Leki na kliknięcie

Coraz więcej Polaków kupuje w aptekach internetowych. Bo jest taniej i wygodniej. Ale czy bezpieczniej? Eksperci ostrzegają, że nawet co drugi lek sprzedawany w sieci to podróbka, która zamiast pomóc, może zaszkodzić. Nie grozi ci to, jeśli zrobisz zakupy na legalnych stronach. Jak je rozpoznać?

Aż 100 mln zł wydajemy co roku na fałszywe leki, wynika z szacunków Światowej Organizacji Zdrowia
Aż 100 mln zł wydajemy co roku na fałszywe leki, wynika z szacunków Światowej Organizacji Zdrowia123RF/PICSEL

Prawie 230 mln - tyle wydaliśmy w ubiegłym roku na zakup leków w internecie. To niemal o 55 proc. więcej niż w 2014 (dane IMS Health). I według prognoz wydatki te będą rosnąć. Jednocześnie przybywa przypadków nielegalnego obrotu lekami w sieci - mówi Paweł Trzciński, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. Niedawno w jednym z warszawskich mieszkań policja znalazła 16 tys. podrobionych tabletek i ampułek, które miały być sprzedane online. Problem nie jest wydumany. W 2014 roku u 21 osób doszło do powikłań po zażyciu "podróbki" (środka naśladującego oryginał lub o innym składzie niż deklaruje producent). Rok wcześniej nie było żadnego takiego przypadku.

Niższa cena, większy wybór

Dlaczego kupujemy leki w internecie? Bo w aptekach online są one tańsze niż w placówkach stacjonarnych - deklarowało jako główny powód 89 proc. osób, które wzięły udział w raporcie "Apteki wśród polskich internautów 2015". Poza tym można szybko porównać oferty wielu sprzedawców - argumentowała ponad połowa respondentów. A co z kosztami dostawy? Jeśli zrobisz zakupy powyżej określonej kwoty (ok. 300 zł), większość aptek oferuje wysyłkę gratis.

- Rzeczywiście, cena niektórych produktów (np. mleka dla dzieci) jest niższa nawet o 40 proc. - przyznaje Grzegorz Głowiak, autor bloga eapteki.info i współzałożyciel agencji e-marketingowej Freshpharma. - A średnio leki kosztują mniej o 10-15 proc., co wynika z dużej konkurencji między e-aptekami i z oszczędności na magazynowaniu. Znaczna część produktów kupionych przez internet niemal od razu, bo jedynie po przepakowaniu, jedzie z hurtowni do klienta. Z tym wiąże się kolejny plus - większy asortyment. O ile w ofercie apteki stacjonarnej jest zwykle 3-5 tys. produktów, o tyle w internetowej nawet trzy razy więcej.

Jednak nie kupisz w niej wszystkiego. Od 1 lipca 2015 roku nie można wysyłkowo sprzedawać preparatów zawierających substancje, które działają psychoaktywnie (pseudoefedryna, kodeina, dekstrometorfan) i w związku z tym mogą być używane jako środki odurzające. Chodzi o ok. 50 popularnych leków, głównie na przeziębienie i zapalenie zatok, m.in. Cirrus, Sudafed, Ibuprom Zatoki, Gripex. To niejedyne ograniczenie. Od kiedy działają w Polsce apteki internetowe, a więc od 2004 roku, nie kupisz w nich preparatów na receptę. Powód? Względy bezpieczeństwa. Wyjątkiem są apteki, które oferują usługę "click and collect" (np. Dbam o Zdrowie).

Na czym ona polega? Zamówienie składasz przez internet, ale lek odbierasz w placówce stacjonarnej na podstawie recepty, którą pokazujesz farmaceucie. Jakie są zalety takiej usługi? Na pewno od ręki otrzymasz produkt, po który przyszłaś. W dodatku w wybranej przez siebie aptece. - Jednak częściej korzystamy z klasycznego modelu zakupów w sieci: zamawiamy przez internet i odbieramy towar w domu - mówi Grzegorz Głowiak. Wygoda jest bowiem kolejnym powodem, dla którego coraz chętniej kupujemy w e-aptekach. Nie trzeba stać w kolejce - uzasadnia swój wybór 54 proc. respondentów, zamówienie można złożyć w każdej chwili (53 proc.), a czas na podjęcie decyzji o zakupie jest nieograniczony (52 proc.).

Zasady bezpieczeństwa

Jak kupować leki w sieci, by nie ryzykować zdrowia? - Należy robić zakupy wyłącznie w legalnych aptekach - radzi Paweł Trzciński z Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. Zezwolenie na prowadzenie wysyłkowej sprzedaży leków ma w Polsce 251 aptek, dla porównania aptek stacjonarnych działa ok. 15 tys. Wszystkie są tak samo kontrolowane i zaopatrują się w tych samych hurtowniach. W związku z czym ryzyko nabycia podrobionego specyfiku jest podobne, czyli nikłe. Jak w nich odróżnić legalną e-aptekę od nielegalnej? Akcję informacyjną na ten temat rozpoczęła w ubiegłym roku agencja e-marketingowa Freshpharma. Oto na co według jej twórców powinnaś zwrócić uwagę, zanim klikniesz "kupuję":

Znajdź wspólne europejskie logo - Problem handlu w internecie sfałszowanymi lekami dotyczy nie tylko Polski. Dlatego Komisja Europejska przyjęła niedawno rozporządzenie, które ma zwiększyć bezpieczeństwo kupujących. Zgodnie z nim od maja 2015 roku na stronie każdej działającej legalnie w Europie e-apteki powinno znaleźć się wspólne unijne logo (u góry), a obok flaga państwa, w którym apteka ma siedzibę. Po kliknięciu na nie zostaniesz przekierowana na stronę krajowego Rejestru Aptek, gdzie powinien znajdować się wpis z informacjami na temat danej placówki. Jeśli go nie będzie, lepiej zrezygnuj z zakupów, bo ryzykujesz, że sprzedawane leki są podróbkami.

Poszukaj zezwolenia - Na głównej stronie każdej legalnej apteki online powinien znajdować się skan zezwolenia na prowadzenie działalności, a także link przekierowujący na stronę Wojewódzkiego Inspektoratu Farmaceutycznego, który wydał ten dokument (najczęściej zamieszczane są na dole strony). Możesz też znaleźć link do ogólnopolskiego Rejestru Aptek (na niektórych stronach widnieje już tylko wspólne europejskie logo, jednak - gdy klikniesz na nie, trafisz do tego samego rejestru).

Sprawdź dane kontaktowe - Powinnaś też znaleźć fizyczny adres i telefon apteki. Ponieważ zgodnie z prawem każda instytucja prowadząca w Polsce sprzedaż wysyłkową leków musi jednocześnie istnieć i sprzedawać "w realu". Najczęściej taką działalność prowadzą duże sieci, np. Cefarm czy Ziko, których apteki są w wielu polskich miastach. Ale nie zdziw się, jeśli nazwa sprzedającego nic ci nie mówi. Tak może być w przypadku apteki Gemini, która ma swoje stacjonarne placówki w województwach północno-wschodnich, a sprzedaż wysyłkową prowadzi na terenie całej Polski. Nie rób zakupów, jeśli na stronie podany jest tylko e-mail lub formularz kontaktowy do wypełnienia przez klienta.

Zadzwoń - Możesz sprawdzić wiarygodność apteki, telefonując do niej. Niewielu klientów wie, że każdy sprzedający wysyłkowo leki ma obowiązek zapewnić dyżur farmaceuty. Specjalista powinien być dostępny pod telefonem w godzinach pracy apteki, najczęściej od 9.00 do 19.00. Jeśli pomimo wielokrotnych prób nie możesz dodzwonić się na podany numer lub farmaceuta nie potrafi udzielić fachowej porady, lepiej zrezygnuj z zakupów. Mogą być ryzykowne.

Mylące pozory

Jak rozpoznać, że leki pochodzą z nielegalnego źródła i mogą być fałszywkami? Na pewno nie po opakowaniu. To właśnie w jego wygląd oszuści wkładają najwięcej wysiłku. Ma być atrakcyjne, a w przypadku leku posiadającego swój oryginalny odpowiednik, identyczne z pierwowzorem. Znacznie skuteczniejsza jest wiedza o tym, jak oszuści działają w sieci. - Mają dwa sposoby: promują się na forach i w serwisach ogłoszeniowych lub prowadzą sprzedaż na specjalnie stworzonych w tym celu stronach - mówi Grzegorz Głowiak. W pierwszym przypadku możesz odnieść wrażenie, że masz do czynienia z osobą, która chceodsprzedać lek (najczęściej na receptę), bo jak tłumaczy zostało jej jedno opakowanie po zakończonej terapii.

W drugim natkniesz się na stronę przypominającą na pierwszy rzut oka aptekę. Może nawet tak się nazywać. Do zrobienia zakupów zachęca zazwyczaj zdjęcie lekarza i zapewnienie sprzedawcy, że oferuje "tylko oryginalne produkty". Ale zwykle asortyment fałszywej apteki jest wąski. Na ogół w ofercie znajdują się wyłącznie preparaty na potencję, odchudzanie, łysienie czy sterydy anaboliczne. To specyfiki, które są najczęściej fałszowane. Dlaczego?

- Bo mają pomóc w dolegliwościach, z którymi zwykle wstydzimy się pójść do lekarza - tłumaczy prof. Zbigniew Fijałek z Wydziału Farmacji WUM, zajmujący się badaniem "podróbek". Co znajduje się w ich składzie? - W przypadku leków na potencję różne ilości sildenafilu (substancja czynna popularnej viagry). Od śladowych po dwukrotnie wyższą niż jest wskazana w składzie. Drugi przypadek jest groźniejszy, bo zbyt duże jej stężenie może nawet doprowadzić do śmierci - ostrzega prof. Fijałek.

Sildenafil zwiększa ciśnienie i przyspiesza akcję serca, co jest niebezpieczne w przypadku osób ze schorzeniami kardiologicznymi. Dlatego leki z tą substancją są wydawane na receptę. Groźne skutki ma też zażywanie sibutraminy, która może być zawarta w sprzedawanych nielegalnie środkach odchudzających. Substancja ta (pochodna amfetaminy) blokuje przepływ informacji do znajdującego się w mózgu ośrodka głodu. Sprzyja chudnięciu, ale jednocześnie ma wiele działań niepożądanych. Silnie pobudza układ nerwowy, co często prowadzi do uzależnienia i rozwoju psychozy. Może też gwałtownie podnieść ciśnienie krwi i przyspieszyć akcję serca, a w efekcie zwiększyć ryzyko zawału lub udaru.

- Dlatego środki z sibutraminą zostały wycofane z obrotu w Unii Europejskiej (z wyjątkiem Czech, gdzie są dostępne na receptę) - mówi prof. Zbigniew Fijałek. Oszuści handlują również lekami oryginalnymi, tyle że pochodzącymi z nielegalnych źródeł. W takim przypadku nie możesz mieć pewności, że były one właściwie przechowywane. Pod wpływem zbyt wysokiej lub zbyt niskiej temperatury wiele środków traci właściwości lecznicze, a nawet stają się szkodliwe. Szczególnie wrażliwe pod tym względem są preparaty w zastrzykach (np. insulina, szczepionki).

Dodatkowe zagrożenie

Czujna powinnaś być również, kupując w internecie suplementy diety, które są wyjątkowo chętnie podrabiane. Powód? Nie podlegają tak restrykcyjnej kontroli jak leki. Bo według prawa to... żywność. Wystarczy więc, by producent poinformował Główny Inspektorat Sanitarny o zamiarze wprowadzenia produktu do obrotu i już może nim handlować. Musisz dodatkowo przyjmować witaminy lub minerały? Specjaliści radzą, by wybierać produkty lecznicze, nie suplementy. Dlaczego? - Bo te drugie mogą zawierać substancje, które nie powinny znajdować się w ich składzie - mówi prof. Zbigniew Fijałek.

Nawet bezpieczne z pozoru produkty roślinne? Tak, ponieważ nie ma pewności, gdzie i w jakich warunkach znajdujące się w nich zioła były uprawiane. Na przykład orientalne suplementy sprowadzane z Chin, z uwagi na wysokie zanieczyszczenie powietrza w tym kraju, mogą zawierać duże ilości arsenu, kadmu, ołowiu i rtęci. To metale ciężkie, które kumulują się w organizmie i mogą być groźne dla zdrowia. Biegunka, bóle głowy i brzucha, problemy z koncentracją to jedne z objawów zatrucia nimi. Jak sprawdzić, czy suplement sprzedawany w internecie jest bezpieczny? Wejdź na stronę Rejestru Produktów prowadzonego przez Główny Inspektorat Sanitarny (www.rejestrzp.gis.gov.pl).

- Jeśli dany produkt znajduje się w nim, oznacza to, że dystrybutor lub producent jest przez nas kontrolowany. Na przykład sprawdzamy, skąd pozyskuje półprodukty - wyjaśnia Jan Bondar, rzecznik GIS. Jednak z powodu dużej ilości zgłoszeń (ok. 5 tys. rocznie) rejestr może być uzupełniany z kilkutygodniowym opóźnieniem. Więcej informacji na temat bezpieczeństwa kupowania i zażywania suplementów diety znajdziesz w poradniku wydanym niedawno przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wejdź na stronę uokik.gov.pl i wpisz w wyszukiwarkę hasło "Co warto wiedzieć o suplementach diety?". Informacje zawarte w poradniku przydadzą się nie tylko podczas zakupów internetowych. Jeśli masz powody, aby przypuszczać, że sprzedawany w internecie lek jest podróbką, możesz to zgłosić Wojewódzkiemu Inspektoratowi Farmaceutycznemu lub policji.

Izabela Filc-Redlińska

Twój Styl 4/2016

Twój Styl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas