnym elementem damskiej garderoby w trakcie noszenia, ale i nie ułatwiała kwestii jej ewentualnego przewozu. Tu z odsieczą wkroczył Louis Vuitton, którego wygodne, praktyczne, a przede wszystkim eleganckie kufry rozwiązały kwestię bezpiecznego transportu rzeczy podczas tych wojaży. Zresztą, całe nasze życie jest nadal taką nieustającą podróżą z bliżej niezidentyfikowaną destynacją, z bagażem Louis Vuitton lub bez, ale z ciągle nowym bagażem doświadczeń na pewno.
Dwa dni później, 9 marca br., Louis Vuitton znowu znalazł się na językach całego Paryża, lecz tym razem w zupełnie innej odsłonie. Muzeum Les Arts Décoratifs zorganizowło ekspozycję z okazji 15-letniego jubileuszu Marca Jacobsa w tymże domu mody na stanowisku dyrektora artystycznego, którą można podziwiać do 16 września br. Otóż jego zatrudnienie na pewno nie zapoczątkowało rewolucji na miarę wynalezienia parowozu, ale zrewolucjonizowało wizerunek tej marki, specjalizującej się dotychczas wyłącznie w ekskluzywnych bagażach. Marc Jacobs wprowadził kolekcję ubrań, które od tego czasu podbijają serca wielu miłośników. Jak pokazuje wystawa, Ludwik XIV nie jest najsłynniejszym „Ludwikiem” Francji, bo Ludwik Vuitton już od 158. lat panuje na rynku zarówno francuskim, jak i światowym.
Pierwsze piętro ekspozycji poświęcone jest początkom Vuittona, przybliżając historię jego powstania i najsłynniejsze jego wytwory innowacyjnej wyobraźni. Natomiast przejście na drugie piętro jest podróżą w dzisiejszą epokę, świat Vuittona widziany i interpretowany oczami Jacobsa, projektanta pochodzącego z Nowego Jorku. Zaprezentowane są jego najśmielsze kreacje: torebki futrzane lub w neonowych kolorach oraz najsłynniejsze kolekcje. Zestawienie tych dwóch pięter odpowiada na pytanie co może się wydarzyć, gdy klasycznie elegancka francuska, a dokładnie paryska marka, bo pomiędzy jedną i drugą istnieje istotna różnica, natrafia na nowojorską aurę.
Niemniej jednak nie można zarzucić Jacobsowi wyłącznie amerykańskich inspiracji, gdyż ostatni pokaz mody na sezon wiosna/lato 2012 zaprezentował na typowej, paryskiej karuzeli, na której okręcały się modelki w baśniowo białych kreacjach, ale taką baśnią jest świat mody.
Z Paryża: Joanna Wilk-Kalis