Strażacy wydobyli kotka… ze ściany

„I sits I fits”- miłośnicy kotów i fani internetowych memów z pewnością znają tą, zapisaną niepoprawną angielszczyzną, formułkę. W wolnym tłumaczeniu oznacza tyle, co „Jeśli siedzę, to znaczy że się mieszczę” i doskonale oddaje kocie zamiłowanie do spędzania czasu w najdziwniejszych przestrzeniach.

123RF/PICSEL

Strażacy wydobyli kotka… ze ściany

Jak wiadomo, koty potrafią przesiadywać w najdziwniejszych miejscach. Internet pełny jest zdjęć mruczków, wylegujących się nie tylko w kartonowych pudełkach, ale również w umywalkach, dziecięcych wózkach, miskach, a nawet w pustych akwariach. Bywa, że podczas tych akrobacji zwierzaki nieświadomie narażają własne zdrowie i życie.
Takie właśnie chwile grozy przeżył mały kociak z Australii. Maluch w swej ciekawości zapędził się tak daleko, że podczas jednego ze spacerów wszedł w… szczelinę w ścianie jednego ze stojących na przedmieściach Sydney domów. Zdezorientowany, nie mógł znaleźć drogi powrotnej.
Trudno powiedzieć, jak skończyłaby się ta przygoda, gdyby nie lokatorka domu. Kobieta, zaalarmowana cichym miauczeniem, którego źródła nie mogła zlokalizować, wezwała na pomoc straż pożarną. Strażacy zaś, po krótkich poszukiwaniach, wycięli dziurę w ścianie. Po kilku minutach ich oczom ukazał się rudy, koci łepek.
Całą akcje ratunkową uwieczniono na filmie, który szybko zrobił furorę w mediach społecznościowych. 

Skąd u zwierząt zamiłowanie do ciasnych przestrzeni? Nad tą kwestią pochyli się nawet naukowcy. Jak wynika z przeprowadzonych przez nich badań, chodzi o bezpieczeństwo: kot, w ciasnej przestrzeni, czuje się po prostu komfortowo. Może obserwować otoczenie, a jednocześnie jego ciało jest osłonięte przed ewentualnym atakiem. Cóż, instynktu łowcy nie da się zagłuszyć
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas