Siła uczuć

Uwaga, zakochani – im trwalsze połączy was uczucie, tym lepiej. Również dla waszego organizmu. Poznajcie najważniejsze medyczne powody, dla których warto pielęgnować związek. Badania dowiodły, że szczęśliwe pary z długim stażem mają lepszą odporność, silniejsze serca i sprawniejsze umysły. A to tylko początek listy. Kochajcie się na zdrowie!

Zakochani statystycznie rzadziej zapadają na cukrzycę, alzheimera, choroby płuc. Udowodniły to m.in. badania prowadzone nad parami po ślubie
Zakochani statystycznie rzadziej zapadają na cukrzycę, alzheimera, choroby płuc. Udowodniły to m.in. badania prowadzone nad parami po ślubie123RF/PICSEL

Nie chcecie wierzyć, że miłość to także chemia? Lepiej zaakceptujcie ten fakt, bo substancje, jakie wytwarzają się pod wpływem uczuć do bliskiej osoby, działają pozytywnie na cały organizm. Jak wiele im zawdzięczamy, dowodzą prowadzone od lat badania stanu zdrowia szczęśliwie zakochanych. W testach rezonansem magnetycznym potwierdzono między innymi, że gdy się zakochujemy, mózg zaczyna wydzielać dwie dobroczynne substancje: dopaminę i oksytocynę. Jaka jest ich rola w miłości? Zasadnicza.

Dopamina sprawia, że kontakt z ukochanym sprawia nam przyjemność i cieszymy się ze wspólnie spędzanych chwil. Oksytocyna zaś wzmacnia przywiązanie do niego: to ona jest "winna", że tęsknisz za partnerem, gdy go długo nie widzisz. Tak nas zaprogramowała ewolucja, obydwie substancje chemiczne są niezbędne, żeby chciało nam się inwestować w intymną relację, rodzinę, wreszcie w potomstwo.

Cały ten trud jednak się opłaca. Dzięki nadprogramowej ilości tych właśnie związków jesteśmy nie tylko szczęśliwsi, także zdrowsi. Wybraliśmy sześć głównych, a co najważniejsze, potwierdzonych naukowo zalet bycia w szczęśliwym związku. Jednak uwaga, zakochani - na nowej drodze życia czyha też pułapka. Jak jej uniknąć? To też sprawdziliśmy.

Korzyść nr 1: wyższa odporność

Korzyść nr 2: mniejsze ryzyko chorób przewlekłych

Co z kobietami? U nas ryzyko kłopotów z krążeniem spada po ślubie "tylko" dwukrotnie. Z czego wynikają dysproporcje? Badacze podejrzewają, że kawalerowie z reguły prowadzą mniej zdrowy tryb życia niż singielki (nadużywają alkoholu, jedzą nieregularnie i byle co). Mogą zatem więcej skorzystać na byciu w związku, bo to oznacza, że ktoś, czyli partnerka, zacznie o nich dbać, zmobilizuje do zmian na lepsze - przekonują badacze z Michigan State University.

Inne wyjaśnienie? Poprawę krążenia zawdzięczamy w dużej mierze pocałunkom. Jak pokazują badania, wystarczy zbliżenie ust do ust i w mózgu natychmiast rośnie poziom dopaminy oraz noradrenaliny, hormonów odpowiedzialnych m.in. za pobudzenie organizmu. Dzięki nim puls przyspiesza, naczynia krwionośne rozszerzają się, krew dostarcza do komórek więcej tlenu i substancji odżywczych. Warto okazywać sobie czułość jak najczęściej również dlatego, że podczas pocałunków, przytulania wydziela się najwięcej oksytocyny, która ma naturalne właściwości przeciwzapalne, obniża ciśnienie i opóźnia degenerację komórek. To wszystko sprawia, że organizm wolniej się starzeje.

Korzyść nr 3: lepszy nastrój, mniejsze ryzyko depresji

Najlepsze skutki pod tym względem zaobserwowano u par z długim stażem. Znów zawdzięczamy to oksytocynie, bo zmniejsza ona stężenie kortyzolu, hormonu wydzielanego przez nadnercza w wyniku stresujących zdarzeń. A co zrobić, żeby zlikwidować napięcie mięśni, które nasila się pod wpływem nerwowych sytuacji? Całować się! Namiętne pocałunki angażują do pracy ponad trzydzieści mięśni twarzy, w tym te wokół żuchwy. Regularna "gimnastyka" z łatwością je rozluźni.

Korzyść nr 4: słabsze odczuwanie bólu

Korzyść nr 5: bardziej kreatywne myślenie

Korzyść nr 6: więcej energii

Jak? Czytaj dalej.

Wada: miłość sprzyja tyciu

Według dietetyków zbyt często bywa po prostu tak: wróciłaś z pracy głodna, zjadłaś coś w pośpiechu. Mąż przyszedł kilka godzin później. I też jest głodny. Co robicie? Oczywiście jecie. Tylko że Ty już drugą kolację. I to wieczorem, gdy metabolizm zwalnia, a kalorie odkładają się w postaci tkanki tłuszczowej.

Jaka rada? Zjedz wcześniej połowę porcji, a po powrocie partnera dokończ danie w jego towarzystwie - radzą dietetycy. Badania prowadzone przez dr. Briana Wansinka z Cornell University wskazują, że mniejsze porcje sycą podobnie jak duże, pod warunkiem, że dokładnie i wolno przeżuwasz każdy kęs. Bo impuls o tym, że jesteś najedzona, trafia do mózgu mniej więcej po kwadransie. Jak widać, miłość do jedzenia warto pohamować, by w pełni cieszyć się tym, co już zyskałaś dzięki ukochanemu.

Jak się zakochać?

Zamiast czekać na miłość, sprowokuj ją - namawia znany psycholog Robert Epstein z Uniwersytetu Harvarda. Jak to zrobić? Wystarczy trochę poudawać. Masz znajomego singla. Obydwoje marzycie o prawdziwym uczuciu. Zacznijcie się spotykać i udawajcie zakochanych, a być może za kilka tygodni naprawdę stworzycie udany związek - radzi Robert Epstein. To prawdopodobne, bo jak wyjaśnia amerykański naukowiec, czułe zachowanie mamy zakodowane jako reakcję na bliską osobę. Zatem udawanie uczucia może spowodować podobne przemiany biochemiczne w mózgu jak wtedy, gdy jesteśmy zakochani. Co trzeba zrobić, by do tego doprowadzić? Często umawiać się na randki, podczas spotkań jak najdłużej patrzeć sobie w oczy, starać się oddychać w tym samym rytmie co partner, powtarzać jego gesty. O czym rozmawiać? O potrzebach, emocjach, sekretach - przekonuje Robert Epstein.

Skuteczności takiej taktyki dowiodły m.in. badania, jakie przeprowadził wśród swoich studentów. Większość osób przypadkowo dobranych w pary, które codziennie postępowały według jego zaleceń, już po miesiącu stwierdziła, że zaczyna odczuwać intymną więź z przypisanym losowo partnerem. To kolejny już dowód na to, że potrafimy wpływać na emocje przez zachowanie. Wcześniej przekonywali o tym psychologowie (m.in. z Trinity College w Dublinie) badający czynniki, jakie mają wpływ na nasz nastrój.

Okazuje się, że możemy szybko poprawić sobie humor, zmuszając się do uśmiechu. Wystarczy unieść palcami kąciki ust i wytrzymać tak kilkanaście sekund. Po co? Będziesz miała podobną minę jak wtedy, gdy uśmiechasz się szczerze. A wyraz twarzy oznaczający radość to dla mózgu polecenie "masz się cieszyć". W efekcie w organizmie zaczynają działać te same mechanizmy fizjologiczne, które towarzyszą pozytywnym emocjom. I zaczynasz czuć się lepiej. Ta prawidłowość nosi nazwę "mimicznego sprzężenia zwrotnego". Być może badania dr. Roberta Epsteina przyniosą nową definicję: miłosnego sprzężenia zwrotnego. Warto poeksperymentować.

Grażyna Morek

Twój Styl 3/2014

Twój Styl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas