Brak wody w misce to dopiero początek. Organizacje apelują do Polaków
Lato to dla psów na polskich wsiach piekło i to dosłowne. Brak schronienia przed upalnym słońcem, brak wody w misce, a także brak możliwości poszukania skrawka cienia, bo jak go poszukać, będąc uwiązanym łańcuchem do palika wbitego w wyschniętą ziemię? Z takimi sytuacjami codziennie mierzą się pracownicy Animal Support, którzy właśnie ruszyli z akcją "Słoneczny Patrol", by uratować kolejne zwierzęta.

Gdy żar leje się z nieba. Psy odchodzą po cichu
W ciągu roku są dwa newralgiczne momenty w ochronie zwierząt, gdy pracownicy takich organizacji jak Animal Support, mają ręce pełne roboty. Zima, a w jej trakcie Boże Narodzenie i czas okołosylwestrowy, a także lato, a w jego trakcie wakacje.
Zimą zwierzęta na polskich wsiach zamarzają przy budach, są też masowo oddawane do schronisk, jako nietrafiony prezent pod choinkę lub giną, uciekając w popłochu w trakcie wystrzałowej, sylwestrowej nocy, a raczej kilku nocy.
Latem zaś nadchodzą wakacje, gdzie zwierzę często jest balastem dla rodziny, która pragnie wyjechać na urlop bez psa. Wówczas schroniska wypełniają się po brzegi.
Latem też, gdy żar leje się z nieba, psy na polskich wsiach przeżywają coś, co wprost można nazwać piekłem.
To właśnie ten ostatni problem stał się początkiem dla powstania idei "Słonecznego Patrolu" w Centrum Ochrony Zwierząt Animal Support.
"Pomysł na 'Słoneczny Patrol' zrodził się z potrzeby reagowania na koszmarne sytuacje, których niejednokrotnie byliśmy świadkami. W czasie naszych interwencji widzieliśmy psy konające z odwodnienia, przywiązane do beczek nagrzanych do kilkudziesięciu stopni, bez cienia, bez wody - nie możemy pozwolić, żeby te tortury wciąż się wydarzały" - mówi w rozmowie z Interią Anna Jastrzębska, prezeska Animal Support.
Celem akcji jest nagłośnienie problemu letnich dramatów zwierząt. Poczynając właśnie od problemu porzucania ich na czas wakacyjnych wyjazdów, wyrzucania z aut przy drodze, a wreszcie przywiązywania w lesie do drzew, przez problem zostawiania psów w nagrzanych autach, "tylko na chwilę", "tylko na wyjście na zakupy", po problem psów uwięzionych na łańcuchach czy w ciasnych kojcach, które bez zadaszenia czy kawałka cienia nie mają szans przetrwać 30-stopniowych temperatur.
"Celem akcji jest oczywiście realna pomoc zwierzętom: przyjmujemy zgłoszenia, jeździmy na interwencje, edukujemy opiekunów, udzielamy wsparcia, zawiadamiamy organy ścigania. Chcemy pokazać, że obojętność zabija, a przytomna reakcja może uratować życie" - przekonuje Anna.
Dlaczego takie sytuacje wciąż mają miejsce? W dużych miastach żyjemy w bańce

Widok psów na polskich wsiach w tak skrajnie tragicznych warunkach może szokować, zwłaszcza osoby na codzień mieszkające w dużych miastach, takich jak Kraków, czy Warszawa.
Niejednokrotnie wybieramy się z dużych miast na wieś, by spędzić tam cichy i spokojny urlop. Na miejscu zastajemy psy przykute do bud, albo nawet do sterty czegoś, czego nawet nie można nazwać schronieniem, bez wody, bez jedzenia.
Ten widok wciąż zdumiewa. Anna Jastrzębska zapytana o to, dlaczego takie sytuacje wciąż się zdarzają i wcale nie są wyjątkiem od reguły, odpowiada:
"Cóż, żyjąc w swoich wygodnych bańkach w Warszawie czy Krakowie, zupełnie nie uświadamiamy sobie, że w wielu miejscach w Polsce pies wciąż to żywy alarm. Ni mniej, ni więcej. Ma szczekać, odstraszać intruzów, nie jeść dużo i nie chorować. Ale czego się spodziewać w kraju, w którym prawo wciąż zezwala na legalne trzymanie psa na łańcuchu?".
Prezeska Animal Support podkreśla, że problemem jest także stanowisko polityczne w Polsce.
Obywatelski projekt nowelizacji przestarzałej ustawy o ochronie zwierząt nie jest akceptowany przez resort rolnictwa, bo proponuje 'zbyt daleko idące zmiany'.
Tu pojawia się także jeszcze jedna odsłona tego problemu - brak świadomości wywołany brakiem odpowiedniej edukacji.
W polskich szkołach rzadko poruszany jest temat ochrony zwierząt, ich praw i odpowiedniego zajmowania się zwierzętami.
Dlatego Animal Support stawia także na edukację, zwłaszcza tych najmłodszych, bo to w nich jest nadzieja na zmiany.
"Dzieci uczone empatii i odpowiedzialności mają potencjał, by przerwać ten zaklęty krąg przemocy wobec zwierząt. Dopóki ta zmiana mentalna, zarówno wśród polityków, jak i zwykłych mieszkańców, opiekunów zwierząt, nie nastąpi na większą skalę, to będziemy musieli reagować, organizować specjalne akcje i egzekwować rzeczy, które powinny być oczywiste - jak zapewnienie zwierzakowi świeżej wody, schronienie przed deszczem i opieki weterynaryjnej, kiedy cierpi" - mówi prezeska Centrum Ochrony Zwierząt.
Nie odwracaj wzroku. Jak reagować na takie widoki latem na polskiej wsi?

Często pojawia się pytanie wśród empatycznych turystów, przebywających na polskich wsiach, jak reagować? Co możemy realnie zrobić dla tych zwierząt, by finalnie jeszcze bardziej im nie zaszkodzić?
Przede wszystkim należy reagować. Nie odwracać wzroku, nie myśleć 'to nie moja sprawa'. Jeśli widzisz psa bez wody, cienia, schronienia - zgłaszaj. Do nas, do organizacji prozwierzęcych, w twojej okolicy, a jeśli sytuacja zagraża życiu lub zdrowiu zwierzęcia - dzwoń na 112, informuj policję albo straż miejską.
Specjalistka zachęca też do ostrożnej rozmowy z opiekunem zaniedbanego zwierzęcia, ale tylko wtedy, kiedy czujemy się w tej sytuacji bezpiecznie i widzimy przestrzeń do jakiegokolwiek dialogu.
Jak chronić zwierzęta przed upałem? Odpowiedzialność opiekuna jest kluczowa

Psy na polskich wsiach w trakcie upałów powinny mieć zapewniony cień i schronienie, które nie nagrzewa się pod wpływem warunków atmosferycznych. Zwierzę powinno mieć także nieograniczony dostęp do wody.
Jednak nie tylko wiejskie psy borykają się z upałami. Mieszkając ze swoim psem w mieście, także powinniśmy mieć świadomość, że i on może doznać udaru cieplnego, czy poparzenia słonecznego.
"Udar cieplny to stan zagrażający życiu - każda minuta ma znaczenie, więc lepiej zapobiegać, niż ratować w krytycznej sytuacji" - mówi Anna Jastrzębska.
Przede wszystkim NIGDY nie zostawiaj psa w samochodzie - nawet na chwilę, nawet przy uchylonym oknie. Wnętrze auta w upale zamienia się w rozżarzony piekarnik w kilkanaście minut.
Dłuższe spacery z psem należy planować rano i wieczorem, a unikać wychodzenia z psem w godzinach największego nasłonecznienia (11:00-17:00). Jeżeli wokół miejsca zamieszkania mamy cień, pies powinien wyjść jedynie na tzw. spacer fizjologiczny, czyli tylko na załatwienie swoich potrzeb.
"Beton i asfalt mogą osiągać temperaturę powyżej 50°C i poparzyć opuszki łap. Jeśli asfalt parzy twoją dłoń, nie nadaje się do spaceru. W razie potrzeby używaj specjalnych maści ochronnych, by zabezpieczyć opuszki. Wybieraj trasy zacienione, parki, nawierzchnię z trawą zamiast betonu" - przypomina Jastrzębska.
W upalne dni unikaj zakładania kagańca, który blokuje swobodne oddychanie. Jeśli jest konieczny, wybierz kaganiec fizjologiczny, pozwalający psu otwierać pysk i ziać. Psy chłodzą się głównie przez ziajanie, czyli dyszenie z otwartym pyskiem. Ciasny kaganiec może ten proces utrudniać i grozić przegrzaniem.
Kolejną złotą zasadą jest dbałość o to, by pies miał zawsze dostęp do świeżej, chłodnej wody, także na spacerze. Możemy ją zabierać ze sobą w butelce, a w domu miska z wodą musi być pełna przez cały czas.
Gdy jednak widać już oznaki przegrzania (np. dyszenie, ślinotok, brak równowagi, osowiałość, wymioty, brak apetytu), nie polewaj zwierzęcia zimną wodą ani nie wrzucaj go do niej nagle. Należy stopniowo zwierzę schładzać, najlepiej letnią wodą, zaczynając od łap i brzucha, i należy jak najszybciej skontaktować się z weterynarzem.
Zwierzęta tak jak my, ludzie, odczuwają ból, pragnienie, tak samo zmagają się z zimnem, czy właśnie z upałem. To od nas, jako od ich opiekunów zależy, jak przetrwają te trudne chwile.