Reklama

​Przerażające praktyki podczas powiększania piersi

Każdego roku tysiące kobiet niezadowolonych z wyglądu swojego biustu decyduje się poddać operacji plastycznej. Powiększanie piersi stało się intratnym biznesem, niestety nie wszyscy lekarze zabierający się za te niełatwe procedury mają do tego uprawnienia. Niektórym brak nie tylko kwalifikacji, ale nawet zdrowego rozsądku.


 Przykładem może być lekarz z Sydney, który podczas operacji... sadzał będące pod narkozą pacjentki i kazał im oceniać wielkość i symetrię rozmieszczenia implantów. Jeśli nie były tego w stanie zrobić, pytał o zdanie krewnych i znajomych kobiet.

Pewnego razu skontaktował się z mężem pacjentki za pomocą aplikacji FaceTime, by zapytać go, czy pozostawić implant na miejscu.

Kiedy jedna z pacjentek, wybudzona podczas operacji, zaczęła histerycznie płakać, lekarz po prostu zaprosił do sali operacyjnej jej matkę i dwoje przyjaciół, aby skomentowali świeżo zoperowane piersi.

Reklama

Zdarzyło się, że wybudzona pacjentka usłyszała od "profesjonalisty": "Są troszkę za daleko od siebie".

Inną, która oprócz operacji miała przeprowadzaną plastykę okolic intymnych, zapytał, czy chce zobaczyć, co wyciął z jej pochwy. "Jest tego sporo" zachichotał. Pacjentka czuła się upokorzona, ale biegli zajmujący się sprawą lekarza zwrócili uwagę na inne fakty. Pacjentka nie została należycie zbadana przed operacją. Lekarz oparł się na przesłanych zdjęciach i danych.

Specjaliści ocenili, że takie postępowanie wiązało się z ogromnym ryzykiem dla pacjentek i rzeczywiście wiele z nich było poszkodowanych. Zdarzały się przypadki zakażeń, a doktor Leslie Blackstock po prostu przepłukiwał zainfekowany implant i wkładał go ponownie. Ekspert (prawdziwy chirurg plastyczny) powołany przez sąd stwierdził, że aż trudno uwierzyć, że takie praktyki mogły mieć miejsce.

Pacjentkom nie zapewniano także właściwej opieki pooperacyjnej. Wiele z nich wciąż boryka się z konsekwencjami zabiegów.

Nie będzie chyba zaskoczeniem informacja, że Leslie Blackstock nie ma kwalifikacji chirurga plastycznego, a przychodnia, w której przeprowadzał zabiegi nie miała licencji.

Sąd pozbawił nieodpowiedzialnego medyka prawa do wykonywania zawodu lekarza (figurował w rejestrze jako lekarz rodzinny). W ciągu najbliższych siedmiu lat nie będzie się on mógł ubiegać o jego odzyskanie.

Jak się okazuje nie są to pierwsze naruszenia medyczne jakich dokonał. W 2014 przeprowadził operację powiększenia piersi w domu pacjentki, bez znieczulenia, rozkładając prześcieradła chirurgiczne na starych fotelach. Poważne komplikacje, jakie wystąpiły po tym zabiegu wymagały kolejnych operacji.

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy