Reklama

Możesz żyć dłużej i lepiej

Statystyczna Polka żyje dziś o sześć lat dłużej niż ćwierć wieku temu. Ma szansę doczekać 81. urodzin. Oprócz wydłużenia życia podniósł się nam także jego komfort. Jakim czynnikom to zawdzięczamy? Czy jest szansa, by wytargować od losu jeszcze więcej?

Czterdzieści lat temu minister zdrowia Kanady Marc Lalonde opublikował raport "A New Perspective on the Health of Canadians". Płynące z niego wnioski zaskoczyły naukowców. Z jego danych wynikało, że nasze zdrowie tylko w 10 proc. zależy od opieki zdrowotnej. Czynniki genetyczne determinują je zaledwie w 16 proc., a środowisko (przemysł, chemizacja żywności) - w 21 proc.

Nieoczekiwanie okazało się, że największy wpływ mamy na nie my sami. Zdrowie aż w 53 proc. jest uzależnione od naszego stylu życia, czyli od diety, aktywności fizycznej, ale także usposobienia, sposobu reagowania na stres oraz wsparcia najbliższych. Naukowcy twierdzą, że jeśli w porę zadbamy o te czynniki, możemy zyskać dodatkowo nawet dziesięć lat życia.

Reklama

Rak - profilaktyka

Ćwierć wieku temu diagnoza "nowotwór" była właściwie wyrokiem. I to nie tylko z powodu ograniczonych możliwości leczenia, ale też dlatego, że większość pacjentów trafiała do onkologa za późno.

Jak jest dzisiaj? Z pewnością lepiej, choć nie idealnie. Mamy realizowane przez NFZ programy zapobiegania nowotworom, m.in. piersi, szyjki macicy, jelita grubego, dzięki którym można wykryć chorobę na tyle wcześnie, by ją wyleczyć. Mammografia ujawnia guzki wielkości kilku milimetrów - szanse na wyleczenie są więc prawie stuprocentowe.

Niestety, wiele Polek nie korzysta z darmowych programów profilaktycznych. Na mammografię i cytologię w ramach badań przesiewowych zgłasza się zaledwie 40 proc. zaproszonych kobiet.

Jeszcze mniej popularna jest profilaktyczna kolonoskopia dostępna dla każdego, kto ukończył 50. rok życia. To budzące wciąż ogromny lęk badanie pozwala wykryć i zawczasu usunąć bezobjawowe postaci nowotworów jelita grubego, i uniknąć w ten sposób zagrażającej życiu choroby.

Coraz popularniejsze stają się badania genetyczne, demaskujące wrodzone predyspozycje zwiększające ryzyko zachorowania na niektóre nowotwory, np. piersi, jajnika, jelita grubego czy tarczycy. Opieka w poradni genetycznej zapewnia lepszy dostęp do badań diagnostycznych, pozwalających jak najwcześniej zdiagnozować niepokojące zmiany, a profilaktyczna mastektomia czy usunięcie jajników zmniejsza ryzyko zachorowania z kilkudziesięciu procent do promili.

Lepsze rokowania chorzy na nowotwory zawdzięczają także ogromnemu postępowi medycznemu. Dziś onkolog przed przystąpieniem do leczenia pacjenta wie o jego chorobie na tyle dużo, że jest w stanie przewidzieć, czy konkretny specyfik ma szansę mu pomóc i jakie leczenie uzupełniające po usunięciu guza będzie dla niego najodpowiedniejsze.

Co jeszcze możemy zrobić, by uniknąć raka? Przede wszystkim nie palić, pilnować wagi, stosować dietę bogatą w warzywa i owoce oraz więcej się ruszać.

Zdrowsza dieta

Otyli żyją krócej i muszą liczyć się z większym ryzykiem wystąpienia chorób takich jak cukrzyca, nadciśnienie, zespół metaboliczny oraz niektóre nowotwory. Niestety, droga do szczupłej sylwetki nie jest tak prosta, jak byśmy chcieli. Nie sprawdziła się żadna z lansowanych przez ostatnie lata cudownych diet (kapuściana, optymalna, Montignaca czy proteinowa). Nawet jeśli prowadzą one do pożądanego zmniejszenia masy ciała, to zwykle jest to efekt krótkotrwały. Po zakończeniu diety wraca ona do stanu wyjściowego albo... jest wyższa.

Tymczasem okazuje się, że osoby, które kilka razy w życiu traciły i przybierały na wadze, są znacznie bardziej obciążone ryzykiem choroby wieńcowej. Ubocznych skutków stosowania diety jest więcej. Optymalna w dłuższej perspektywie drastycznie zwiększa ryzyko miażdżycy, a białkowa grozi zaburzeniem pracy nerek i nadciśnieniem oraz pojawieniem się cukrzycy typu 2.

Dlaczego diety cud nie działają? Bo zakładają wprowadzenie zmian w jadłospisie jedynie na określony czas, a potem powrót do dotychczasowego menu. Aby odnieść sukces w walce z wagą, zmiana stylu odżywiania musi być trwała.

Zamiast wykluczać z diety pieczywo, pozbawiając się w ten sposób cennego źródła węglowodanów, trzeba zamienić bagietki i kajzerki na pieczywo z pełnego przemiału. Zamiast unikać jak ognia tłuszczu - zrezygnować z najbardziej niezdrowych tłuszczów pochodzenia zwierzęcego na rzecz roślinnych, takich jak olej rzepakowy czy oliwa z oliwek. Tłuste czerwone mięso trzeba zastąpić rybami, drobiem i roślinami strączkowymi.

Antykoncepcja niecodzienna

Dostęp do bezpiecznych i wygodnych metod antykoncepcji nie wydłuża wprawdzie życia kobiety (choć dowiedziono, że ta hormonalna zmniejsza ryzyko raka jajnika), ale niewątpliwie czyni je bardziej komfortowym. W tej sprawie przez ostatnie dekady zmieniło się bardzo dużo. Kiedy na rynek trafiał pierwszy numer PANI, pigułka antykoncepcyjna była dostępna już od ponad 20 lat, jednak stosowało ją tylko około 6 proc. Polek. Dlaczego? Zapewne z przyczyn światopoglądowych, ale także w obawie przed skutkami ubocznymi. Dziś ten odsetek wynosi ok. 18 proc., a i oferta, jaką koncerny farmaceutyczne kierują do kobiet, jest znacznie szersza.

W aptekach znajdziemy kilkadziesiąt preparatów o różnym składzie, więc lekarz ma możliwość dobrania odpowiedniego dla konkretnej pacjentki. Zawarte w pigułkach dawki hormonów są obecnie znacznie mniejsze niż przed laty. Jednak nie wszystkie kobiety dobrze znoszą hormony przyjmowane doustnie. U niektórych stymulują one nadmiernie wątrobę i zaburzają funkcjonowanie przewodu pokarmowego.

Jeśli kobieta nie jest na tyle zdyscyplinowana, by pamiętać o połknięciu pigułki codziennie o tej samej porze, powinna pomyśleć o innej metodzie zapobiegania ciąży. Jakie ma możliwości? W 2004 roku w Polsce pojawił się plaster antykoncepcyjny, który raz na tydzień przykleja się na łopatce, podbrzuszu, pośladku czy ramieniu. Cztery lata później do aptek trafił pierścień dopochwowy - kobieta samodzielnie zakłada go w pierwszym dniu cyklu miesiączkowego. Po upływie trzech tygodni usuwa krążek, a następnie po 7-dniowej przerwie sięga po kolejny. Uwalnia on hormony, które przenikają przez błonę śluzową pochwy oraz chronią przed niepożądaną ciążą.

Polki mają też do dyspozycji wkładkę wewnątrzmaciczną (tzw. spiralę), także w wersji z systemem uwalniającym niewielkie dawki hormonów wprost do jamy macicy. To propozycja dla kobiet, które już rodziły. Spiralę zakłada się raz na 5-7 lat (w zależności od rodzaju). Dostępny jest też zastrzyk antykoncepcyjny działający przez około trzy miesiące. Całkowitą nowością na polskim rynku jest implant podskórny, który wszczepia się po wewnętrznej stronie przedramienia. Chroni przed ciążą przez trzy lata. Kobiety, które wcześniej nie pomyślały, żeby się zabezpieczyć, mają jeszcze wyjście awaryjne w postaci "pigułki po". Trzeba ją zażyć najpóźniej w ciągu 72 godzin od odbytego stosunku.

Nowoczesna stomatologia

Zdrowe, zadbane zęby to nie tylko kwestia estetyki. Próchnica, a w szczególności choroby przyzębia mają negatywny wpływ na cały organizm. Badania naukowe potwierdzają ich związek z miażdżycą, chorobami sercowo-naczyniowymi, cukrzycą, a także przedwczesnymi porodami i niską wagą urodzeniową dziecka. Stan zapalny w jamie ustnej to potencjalne ognisko zakażenia, które może rozprzestrzenić się na cały organizm. Dlatego przed ciążą, chemioterapią, przeszczepem nerki czy szpiku oraz innymi zabiegami operacyjnymi (zwłaszcza kardiochirurgicznymi) powinnyśmy wyleczyć wszystkie chore zęby lub usunąć te, których wyleczyć się nie da.

Jeszcze kilkanaście lat temu dentysta był postrachem nie tylko dla najmłodszych, ale od tego czasu gabinety stomatologiczne przeszły prawdziwą rewolucję.

- Dziś wizyta u stomatologa nie powinna kojarzyć się z bólem - mówi dr Irmina Materna ze Specjalistycznej Kliniki Chirurgii Szczękowo-Twarzowej i Stomatologii Estetycznej DeClinic w Warszawie. Jest to możliwe dzięki nowoczesnym znieczuleniom. - Nieprzyjemny moment wkłucia igły łagodzi użycie specjalnego żelu. W przypadku tzw. znieczulenia komputerowego zniwelowany jest nawet dyskomfort związany z rozchodzeniem się wstrzykniętego środka w tkance dziąsła. Jego szybkość koordynuje komputer, oszczędzając nieprzyjemnego uczucia rozpierania. Jeśli mimo wszystko pacjent (duży lub mały) jest zestresowany, może skorzystać z leczenia w podtlenku azotu, który podaje się przez maseczkę w czasie leczenia. Gaz powoduje przyjemne uczucie rozluźnienia i jest obojętny dla zdrowia.

Gdy w krótkim czasie trzeba wyleczyć kilka zębów, optymalnym rozwiązaniem jest zabieg w znieczuleniu ogólnym z udziałem anestezjologa. Nawet gdy mamy zapewnione znieczulenie, to i tak większości z nas świdrujący dźwięk wiertła nie najlepiej się kojarzy. Abrazja powietrzna to metoda, która pozwala na bezbolesne leczenie ubytku bez użycia wiertła. Działa w podobny sposób jak piaskarka do czyszczenia zębów z kamienia.

- Warstwa próchnicy jest usuwana z zęba przez strumień powietrza zmieszanego ze sproszkowanym tlenkiem glinu - tłumaczy dr Materna. Z tej metody mogą korzystać wszyscy, także dzieci, kobiety w ciąży i osoby uczulone na środki znieczulające. Jeszcze kilkanaście lat temu ekstrakcje zębów były w gabinetach stomatologicznych codziennością. Dziś zdarzają się niezwykle rzadko, bo dzięki nowoczesnej diagnostyce (cyfrowe aparaty RTG oraz tomografia 3D) i mikroskopom endodontycznym udaje się uratować wiele zębów, które kiedyś były skazane na stratę.

Protetyka także przeszła wielką metamorfozę. Dzięki zastosowaniu nowoczesnych systemów, np. Cerec, możliwe jest wykonanie korony, mostu czy odbudowy na implantach w trakcie jednej wizyty. Dentysta za pomocą wewnątrzustnego skanera 3D skanuje ząb, na tej podstawie w komputerze tworzy projekt jego odbudowy i przesyła go do frezarki, która wykrawa precyzyjnie dopasowaną odbudowę.

A jeśli zęba nie da się uratować, rozwiązaniem jest wstawienie implantu. Na kilku implantach można odtworzyć całe uzębienie. Co możemy zrobić, by mieć zdrowsze zęby? Lepiej dbać o higienę jamy ustnej i regularnie korzystać z przeglądów stomatologicznych.

Medycyna regeneracyjna

Transplantolodzy potrafią przeszczepiać dziś: nerki, wątrobę, serce, płuca, trzustkę, szpik, rogówkę oka, kończynę, a nawet twarz. Wciąż jednak dawców jest mniej niż potrzebujących. Dlatego naukowcy pokładają ogromne nadzieje w terapiach z wykorzystaniem komórek macierzystych. Fenomen tych komórek tkwi w ich nieograniczonych zdolnościach do podziału i tym, że można z nich uzyskać różne typy tkanek. Są właściwie wszędzie: w szpiku kostnym, mięśniach, skórze oraz w tkance tłuszczowej.

Macierzystych komórek krwiotwórczych pobranych od chorego przed agresywnym leczeniem albo pochodzących od spokrewnionego lub niespokrewnionego dawcy bądź z krwi pępowinowej używa się do odtwarzania szpiku kostnego, jednak wielu lekarzy dostrzega w nich znacznie większy potencjał. Komercyjne kliniki w Niemczech, Rosji, Chinach za kilka, kilkanaście tysięcy euro proponują leczenie komórkami macierzystymi: parkinsona, alzheimera, porażenia mózgowego, stwardnienia rozsianego, cukrzycy oraz wielu innych chorób. Oferty brzmią zachęcająco, ale te terapie ciągle mają status eksperymentu medycznego, nie ma bowiem rzetelnych badań naukowych potwierdzających ich skuteczność.

Komórki macierzyste próbuje się też wykorzystywać do przyspieszenia rekonwalescencji u chorych po zawałach serca lub operacjach ortopedycznych, a także do leczenia trudno gojących się ran. Efekty są zachęcające. Komórki macierzyste pobrane wraz z tkanką tłuszczową, najczęściej z okolic brzucha podczas zabiegu liposukcji, znajdują także zastosowanie w medycynie estetycznej.

- Tkanka tłuszczowa pacjenta jest skutecznym i dobrze tolerowanym wypełniaczem, który pomaga wygładzić bruzdy i blizny, np. potrądzikowe - mówi chirurg, dr n. med. Elżbieta Radzikowska, szefowa warszawskiej Kliniki La Perla. - Dobre efekty daje też wykorzystanie jej przy zabiegach rekonstrukcji piersi po mastektomii.

Transfery tłuszczowe mogą być wzbogacone komórkami macierzystymi, dzięki czemu tkanka tłuszczowa szybko adaptuje się w nowym miejscu i buduje sieć naczyń krwionośnych. Czy doczekamy czasów, kiedy zużyte organy będzie można wymieniać na nowe, wyhodowane przy użyciu komórek macierzystych? Na razie udaje się otrzymać z nich różne typy tkanek, ale nie są to jeszcze organy. Dlatego kibicujmy naukowcom, ale same dbajmy o zdrowie najlepiej, jak potrafimy!

Katarzyna Koper

PANI 4/2014


Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie kobiety
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy