Brad Pitt zażartował z rodziny królewskiej?

Brad Pitt jest znany ze swojego oryginalnego poczucia humoru. Podczas 73. ceremonii wręczenia nagród Brytyjskiej Akademii Filmowej wszyscy mogli usłyszeć jego niewybredny komentarz na temat "megxitu".

Michael TranGetty Images

Brad Pitt zażartował z rodziny królewskiej?

Brad Pitt to jeden z najbardziej cenionych współczesnych aktorów. W ostatnim czasie sporo się o nim mówi i to nie tylko za sprawą filmów, w których zagrał. 

Wszyscy zastanawiają się, czy on i Jennifer Aniston wrócili do siebie. W mediach wciąż pojawiają się nowe plotki na ich temat, a na tegorocznej gali SAG Awards, fotoreporterzy uchwycili ich nawet na wspólnej fotografii. 

Brad Pitt jest również znany ze swojego poczucia humoru. Potwierdzeniem tego może być chociażby ostatnia gala Złotych Globów, na której artysta powiedział aktorowi Leonardo DiCaprio, że on wpuściłby go na tratwę. Odniósł się tym samym oczywiście do pamiętnej sceny z "Titanica". 

To było zabawne. Okazuje się jednak, że nawet Brad Pitt miewa gorsze dni, a nie wszystkie jego żarty zawsze wszystkich bawią.
Za rolę Cliffa Bootha w filmie Quentina Tarantino Brad Pitt otrzymał statuetkę Brytyjskiej Akademii Filmowej. Niestety nie mógł pojawić się na gali osobiście. 

W jego imieniu nagrodę odebrała więc aktorka Margot Robbie, która również wystąpiła w filmie "Pewnego razu... w Hollywood".

Margot Robbie odczytała przemówienie aktora, które, jak przystało na Brada Pitta, było utrzymane w humorystycznym tonie. Nie wszystkim było jednak do śmiechu. 

"Nazwę tę statuetkę Harry, ponieważ nie mogę się już doczekać, kiedy przywiozę ją do Stanów" –  napisał nawiązując tym samym do wycofania się księcia Harry’ego i Meghan Markle z życia rodziny królewskiej. 

Jak wiadomo, ich życie będzie od teraz toczyło się pomiędzy Wielką Brytanię, a Kanadą. Od czasu do czasu maja również pojawiać się w Los Angeles, które jest rodzinnym miastem księżnej żony księcia Harry'ego. 

Żart z Megxitu byłby zabawny, gdyby nie to, że na miejscu byli, również obecni książę William i księżna Kate. Nie wyglądali co prawda na urażonych komentarzem aktora, ale nie wiadomo, czy nie robili po prostu "dobrej miny do złej gry".
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas