Cukier trzcinowy - miód bez pszczół
Legenda głosi, że został odkryty w 510 roku przez perskiego cesarza. Odnalazłszy on wówczas trzcinę, która daje miód bez pszczół, okrył swoje znalezisko wielką tajemnicą i z dużym zyskiem eksportował go do innych krajów.
Jak jednak bywa w przypadku wielkich sekretów, i ten został w końcu odkryty - w VII wieku przez Arabów. Produktowi temu przypisywano wiele właściwości zdrowotnych: kojące, przeciwbólowe, wykrztuśne. Leczono nim trudno gojące się rany i oparzenia, a także zapalenia i przeziębienia z gorączką. Dlatego na początku sprowadzano go w celach medycznych i był bardzo drogim towarem.
Finalny produkt powstaje w wyniku krystalizacji soku zawartego w trzcinie cukrowej (w odróżnieniu od cukru białego pozyskiwanego z buraka cukrowego). Proces ten prowadzi do powstania surowego cukru trzcinowego, pokrytego cienką warstwą melasy o wyraźnym zabarwieniu - stąd jego brunatnozłota barwa.
Wartość energetyczna nierafinowanego cukru trzcinowego (396 kcal na 100 g) nie różni się znacznie od cukru buraczanego (406 kcal na 100 g). Jeżeli chodzi więc o sam aspekt dbania o linię, praktycznie nie ma znaczenia, którym cukrem osłodzimy herbatę. Trzcina cukrowa zawiera jednak więcej żelaza, wapnia, fosforu, manganu, cynku i innych niezbędnych pierwiastków śladowych.
Podczas zakupów trzeba zwrócić uwagę, czy nie jest to cukier "sfałszowany" - tzn. biały połączony z melasą. Musimy pamiętać też, że cukier... zawsze pozostaje cukrem. Wszystkie jego rodzaje rozkładają się na prostsze cząsteczki, które organizm wykorzystuje w celach energetycznych.
Mogą także, niestety, doprowadzić do wielu chorób, m.in. cukrzycy. Dlatego warto we wszystkim zachować umiar i nie popadać w skrajności. Kawa osłodzona cukrem trzcinowym nabierze "charakteru" i wartości odżywczych, jednak dostarczy tyle samo kalorii co posłodzona cukrem białym.
Fragment książki "Jedz pysznie i chudnij cudnie" Magdaleny Makarowskiej.