Właśnie trwa romantyczna rewolucja?

Hipotezy na temat wpływu lockdownu na życie uczuciowe, pojawiały się niemal od początku pandemii. Teraz, po kilkunastu miesiącach od wykrycia pierwszych przypadków zakażeń, zaczynają ukazywać się weryfikujące zapowiedzi raporty. Jak to zwykle bywa – życie okazało się o wiele ciekawsze, niż pisane przez człowieka scenariusze.

article cover
123RF/PICSEL

Właśnie trwa romantyczna rewolucja?

Czy nabyte w czasie pandemii romantyczne zwyczaje, pozostaną z nami na dłużej? Wątpliwe. Większość ekspertów wskazuje, że błędem byłoby liczyć na to, że zachowania sprawdzające się w wyjątkowym czasie, okażą się efektywne (i wygodne) również, gdy codzienność wróci do normy. „Tego rodzaju praktyki nazywamy sytuacyjnymi zachowaniami seksualnymi. Dochodzi do nich wtedy, gdy nie możemy realizować naszych codziennych zwyczajów i preferencji” – tłumaczyła w rozmowie z Forbesem dr Helen Fisher, autorka wydanej również po polsku książki „Anatomia miłości. Nowe spojrzenie. Opowieść o dobieraniu się w pary, małżeństwie i skokach w bok”. „To sytuacje, które obserwujemy np. w czasie wojny albo  dalekich podróży”. 

A jak wiadomo – z każdej podróży w końcu się wraca.
Rodzicielstwo

Wiosennym  apelom o pozostanie w domach,  towarzyszyły żarty, sugerujące, że za dziewięć miesięcy czeka nas baby boom. Na weryfikację tych żartobliwych prognoz musimy jeszcze trochę poczekać – pierwsze „lockdownowe” dzieci na świat zaczęły przychodzić dopiero w tym miesiącu. Jednak rewelacji raczej nie należy się spodziewać: jak wynika z badań prof. Izdebskiego – 14 proc. Polaków z uwagi na pandemię postanowiło odłożyć na później decyzję o rodzicielstwie.
Wygląda też na to, że randki online okazały się o wiele bardziej „treściwe” niż te w realu. Ludzie, prawdopodobnie również z powodu zmęczenia izolacją, prowadzili ze sobą wielogodzinne rozmowy.  Spora część użytkowników, także tych którzy zwykle szukali przygód na jedną noc, w czasie epidemii zaczęło rozglądać się za kimś, z kim mogłoby zbudować trwałą relację. „Do wielu z nich w czasie pandemii dotarło, że chyba nie chcą dłużej żyć tak, jak dotąd. Po raz pierwszy poczuli banalność ich życia uczuciowego (…). Poczuli, że te krótkie, choć intensywne, relacje na dłuższą metę się nie sprawdzą, że nie o to im w życiu chodzi” – tłumaczyła w rozmowie z Onetem Sylwia Stodulska-Jurczyk, zarządzająca działem porad w Sympatii.
Aktywność seksualna

Zamknięcie zmieniło część zwyczajów seksualnych, zwłaszcza w przypadku osób niemających stałego partnera. Badania pod tym kątem przeprowadził Match ( gigant w branży serwisów randkowych, właściciel m.in. Tindera), wnioski publikując w raporcie „Singles in America”. Czytamy w nim, że ponad połowa amerykańskich singli nie uprawiała seksu od początku pandemii (badania zostały przeprowadzone w sierpniu). 
Pozostali zaś, w sytuacji, w której nie mogli liczyć na znalezienie nowych partnerów, często nawiązywali relacje seksualne ze swoimi współlokatorami. Doświadczenia takie ma za sobą 1/3 pytanych millenialsów i 46 proc. przedstawicieli generacji Z. Co ciekawe, do sięgania po tego rodzaju rozwiązania, zachęcali nawet… nowojorscy urzędnicy. W opracowanych przez nich rekomendacjach na czas epidemii, współlokator został określony jako „jeden z najbezpieczniejszych partnerów seksualnych”.
+3
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas